Archive for the ‘Miód pitny’ Category
Miody Dąbrowski na Wapielni no comments
Uczestnicy: – Bramborak,.Koczownik, Maniek
Miejsce: Wieś Szur na Roztoczu, uroczysko Zielone i Wapielnia – dropga w tą i z powrotem – 15 km marszu w sumie.
Miód ten na rozpoczęcie wędrówki nam ku sił pokrzepieniu służył, w samo południe, na wietrznej polance, przed długą droga z Szuru na Wapielnię i przyznać trzeba, że swą rolę znakomicie spełnił”
Oto jakimi pięknymi okolicami można się cieszyć w rejonie wsi Szur – we wsi, gdzie nocą widać czyste, nie zanieczyszczone światłem cywilizacji niebo, na tle którego przelatują jesienią klucze dzikich gęsi i żurawi, gdzie nocą panuje prawdziwa cisza, a o świcie budzi nas swojski głos prawdziwego, wolno chodzącego koguta.
Kiedyśmy dotarli do Wapielni – nado było otworzyć kolejny miód z serii „Dąbrowski” – tym razem dwójniak w identycznej kamionce w jaką wlewa się Apisowy Miód „Staropolski” czy też półtorak Honestus z firmy TIM.S.A.
Oto co zanotował Bramborak podczas naszej degustacji na temat tego miodu oraz okoliczności jego degustowania:
„Wprost znakomita harmonia miodowej słodyczy z posmakiem soku z malin wedle gardzieli naszych. Miód, jak i w trójniaku o tej samej nazwie również lipowy, tym razem wyraźnie pod wpływem malin złagodniał i aromatu nabrał. Płyn nieco gęstawy, jak na dwójniaka przystało, w barwie wyraźną soku domieszkę widać. Podgrzany – niebywale upojny zapach wydziela.
Miód do wędrówki niezbyt się nadaje, bo rozlany został w ciężką i masywną kamionkę, za to smak jego przedni znakomicie znoje niesienia rekompensuje! Ku zdziwieniu naszemu trunek… gumowym korkiem zatkany został. Dziwota to niebywała, ale sposób skuteczny, by szczelnie szlachetny nektar przed powietrzem i bakcylem zabezpieczyć.
Wypiliśmy go na samym szczycie Wapielni, podgrzany, wśród niebywałej scenerii ogromnych skał wapiennych i zaczynającej się jesieni. Gnaty nasze w cieniu drzew i wietrznej pogodzie bez słońca w siedzeniu na skałkach zziębnięte trunek ów skutecznie rozgrzał. Tak rozochoceni ruszyliśmy pełni zapału na drugą stronę góry, gdzie na nas, już nieco wędrówką i mniodem strudzonych, niebywała ostoja w postaci wygodnych ław i stołów czekała, gdzieśmy z radością zasiedli, graty miodowe rozłożyli i biesiadę kontynuowali.
Odnośnie Miodów Dąbrowskich warto rzec, że sięgając po nie człek zupełną nowość odkrywa. Na temat tychże miodów, a szczególnie ich składzie, nigdzie praktycznie informacji nie ma, więc degustując je właściwie jeno na swój smak i własną ocenę się zdajemy, co tym samym tę degustację jeszcze ciekawszą czyni.”
Oto ta wygoda wiata, gdzie nawet w słotę można degustować komfortowo i w plenerze zarazem.
Każdy z czarką dwójniaka w dłoni, na „szczycie” Wapielni, w piękny jesienny dzień – cóż można chcieć więcej?
Miody Dąbrowski na Wapielni, na Roztoczu
„Miód ów znany nam już z poprzednich degustacyj, cóżeśmy go jeno pół skosztowali. Tym razem nowa flasza nas powitała, którą się od początku raczyliśmy – znakomicie rozgrzewający trunek, dzięki sokowi z malin i domieszce bliżej niezidentyfikowanych przypraw korzennych.
Huzarami rześko toast wznosiliśmy u podnóża Wapielni podziwiając piękno krajobrazu, co Geoturystycznym Szlakiem Roztocza objęty został, wygodnie siedząc na ławach, za stołem, jak na biesiadników przystało.”
