Archive for the ‘Nowinki pszczelarskie’ Category
Miód i apiterapia no comments
Modnym sposobem naturalnego leczenia jest Apiterapia. Jest to metoda wykorzystująca w lecznictwie produkty pszczele zebrane, przetworzone lub wytworzone przez pszczoły. Pyłek kwiatowy, pierzga, różne rodzaje miodu, propolis, wosk, mleczko pszczele a nawet jad są wspaniałymi lekarstwami na wiele schorzeń. Ale zdarzają się osoby, które wykazują uczulenie na niektóre produkty pszczele, szczególnie propolis. Warto też pamiętać, że właściwości lecznicze miodu giną, jeśli jest rozpuszczany w gorącej wodzie czy mleku, to znaczy że składniki miodu nie są tak skuteczne w leczeniu lub diecie. Najlepszym sposobem jest rozpuszczenie miodu w letniej wodzie i stosowanie go do picia, pędzlowania, smarowania, płukania. Szczególnie wartościowe, korzystne dla zdrowia i lecznicze jest wypijanie rano na czczo pół szklanki letniej wody z jedną łyżką miodu. Ale uwaga! Napój musimy przygotować wieczorem,
wiosna w pasiece
aby zawarte w miodzie biokatalizatory uaktywniły się. Wskazane jest też dodanie jednej łyżeczki pyłku kwiatowego. Czy stosujecie apiterapię w swoich domach? Spożywanie miodu przez cały rok uodparnia nasz organizm na wszelkie infekcje. Szkoda że większość miód zajada jedynie od jesieni do wiosny. Wszystkim wydaje się że miód jest bardzo kaloryczny co jest mitem. Jedzenie miodu w czasie diety odchudzającej nie zwiększa wagi ciała a wspomaga trawienie i dostarcza organizmowi energii. Istnieje opinia że miód jest słodki i tuczy – nic bardziej mylnego. Na diecie z powodzeniem można stosować miód oraz pyłek kwiatowy w celu uzupełnienia energii i białka.
Żywność powinna być lekarstwem no comments
Niech żywność będzie lekarstwem – apelowała na komisji rolnictwa przewodnicząca Stowarzyszenia Polska Wolna od GMO, Anna Szmelcer. – Czekałem, że posłucham obiektywnej prawdy. A było to wystąpienie tendencyjne – spuentował Stanisław Ostrowicz, były kierownik Ośrodka Doradztwa Rolniczego.
- Zwolennicy GMO próbują nas omamić mitami. Jeden z nich to mit oswajający, że człowiek zawsze produkował GMO. Drugi – mit, że są to uprawy proekologiczne. Kolejny, że uprawy te zapewniają rolnikom wyższe zyski – mówiła Anna Szmelcer. – Coraz mniej mamy ziaren naturalnych, korporacje dążą do uzależnienia od siebie – alarmowała. – Niech żywność będzie lekarstwem. 70% chorób spowodowanych jest złą żywnością – apelowała.
Jej występ nie przypadł do gustu słuchaczom. – Chyba wszyscy my tu zebrani i rząd Polski jesteśmy za tym, by Polska była wolna od GMO, ale pani nam tu prezentuje jakieś wyniki badań w Ameryce. Czy na terenie Polski były jakieś konkretne badania? – kierownik Referatu Ochrony Środowiska, Gospodarki Wodnej i Rolnictwa Krzysztof Sporny. – Korporacja Monsanto łamie przepisy. Co robi z tym rząd Polski? – zapytała przewodnicząca stowarzyszenia, która nie umiała przytoczyć wyników badań prowadzonych na terenie naszego kraju. – Czekałem, że posłucham obiektywnej prawdy. A był to wystąpienie tendencyjne. Mówmy jak jest naprawdę. Nie pomijajmy tego, że badania oleju z odmian transgenicznych wykazały, że nie zawiera on szkodliwych substancji dla ludzi i zwierząt, podobnie jest z cukrem – podsumował jej prezentację Stanisław Ostrowicz, były kierownik Ośrodka Doradztwa Rolniczego.
- W 2009 roku jako rada zajęliśmy już stanowisko w tej sprawie, nic więcej w tej sprawie nie zrobimy. Są od tego fachowcy u góry – podsumował dyskusję przewodniczący komisji Ryszard Winiarski.
