Archive for the ‘Nowinki pszczelarskie’ Category

Miód i woda zdrowia doda   no comments

Posted at 12:20 pm in Nowinki pszczelarskie

Goi rany, wzmacnia organizm. W połączeniu z dodatkami jest jeszcze skuteczniejszy

miód, kolekcje jesień/zima 2010/2011

Pomoże na wiele dolegliwości. Jesienią i zimą wspomoże odporność, wiosną zapobiegnie alergii, latem przyspieszy gojenie się ranek. Miód ma cenne właściwości lecznicze.

Działa jak antybiotyk, hamuje bądź niszczy rozwój bakterii, wirusów, grzybów. Jego właściwości potęgują się 200 razy, gdy miód zostanie rozpuszczony w wodzie. Są też inne połączenia, które sprawiają, że jest on wyjątkowym lekarstwem.

* Cytryna. W szklance ciepłej (ale nie gorącej) wody rozpuść dwie łyżki miodu. Dodaj sok wyciśnięty z połowy cytryny. Taki napój zawiera dużo witaminy C. Doskonale więc nadaje się jako środek wzmacniający błony śluzowe i ścianki naczyń. To przyczynia się do poprawienia odporności. Napój należy pić rano, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. .

* Anyż. Łyżeczkę suszonych nasion anyżu zalej szklanką gorącej wody. Zaparzaj pod przykryciem 5–10 minut. Następnie przecedź, ostudź. Do naparu dodaj 2–3 łyżeczki miodu, najlepiej lipowego. Pij 2–3 razy dziennie. Napój miodowo-anyżkowy pomaga przy dolegliwościach żołądkowych, łagodzi skurcze jelit, nudności, poprawia przemianę materii, skraca czas trwania biegunek. .

* Imbir. Korzeń imbiru długości mniej więcej 1 cm obierz, pokrój w cieniutkie plasterki. Zalej 2/3 szklanki ciepłej wody i pozostaw na 2–3 godziny. Przecedź, dolej do pełna wrzątku i dodaj miodu według uznania, ale co najmniej dwie łyżeczki. Herbatka działa rozgrzewająco, łagodzi ból głowy, przy przeziębieniu przyspiesza powrót do zdrowia.

Read the rest of this entry »

Written by admin on Listopad 9th, 2010

Miody Łukowskie   no comments

Posted at 12:20 pm in Nowinki pszczelarskie

Święto Miodów w Ziemi Łukowskiej 2010


Kiermasz produktów pszczelich i sprzętu pszczelarskiego cieszył się szczególnym zainteresowaniem zarówno producentów i konsumentów.

Od pradziejów produkty pszczele wzbudzały zainteresowanie gospodyń domowych. Babcie leczyły przeziębienia swoich wnuków przy pomocy miodu. Dziadków w  szczególności interesował smak miodów pitnych, a ojców dodatek miodu do napojów spożywanych w kuflach. Od dawna miód jest nierozerwalnie włączony do domowych jadłospisów. Dla niektórych jest darem o szczególnej wartości i może być najlepszym prezentem.

Obecnie produkowanych jest wiele rodzajów miodu, a asortyment stosowania miodu jako surowca do produkcji żywności stale się poszerza. Doniesienia naukowców dowodzą, że miód jest niezbędny w żywieniu, szczególnie dzieci i młodzieży, a nade wszystko w żywieniu kuracjuszy.
W Ławkach k/Łukowa (woj. lubelskie) miód doczekał się swojej uroczystości, obok Siedziby Nadleśnictwa zorganizowano „Święto Miodów”. Obchody miały charakter bardzo uroczysty. Zaproszono wielu ludzi zasłużonych dla pszczelarstwa i gospodarki leśnej, którym wręczono odznaczenia resortowe i dyplomy uznania. Absolwenci kursów pszczelarskich otrzymali dyplomy.   Uczestnicy wysłuchali sprawozdań z gospodarki pszczelarskiej w regionie. Najlepszym pszczelarzom ufundowano nagrody. Odbyła się również pogadanka o problemach w gospodarce pasiecznej. Zauważono problem zmniejszania się liczby rodzin pszczelich. Następstw tego zjawiska przemawiający pszczelarze upatrywali przede wszystkim w nieprofesjonalnej agrotechnice, a w szczególności stosowaniu oprysków w czasie zbierania pożytków przez pszczoły. Zwrócono uwagę również na potrzebę lepszego zabezpieczania rodzin pszczelich przed nieprzewidywalnymi zmianami klimatycznymi. Rozmawiano również o problemach w konkurencji miodu naturalnego z produktami miodopodobnymi importowanymi z Chin.
Przedstawiono ofertę producentów sprzętu pszczelarskiego. Kiermasz produktów pszczelich i sprzętu pszczelarskiego cieszył się szczególnym zainteresowaniem zarówno producentów, jak i konsumentów. Odbyła się prezentacja miodów i produktów pszczelarskich. Każdy uczestnik mógł posmakować, a także zakupić po promocyjnej cenie miód naturalny oraz produkty pszczele i lecznicze. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się kosmetyki wytworzone z dodatkiem wosku pszczelego i pyłku kwiatowego.
Uroczystości uświetniły występy artystów i zespołów ludowych, przemówienia okolicznościowe oraz konkursy ekologiczne. Publiczności najbardziej spodobał się występ Zespołu Ludowego „Szalinówka” z Chordzieżki. Zaprezentowana została również „Historia Pszczelarstwa w Powiecie Łukowskim”, której krótką prezentację przygotowało Muzeum Regionalne w Łukowie. Wspólny śpiew i zabawa była dodatkową atrakcją. Na zakończenie organizatorzy zaprosili uczestników na Święto Miodów w przyszłym roku. Uroczystości zainteresowały ponad dwa tysiące osób.

Read the rest of this entry »

Written by admin on Listopad 9th, 2010

Zimowisko dla dzieci pszczelarzy   no comments

Posted at 11:00 am in Nowinki pszczelarskie

ZIMA – 2011 R

WYPOCZYNKOWE ZIMOWISKO SPORTOWE

„ Hej w góry ,Hej w góry”ferie_zimowe_LTP

LUBELSKIE TOWARZYSTWO PSZCZELNICZE

23–109 Pszczela Wola Tel.Kom.:0509 991 178

Tel. Kom.:0501 266 623

Strony internetowe:
www.wypoczynek.ltp.net.pl
www.ltp.net.pl

Poczta elektroniczna: info@ltp.net.pl

Szanowni Państwo!

Lubelskie Towarzystwo Pszczelnicze zaprasza dzieci pszczelarzy i rolników na zimowy wypoczynek sportowy, który odbędzie się w Rabce Zdrój w czasie zimowych ferii szkolnych. Głównym celem naszego zimowego wypoczynku będzie nauka jazdy na nartach, łyżwach oraz zajęcia taneczne. Chcemy aby podczas zimowego wypoczynku dzieci dobrze się zapoznały ze sportami zimowymi. W czasie trwania ferii zajęcia z dziećmi na stoku i lodowisku będą prowadzić profesjonalni instruktorzy. Stok narciarski posiada trzy trasy tzw. ,,oślą łączkę” na której pod okiem instruktora są pobierane pierwsze nauki narciarskie, ,,dla zaawansowanych”, oraz ,,trasę-zjazdową” .Przez cały dzień na stoku jest zapewniona opieka medyczna. Wyciąg jest usytuowany przy stoku ,,Maciejowa” nie opodal domu wypoczynkowego ,,Willa Wiesia” w którym już tradycyjnie zostaną zakwaterowani adepci sportów zimowych .Lodowisko znajduje się w części dolnej uzdrowiska także w bliskiej odległości miejsca zakwaterowania. W zależności od ilości dzieci chcemy aby były one podzielone na grupy pod względem zaawansowania umiejętności i liczebności.
Cena 7-dniowego pobytu dla pszczelarzy wynosi 420zł,dzieci spoza środowiska pszczelarskiego 450zł.

Terminy turnusów:

Styczeń od 16.01. do 22.01, oraz od 23.01. do 29.01.2011.

Luty od 13.02. do 19.02. 2011.

Uczestnicy zimowiska nie posiadający własnego sprzętu będą mieli możliwość wypożyczenia sprzętu na miejscu za dodatkową opłatą (narty,łyżwy,sanki,kaski-uwaga obowiązkowe).

Zapewniamy:

• wykwalifikowaną kadrę pedagogiczną, instruktorską, medyczną,
• noclegi i wyżywienie (3 posiłki + podwieczorek),
• ubezpieczenie NNW (5000 PLN), HESTIA S.A.,
• bilety wstępu na obiektów

Wiek uczestników: 7-17 lat
Ilość miejsc: 50

Szczegółowe informacje pod. Tel. 509 991 178

Read the rest of this entry »

Written by admin on Listopad 4th, 2010

Polskie Pasieki   no comments

Posted at 10:20 pm in Nowinki pszczelarskie

Pan Sułowski, właściciel i miłośnik pięćdziesięciu rodzin pszczelich, zamieszkałych w ulach pod lasem, oddawał się akurat myślom u siebie na podwórku, kiedy zajechał miastowy z Ostródy. Miastowy był chory na serce albo coś takiego, a jako czytelnik prasy wiedział, że jad pszczeli leczy. W wieku siedemdziesięciu trzech lat już mało rzeczy człowieka dziwi, więc pan Sułowski złapał pszczołę i wedle życzenia posadził ekstrawagantowi na ramieniu. Owad okazał się nienerwowy, nie chciał żądlić, musieli go naciskać palcami. Wreszcie ugryzł i zaraz zdechł, a miastowemu ręka spuchła. Zadowolony sięgnął po portfel, sztywną ręką poruszał jak łychą koparki w żwirowni.
– Pan jesteś stratny pszczołę – wskazał banknotem pod nogi, gdzie leżał trup.
– Gratis – umiał się znaleźć pan Sułowski.