Pod koniec dnia dotarliśmy do wsi Szur, gdzie znajdowała się nasza baza – dzięki uprzejmości Wujka Bramboraka – pana Marka – mieliśmy do dyspozycji domek letniskowy, gdzie po trudach degustacji mogliśmy odpocząć przez noc, ale nie od razu, nie od razu. Mieliśmy jeszcze w pogotowiu Trójniaka Mistrza Jana i tym specjałem pierwszą cześć nocy nasycaliśmy się jeszcze
O tym miodzie tak oto pisze znowu Bramborak:
„Znany nam już niekomercyjny rarytas Mistrza Jana, który niewątpliwie mistrzostwem miodosytniczym nazwać nado, degustowaliśmy juz w naszej bazie, po powrocie z Wapielni, wielce utrudzeni. Siedzieliśmy w blasku rozgwieżdżonego nieba, przy klangorze odlatujących żurawi i świetle ogniska, nieco utrudzeni, ale weseli, grzanym trunkiem się racząc.
Trójniak Mistrza Jana jest trunkiem niebywałym, gdyż miodosytnik znakomicie charakterystyczny ostrawy smak miodu lipowego wyważoną domieszką imbiru i cytryny złagodził. Jest to niebywale nas ulubiony miód lipowy – miejmy nadzieję, że Mistrz Jan równie przednie trunki w przyszłym roku na Jarmark Hetmański w Zamościu ze sobą przywiezie.”
I tak oto dobiegła końca nasza degustacja – jedna z najprzedniejszych jakie popełniliśmy – zacne miody, zacne towarzystwo i zacna pogoda, zacna okolica oraz zacny miód w plecaku – cóż można sobie piękniejszego wyobrazić – nie wiemy!
Na następną degustację, która wedle naszych przypuszczeń odbędzie się w końcu października – szykują się znowu bardzo ciekawe trunki, którch jeszcześmy nie degustowali wcale. Zapraszamy!
Kolejne wybitne unikaty – Pasieka Kujawskie Miody no comments
Uczestnicy: – Bramborak,.Koczownik, Maniek
Miejsce: Dzika piaskownia pośród dzikich pól
Gwiazdami tej degustacji były dwa niekomercyjne rarytasy, o których sam Autor tak nam napisał:
„Dwa eksperymentalne miodki (tróniaki), jeden owocowo-kwiatowo-korzenny (tzw. Chyćczak kwiatowy) lekko kupażowany imbirowym i czeremszakiem i drugi nazwany „Polskim” to moja wariacja na temat dębniaka a’la Obozowy z elementami Polskiego (wg. T.Ciesielskiego) – w 60% na gryczanym z nieortodoksyjnym dodatkiem soku z cz.porzeczki i kardamodu oraz mnieszą ilością chmielu.„
Wedle naszej opinii miód winno się bezapelacyjnie podgrzewać, bo chłodny nie zdradza tego wspaniałego bogactwa zapachów i smaków, które w sobie zawiera.
W następnym odcinku (prawdopodobnie już we wrześniu) będziemy degustowali dwa nowe (?) miody wykonane przez spółdzielnię Apis z Lublina – Dąbrowski trójniak i dwójniak o tej samej nazwie. Zapraszamy
Miody z "Dębowej Pasieki", cz. II no comments
Uczestnicy: – Bramborak,.Koczownik
Miejsce: Dzika piaskownia pośród dzikich pól
2. „Czysty trójniak 2008″ (trójniak +), niekomercyjny, Pasieka Dębowa – Krzysztof Kamiński
Oto nasze kolejne misjce degustacji – wyrobisko po wydobyciu piasku, hen gdzieś pośród stepowisk roztoczańskich, gdzie syciliśmy trzewia kolejnymi niekomercyjnymi specjałami z Pasieki Dębowej.