JaGA
Kolejne wyróznienie dla Sądeckiego Bartnika no comments
Informowaliśmy już o wyróżnieniu Sądeckiego Bartnika drugim w historii Gospodarstwa Pasiecznego Anny i Janusza Kasztelewiczów prestiżowym godłem Teraz Polska. Pszczelarze ze Stróż zorganizowali z tej okazji konferencję prasową, podczas której opowiedzieli o uroczystości, do której doszło 24 maja w Teatrze Wielkim w Warszawie.
Pierwsze godło Teraz Polska Sądecki Bartnik otrzymał w 2006 r. za miód spadziowy. Natomiast tym razem ten sam honor przypadł za projekt edukacyjny „Wielka przygoda z małą pszczołą”. Osobistą odpowiedzialność ponosi za to Tomasz Król, który opisał wszystko i wysłał do Kapituły Godła Teraz Polska. Tam wśród 119 kandydatur doceniono tę nietypową propozycję i w ramach 19. edycji konkursu przyznano ten najbardziej rozpoznawalny w naszym społeczeństwie krajowy znak jakości. Kapituła liczyła 36 członków, niestety – 10 maja sześcioro z nich było pasażerami tragicznego lotu do Smoleńska…
NAJWIĘKSZE W EUROPIE
Projekt „Wielka przygoda z małą pszczołą” polega na tym, że uczniowie i turyści odbierają w ośrodku Kasztelewiczów lekcję historii pszczelarstwa, lekcję biologii pszczół oraz biorą udział w praktycznych warsztatach, w ramach których mogą lepić z wosku pszczelego lub piec pierniki miodowe. Zdarzają się takie okresy, że dziennie zjeżdżają po 2-3 autokary gości. Z historią pszczelarstwa zapoznają się w muzeum i skansenie, których początek stanowił zakup w 2000 r. kolekcji pszczelarskiej od Bogdana Szymusika z Krakowa. Jego zbiory były tak liczne, że do ich przewiezienia do Stróż trzeba było użyć kilku ciężarówek. Do wyeksponowania kolekcji, która z biegiem czasu wzbogaciła się o wiele nowych nabytków z kraju, Rosji czy nawet Afryki, należało wybudować pomieszczenia. Dzisiaj jest to największe prywatne muzeum pszczelarstwa w Europie.
Obiektów wciąż przybywa. Z pomocą Małopolskiego Instytutu Kulturalnego w Krakowie powstała multimedialna i interaktywna wystawa pszczelarska, gdzie można wędrować po wirtualnym ulu oraz zapoznać się z modelem pszczoły o nadnaturalnych gabarytach. Działa restauracja Bartna Chata serwująca potrawy miodowe. Rozwija się baza noclegowa. Obok pierwszego budynku hotelowego (powstał na wzór starej szkoły w Krużlowej, a na cześć krewnej właściciela nazywa się „U babci Marysi”) właśnie udostępniono drugi, tak że w ten sposób liczba łóżek wzrosła do 50. W estetycznych, ustrojonych na ludową modłę (wykrochmalone, płócienne firanki i makatki na ścianach!) pokojach o miodowych nazwach (Spadziowy, Wielokwiatowy, Gryczany, Wrzosowy itd.) można niedrogo zanocować na pieczołowicie odrestaurowanych starych łóżkach – kosztuje to 50 zł od osoby.
Konsultantem w sprawach konserwacji eksponatów drewnianych oraz takiegoż budownictwa, a także aranżerem wnętrz i twórcą ornamentów jest w Sądeckim Bartniku rzeźbiarz z Nowego Sącza – Franciszek Palka.
Ponieważ oprócz dzieci także pszczelarze są chłonni wiedzy, Gospodarstwo Pasieczne w Stróżach służy im poglądowymi instruktażami.