Po śniadaniu Jacek Pieńkos, współwłaściciel gospodarstwa pasiecznego Leśny Dwór koło Szczytna, z wykształcenia matematyk, zapakował do furgonetki siedem pustych dwustulitrowych beczek, kartonowe pudło ze słoikami na próbki miodu i ruszył w objazd po pszczelarzach. W normalne lata te objazdy i skupowanie miodu należały do teścia Jacka pana Krawczyka, który temat pszczoła zna na wyrywki, jest szefem Związku Pszczelarzy Zawodowych, a dodatkowo posiada charyzmę upraszczającą kontakty z dostawcą. Ale tego roku teść spadł z drabiny, kiedy wchodził na drzewo zdjąć rój uciekinierek z ula. Gips tułowiowy uczynił go jeszcze bardziej dostojnym i wzmocnił rys zdecydowania, ale nie pozwala tyle pracować.

Normalnie na głowie Jacka jest marketing, czyli myślenie, jak leśnodworskie miody rozsławić i sprzedać. W tym roku na Jacka głowie jest wszystko. Jak się ma znaną na rynku firmę, trzeba miodu dokupywać, bo ze swojej pasieki już nie starcza, a zamówienia gonią. Miód zaczyna człowiekowi wypełniać życie i nie ma czasu na łażenie po górach latem, co Jacek kiedyś robił nałogowo.

Furgonetka z wymalowanym na burtach niedźwiedziem stutysięczny raz tłucze się mazurskimi bezdrożami po miód.

Pan Buchholtz spod Nidzicy

Z ławki pod gruszką na swoim podwórku pan Buchholtz widzi rozwalony silos, bo to najwyższa budowla. Na pierwszym planie ma ruiny chlewni i zardzewiałe spychacze, z których każdy sąsiad sobie wziął chociaż śrubkę. Domy wzdłuż drogi to jednakowe czworaki z czerwonej cegły i bez upiększeń. A za stodołami dzikie pola zapomniane przez człowieka, za to doceniane przez pszczoły Buchholtza. Pan Buchholtz w PGR pracował na posadzie mechanika urządzeń, ale ule i miód trzymał zawsze, tylko że kiedyś dla siebie, a teraz na sprzedaż. Życie, nawet ciche, kosztuje.

Jacek nabrał miodu Buchholtza z wielkiej beczki w szopie i zaksięgował na słoiku do próbek, że miód nieoszukany, gryczany. Usiedli na ławce pod gruszką i gadają o cenie za kilogram. Pan Buchholtz cmoka i kręci głową, bo chciałby więcej, niż Jacek daje. Za daleko w tej wybredności posunąć się nie może. Jeden chłop z okolicy w zeszłym roku udając w kwestii ceny nieprzystępną dziewicę został starą panną, bo miód mu zaczął kwaśnieć i nikt go potem nie chciał nawet za półdarmo.

Tu jeżdżą jedni Polonezami i miód kupują, to sobie na nich poczekam – zaryzykował wreszcie pan Buchholtz i wcale nie wiadomo, czy blefuje. – Lepszą cenę dadzą.

Jacek nie nastawał, tylko obiecał, że wróci jutro, żeby się zastanowić, a potem wsiadł do furgonetki i pojechał za lasek, do dostawcy Rapkiewicza. W sprawie gryczanego od Buchholtza działać należy dyplomatycznie. W zeszłym roku było tak, że twardy pan Buchholtz przyleciał do swojego znajomego pana Rapkiewicza prawie od razu za furgonetką.

Sprzedajesz mu, kurde? – zapytał.
Sprzedaję – odparł Rapkiewicz.
To i ja mu sprzedam.

Pszczoły i ludzie
część pierwsza

Najpierw była pszczoła, a potem człowiek. Najstarsza znana pszczoła siedzi w bursztynie sprzed kilkudziesięciu milionów lat. To niedźwiedź pokazał człowiekowi, że miód jest dobry. Człowiek rozwalił dziuplę, wybił pszczoły i zabrał miód. Robił tak, bo nie znał się na hodowli. Dalej tak robią niektórzy Azjaci i Afrykanie – nie wpadły im w ręce książki pszczelarskie.

Pierwsze znaki, że człowiek zaczynał rozumieć pszczoły, pochodzą ze ściany w prehistorycznej jaskini. Na skalnym bohomazie mężczyzna sprzed kilkunastu tysięcy lat odymia pszczoły, żeby go nie pogryzły.

Pan Rapkiewicz za lasem

Rapkiewiczowi syn wrócił z wojska ułożony, niesfatygowany, rozejrzał się za pracą i zaraz znalazł. Popracował fizycznie siedem miesięcy i urwało się, wrócił na schody przed domem, aby siedzieć w słońcu jak inni młodzi w okolicy. Tyle że nie pił jak młodzi, lecz z kulturą. Naradzili się w rodzinie i pan Rapkiewicz przypomniał sobie, że ma ule w ogrodzie. Jako kierownik owczarni w PGR produkcją miodu pasjonował się jedynie wieczorowo. Potem cała wieś poszła na bezrobotne jednego dnia, owce wywieźli, ze zwierząt zostały więc Rapkiewiczowi tylko pszczoły, które nagle znielubił. W okolicy ziemia zrobiła się niczyja, nikt nic nie siał, nie było sensu pszczelarzyć. I nie było na cukier, żeby dać pszczołom na zimę w zamian za miód, który się od nich wzięło. Bez słodkości owad zimy nie przeżyje.

Ale że pszczoła jakieś tam pieniądze umie przynieść, to wróciła do łask Rapkiewicza i na cukier się znalazło. Tylko kobiecie wciąż owczarni żal.

Pan Rapkiewicz zapuścił silnik od pralki Frania zręcznie wymontowany i przerobiony na napęd do miodarki. Miodarka to wirujący bęben, wyciskający miód z gniazdek wosku, zwanych węzami. Silnik napędza u Rapkiewicza ogromny blaszany kocioł własnej roboty, kocioł się kręci, a rurką na dole ścieka do wiaderka miód. Jacek nabiera próbkę do swoich słoików. W Leśnym Dworze odda go do analizy. Laborant zbada zawartość wody, przewodzenie elektryczne i inne rzeczy.

W tym roku pan Rapkiewicz robi już czwarte miodobranie. Ubrany na biało syn, jak należy chodzić do pszczół, przyniósł węzy z uli do miodarki. – Sama węza, tatuś – pokazał pod światło, że miodu mało.

Rapkiewicz sprzeda Jackowi swój miód po takiej cenie, że obaj będą zadowoleni. Jak Rapkiewicz sprzeda miód, to pan Buchholtz pewnie też, bo tak to już jest. Kilka lat temu pan Buchholtz zajrzał do Rapkiewicza i jako mechanik urządzeń od progu pojął zasady działania miodarki. Zrobił sobie podobną, tylko z innym silnikiem, bo nie miał od Frani.

Pszczoły i ludzie
część druga

Miód był dobry i leczył, więc pszczoła została świętym owadem. Hinduski Wisznu wyglądał na obrazkach jak błękitna pszczoła. W Egipcie nauczyli się robić ule z gliny i mułu nilowego. Podpatrzyli to Żydzi, wtedy przebywający w ziemi egipskiej w domu niewoli i wyrabiali potem ule ceramiczne. Grek Arystoteles sklasyfikował pszczoły na włochate z lasu i takie z ziem uprawnych. Świętemu Ambrożemu, kiedy był mały, rój pszczół usiadł na ustach. Ojciec chłopca ucieszył się, że syn będzie miodousty, czyli niezwykle wymowny. Ambroży nie miał wyjścia i został biskupem Mediolanu, a potem patronem pszczelarzy.

Dawni Słowianie potrzebowali dużo miodu do jedzenia, picia i składania ofiar bogu z czterema głowami. Ten bóg, a także inni – mniej ważni – obżerali się miodem. Na przykład w święto Kupały należało wlać mnóstwo miodu do ogniska, bo bogowie przepadali za miodem filtrowanym przez ognisko. Ibrahim Ibn Jakub, przedsiębiorca arabski, założył nawet przedstawicielstwo w kraju księcia Mieszka I, bo było tu dużo mięsa, miodu i ziemi ornej.

Miodu w całej Europie dostarczali tajemniczy faceci zwani bartnikami.

Pan Kasztelewicz ze Stróż

Janusza Kasztelewicza pszczelarze nazywają królem miodu. Kasztelewicz z żoną prowadzą firmę Sądecki Bartnik, jedno z największych gospodarstw pasiecznych w kraju, pierwsze, które po wybuchu wolnego rynku weszło do sklepów spożywczych z własną etykietą i znakiem firmowym. Przed wolnym rynkiem miód od pszczelarzy skupowały spółdzielnie ogrodnicze i same firmowały go w sklepie. Mogła być z tego zadowolona większość polskich pszczelarzy, mających po kilka uli przy domu. Z góry wiedziało się, że spółdzielnia miód weźmie, ile zapłaci i święty spokój. Gorzej dla tych co jak pan Kasztelewicz myśleli w miodowej makroskali, w dodatku jako niekochana inicjatywa prywatna. Między pszczelarzem zawodowym a hobbystą jest taka różnica jak między rybakiem a wędkarzem. Dwadzieścia lat temu pszczoły dawały niezłe pieniądze na boku. Wracał sobie do domu pan kolejarz albo księgowy i odpoczywał przy pracy w pasiece nawet nie czując, że zarabia na samochód albo lodówkę.