Smak miał niebywale dobry, aromatyczny, nieco ostry. W kategorii miodów komercyjnych byłby to niemal dwójniak. Bardzo nam smakował i godny jest polecenia. Alkoholu w nim w sam raz, po podgrzaniu miło trzewia namaścił.
Ognisko zapaliliśmy na krawędzi wyrobiska aby oświetlało je całe dzięki czemu mieliśmy otoczenie niemal księżycowe. Ale nie chodziło nam tylko o aspekty wizualne miejsca degustacji. Wiedzieć trzeba nam bowiem, że na takich terenach mniej jest komarów, które letnie degustacje wieczorne i nocne mogą nam bardzo uprzykrzyć. Warto wówczas szukać miejsc suchych i z dala od wód wszelakich leżących.
Następnym rarytasem jaki przytaszczyliśmy w plecakach był miód owocowy, w którym owocem była aronia i czarna porzeczka. Miody owocowe szczególnie smakują latem, kiedy są orzeźwiające, zaś korzenne i czyste warto kupować zimą i w porach chłodniejszych roku. Ten miód bardzo nas uradował swym smakiem! Już po odkorkowaniu wyczuliśmy krzepką owocową woń, w smaku wyraźnie czuć cierpki posmak aronii ale przeważa porzeczka nadając onemu balsamowi wyraźnie rześki bukiet.
Zwłaszcza latem jedyną sensowną porą do degustacji miodów podgrzewanych jest noc – bo trudno sobie wyobrazić aby za dnia, w upale to czynić. Miód podgrzewany jednakowoż ma tę ogromną zaletę nad chłodnym, iż wydobywa z siebie ukryte aromaty, które po podgrzaniu są niebywale inhalujące i szkoda by było abyśmy ich nie poznali odstępując od miodu podgrzewania.
Abyśmy zawsze miód pijali!
Degustacja przeciągnęła się do późnej nocy, powrót był dość długi, bo musieliśmy dojść do najbliższej drogi, którą mogłaby przejechać taksówka, która zabrała dwóch utrudzonych degustacją miodomorów do cywilizacji. Warto po degustacji spacer taki jeszcze odbyć, zwłaszcza latem kiedy wędrówka pod baldachimem gwiazd jest wyjątkowo ciekawa i termicznie komfortowa.
W następnym odcinku, już za parę dni – zobaczymy kolejne niekomercyjne arcydzieła sztuki miodosytniczej, z małych elitarnych pasiek.
Miody z "Dębowej Pasieki" no comments
Uczestnicy: – Bramborak,.Koczownik, Maniek
Miejsce: Schron przeciwdeszczowy w epicentrum głuszy
2. „Jagoda Kamczacka” (sycony trójniak +), niekomercyjny, Pasieka Dębowa – Krzysztof Kamiński
Dobrze, że straż pożarna nie widziała naszego prowizorycznego grilla na werandzie altany. Ale wszystko było pod kontrolą. Żar do rusztu pozyskiwaliśmy z ogniska, które płonęło nieopodal odpowiednio zabezpieczone przed deszczem.
Następnym rarytasem z Dębowej Pasieki był miód tak oto podpisany przez autora – Jagoda Kamczacka – sycony trójniak. Tylko mali producenci mogą nam zaoferować takie oto oryginalne smaki w krótkich seriach. To również jest powód aby te miody pozyskiwać jeśli już produkcja masowa nam się znudzi.
Będziemy kontynuować degustację kolejnych Miodów z Dębowej Pasieki oraz następne niekomercyjne wspaniałości, ale o tym w końcu sierpnia przeczytamy zapewne.
Trójniak Mistrza Jana no comments
Uczestnicy: – Bramborak,.Koczownik, Maniek
Miejsce: Leśny roztoczański zakątek
2. Trójniak Mistrza Jana (trójniak), Pasieka Miodek (Jan Ożóg, Sokołów Małopolski)
Miodowe rarytasy z Parpar no comments
Uczestnicy: – Kmiciorak,.Koczownik, Maniek
Miejsce: Roztoczański zagajnik śródpolny
2. Tarniniak (trójniak), Witold Cyranowicz (Parpary)
Bardzo dobre korki oraz nalanie miodu niemal po korek sprawiło, że płyn był w stanie idealnym.