25 TON MIODU ZMYŁO DO MORZA
Pasieka Kasztelewiczów została założona jeszcze w latach 70. ubiegłego stulecia. W firmę o nazwie Sądecki Bartnik przekształciła się w 1991 r. W pierwszym roku istnienia pasieka wyprodukowała 12 ton miodu, potem ta wielkość systematycznie rosła – aż do obecnych 1300-1500 ton rocznie. Obecnie własną siłę roboczą stanowi ok. 1500 rodzin pszczelich rozsianych w ok. 30 miejscach. W lepszych latach miód się eksportuje, a w gorszych importuje ze Słowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii. Ten swój i ten zakupiony konfekcjonowany jest w oddanym do użytku w 2008 r. własnym zakładzie. Ostatnio do maleńkich, 50-gramowych słoiczków rozlewano próbki przeznaczone do rozdania w formie daru od Karpackiego Związku Pszczelarzy uczestnikom organizowanych przez dominikanina ojca Jana Górę XIV Ogólnopolskich Spotkań Młodych nad Lednicą.
Aktualny sezon pszczelarski nie zapowiada się różowo. O ile ustąpiło na razie zagrożenie ową tajemniczą zarazą, która niedawno zdziesiątkowała rodziny pszczele zarówno na świecie, jak i w Polsce (w naszym kraju zimy 2007/2008 nie przetrwało ok. 40% rodzin), to tym razem dają się we znaki deszcze.
- A jeszcze w kwietniu wydawało się – mówi Janusz Kasztelewicz – że będziemy kąpać się w miodzie. Natomiast w maju już spłynęło nam Wisłą do morza przynajmniej 25 ton miodu. W ciągu deszczowego maja rzepak zdążył przekwitnąć, a pszczoły nie wychyliły nosa z ula. Podobnie z drzewami owocowymi i mniszkiem lekarskim, za chwilę to samo będzie z akacją. Zamiast w tym okresie podbierać pszczołom miód i zarabiać, musimy je więc dokarmiać, czyli dopłacać do interesu. Same straty… Może się to przełożyć na tegoroczne ceny miodu, i tak już wysokie po pomorze sprzed dwóch lat!
(IrP)
Na zdjęciach: 1. Janusz Kasztelewicz, właściciel Gospodarstwa Pasiecznego Sądecki Bartnik, ze statuetką godła Teraz Polska. 2. Janusz Kasztelewicz w stroju organizacyjnym: w kapeluszu pszczelarza z woalką na głowie i pod krawatem w motywy pszczelarskie: plastry miodu i pszczoły. Polecamy miód od Sądeckiego Bartnika.
Fot. IrP
source: http://sadeczanin.info/
Literacki smak Lublina no comments
Kiedy Józef Czechowicz zobaczył na talerzu raki, dostał gęsiej skórki. Kelner podał mu na uspokojenie kalarepkę. Zrezygnowany zamówił kotlety po zamojsku. Z czosnkiem i majerankiem.
Przedwojenny Lublin, Zamość czy Kazimierz smakowały wyśmienicie. W lubelskiej „Europie” pracowali kucharze, którzy fachu uczyli się na dworze carskim, serwując zrazy po nelsońsku.
W kazimierskiej restauracji Berensa podawano liny w śmietanie, które zamawiała Hanka Ordonówna. Na płonące naleśniki z ponczem wpadał Eugeniusz Bodo, towarzyszyła mu czarnoskóra piękność kryjąca się pod pseudonimem Reri.
W zamojskiej „Centralce” podawano raki, węgorze i kotlety po zamojsku. – W „Centralce” bywał Leśmian, wielki smakosz, który czasem zapomniał zapłacić rachunki – śmieje się Andrzej Urbański, dyrektor Muzeum Zamojskiego w Zamościu.
W „Centralce” w Zamościu
O wspomnianej uczcie Józefa Czechowicza, Wacława Gralewskiego i Bolesława Leśmiana w Zamościu mówi się do dziś. Uczta odbyła się w restauracji „Centralka” mieszczącej się w Domu Centralnym u zbiegu ulic Kościuszki, Żeromskiego i Bazyliańskiej. – W Zamościu stanęłyśmy w hotelu, gdzie jest elektryczność, centralne ogrzewanie i kanalizacja, ale gdzie zdzierają z ludzi niesłychane ceny – tak pisała w 1925 r. w tygodniku „Bluszcz” Maria Dąbrowska.