Dawno temu mama Janusza Kasztelewicza kupiła od starego pszczelarza jeden ul, jedną rodzinę pszczelą, żeby był w domu miód na lekarstwo. Janusz latał po pasiece w sitku do mąki przymocowanym na głowie i był zachwycony. Potem technikum w Pszczelej Woli, jedynej pszczelarskiej szkole w Polsce, studia i mama musiała wziąć kredyt na powiększenie pasieki. Pracował w spółdzielni w Nowym Sączu jako inspektor do spraw pszczelarstwa, ale było ich tam trzech zapaleńców, więc ciągle o pszczołach rozmawiali. Ludzie stukali się w głowy, kiedy odszedł na swoje, żeby nadać prywatnym pszczołom jakiś sens. – W tym pokoju rozlewaliśmy miód do słoików, a na werandzie stał mieszalnik – wspomina pan Kosztołowicz.

Sens był strasznie męczący. Ciężarówka, świt, towar, Warszawa, dzień, wąskie ulice, Nowy Sącz, Stróże, noc, dwie godziny snu, świt, miód, droga, kawa, supermarket. Teraz jest spokojniej. Kilka samochodów ze znakiem zakręconej pszczoły. Produkcja miodu, pyłku i mleczka pszczelego, wosku, miodu pitnego, sztuczne zapładnianie i sprzedaż matek pszczelich, własna pszczelarska biblioteka, wydawnictwo i skansen pszczelarski, wystawy na targach zdrowej żywności.

Latem rano ciężarówki ze znakiem zakręconej pszczoły na burtach jadą w teren do dostawców miodu. Na pace puste beczki i słoiki na próbki, zupełnie jak u Jacka z Leśnego Dworu. Zachwyt pszczołami ten sam, tylko czasu mniej, bo terminy gonią.

Pszczoły i ludzie
część trzecia

Bartnik łaził po prastarym lesie i patrzył, w którym pniu mieszkają pszczoły. Miał poważanie wśród społeczeństwa. Przynosił miód, ale jakoś nie ginął od żądeł. W tym musiała być magia. Więc bartnika pytano, jak żyć. Miał poważanie także na dworach. Dawał miód, za co mógł wchodzić do lasu z bronią. Nie musiał przysięgać na Biblię w sądach. Według prawa złodziejowi miodu z barci należało przybić jelita do drzewa i przegonić naokoło, żeby się zapętliły.

Bartnicy dużo z przyrody rozumieli. Z czasem wpadło im do głowy, żeby samemu robić dziury dla pszczół w drzewach. Dotąd robiły to tylko dzięcioły i pioruny. Teraz bartnik windował się na konopnym sznurze na wysoką gałąź i dział dzienie, czyli właśnie dłubał te dziury. Bartnicy dzielili pszczoły, jak dzisiaj barowi podrywacze kobiety. Małe czarne były fajniejsze, dobre do miodu. Duże żółte były leniwe.

Kiedy któregoś dnia piorun zwalił na ziemię kawał pnia bartnego, bartnik po namyśle zabrał pień do domu. Tak narodził się ul, a wyginęła profesja bartnika.

Pan Nowak z Kamiannej

Dziadek i tata Jacka Nowaka byli pszczelarzami z zamiłowania i filozofii życiowej, więc młody chciał zostać marynarzem. Przeznaczenie dogoniło go w szkole morskiej. Nie przyjmowali okularników, został pszczelarzem. Co więcej w jednej chwili uznał, że jest w tej robocie zakochany. Niech się inni trzęsą na morzach. Poszedł do technikum w Pszczelej Woli, potem razem z żoną Emilią, zootechnikiem, założyli w Kamiannej pasiekę Barć. Dają pracę u siebie prawie wszystkim ludziom ze wsi. Sprzedają miód, specyfiki do apiterapii, czyli leczenia produktami pszczelimi, i hodują pszczele matki.

W Kamiannej los zetknął Nowaka z księdzem Henrykiem Ostachem, jedną z bardziej kontrowersyjnych i wielobarwnych postaci polskiego pszczelarstwa. Ksiądz Ostach został wybrany na prezesa Polskiego Związku Pszczelarskiego dwa tygodnie przed stanem wojennym i choć, jak mówi, popierał go episkopat, niektórzy duchowni mieli mu za złe, że układa się z władzą w czasie, kiedy z władzą się walczy. Ostach zasłynął nieokiełznanymi ambicjami. W Kamiannej budował domy pszczelarza i tworzył światowe centrum apiterapii. Jako prezes jeździł po świecie od Tokio po Moskwę. W 1987 r. organizował w Warszawie światowy kongres pszczelarzy, taki z laserami i salwami artyleryjskimi.

Mam w sobie upór poznaniaka – mówi o sobie dzisiaj, już będąc na emeryturze. – Wszędzie przedstawiałem się jako ksiądz, syn powstańca wielkopolskiego. Nigdy nie ustępowałem. Jak nie udało się u wojewody, szedłem do ministra. Jak u ministra nie, to do prezydenta. Tylko że przed 1990 r. było łatwiej.

Po 1990 r. Henryk Ostach miał kłopoty. Nie było z czego spłacać kredytów na budowę w Kamiannej, zobowiązań finansowych wobec Polonusów, których miał plan ściągać na starość do pięknej górskiej miejscowości w kraju. Stary dom pszczelarza obracał się w ruinę, budowa nowego utknęła. Nagle ksiądz musiał spokornieć, przykręcić ambicje jak knot w lampie naftowej. Dziś rezyduje w Kamiannej, z okien ma widok na niedokończone fundamenty. Światowe centrum apiterapii przemianowano skromnie na kamiańskie.

Domem Pszczelarza zarządza żona pana Nowaka, podniosła go z upadku. Pasieką, sklepem i laboratorium zarządza Nowak. Na wizytówce wypisane ma pozdrowienie: miodu w życiu, miodu w pasiece. A ksiądz Ostach opowie czasem turystom, jak bardzo pracowitym owadem jest pszczoła, dzięki której w Wielką Sobotę palą się świece na ołtarzu.

Pszczoły i ludzie
część czwarta

Długo człowiekowi zajęło, zanim zrozumiał rzeczy fundamentalne. Po pierwsze: to nie człowiek udomowił pszczołę, tylko pszczoła toleruje człowieka. Po drugie: ul to doskonale zorganizowane, samowystarczalne społeczeństwo. Właściwie dziwne, że pszczoły zgadzają się, aby zabierać im miód, a dawać słodkie kryształki z buraka.

Ul to społeczeństwo damskie, jak w filmie „Seksmisja”. Truteń nic nie robi, tylko zapładnia królową. Jest to jego jedyna radość w życiu. Bezpośrednio potem umiera. Prof. Jerzy Wilde z Zakładu Pszczelnictwa w Olsztynie mówi, że ta śmierć czyni z trutnia dżentelmena. Jeśli truteń przyjdzie na świat pod koniec lata, szanowne koleżanki wywalą go z ula, żeby nie zajmował miejsca zimą. U pszczół tylko królowa rodzi i jedno zapłodnienie starcza jej nawet na pięć lat składania jaj. Codziennie składa kilka tysięcy. Inne dziewczyny w ulu rezygnują z rodzenia na rzecz pracy dla królowej. Pilnują ula przed pszczołami rabusiami, które kradną miód. Zbierają nektar i pyłek. Robią miód. Tańczą w powietrzu pokazując koleżankom, gdzie jest najwięcej nektaru. Czyszczą i polerują gniazdka węzy, żeby matka mogła złożyć tam jajka. Do brudnych nie złoży. Dają matce jeść. Świta królowej dotykiem przekazuje innym pszczołom wiadomości o ukontentowaniu królowej. Jeśli jest pod wrażeniem, robotnice są spokojne. Jeśli się królową z ula zabierze, wściekają się.

Biada matce, która jest mało wydajna. Społeczeństwo jej nie daruje. Ze złożonych przez nią jajek w dalekiej części ula wyhoduje nową królową. Kiedy przyjdzie czas, nastąpi cicha podmiana. Młoda królowa wyleci z ula zająć sobą przez parę chwil trutnie. Może być i tak, że stara dowie się o puczu. Żeby nie dać się zabić, ucieknie ze świtą z ula i stworzy nową rodzinę. Wyrojone pszczoły usiądą wielką czarną kulą na pobliskim drzewie. Człowiek przystawi drabinę i będzie się starał je ściągnąć.

Prof. Wilde z Olsztyna

Jerzy Wilde, w dziedzinie pszczół autorytet i żywa pasja, napisał wspólnie z innym pszczelarzem, wiceprezydentem Olsztyna, książkę pt. „Pszczelarstwo, to może być biznes”. Wyliczają ten biznes matematycznie. Podczas kiedy Chińczycy produkują miód bez udziału pszczół i zalewają nim światowe rynki, polscy pszczelarze, którzy chcieliby zarobić, mają do dyspozycji ekologiczne plenery. Tylko że nowoczesne pszczelarstwo towarowe to nie jest kilka stacjonarnych uli za domem, ale kilkaset podróżujących wraz z gospodarzem po kraju za kwitnącymi roślinami. Poza tym czas wreszcie potraktować miód jako jeden z produktów. Trzeba też zbierać pyłek – bombę witaminową, propolis – doskonały na oparzenia, mleczko pszczele – mające zasługi w leczeniu prostaty, wosk. Na tym wszystkim da się zarobić.

Pszczelarze przyjęli tę książkę, jakby to były szatańskie wersety – mówi Wilde, szef Zakładu Pszczelnictwa Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. – Mam u nich przechlapane.

Bo polskie pszczelarstwo jest dla jednych romantyczne, dla innych przestarzałe. Są tacy, którzy pszczelarzą dla przyjemności i celebrują to. Taki Jan Kelus, kiedyś bard opozycji, wchodzi do swojej mazurskiej pasieki ubrany w biały kaftan haftowany w kwiatki, a o pszczołach mówi per motyle.

Ale z drugiej strony są pszczelarze, którzy klną, że nie mają zbytu, że przestało się opłacać. Tym drugim, niezrażony brakiem sympatii z ich strony, prof. Wilde dedykuje swoją książkę.