Zawsze zaczynamy degustację od mocniejszego więc tym razem padło na Bziaka leśnego – dwójniaka.
Podczas degustacji zanotowaliśmy:
- Miód wspaniały o wyraźnym smaku owoców czarnego bzu, charakterystycznie cierpkawy ale również przebija wyraźny smak miodu. Bardzo dobry!
Jak widzimy na zdjęciu płyn jest niemal czarny. Przypadnie do gustu zwłaszcza tym, którzy wolą miody mniej słodkie – bardziej orzeźwiające. Idealny więc jest po schłodzeniu na letnie degustacje „pod gruszą”
Ognisko zapaliliśmy dopiero jak zaczęło się ściemniać – głównie w celach oświetleniowych, bo temperatura w nocy spadała jedynie do 20 st.C więc ogrzewać się nie było powodu. Co ciekawe nie dręczyły nas żadne insekty, prawdopodobnie ze względu na suszę jaka od dłuższego już czasu na Roztoczańskich stepach panuje.
Od dłuższego już czasu korzystamy podczas spotkań plenerowych z takiego oto polowego rusztu własnej produkcji, któren jest niebywale sposobny w transporcie, łatwy do czyszczenia i lekki – boć wszelakie nasze pomoce plenerowe winny być po pierwsze – jak najbardziej ascetyczne w formie, abyśmy się zanadto niemi nie objuczali wędrówki swej nie czyniąc bliższej katordze.
Bziaka naprzemianlegle kosztowaliśmy z kolejnym arcy trunkiem z Parpar – Tarniniakiem trzyletnim – trójniakiem.
Na koniec jeszcze dodam takową obserwacyję – wydaje się nam, że miody te zawartość alkoholu mają nieco wyższą niźli komercyjne – ale być może to tylko nasze złudzenie, boć przyrządów do ustalania mocy nie mieliśmy.
Podczas kolejnej degustacji spróbujemy Czeremszaka trzyletniego i mało znany, niekomercyjny rarytas – ale jaki to dowiemy się w przyszłości.
Miód Pitny dla cierpliwych no comments
Produkcję alkoholi powstałych na bazie miodu trudno uznać za biznesowe eldorado. Dobrej jakości miody pitne muszą leżakować kilka lat, a to oznacza zamrożenie sporej gotówki.
Miód pitny ma w Polsce długą historię. Receptury na najlepsze trunki powstawały w zakonach, gdzie mnisi produkowali napoje na użytek własny oraz karczm, które prowadzili. Szczyt rozwoju produkcji miodów pitnych przypada na XV i XVI wiek. Potem, w efekcie importu win gronowych oraz większej dostępności wódek pochodzących z coraz liczniejszych gorzelni, spadła zarówno produkcja, jak i spożycie miodu. Tylko nieliczne miodosytnie przetrwały okres zaborów, pierwszą i drugą wojnę światową.
Zakłady produkujące miodowy alkohol powstają z reguły tam, gdzie jest najwięcej pszczelich pasiek. Po 1945 roku tereny, gdzie produkowano miód, znalazły się za wschodnią granicą Polski. W kraju najwięcej pożytków pszczelich działa na Mazurach, Podlasiu i Podkarpaciu, czyli na terenach, gdzie ingerencja człowieka jest na tyle mała, że pszczoły nie mają problemu z zebraniem nektaru, a woda do produkcji trunków jest stosunkowo czysta.
Firma z tradycją
Bogdan Piasecki zajmuje się pszczelarstwem od 1964 roku. Początkowo prowadził tylko pasiekę, ale z czasem zdecydował się na rozwój firmy Mazurskie Miody, która dzisiaj, oprócz tradycyjnej produkcji miodu, zajmuje się wytwarzaniem pod marką Piasecki miodów pitnych oraz wódek smakowych powstałych na bazie miodu.