Z zachowanego opisu literackiej uczty dowiadujemy się, że panowie zjedli: nowalijki, węgorza w galarecie, potrawkę z raków – na widok której Czechowicz dostał gęsiej skórki a Leśmian podskoczył z radości. Czechowicz zamówił faszerowaną kalarepkę, dalej panowie zjedli łososia w sosie „palermitaine”, a poeta Czechowicz zażądał kotletów po zamojsku. Na deser poeci zjedli kaczki z rożna, Czechowicz zamówił sobie słodką kawę i krem pomarańczowy.
Po uczucie mocno zakrapianej koniakiem w trans wpadł Leśmian. Zamknął oczy i recytował: „skoncentruj się i wczuj głęboko. Unosimy się w powietrzu. Wysoko, wysoko królowa pszczół będzie przyjmować kochanka. Będziemy w nich wnikać, nabrzmiewać jak plastry miodu”. Poetycki trans przerwał kelner z „Centralki” przynosząc bardzo słony rachunek. Kto go zapłacił, nie wiadomo.
W knajpie ojca Grudnia w Lublinie
Mieściła się w Lublinie w pobliżu wieży ciśnień, stojącej koło kościoła Bernardynów przy dzisiejszej ulicy Narutowicza. – Niektórzy woleli ordynarną nazwę: knajpa „Pod siedmioma cyckami”. Przed wojną światową mieściła się tu żydowska restauracja. Wieść gminna głosiła, że w czasie odwrotu armii rosyjskiej Kozacy Dońscy zgwałcili cztery córki restauratora, a jednej z nich ucięli po pijanemu pierś. Stąd malownicza nazwa. Ale używano jej rzadko – wspomina poeta Józef Łobodowski, który zamawiał tu śledzie i wódkę.
Łobodowski był smakoszem, trenował boks, wywoływał awantury. – Ojciec Grudzień, nieubłagany w stosunku do zwykłych kiziorów, miękł na widok poetów – wspomina Konrad Bielski. W powieści Łobodowskiego „Dzieje Józefa Zakrzewskiego” aż roi się od smakowitych wspomnień.
Hitem przedwojennej kuchni w Lublinie były zrazy po nelsońsku. Podawano je w eleganckiej „Europie”, u Grudnia było bardziej swojsko. – Po skończonym wieczorze poszliśmy do pobliskiej podrzędnej restauracyjki. Byliśmy głodni, zaspokoiliśmy głód po proletariacku, siwuchą i kiełbasą – wspominał spotkanie z Czechowiczem Feliks Araszkiewicz.
U Berensa w Kazimierzu nad Wisłą
Lubelscy poeci i artyści często wyprawiali się do Kazimierza. Przodował w tym Józef Czechowicz, który włóczył się po miasteczku z aparatem w ręku. Ciągnęło go do willi „Łopuszanka” i do pani Łopuskiej, która była zapaloną spirystką. – Znajdowała się w stałym kontakcie z zaświatem. W jej mieszkaniu odbywały się seanse z udziałem znanych mediów i hipnotyzerów – wspomina Konrad Bielski.
Po seansach z wywoływaniem duchów artyści lądowali w restauracji hotelu „Berensa”. Choć w 1933 roku w Kazimierzu były trzy hotele, to Berens wygrywał znakomitą kuchnią opartą o ryby. W restauracji podawano węgorza z wody, z rusztu, po rybacku, w galarecie, marynowane i wędzone. Hitem delikatny rosół z węgorza. Oraz liny w śmietanie tak chętnie zamawiane przez Hankę Ordonównę. Na ryby od Berensa przyjeżdżali artyści, wojskowi i politycy z całej Polski.
Deser u Semadeniego
Na ciastka chodziło się w Lublinie do Chmielewskiego. W renomowanej cukierni podawano wyśmienite pączki i sękacze, które pakowano na wynos. Paczuszkę obwiązywano kolorowym sznurkiem pod który wsuwano firmowe serwetki z napisem „Cukiernia Chmielewski”.
Musiał je zamawiać do domu Józef Czechowicz. – Poeta uwielbiał słodycze. Lubił małe pączki, które wówczas robiono na jeden kęs. Nie przepadał za wyrafinowanym jedzeniem, ale lubił sobie dogodzić na słodko. Przepadał za ciastkami, lubił nalewki i damskie wódki – mówi Ewa Łoś, szefowa Muzeum Literackiego im. Józefa Czechowicza w Lublinie.