Pszczoły i ludzie
część piąta

Sto pięćdziesiąt lat temu austriacki pszczelarz Franciszek Hruschka wysłał parobka z plastrami miodu z pasieki do domu. Parobek był bardzo młody, więc idąc robił torbą młynki nad głową. Miód siłą odśrodkową wyciekał z węzy. Hruschka zastanowił się nad tym i wynalazł miodarkę. Mniej więcej tak skomplikowaną jak ta, którą pan Buchholtz spod Nidzicy zaobserwował u sąsiada pana Rapkiewicza.

Charles Dadant, od którego rozpoczęła się działalność wielkiej firmy wyrabiającej przybory pszczelarskie, wieszał się na emigracji w Stanach. Chciał uciec od biedy. Nie odkopnął jeszcze stołka, kiedy wszedł syn i oznajmił, że na pobliskim drzewie usiadł rój. Dadant zdjął pszczoły i stał się dzięki nim bogaty.

Ksiądz Dzierżon, zwany Kopernikiem pszczelarstwa, odkrył, w jaki sposób rodzą się trutnie, a w jaki pszczoły robotnice. Podobnie jak Kopernik czekał na uznanie tego odkrycia przez oficjalną naukę pół wieku.

Dwa przykłady obecności miodu w literaturze: 1) wesoły pijak pan Zagłoba mówi, racząc się miodem pitnym: „wiedział Pan Bóg po co pszczoły stworzył”. 2) Z procesu myślowego Najgłupszego Misia na Świecie: „jedyny powód bzykania jaki ja znam, to ten, że się jest pszczołą”.

Scena bardzo współczesna. Przedstawiciel gospodarstwa pasiecznego przyjeżdża do supermarketu z towarem. Najpierw długo czeka pod deprymującym spojrzeniem kamery przemysłowej. Potem czeka jeszcze dłużej. Przychodzi pracownik i prosi go do biura na rozmowę do menedżera. Menedżer zna tylko język francuski, bo to jest francuski supermarket. Tego akurat języka dostawca nie zna. Mija czas. Płynie pot. Wreszcie miód jest na półkach. Dwa i pół tysiąca złotych za jeden produkt ustawiony na półce płaci pasieka. Plus co miesiąc sumka za udział w ulotkach reklamowych, które licealiści rozłożą pod drzwiami mieszkań na osiedlu.

Pan Sułowski spod Ostródy

Rano pan Sułowski wsiadł na rower z ramą i pojechał sześć kilometrów do pasieki pod lasem. Pochodził, porobił co trzeba, pozachwycał się pszczołami, pomyślał do zachodu słońca. Wsiadł na rower z powrotem i zasnął. Przez jakiś czas rower jechał siłą rozpędu, ale wreszcie, jak to było do przewidzenia, pan Sułowski obudził się na asfalcie. Najbardziej klął na ramę, bo lecąc z roweru usiłował machinalnie przełożyć nogi, co mu się oczywiście nie udało. Pan Sułowski kupił sobie damkę.

Jacek Pieńkos z Leśnego Dworu ładuje siedem pełnych beczek miodu z pasieki Sułowskiego na ciężarówkę z niedźwiedziem na burcie. Prima sort miód. Ciężarówka ma specjalny dźwig, dlatego była tania. Poprzedni właściciel nie przypuszczał, że komukolwiek taki dźwig się przyda. Gdyby dźwigu nie było, Jacek musiałby go zakładać za wielkie pieniądze.

Przyszedł Kazik, syn pana Sułowskiego, ze swojego sklepu spożywczego opodal. Syn, prywatnie humorysta i piwosz, kupił sklep kilka lat temu za pieniądze z pasieki taty. Potrafi to docenić, bo wieś biedna, popegeerowska. Tak się nawet zastanawia, czy by ojcu przy pszczołach nie pomóc i przejąć kiedyś interes. Jeśli dotychczas się nie kwapił, to dlatego, że pszczoły żądlą.

Musiałbym mieć taki specjalny kombinezon, dymiarkę, siatkę na twarz – wylicza Kazik, by po chwili odpłynąć w marzenia. – A w ustach rurkę podprowadzoną do zbiornika na plecach. W zbiorniku piwo.

Read the rest of this entry »

Written by admin on Listopad 1st, 2010

Miód w legendzie Kruszwicy   no comments

Posted at 10:20 pm in Nowinki pszczelarskie

Tak jak każdego poranka tak i tego dnia stary rybak Maciej wypłynął na połów swoją wysłużoną, drewnianą łodzią. Powoli i z wielką godnością posuwała się na przód po spokojnej tafli jeziora Gopło. Słońce wznosiło się coraz wyżej i wyżej. Już trzeci raz poczciwy Maciej zarzucił swe sieci i ciągle nie udawało mu się nic złowić. Zrezygnowany i smutny mówił sam do siebie: „Tam do czarta, co za dzień. Wygląda na to, że przyjdzie mi dziś wrócić do domu z pustymi rękoma”. Już miał wracać, gdy nagle na samym środku jeziora zobaczył dziwny blask. Wystraszył się biedaczysko nie na żarty, ale nie odpłynął. Wrodzona jego ciekawość wzięła górę nad strachem i stary Maciej wypłynął na sam środek groźnego jeziora. Kiedy dopłynął na miejsce poczuł się bardzo dziwnie. Jakaś nieznana mu siła kazała zarzucić sieci właśnie w tym miejscu. Tak też uczynił. Kiedy przyszło mu wyciągnąć sieci z wody rzekł:, „Co u licha? Diabeł jaki, czy co? Nie mogę wyciągnąć moich sieci”. Początkowo myślał, że zaczepiły się o zatopione konary drzew lub o starą zatopioną łódź, których to wiele kryje w sobie dno jeziora Gopła. Zaparł się jednak mocno nogami, gdyż mimo swego wieku i siwizny nadal był silnym człowiekiem, szarpnął ze wszystkich sił, tak że niemal ich nie rozerwał. Udało mu się wciągnąć sieci do łodzi, a to co w nich zobaczył tak go zdziwiło. W sieciach znajdowała się złota korona królewska, złote berło oraz zwoje gęsto zapisanych pergaminów. Wszystko to było zabrudzone mułem i oplątane wodorostami. Stary rybak włożył to wszystko do worka i wystraszony wrócił do domu. Nastał wieczór nim doszedł do siebie zupełnie. Dorzucił dwie szczapy drewna do ogniska, przy którym siedział piekąc ryby i zaczął dokładnie przyglądać się wyłowionym skarbom. Stary rybak nie był człowiekiem chciwym i żądnym bogactwa, toteż najbardziej zaciekawiły go zwoje pergaminu, na których starannym, dawnym pismem, było coś napisane. Stary Maciej zaczął cichutko i powolutku czytać …