– Produkcja oparta jest na wiedzy przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Musimy jednak spełniać surowe wymogi Unii Europejskiej. Otworzyliśmy laboratorium zakładowe, nawiązaliśmy współpracę z technologami i wdrożyliśmy system analizy zagrożeń, tak zwany HACCP – mówi Bogdan Piasecki.
Firma współpracuje również z lekarzami weterynarii oraz Katedrą Pszczelarstwa Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Mazurskie Miody docierają ze swoimi wyrobami do lokalnych sieci handlowych oraz do specjalistycznych sklepów całej Polski. Poza tym na terenie firmy znajduje się przyzakładowy sklep. W najbliższym czasie firma planuje wprowadzić do sprzedaży trzy rodzaje napojów spirytusowych z etykietą Okowita Miodowa.
Sukces tkwi w przepisie
– Wytwarzanie miodu pitnego, w dużym uproszczeniu, polega na połączeniu składników w odpowiednich proporcjach. Potem trzeba już tylko czekać – od roku do dziesięciu lat, w zależności od gatunku alkoholu – mówi Bogdan Piasecki.
Najdłużej leżakują trunki najlepszych gatunków o największej ilości miodu, który potrzebuje czasu, aby zakończył się proces fermentacji. Tak jest w przypadku półtoraka, czyli miodu pitnego powstałego po połączeniu jednej porcji miodu i połowy porcji wody. Nie ma znaczenia ilość składników, ważne są proporcje. W skład dwójniaka wchodzi po jednej porcji miodu i wody. Trójniak zawiera z kolei jedną porcję miodu i dwie wody. Im więcej wody, tym słabszy gatunek, dlatego czwórniaki i piątaki wytwarza się coraz rzadziej. Połączoną wodę z miodem określa się mianem brzeczki. Czasem, dla urozmaicenia smaku alkoholu, producenci dodają inne składniki, na przykład przyprawy korzenne albo soki: malinowy (miód pitny maliniak), wiśniowy (wiśniak) lub porzeczkowy (porzeczniak).
Wśród miodów pitnych wyróżniamy miody naturalne oraz sycone. Przy produkcji tych drugich do fermentacji wykorzystywany jest miód z wodą poddany wcześniej obróbce termicznej w temperaturze 95-105 stopni Celsjusza. W czasie sycenia niszczy się niestety większość witamin, enzymów i wartościowych związków. Produkcja miodów naturalnych (niesyconych) jest trudniejsza technologicznie i wymaga zastosowania dobrej jakości miodu pszczelego.
– Jako jedyni w Polsce produkujemy miody bez stosowania obróbki termicznej, dzięki czemu zachowują one właściwości odżywcze i zdrowotne. Miód podgrzewany powyżej temperatury 40 stopni Celsjusza staje się tylko słodzikiem – przestrzega Bogdan Piasecki.
Sycenie miodu było koniecznością w dawnych czasach, ponieważ otrzymywany miód nie był tak wysokiej jakości jak obecnie – był zanieczyszczony woskiem, pyłkiem kwiatowym lub fragmentami odnóży pszczół.
Kolejnym etapem produkcji jest połączenie brzeczki z drożdżami. Tak przygotowany nastaw przechodzi fermentację, a po jej zakończeniu rozlewany jest do dębowych beczek, w których leżakuje kilka lat. Do produkcji najczęściej wykorzystuje się wczesne miody wielokwiatowe, rzadziej ciemne miody – wrzosowy i gryczany, które służą do kupażowania, czyli dosładzania powstającego trunku.
Cykl produkcyjny miodu pitnego wiąże się z zamrożeniem dużej ilości gotówki. Zakładając, że okres leżakowania będzie trwał trzy lata, przez ten czas nie będziemy zarabiać. Co gorsze, podtrzymując ciągłość produkcji, będziemy zmuszeni kupować miód, drożdże, dodatkowe beczki, a potem również butelki, bez jakiegokolwiek zwrotu zainwestowanych środków. Pieniądze zobaczymy dopiero po wprowadzeniu do sprzedaży pierwszej partii najdłużej leżakującego miodu pitnego. Sposobem na oszczędzenie jest zakup miodu w roku, kiedy był on tani.