– Kiedy przyjeżdżał do Lublina, czasami zawiadamiał mnie i wyznaczał spotkanie w cukierni „Semadeniego”, gdzie zwykle miał dla mnie swoją książkę z dedykacją lub książki francuskie, którymi mnie obdarzał – tak swoje spotkania z Czechowiczem w kawiarni „Semadeniego” wspomina Bronisława Kołodyńska.
Józef Czechowicz uwielbiał ciasteczka z pieprzem. Małe, posypane wiórkami z czekolady, które wyglądały tak, jakby ktoś posypał je mielonym pieprzem. – W sprawach słodyczy lubił eksperymenty. Mógł je próbować z ostrym, prawdziwym pieprzem – dodaje Ewa Łoś.
source: dziennikwschodni.pl
2011 rokiem lasów no comments
2011 Międzynarodowym Rokiem Lasów
Alarmująca jest przede wszystkim skala nielegalnego handlu drewnem, prowadzącego do degradacji najcenniejszych obszarów na Ziemi. Nielegalny wyrąb lasów to według danych WWF aż 40% z globalnego handlu drewnem, a same straty finansowe z tego tytułu sięgać mogą nawet 15 miliardów USD rocznie. Szacuje się, że w ciągu ostatnich 50 lat powierzchnia lasów na świecie zmalała o połowę.
Niekontrolowane wylesianie przyczynia się m. in. do utraty bioróżnorodności najcenniejszych obszarów na świecie (80% wszystkich odkrytych dotychczas gatunków zamieszkuje lasy tropikalne); zmian klimatu, zaburzenia obiegu wody w przyrodzie; zwiększenia erozji gleb; utraty środków do życia lokalnych społeczności. Lasy Afryki w latach 1999-2000 zmalały o ponad 9 milionów hektarów. W samej Indonezji przez ostatnie dziesięciolecia – według oficjalnych danych – deforestacja postępuje w zatrważającym tempie 2 milionów hektarów rocznie.
Sposobem radzenia sobie z łamaniem prawa oraz niekontrolowanym wyrębem są różne metody certyfikacji i program licencjonowania produktów. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych na świecie systemów certyfikacji jest FSC (Forest Stewardship Council). Jest to międzynarodowa organizacja promująca odpowiedzialną gospodarkę zasobami leśnymi na świecie. Kupując produkty oznakowane logo FSC mamy świadomość, że drewno użyte do ich produkcji pochodziło z certyfikowanych lasów, a nie nielegalnych wyrębów.
WWF na całym świecie wspiera od 50 lat zrównoważone zarządzanie zasobami leśnymi. Przez lata walczyliśmy o utworzenie parków narodowych i obszarów chronionych, pomogliśmy stworzyć FSC, staramy się przeciwdziałać nowym zagrożeniom, z jakimi borykać się musi nasza planeta. Dlatego właśnie WWF inwestuje w certyfikację lasów, dąży do wprowadzania reform w międzynarodowym handlu drewnem i podejmuje działania w celu zwalczania nielegalnej wycinki.
30 marca odbywającym się w Poznaniu Targom Derma/FURNICA towarzyszyć będzie również konferencja organizowana przez FSC Polska i FSC Holandia pt. „Drewno egzotyczne – Projekt Borneo”. Przedstawione na niej zostaną główne założenia projektu Borneo Initiative, którego celem jest promowanie odpowiedzialnego zarządzania lasami w Indonezji, używanie certyfikowanych wyrobów z drewna, zapobieganie deforestacji i degradacji lasów. Ponadto będzie można dowiedzieć się więcej na temat certyfikacji drewna oraz idei odpowiedzialnego leśnictwa. Udział w konferencji jest bezpłatny.
_____
Przedruk za stroną WWF Polska
Pierwszy dzień wiosny no comments
W dniu 21 marca w Ośrodku Szkolno – Wychowawczym nr 2 w Elblągu odbyła się niezwykle wiosenna impreza pod hasłem Ekologiczny Pierwszy Dzień Wiosny 2011 – Przez zabawę i eksperyment do wiedzy.