Dawno, dawno temu, gdy nad brzegiem Gopła wznosił się zamek i gród warowny Kruszwicą zwany i kiedy Gopło otoczone było nieprzebytą puszczą, pełną dzikiej zwierzyny, a czyste i głębokie wody jeziora obfitowały w najróżniejsze gatunki ryb i ptactwa wodnego wydarzyła się ta straszna historia. A było to tak… Złe i niesprawiedliwe były rządy króla Popiela, który to ziemię nadgoplańską twardą ręką rządził. Za żonę wziął sobie pyszną i chciwą, niemiecką księżniczkę Rychezę. Piękna to była kobieta, ale serce miała twarde jak z kamienia i nade wszystko władzy pragnęła. Zły wpływ wywierała na Popiela. Nie mogła się pogodzić z tym, że wedle starego zwyczaju królowi nie było dane rządzić samodzielnie, lecz musiał on słuchać się Rady Starszych. W Radzie tej, Starszyzną też zwaną, zasiadali stryjowie jego, zacni przedstawiciele wielkich rodów. „Kto to widział, by taki wielki władca jak ty Popielu musiał się słuchać tych starych głupców” -sączyła Rycheza zły jad w serce króla. „Nie takie obyczaje panują na niemieckich dworach. Nim cię poślubiłam mówiono mi, żeś ty jest tu władca jedyny i prawdziwy”. Słuchając podszeptów żony Popiel zaprzestał zwoływania Rady Starszych, a całą Starszyznę przegnał z dworu. Sam wraz z żoną obmyślał plan pozbycia się ich raz na zawsze. Obrazili się członkowie Rady na króla za to, że prasłowiańskie prawo złamał, stali się wobec niego nieufni i zawiesili wszelkie z nim kontakty. Bał się Popiel, że stryjowie drużynę zwołają i na zamek ruszą. Za namową Rychezy zgładzić ich postanowił. Wysłał, więc Popiel posłańca swego do stryjów, aby ich do zamku zwabić. „Zapraszam Was wielmożni stryjowie moi i pokłon Wam swój składam”- mówił Popiel słowami posłańca.” Wybaczcie mi praw dawnych złamanie i przybądźcie na ucztę. Niech znowu zgoda między nami zapanuje”. Puścili w niepamięć stryjowie zniewagę, omamieni dobrym słowem na zamek spieszyć zaczęli. Ach, cóż to była za uczta. Stoły uginały się od jadła wszelkiego, talerze pełne ryb i dziczyzny, a puchary pełne miodu pitnego i przaśnego piwa. Kiedy uczta trwała w najlepsze, głos zabrał Popiel :”Wybaczcie mi ziomkowie, że tak z Wami poczyniłem, a na znak zgody wypijmy najlepszego miodu z dalekiej krainy”. „Wiwat! Wiwat król!” – krzyczeli stryjowie. Po miód zaś do piwnicy poszła sama królowa, która wcześniej odprawiła służących i sama zaczęła usługiwać do stołu, uśmiechając się przy tym chytrze. Wszyscy goście mieli już mocno w czubie, kiedy to Rycheza przyniosła najzacniejszy trunek. Pilnowała uważnie, aby każdy spełnił toast. Wśród ogólnego rozbawienia nikt nie zauważył, że ani król, ani królowa nie piją miodu, a tylko zachęcają coraz częściej innych do wznoszenia toastów. Nagle wstał jeden z krewniaków, chciał mowę wygłosić, aż tu nagle puchar z rąk mu wypada a miód na podłogę się rozlewa. Złapał się biedaczysko za brzuch i krzyknął: „Zdrada, zdrada! Zostaliśmy otruci!”. Spadać z ław zaczęli starcy, za trzewia się łapią, tchu złapać nie mogą. „Bądź przeklęty Popielu i ród twój na zawsze!”- krzyczą. „Niech twa śmierć okrutniejszą od naszej będzie!”. Kiedy wszystkie wrzaski wreszcie ucichły i nikt z gości nie pozostał przy życiu, Rycheza wraz z mężem poczęli zwłoki z zamku wynosić i do Gopła wrzucać. Nie grzebiąc krewnych, kolejny raz Popiel obyczaju nie dochował. Wkrótce po tym wydarzeniu wszyscy mieszkańcy kruszwickiego grodu szeptać między sobą poczęli o przedziwnym zniknięciu popielowych stryjów.” Za tym musi kryć się jakaś mroczna tajemnica” – mówili ludzie. „Nikt żywy z zamku nie wyjeżdżał. To się źle skończy. Surową karę ześlą bogowie na królewski ród”. Nie minął miesiąc od tej strasznej nocy, aż tu pewnego poranka wystraszony Popiel wbiegł do komnaty Rychezy i jął krzyczeć: „Stało się! Myszy! Wszędzie ich pełno, wypełnia się klątwa stryjów. Jesteśmy przeklęci”. A dziwne to były myszy. Ślepia miały czerwone, zęby ostre i dziwnie duże, a ludzi nie bały się wcale. Wszędzie było ich pełno, biegały po całym zamku zżerając i niszcząc wszystko, co napotkały na swojej drodze. Nie pomagało nawet zabijanie ich, gdyż coraz to nowe zastępy tych małych gryzoni wychodziły z Gopła, gdzie to lęgły się z ciał stryjów nikczemnie pomordowanych. Przestraszył się Popiel śmiertelnie, że niemal rozum postradał. Wsiadł wraz z żoną do łodzi i jęli płynąć co sił do wysokiej wieży na wyspie się mieszczącej, by tam ostatniego schronienia szukać. Wbiegli do wieży, na samym szczycie już stali, gdy wtem Popiel krzyknął „Wielkie nieba! To nie do wiary, myszy przepłynęły jezioro i po ścianach wieży się wspinają, koniec z nami. Bądź przeklęta Rychezo, czemu żem posłuchał rad twych diabelskich?!”. Straszna ich kara spotkała za zbrodnie na krewnych. Wyginął bezpotomnie lud popielidowy, a wieżą od tego czasu zaczęto zwać mysią. Do dziś zaś nie wiadomo co się stało z koroną i berłem, które Popiel podczas ucieczki upuścił w toń jeziora. Podobno kto je znajdzie, szczęście mu przyniosą …

Przeczytawszy ostatni zwój pergaminu stary, poczciwy Maciej uśmiechnął się tylko i zamyślił. Wziął do ręki wyłowioną koronę i berło, zacisnął mocno zębami drewnianą fajkę, którą palił i długo, długo milczał. Co wydarzyło się później tego nie wie nikt. Miejscowi ludzie powiadają tylko, że stary rybak wrzucił skarb z powrotem do Gopła i kto wie … Może komuś uda się go jeszcze kiedyś odnaleźć …

Read the rest of this entry »

Written by admin on Listopad 1st, 2010

Miody i Pierniki z Torunia   no comments

Posted at 10:20 pm in Nowinki pszczelarskie

Przed laty żył w Toruniu bogaty i szanowany piekarz Bartłomiej, u którego pracował czeladnik o imieniu Bogumił. Mistrz miał piękną córkę Katarzynę, do której co wieczór tęsknie wzdychał młody czeladnik. Mimo iż Katarzyna odwzajemniała uczucia czeladnika, ojciec nie chciał słyszeć o ich ślubie. Bogumił był zbyt ubogi, a mistrzowi marzył się zięć równie bogaty, jak on sam.

Młody piekarz lubił wieczorami wychodzić poza obronne mury Torunia, by wśród ptaków rozmyślać o swej ukochanej. Pewnego dnia siedząc zadumany nad podmiejskim stawem, z bukietem kwiatów nazrywanych dla Kasi, dojrzał tonącą pszczółkę. Żal mu się jej zrobiło, więc podsunął jej listek i wyciągnął z wody. Pszczółka pięknie podziękowała i odfrunęła.

Po chwili jednak na ramieniu czeladnika usiadła Królowa Pszczół. Wiedziała już o szlachetnym uczynku Bogumiła i postanowiła odwdzięczyć się za uratowanie swej siostry. Zdradziła mu sekret wypieku smacznych pierników. W sekrecie powiedziała chłopcu, żeby do ciasta dodawał słodkiego miodu i korzennych przypraw. Bogumił podziękował za radę, wziął przygotowany bukiet kwiatów i wrócił do Torunia. Kiedy przybył do piekarni, zastał wszystkich przy wytężonej pracy, gdyż niespodziewaną wizytę w mieście zapowiedział król. Również i Bogumił od razu zabrał się do wypiekania ciasta przeznaczonego dla króla. Przypomniał sobie rady Królowej Pszczół i nie mówiąc nic nikomu dodał do ciasta miodu i korzennych przypraw. Kiedy zaś ciasto było gotowe wykonał z niego dwa serca, ułożył je naprzeciw siebie i połączył dwoma kółkami, które miały symbolizować obrączki.

Rankiem piernik dla króla był już gotowy. Kiedy wypiek ujrzał mistrz Bartłomiej, bardzo się zdenerwował. Zamiast ładnego piernika ujrzał ciasto o dziwacznym wyglądzie. Dwa odwrócone serca i dwie obrączki pod wpływem ciepła połączyły się ze sobą tworząc niespotykany dotychczas kształt.

Niestety, na wypiek innego piernika nie było już czasu. Król bowiem wjeżdżał już do miasta. Burmistrz wraz z Radą Miejską przywitali króla częstując go wypieczonym przez Bogumiła piernikiem. Wielkie było zdziwienie mistrza Bartłomieja, gdy króla zachwycił kształt i smak piernika. Król poprosił, by przedstawiono mu piekarza, który to piekł. Stanął więc przed królem Bogumił i tłumaczył władcy, że kształt piernika ma symbolizować dwa zakochane serca połączone ze sobą obrączkami, a swój smak zawdzięcza piernik miodowi i korzennym przyprawom dodanym do ciasta. Wyznał też Bogumił królowi, że wypiekając ciasto cały czas myślał o ukochanej Katarzynie, córce piernikarskiego mistrza. Król wysłuchał opowieści Bogumiła w milczeniu i natychmiast zwrócił się do stojącego obok mistrza Bartłomieja z prośbą, by zezwolił na ślub Katarzyny z młodym czeladnikiem. Bartłomiej nie śmiał odmówić królewskiej prośbie. Król nadal też Bogumiłowi tytuł piernikarskiego mistrza i hojnie go obdarował złotymi dukatami. Miastu zaś nadał przywilej wypieku i sprzedaży pierników nie tylko na terenie całego kraju, ale też poza jego granicami i poprosił toruńskich piekarzy, by pierniki w kształcie uformowanym przez Bogumiła nazwano „katarzynkami” na pamiątkę miłości Bogumiła i Katarzyny.

Na podstawie książki Benona Frąckowskiego „Legendy toruńskie”

Read the rest of this entry »

Written by admin on Listopad 1st, 2010

Biały miód z Egiptu   no comments

Posted at 10:20 pm in Nowinki pszczelarskie

Od lat pszczoły służą człowiekowi, a człowiek pszczołom.Dbamy o nie, by ta przyjaźń trwała jak najdłużej.Mimo to nadal nie znamy wielu ich tajemnic.

Pszczoły są dla nas najużyteczniejszymi bezkręgowcami. I nie tylko dlatego, że wytwarzają słodki miód, wosk oraz kit pszczeli (propolis). Bez pszczół wiele gałęzi rolnictwa po prostu by upadło. Ostatnio o tych pożytecznych owadach zrobiło się głośno, ponieważ zaczęły je dręczyć nowe choroby. W tym roku w USA zauważono, że pszczoły masowo opuszczają ule.  Prawdopodobnie przyczyną tego mogą być wirusy zawleczone z Australii, a walka z nimi jest wyjątkowo trudna.

W XIX w. Darwin napisał, że chowana przez człowieka pszczoła miodna niewiele różni się wyglądem i budową od dzikiej. Twierdził też, że wśród wszystkich zwierząt domowych pszczoła najmniej się zmieniła. I rzeczywiście – dopóki nie potrafiliśmy ingerować w proces rozmnażania, nasz wpływ na wydajność, zachowanie się czy odporność pszczół był niewielki. Do udomowienia tego owada zainspirowała człowieka obserwacja dzikich gniazd pszczół. „Trudno ocenić, gdzie i kiedy ten proces się zaczął. Nie istnieją źródła archeozoolo-giczne, gdyż nie zachowały się ani ule, ani pszczoły” – pisze prof. Alicja Lasota-Moskalewska w swej książce „Zwierzęta udomowione w dziejach ludzkości” (Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego 2005).