– Zbiory miodu uzależnione są od pogody. W deszczowe dni pszczoły nie wylatują z uli. Z kolei susza zmusza rośliny do zamykania kwiatów w obronie przed palącym słońcem, co zapobiega utracie wody. Lata, kiedy szybko nadchodzi wiosna i pogoda dopisuje w miesiącach letnich, są jednoznaczne z niską ceną skupu miodu – tłumaczy Andrzej Molski, właściciel pasieki w Żanęcinie koło Sokołowa Podlaskiego.
Szacuje się, że liczba pszczelarzy w Polsce wynosi 40 tysięcy, a milion pszczelich rodzin hodowanych w kraju wytwarza ok. 18 tys. ton miodu rocznie. Najniższą ceną, jaką proponują skupy, jest 5 zł za kg. Jednak najbezpieczniej, z punktu widzenia przedsiębiorcy produkującego miód pitny, jest posiadanie własnej pasieki. Wtedy można skupić się na procesie produkcyjnym, zapominając o wahaniach cen na rynku miodu.
Miód wysokoprocentowy
Miody pitne ustępują popularności innym alkoholom. Nie wynika to jednak z walorów smakowych, bo te miód pitny z pewnością posiada bardzo wysokie, ale ze stereotypowego podejścia do picia bursztynowego trunku. Miód pitny kojarzy się z podgrzanym napojem podawanym w glinianym kubku zimą na stokach narciarskich lub w restauracjach stylizowanych na staropolskie karczmy. Tymczasem, miód należy pić tak, jak pije się słodkie wina albo dobry koniak – bez podgrzewania, w szklanym kieliszku na nóżce, nie łącząc go z żadnymi potrawami. Nie brakuje za to w Polsce koneserów wódki miodowej, bo zawsze wiadomo, jak ją pić. Dlatego Miody Mazurskie zdecydowały się na produkcję wódki sygnowanej marką Piasecki, od nazwiska właściciela firmy.
– Do produkcji wykorzystujemy rektyfikowany alkohol etylowy kupowany od sprawdzonych dostawców. Łączymy trzy najważniejsze składniki, czyli alkohol, miód i wodę w odpowiednich proporcjach. Tak przygotowany trunek pozostawiamy do leżakowania na trzy miesiące, potem wielokrotnie filtrujemy i rozlewamy do butelek – opowiada Bogdan Piasecki.
Marketing związany z promocją produktów alkoholowych jest bardzo trudny, zważywszy na obowiązujące w Polsce prawo, które zakazuje reklamy wyrobów alkoholowych. Pozostają zatem inne narzędzia mające na celu wypromowanie procentowych trunków, w tym poczta pantoflowa, artykuł prasowe, ulotki informacyjne, degustacje, szkolenia personelu lokali gastronomicznych oraz sklepów specjalizujących się w sprzedaży alkoholi.
Daniel Wilk
Miód pitny od pszczelarza no comments
Polscy rolnicy będą mogli sprzedawać własne wina owocowe, gronowe i miody pitne bez konieczności rejestracji działalności gospodarczej. Zielonogórskie Stowarzyszenie Winiarskie, które zabiegało o taką możliwość, chwali nowe przepisy, uchwalone przez Sejm.
Sejm przyjął w czwartek senackie poprawki do ustawy o wyrobie i rozlewie wyrobów winiarskich, o obrocie tymi wyrobami i o organizacji rynku wina. Nowe prawo przede wszystkim dostosowuje polskie przepisy do unijnych. Teraz czeka jeszcze na podpis prezydenta.
Poprawki wprowadzone przez Senat, a potem przyjęte przez Sejm, dotyczyły ułatwień dla rolników, którzy chcieliby produkować wino z winogron. Teraz będą mogli podobnie jak producenci win owocowych i miodów pitnych wytwarzać 100 hektolitrów trunku (10 tys. litrów) i sprzedawać je bez konieczności rejestrowania działalności gospodarczej. Takie rozwiązania wobec wszystkich wytwórców różnych win przewidują nowe przepisy.