Ekologiczny Pierwszy Dzień Wiosny był również okazją do podsumowanie międzyszkolnego konkursu plastycznego pn. „W bajkowym świecie zwierząt”, który realizowany był w ramach projektu „W bajkowym świecie zwierząt – poznajemy i chronimy bioróżnorodność” – laureata ogólnopolskiego konkursu grantowego “P&G. Żyj, poznawaj, rozwijaj się.” Laureatami konkursu zostali: Arkadiusz Rybak i Agata Bisaga z SP nr 16, Andrzej Landowski z SP nr 21 oraz Kacper Trawiński, Natalia Potorska i Karolina Maciuszonek z OSW Nr 2. Gratulujemy!
Ekspansja GMO no comments
GMO, rolnictwo
Jak podaje ISAAA w 2010 roku ponad 15 milionów rolników z 29 krajów uprawiało rośliny genetycznie zmodyfikowane. Rosły one na powierzchni 148 mln hektarów. Oznacza to wzrost o 10 proc. W 2009 roku bowiem te uprawy zajmowały powierzchnię 134 mln ha. Zajmowało się nimi 14 mln rolników.
Jak wynika z raportu organizacji, uprawą GMO są przede wszystkim zainteresowani właściciele małych i niezamożnych gospodarstw z krajów rozwijających się. To ok. 90 proc. wszystkich rolników uprawiających rośliny genetycznie modyfikowane.
Pierwsze rośliny genetycznie modyfikowane zostały zasadzone komercyjnie w 1996 roku. Rekordowy 87-krotny wzrost areału upraw, jak pokazuje raport, spowodował że jest to najszybciej rozwijającą się technologia w historii rolnictwa. W 1996 roku uprawy GMO zajmowały 1,7 mln ha. Od tego czasu co roku wzrost powierzchni upraw GMO był przeważnie dwucyfrowy.
W Unii Europejskiej dopuszczone do uprawy są dwie rośliny genetycznie zmodyfikowane: kukurydza z genem Bt oraz ziemniaka Amflora. Są one uprawiane w ośmiu krajach członkowskich. Są to: Hiszpania, Portugalia, Niemcy, Polska, Czechy, Słowacja, Rumunia i Szwecja. Według szacunków kukurydza GMO rośnie w Europie na powierzchni ponad 91 tys. hektarów, w czego w naszym kraju ok. 3 tys. ha.
Jak podaje ISAAA w ubiegłym roku wzrosła z 25 do 29 liczba krajów, w których są uprawiane rośliny GMO. I ten trend będzie postępował. A powierzchnia upraw będzie szybciej rosła w krajach rozwijających się krajach uprzemysłowionych.
Wyborcza
Uwaga na GMO no comments
Greenpeace alarmuje: Ta żywność nie jest zdrowa!
Sprawdzaj, co jesz, nie daj się systematycznie podtruwać – przestrzegają działacze ekologicznej organizacji Greenpeace. Właśnie opublikowali listę firm, których produkty mogą szkodzić człowiekowi. Znalazł się wśród nich Animex, mający swój duży zakład w Suwałkach.
Animex wstrzymuje się na razie z komentarzem.
– Strach już teraz cokolwiek kupować – mówi z kolei suwalczanka Agnieszka Koniaszewska.
Eksperyment czy straszenie?
Lista odnosi się do wykorzystywania GMO, czyli genetycznie modyfikowanych organizmów. Stosuje się je po to, by ułatwić wzrost rośliny i uodpornić je na działanie szkodników. Popularna na świecie jest m.in. modyfikowane kukurydza czy soja. Dodaje się do nich nowe geny.
– To dzieje się w laboratorium – przypominają działacze Greenpeace’u. – W naturze takie organizmy samoistnie nigdy nie powstaną. I przypominają, że modyfikowanymi roślinami karmione są zwierzęta. Nie ma możliwości, by taka żywność była zdrowa.
– To niekontrolowany eksperyment na ludziach – mówią.
Opinii tej jednak część naukowców nie podziela. Twierdzą, że nie ma żadnych dowodów, iż GMO jest dla człowieka szkodliwe.