Najstarszy dowód na podbieranie miodu pochodzi sprzed 6 tys. lat i znajduje się na ścianie hiszpańskiej jaskini w Arana koło Walencji. Rysunek naskalny przedstawia wspinającego się na drzewo po miód człowieka, wokół którego latają pszczoły. Na początku podbieranie plastrów miodu kończyło się niszczeniem gniazda. Później człowiek chcąc zapewnić sobie stałe dostawy słodyczy zaczął budować pszczołom gniazda – najpierw barcie (wydrążone pnie drzew z otworami), później ule. Barcie znajdowały się zazwyczaj w drzewach w głębi lasu, ule ustawiano bliżej domostw, tworząc pasieki.

Pierwsze wzmianki o pszczołach i miodzie pochodzą ze starożytnego Egiptu. W świątyni faraona Niuserra (zbudowanej ok. 2400 r. p.n.e.) jest relief przedstawiający pieczętowanie dzbanów z miodem. Właściwie z wykopalisk w Egipcie nie są znane żadne ule, jednak ikonografia i teksty dają wyobrażenie o staroegipskim pszczelarstwie. Egipcjanie budowali z mułu nilowego ule w kształcie rur, do których z jednej strony wlatywały pszczoły, a rozbierana z tyłu ścianka służyła do wybierania plastrów. Jak sugeruje przedstawienie wtebańskim grobowcu pochodzącego z Sais Pabasa (XXVI dyn.), ule układano w stosy. – Niektórzy przypuszczają, że w Delcie Nilu właśnie w okolicach miasta Sais pszczołę czczono jako święte zwierzę- mówi egiptolog dr Andrzej Ćwiek z Muzeum Archeologicznego w Poznaniu. – Biały miód z Delty był zawsze bardzo ceniony, być może to sprawiło, że pszczoła stała się symbolem Dolnego Egiptu. Król, jako władca tej krainy, określany był mianem Bjtj, czyli „ten, który należy do pszczoły”.

Miód był podstawowym słodzikiem, a ze względu na swoje antyseptyczne i bakteriobójcze właściwości także ważnym składnikiem wielu leków (z 900 znanych staroegipskich recept aż 500 go zawiera). Wraz z woskiem składano go w ofierze bogom i płacono nim daniny. Zapotrzebowanie na miód było zatem spore, a przy krótkim okresie kwitnienia roślin miododajnych w Afryce wydajność pasiek była niewielka. Dlatego pod kuratelą króla na pustynię wysyłano grupy pszczelarzy, by podbierali miód dzikim pszczołom. Faraonowie kazali też podbitym ludom płacić trybut w produktach pszczelich. Tutmozis III (ok. 1400 r. p.n.e.) nałożył taki obowiązek na Syrię.

Mieszkańcy Syrii i Izraela przypuszczalnie nauczyli się pszczelarstwa od Egipcjan. Ich ule także miały kształt ceramicznych rur, na co wskazują najnowsze odkrycia w Tell Rehov w dolinie Bet She’an. Na stanowisku tym znaleziono 30 kilkupoziomowych uli ustawionych w trzech rzędach. Mają one kształt cylindra długości 80 cm i średnicy 40 cm. Ule pochodzą z X w. p.n.e., są zatem najstarszą pasieką znalezioną do tej pory na terenie Izraela. Był to zresztą region, w którym pszczelarstwo rozwijało się w najlepsze ze względu na długi okres kwitnienia roślin. Wartość miodu była tam porównywalna z ceną oliwy i wina.
Miód cenili także antyczni Grecy i Rzymianie. U Homera posilają się nim herosi, a jedna z opowieści o Demokrycie wspomina, że ostatnią rzeczą, której sobie odmówił, był garniec miodu (gdy mu go zabrakło, zmarł). O wysokiej pozycji pszczelarstwa w gospodarce greckiej świadczy fakt, że pszczoły i ule przedstawiano na monetach, a archeolodzy często znajdują starożytne sprzęty stosowane w pszczelarstwie (n p. odymiarki).

Grecy chowali pszczoły w barciach lub ulach trzcinowych aibo wiklinowych oblepionych gliną. Jako pierwsi uprawiali też pasiecznictwo wędrowne, przewożąc ule w miejsca, gdzie akurat kwitły rośliny. Grecy również pierwsi zaczęli wnikliwie obserwować życie pszczół, zauważając kilka ważnych rzeczy w ich zachowaniu, jakdzie-lenie się roju czy podział funkcji w ulu. Nie rozumieli jednak sposobu pozyskiwania i wytwarzania miodu oraz wosku ani procesu rozmnażania, choć nad zagadnieniem tym łamał sobie głowę nawet Arystoteles.

W Rzymie miód byt rarytasem, dlatego pszczelarstwo było zajęciem bardzo intratnym. Miodowe ciasta trafiały na stoły smakoszy (szczególnie ceniono miód tymiankowy z Korsyki), wosk pszczeli był niezastąpiony w odlewnictwie i kosmetyce. Rzymianie mieli ogromną wiedzę praktyczną. Żyjący w I w. Columella zawarł w IX księdze dzieła „O rolnictwie” wiele rad dotyczących chowu tych owadów. Wymienił nawet choroby pszczół, z których najpopularniejszą było „obżarstwo wiosenne” (radził podawać „utłuczone na miazgę i spryskane winem pestki granatu albo suszone winogrona utarte w równej ilości z owocami sumaka”). Rzymscy badacze przyrody mylili się jednak w kilku kluczowych kwestiach. Pisarz Warron w swym dziele „O gospodarstwie wiejskim” twierdził, że pszczoły rodzą się „po części z pszczół, po części z gnijącego ciała byka”, dlatego zwano je „wędrownymi dziećmi martwej krowy”. Co ciekawe, wierzono w to właściwie aż do XVII w.

Może mylił się Pliniusz pisząc w „Historii naturalnej”, że „miód spada z nieba, osiada na liściach i kwiatach i stąd zbierają go pszczoły”, ale słusznie podsumował stan udomowienia tego owada słowami: „Bo i one same, choć nie mogą być nazwane oswojonymi, nie są także dzikie”. Do oswojenia było jeszcze daleko, tym bardziej że w średniowieczu w Europie pszczelarstwo przeżywało kryzys. Honor ratowali Słowianie, którzy słynęli ze wspaniałych miodów leśnych. Nic dziwnego – ich zalesione tereny nadawały się doskonale do bartnictwa. Wystarczało pogłębić dziuplę, posmarować jej otwór miodem i wonnymi ziołami, a już osiedlały się tam nowe roje pszczół. Co prawda to Columella podał pierwszy przepis na przygotowanie alkoholizowanego miodu pitnego, ale dopiero Słowianie rozpowszechnili ten napitek. Podczas gdy pszczelarze Europy Zachodniej (a tym samym również Wielkopolski czy Śląska) chowali pszczoły w pasiekach, na wschodzie – w puszczy augustowskiej, kurpiowskiej czy białowieskiej – aż do XIX w. parano się bartnictwem.

Całkowity przełom w pszczelarstwie nastąpił wraz z wynalezieniem zwykłej drewnianej beleczki – tzw. snozy, do której pszczoły dobudowywały plastry. Jej odkrywcą był Polak ks. Jan Dzierżon, który ok. 1845 r. zastosował ją w ulu, dzięki czemu dostęp do plastrów miodu stał się prostszy i łatwiej było obserwować oraz ingerować w życie pszczelej rodziny. W Stanach Zjednoczonych (do których pszczoły przewieziono w XVIII w.) w tym samym czasie udoskonalaniem uli zajmował się Lorenzo Lorraine Langstroth. I choć to on w końcu opatentował w 1851 r. nowoczesny typ ula z prostokątną ramką (zwany ulem Langstrotha), zawsze wysoko cenił Dzierżona nazywając go „wielkim mistrzem współczesnego pszczelarstwa”.

Zresztą nie tylko snoza jest zasługą polskiego księdza. – Dzierżon pierwszy zaobserwował w 1856 r., że z niezapłodnionych jaj rodzą się trutnie, czyli męskie osobniki, a z zapłodnionych pszczoły robotnice i matka. Stał się zatem odkrywcą partenogenezy u pszczół – mówi prof. Zygmunt Jasiński z Zakładu Pszczelnictwa na SGGW. Po wielkim przełomie z połowy XIX w. badania nad cyklem rozrodczym pszczół ruszyły pełną parą, gdyż człowiek koniecznie chciał stworzyć pszczołę doskonałą -  łagodną i jeszcze bardziej pracowitą.

Jednak ciągle nie potrafiono wyhodować grzecznej pszczoły. Prowadzone na początku XX w. próby wpływania na dobór dawców nasienia nieszczególnie się powiodły. Przyczyny niepowodzeń poznano w 1955 r., gdy zespół badaczy (wśród których był też Polak prof. Jerzy Woyke z SGGW) dokonał odkrycia, które zmieniło postrzeganie procesu zapładnianła. – Okazało się, że matka pszczela jest unasieniana nie przez jednego męskiego osobnika, jak sądzono, tylko przez wiele trutni. Objętość znajdującego się w jej odwłoku zbiorniczka nasiennego odpowiada co prawda ilości nasienia u jednego trutnia, ale wchodzą do niego małe ilości plemników 8-10 trutni. W czasie rojenia matka szuka miejsc schadzek zwanych „miejscami gromadzenia się trutni”, gdzie 20-30 m nad ziemią dochodzi do aktu wielokrotnej kopulacji. W ten sposób w ulu jest potomstwo kilku tatusiów. Zapewnia to różnorodność genetyczną i zabezpiecza przed chowem wsobnym – mówi prof. Jasiński.