Ustawa o wyrobie i rozlewie win jest korzystna dla producentów tego trunku, przyczyni się do rozwoju winiarstwa w naszym kraju – uważa prezes Zielonogórskiego Stowarzyszenia Winiarskiego Roman Grad. Dodał, że stowarzyszenie od dawna zabiegało o takie rozwiązania, bo tworzą szansę na poprawienie atrakcyjności regionów, w których uprawia się w Polsce winorośle.
Wyprodukowanie 100 hektolitrów wina wymaga dwóch hektarach winorośli. Według Grada niewiele polskich gospodarstw jest o takiej wielkości. Dodał, że niektórzy rolnicy mają ledwie kilkuarowe winnice i traktują produkcję tego trunku jako hobby.
W opinii Grada nowe przepisy pozwolą na sprzedaż wina własnej produkcji, np. w gospodarstwach agroturystycznych, co da dodatkowy dochód rolnikom. Ale też domowe wino gronowe będzie można kupować bezpośrednio u producenta – prosto z beczki. Możliwe będzie także jego butelkowanie i sprzedaż w lokalnych sklepach czy restauracjach.
Początkowo rząd był przeciwny takim ułatwieniom. Jeszcze podczas środowego posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa opiniującej zmiany zaproponowane przez Senat, resort rolnictwa ocenił negatywnie poprawki izby wyższej. Spotkało się to z krytyką posłów PiS, którzy w piątek zarzucili resortowi rolnictwa, że nie chce ułatwień dla rolników.
- Stanowisko, które przedstawiłem, było przedmiotem uzgodnień międzyresortowych, pomiędzy ministerstwem finansów i gospodarski (…) ta ustawa w części implementuje prawo unijne, jeżeli byśmy chcieli na tym etapie procedury włożyć tak daleko idące zmiany, to musielibyśmy ją notyfikować w Komisji Europejskiej – tłumaczył w czwartek wiceminister rolnictwa Jarosław Wojtowicz.
Poseł Marek Wojtkowski (PO) podczas rozpatrywania sprawozdania komisji rolnictwa na plenarnym posiedzeniu Sejmu poinformował, że konsultacje w sprawie tych poprawek „trwały do ostatniej chwili”. – Pragnę wyrazić wdzięczność i złożyć podziękowania zarówno Ministerstwu Gospodarki, jak i Ministerstwu Finansów za zrozumienie tego problemu, jako że ten rynek w Polsce rozwija się w ostatnich latach dość wolno. Myślę, że zaprojektowana nowelizacja ustawy będzie znaczącym krokiem ku usprawnieniu systemu uprawy winorośli w Polsce – powiedział poseł w imieniu klub Platformy.
Ustawa uchyla obowiązujące prawo z 2004 r., ma wejść w życie po 14 dniach od daty publikacji.
W roku gospodarczym 2008/2009 było zarejestrowanych 28 przedsiębiorców posiadających uprawy winorośli o łącznej powierzchni ok. 32 ha, z których wyprodukowano ok. 410 hektolitrów wina. W roku gospodarczym 2009/2010 w działało 22 przedsiębiorców, mieli oni ok. 29 ha winnic, z których powstało ok. 425 hektolitrów wina.
Wiosenna degustacja no comments
I na koniec barwy miodów. Po lewej Staropolski, po prawej Piastun.Oba ze spółdzielni Apis
Po lewej Rycerski Huzara, po prawej Szlechcki Kasztelewicza
Kolejna degustacja będzie wyjątkowa, bo będziemy degustować 3 wyjątkowe, niekomercyjne miody, Wedle naszych przypuszczeń te zacne flasze odkorkujemy w połowie maja.
6 nowych, ciekawych miodów no comments
Wyraźny posmak czarnej porzeczki. Słodszy w porównaniu z Kurpiowskim ze spółdzielni Apis.
Honey Wine (czwórniak), Mazurskie Mody Z.P.H. „Karolina” Bogdan Piasecki, Tomaszkowo.