Animex się nie śpieszy
„Czerwona lista” Greenpeace zawiera firmy, co do których nie ma pewności, że zmodyfikowanej żywności nie stosują. Obok Animeksu są też tam m.in. Sokołów czy Danone.
Z kolei na „zielonej liście” znajdują się firmy, które GMO nie wykorzystują. Z branży mięsnej – m.in. Indykpol i PMB, z mleczarskiej – Mlekovita, Mlekpol i Piątnica (szczegóły na www.greenpeace.pl).
Joanna Miś z Greenpeace’u tłumaczy, że zestawienie oparte jest na deklaracjach składanych przez producentów. Greenpeace próbuje to też weryfikować. – Animex lekceważy preferencje konsumentów – dodaje J. Miś.
Wyroby firmy dostępne są w większości sklepów Suwalszczyzny. W Suwałkach znajduje się wielka przetwórnia mięsa drobiowego. O to, czym karmi się trafiające tu kury próbowaliśmy przez parę dni zapytać rzecznika prasowego firmy Andrzeja Pawelczaka.
– W tej sprawie będzie prawdopodobnie oficjalne oświadczenie – odpowiedział w końcu. – Być może wspólne – także innych firm z branży mięsnej.
Kiedy dokładnie, nie wiadomo.
Inwazja pszczół w Berlinie no comments
Inwazja pszczół w Berlinie
Za kilka tygodni mieszkańcy Berlina będą na każdym kroku otoczeni przez pszczoły. Niemieccy przyrodnicy wpadli na kontrowersyjny pomysł: założą w stolicy ule pszczół – także na Bundestagu.
Hans Oberländer z Uniwersytetu Humboldta mówi, że to forma niecodziennej kampanii informacyjnej, która ma zwrócić uwagę ludzi na rolę jaką pszczoły odgrywają w przyrodzie i masowe wymieranie tych owadów z powodu nadmiaru pestycydów stosowanych w rolnictwie.
Ule pojawią się jeszcze w marcu na dachach budynków w centrum Berlina – m.in. na budynku parlamentu, uniwersytetu, na Wyspie Muzeów czy katedrze.
W przeciwieństwie do os, które zjadają resztki, pszczoły żywią się nektarem więc nie powinny denerwować mieszkańców i turystów w czasie posiłków na świeżym powietrzu – mówi Corinna Hölzer, jedna ze współorganizatorek akcji.
Źródło: sfora.pl
Ceny wzrastają no comments
Utrzymała się wzrostowa tendencja cen nabiału, za który w lutym należało zapłacić przeciętnie o 0,2% więcej niż w poprzednim miesiącu. Po wzroście cen utrzymującym się od maja ubiegłego roku, w lutym zanotowano natomiast spadek cen masła (o 0,4%). Ceny mięsa obniżyły się przeciętnie o 0,1%, w tym mięsa wieprzowego – o 0,9%, przy wzroście cen mięsa wołowego – o 0,9% i drobiu – o 0,8%. Obserwowany spadek cen mięsa przełożył się na dynamikę cen wędlin, za które należało zapłacić o 0,2% mniej niż w styczniu.
W lutym zanotowano wzrost cen napojów bezalkoholowych, w tym kawy, soków, wód mineralnych lub źródlanych i herbaty. Za wyroby tytoniowe należało zapłacić o 0,6% więcej niż w poprzednim miesiącu.W niewielkim stopniu podrożały napoje alkoholowe (o 0,1%).
W lutym w związku z wyprzedażą kolekcji sezonowej, ceny obuwia obniżyły się o 3,3%, a odzieży – o 1,8%.
Wzrosły ceny towarów i usług związanych z mieszkaniem, podrożało użytkowanie mieszkania, wzrosły opłaty za usługi kanalizacyjne i zaopatrywanie w wodę oraz wywóz nieczystości (śmieci). Podniesiono także opłaty za najem mieszkania.
Luty to kolejny miesiąc, w którym wzrosły opłaty związane ze zdrowiem (o 0,3%). Wyższe koszty związane ze świadczeniem usług spowodowały, że więcej należało zapłacić za usługi stomatologiczne (o 0,7%) oraz lekarskie (o 0,6%). Nadal drożały także artykuły farmaceutyczne (o 0,2%).