Nic dziwnego, że kontrolowane kojarzenie matek i trutni okazało się w warunkach naturalnych prawie niemożliwe i mało skuteczne. Jedynym wyjściem stała się inseminacja. Po raz pierwszy udało się to Amerykanom w latach 30. XX w. Dziś sztuczne zapładnianie matek pszczelich nasieniem wyselekcjonowanych trutni jest rutynowym etapem w hodowli. -Jeszcze w latach 50. i 60. otworzenie ula bez osłony twarzy i rak mogło skończyć się użądleniami-móv/i prof. Jasiński, jeden z pierwszych w Polsce dyplomowanych inseminatorów. – Dzisiejsze pszczoły dzięki inseminacji są znacznie łagodniejsze. Podobnie udało się nam zapanować nad zjawiskiem rojenia się pszczół (z punktu widzenia gospodarki pasiecznej bardzo niekorzystnym, gdyż rodzina dzieląc się słabnie i daje mniej miodu). W drodze selekcji wyhodowano pszczoły n ie rojące się zbyt często.

Człowiek umożliwił pszczole miodnej zasiedlenie całego świata (przewożąc ją do Ameryki, Australii czy na Nową Zelandię), dzięki opanowaniu inseminacji stworzył pszczołę idealną. Mimo to pszczoły cały czas nęka wiele chorób. Obrońcy natury zwalają winę na naukowców, którzy ich zdaniem poprzez krzyżowanie osłabili naturalne systemy obronne pszczół. Pustosząca ule warroza została sprowadzona przez człowieka z Azji do Europy i USA. Azjatycka pszczoła (indyjska) dobrze sobie z tym pasożytem radzi, stosując cały system odruchów obronnych, inne pszczoły są wobec niego bezbronne. Jednak to nie pasożyty spędzają sen z powiek pszczelarzom, ale wirusy coraz częściej atakujące osłabione owady. Dlatego największym wyzwaniem jest teraz znalezienie sposobu ich zwalczania. Może uda się wyhodować linię pszczół odpornych na wirusy? Z pewnością nie będzie to proste, tym bardziej że pewne aspekty biologii pszczół nadal stanowią zagadkę. Nikt nie wie, jak to się dzieje, że plemniki żyją w odwłoku pszczelej matki przez całe jej życie, czyli 5-7 lat! A takich sekretów jest dużo więcej.

Dzięki ulom poznaliśmy kolejne stadia rozwoju pszczelego potomstwa (od jajeczka po wyklucie się z poczwarki owada doskonałego). Zapłodniona tylko raz w życiu matka składa w sezonie do 2 tys. jaj dziennie. Na ramce o wymiarach 26×36 cm siedzi 2 tys. pszczół. Dowiedzieliśmy się także, że pszczoły są kanibalami, gdyż w momentach kryzysowych zjadają czerw (larwy i jaja), a w czasie kopulacji truteń ginie. Co więcej – matka i robotnice wykluwają się z takich samych jaj – różnica polega tylko na różnym sposobie karmienia! Przyszła matka karmiona jest wyłącznie mleczkiem pszczelim, robotnicom podawane jest ono tylko przez trzy dni, potem larwy dostają piegżę – mieszaninę miodu, śliny i pyłku kwiatowego. Bez pyłku kwiatowego pszczoły nie mogą wychować potomstwa, a jego brak najczęściej powoduje zjawisko kanibalizmu

Read the rest of this entry »

Written by admin on Listopad 1st, 2010

Zamień actimel na miód i owoce   no comments

Posted at 10:20 pm in Nowinki pszczelarskie

Według legend egipskich pszczoły to ożywione łzy boga słońca Ra. Owady te były otaczane wielkim kultem, a miód mogli spożywać tylko najwięksi dostojnicy. W mitologii greckiej nektar był napojem bogów Olimpu. W Biblii w Mądrościach Syracha czytamy: „Rzeczy pierwszej potrzeby dla życia człowieka – to: woda, ogień, żelazo i sól, mąka pszenna, mleko i miód…”. Biblijna „ziemia obiecana” płynąć miała mlekiem i miodem. Król Salomon radził: „Jedz synu miód, bo jest dobry i przedłuży dni twego żywota”.

Nazywany płynnym złotem miód był pierwszym w historii dodatkiem słodzącym. Gościł na stołach bogatej szlachty i ubogich chłopów. Ze względu na swe właściwości miód jest znany w kuchni i lecznictwie od 4000 lat, a do dziś zakres jego stosowania jest bardzo szeroki.

Miody powstają z zebranego i przetworzonego przez pszczoły nektaru z kwiatów oraz tzw. spadzi, czyli słodkiej wydzieliny osiadłej na liściach i gałązkach niektórych drzew i krzewów. Spadź jest substancją wydalaną przez owady. One to pobierają z liści czy igieł sok jako pokarm a nie mogąc przyswoić tak dużej ilości cukrów wydalają go w postaci kropelek.

Miód jest produktem o zróżnicowanym składzie chemicznym. Zależy on w dużym stopniu od rodzaju i gatunku roślin, z których pszczoły zbierają nektar lub spadź. Duże znaczenie ma także miejsce, w którym żyją i pracują pszczoły. W różnych typach i odmianach miodu odkryto ponad 300 składników należących do kilkunastu grup chemicznych, przy czym większość z nich ma charakter śladowy. Miód pszczeli to przede wszystkim mieszanina węglowodanów – głównie cukrów prostych, glukozy i fruktozy, w przybliżeniu 75%. Miody zawierają także m.in. związki azotowe, kwasy (m.in. kwas foliowy, kwas pantotenowy, kwas jabłkowy, kwas cytrynowy), żelazo, mangan, miedź, fluor, siarkę, potas, fosfor, sód, wapń, magnez, krzem, selen, bor, jod, lit i wiele innych. Miód to także bogactwo enzymów (pochodzą z wydzieliny gruczołów ślinowych pszczół). Zawartość białka jest niewielka. Są to głównie albuminy i globuliny, będące składnikami wydzieliny gruczołów gardzielowych pszczół. Miód może zawierać ziarenka pyłku kwiatowego a także śladowe ilości mleczka pszczelego. O smaku i aromacie miodu decydują w dużym stopniu składniki olejków eterycznych pochodzące z nektaru. Barwa miodu zależy przede wszystkim od obecności związków karotenoidowych (głównie beta-karotenu), ksantofilu, chlorofilu i jego pochodnych, flawonoidów i antocyjanów. Naturalny miód wcześniej czy później krystalizuje, czyli zamienia się z formy płynnej (patoki) w formę stałą (krupiec). Zjawisko to często niesłusznie nazywa się scukrzaniem. Krystalizacja najszybciej przebiega w miodach wiosennych – nawet w kilkanaście dni po miodobraniu. Sprawia to większa zawartość glukozy. Dłużej pozostają w postaci płynnej miody z większą zawartością fruktozy, jak np. miód akacjowy. Kryształki miodu mogą być drobne, regularne lub nierówne, grudkowate. Krystalizacja miodu nie zmienia jego wartości odżywczo-leczniczych, lecz jedynie konsystencję. Miód można przywrócić do postaci płynnej poprzez wstawienie słoiczka do garnka z gorącą wodą. Nie należy jednak przekraczać temperatury 40 stopni. Miód zachowa swe cenne właściwości jeżeli będzie przechowywany w odpowiednich warunkach. Ważne, aby był szczelnie zamknięty i trzymany w suchym, chłodnym pomieszczeniu. Nie powinien być wystawiany na działanie słońca. Poszczególne odmiany miodów ze względu na swój skład posiadają specyficzne walory lecznicze.

Miód akacjowy – w stanie płynnym jest prawie przeźroczysty. Ma przewagę fruktozy i sacharozy dlatego proces krystalizacji następuje po kilku miesiącach a nawet roku. Polecany jest przy schorzeniach przewodu pokarmowego (m.in. nadkwaśności żołądka) i w zaburzeniach funkcjonowania nerek

Miód mniszkowy – jest jednym z pierwszych wiosennych miodów. Jak większość miodów wczesnych zawiera dużo glukozy i bardzo szybko krystalizuje. Ma jasną barwę i delikatny, słodki smak. Stosowany jest w chorobach wątroby i dróg żółciowych, chorobach reumatycznych, niedokrwistości, schorzeniach żołądka a także w stanach wyczerpania psychofizycznego. Stosowany zewnętrznie doskonale przyśpiesza gojenie drobnych ran.

Read the rest of this entry »

Written by admin on Listopad 1st, 2010

Kamień łupany miodem podlany   no comments

Posted at 10:20 pm in Nowinki pszczelarskie
Miód jest to naturalny słodki produkt spożywczy wytwarzany przez pszczoły z nektaru roślin lub ze spadzi (1, 8, 16, 18, 23 25). Od tysiącleci jest on nie tylko cenionym produktem spożywczym, ale również wykorzystywany jest w medycynie naturalnej do leczenia różnych schorzeń. W większości opracowań popularnonaukowych miód jest przedstawiany jako skuteczny i bezpieczny środek spożywczy i leczniczy. Niestety, ta pozytywna ocena miodu nie zawsze znajduje potwierdzenie w publikacjach naukowych.
Celem pracy było omówienie znaczenia miodu w żywieniu człowieka na przestrzeni czasu z podkreśleniem współczesnych koncepcji dotyczących bezpieczeństwa żywieniowego miodu i produktów pszczelich.
MIÓD W DIECIE LUDZI Z OKRESU KAMIENIA ŁUPANEGO I W DIECIE WSPÓŁCZESNYCH PLEMION MYŚLIWSKO-ŁOWIECKICH
Z zachowanych malowideł w pieczarze Arana, zwanej również Pajęczą, w Hiszpani koło Bicorpu wynika, że już 10 tys. lat temu człowiek potrafił zbierać miód dzikich pszczół. Ponieważ malowidła o podobnej tematyce znaleziono również w innych miejscach, więc wydaje się, że miód już w okresie kamienia łupanego był cenionym produktem spożywczym (1, 18, 23).
Miód był nie tylko pierwszą substancją słodzącą, ale również stał się bazą do wytwarzania napojów alkoholowych. Miód pitny znany był we wszystkich wczesnych kulturach Starego i Nowego Świata. Zazwyczaj pito go podczas obchodów religijnych lub rytualnych (23). Brakuje jednak jakichkolwiek danych umożliwiających porównanie wielkości spożycia miodu przez ludzi w tym okresie. Jedyną możliwością jest oszacowanie spożycia miodu przez współczesne plemiona pierwotne prowadzące gospodarkę myśliwsko-łowiecką. Dostępne informacje są niepełne i wymagają potwierdzenia, gdyż podane w literaturze wielkości spożycia miodu wśród tych plemion znacznie się różnią.
Szacuje się, że w diecie plemienia Ache, żyjącego w Paragwaju, miód stanowi 18% dziennego zapotrzebowania energetycznego i że miód i mięso stanowią więcej niż 20% masy żywności zjadanej przez plemię Hazda zamieszkujące Tanzanię. Natomiast pigmeje Mbuti, mieszkający w Kongu, przez dwa miesiące w roku zjadają miód w ilości 80% dziennego zapotrzebowania energetycznego. Dla członków plemienia Veddas, zamieszkującego Sri Lankę, miód jest tak wielkim przysmakiem, że z narażeniem życia zabierają go dzikim pszczołom gnieżdżącym się w trudno dostępnych skałach. Konserwują oni również mięso upolowanych zwierząt w miodzie. Miód jest również jedzony przez indian Guayaki mieszkających w Paragwaju oraz przez aborygenów australijskich. Wśród niektórych plemion australijskich obowiązek zdobycia miodu ciąży na kobietach. Aborygeni australijscy zjadają nie tylko miód, ale również wosk, martwe pszczoły i pisklęta. Roczne spożycie miodu wśród plemienia Anbarra, zamieszkującego północną Australię, wynosi ok. 2 kg na osobę. Należy jednak podkreślić, że jedzą oni również cukier rafinowany, co zapewne zmniejsza ich chęć do zdobywania miodu naturalnego (1, 26).
Zarówno dla ludzi z epoki kamienia łupanego, jak i współczesnych plemion pierwotnych prowadzących gospodarkę myśliwsko-łowiecką miód stanowi okazyjnie dostępny przysmak. Jednakże zwraca się uwagę na to, że nawet te niewielkie ilości miodu mają szkodliwy wpływ, gdyż organizm człowieka jest przystosowany do spożycia owoców, a więc żywności o energetyczności niższej od 4,18 MJ/1 (1000 kcal/l). Wartość energetyczna miodu znacznie przewyższa 4,18 MJ/1 i powoduje, że zawarte w nim cukry opuszczają żołądek wykładniczo i tym samym znacznie podwyższają stężenie glukozy we krwi i lipidów (2).
MIÓD W DIECIE CYWILIZACJI STAROŻYTNYCH
W starożytnym Egipcie pszczoły hodowano już 2400 lat p.n.e. Świadczy o tym płaskorzeźba, przedstawiająca hodowlę pszczół, ze świątyni Słońca w Ne-Woser-Re niedaleko Kairu (18, 26). Malowidła i płaskorzeźby z podobną tematyką znaleziono również w grobowcach faraonów i na ścianach innych świątyń (l). Produkcja miodu w starożytnym Egipcie była duża i miód był popularny. Wiadomo, że Ramzes III ofiarował bogu Nilu ok. 15 ton miodu i że zachowany tekst na papirusie nakazywał poślubionej małżonce dostarczać około 6-13 kg miodu rocznie. Jednakże opinie o wielkości spożycia miodu przez starożytnych Egipcjan nie są jednoznaczne. Najprawdopodobniej miód jedli tylko ludzie bogaci. Dostawali go posłańcy i urzędnicy królewscy, a nie budowniczowie piramid. Egipcjanie używali miodu do wypieku korzennych chlebów, ciast i ciastek oraz do produkcji piwa i wina (1, 16, 26). Natomiast Kleopatra, słynna z urody królowa Egiptu, stosowała maseczki z miodu aby dodać urody swoim licom (16).
Miód był również popularny zarówno w starożytnej Grecji jak i w Rzymie (1, 18, 23, 25, 26). Pitagoras jadł dużo miodu i chleba. Grecy szczególnie cenili miód tymiankowy zbierany przez pszczoły w pobliżu góry Hymettus niedaleko Aten. Starożytni Grecy wykorzystywali miód również do konserwowania ciał osób zmarłych poza domem. Rzymianie stosowali miód nie tylko do słodzenia, ale również do konserwowania żywności i do przyrządzania różnorodnych potraw. Z zachowanej starej książki kucharskiej wynika, że miód był składnikiem połowy spośród 468 potraw (25).
Zarówno Hipokrates, jak i Galen oraz Pliniusz zalecali miód jako środek leczniczy. Równie ceniony był miód w medycynie arabskiej i indyjskiej. Jednocześnie używano go jako afrodyzjaku (18, 23).
O znaczeniu i roli miodu wspomina również Biblia. Ziemia kananejska nazwana jest krajem mlekiem i miodem płynącym. Król Salomon radził: „Jedz synu miód, bo jest dobry i przedłuży dni twego żywota”. Chrystus w Emaus był częstowany gotowaną rybą i plastrami miodu. Miód był używany również w starożytnych Chinach (1, 26). Trudno jest jednak oszacować zarówno wielkość spożycia, jak i dostępność miodu dla mieszkańca starożytnych Chin.
MIÓD W OKRESIE ŚREDNIOWIECZA
W okresie średniowiecza hodowla pszczół była bardzo rozpowszechniona, o czym świadczą dane literaturowe z różnych krajów (1, 4, 5, 8, 14, 18, 23, 26). Duże zapasy miodu utrzymywał Karol Wielki. Na zachodzie Europy średniowieczni właściciele majątków dworskich posiadali własne pasieki i zatrudniali pszczelarzy. W 800 roku w gospodarstwie we Flandrii uzyskano ok. tony miodu. W XIV w. w Anglii 1 kg miodu kosztował od 1 do 3 pensów i byt 30-krotnie tańszy od cukru. Miodem płacono również podatki. W 1066 roku właściciele majątków dworskich z terenu hrabstwa Essex posiadali 599 pasiek, z hrabstwa Norfolk – 421, a z hrabstwa Suffolk – 350 pasiek.
Starożytni Germanie produkowali miody pitne z dodatkiem różnych ziół, między innymi lulka i bagna zwyczajnego. Niektóre z tych miodów wprawiały ich we wściekłość i dodawały im sił podczas walki (23).

Read the rest of this entry »

Written by admin on Listopad 1st, 2010

Produkty pszczele cd   no comments

Posted at 10:20 pm in Nowinki pszczelarskie

O miodzie i innych pszczelich produktach – rozmowa z lek. med. Krzysztofem Błechą, długoletnim współpracownikiem o. Grzegorza Sroki

(„Dziennik Polski” – Dodatek „Bądź Zdrów” z dnia 2 sierpnia 2007)

Mówimy: kraina mlekiem i miodem płynąca, miodowy miesiąc…
Starożytni Egipcjanie wierzyli, że pierwsza pszczoła wyfrunęła z rogów świętego byka Apisa, stąd zresztą pochodzi jej łacińska nazwa – Apis mellifica. Papirus, odczytany przez niemieckiego egiptologa Jerzego Ebersa, a liczący ponad 3500 lat, podaje, że Egipcjanie stosowali miód do leczenia ran i hodowali te żądlące owady w wielkich glinianych dzbanach. W mitologii hinduskiej bóg Wisznu przedstawiany jest pod postacią błękitnej pszczoły; jedzenie miodu zaleca Koran, bowiem jest nie tylko smacznym i zdrowym pokarmem, ale również lekiem na wiele chorób, także król Salomon radził: „Jedz synu miód, bo jest dobry i przedłuży dni twego żywota”. Entuzjastycznym zwolennikiem miodu był ponadto Hipokrates – ojciec medycyny – uważając go nawet za eliksir życia…
Takie przykłady można mnożyć w nieskończoność, pszczoły i miód towarzyszą przecież człowiekowi od zarania dziejów. Kto pierwszy zakosztował słodyczy, podbierając miód dzikim pszczołom gnieżdżącym się w dziuplach drzew, nie wiadomo. Faktem jest jednak, że także dziś miód ma swoich zaprzysięgłych zwolenników. Jednym z nich był zmarły kilka miesięcy temu zielarz, franciszkanin Ojciec Grzegorz Sroka z Rychwałdu.

Dr Krzysztof Błecha nie ma wątpliwości, że nasze miody są najlepsze: – Polska Norma jest najbardziej rygorystyczna ze wszystkich norm na świecie, w tym również Unii Europejskiej, Te wymogi przenoszone są również na inne pszczele produkty – pyłek, propolis i mleczko. W Polsce miodu nie wolno podgrzewać, czym niszczy się jego strukturę krystaliczną, ani wykonywać innych zabiegów pomniejszających wartość biologiczną. Zagraniczne miody są klarowne, nie krystalizują się latami. Polski miód się krystalizuje i tak właśnie ma być.


Medycyna od samego początku stosuje terapię produktami pochodzącymi z ula. Starożytni Asyryjczycy, Egipcjanie, Rzymianie i Grecy uważali miód nie tylko za smakołyk, ale także za lek. Także później przez setki lat stosowano apiterapię jako tradycyjną metodę leczenia. Współcześnie miód i inne pszczele produkty stały się przedmiotem badań medycznych i farmaceutycznych.

- Miód to skarb nie do końca jeszcze odkryty. Wiemy, że jest bogatym źródłem wielu mikroelementów i przeróżnych substancji organicznych, zwłaszcza w połączeniu z pyłkiem pszczelim i propolisem. Obecność tych substancji w organizmie ludzkim jest niezbędna, a ich rola nie została jeszcze do końca wyjaśniona przez współczesną biochemię. Niemniej jednak badania nad ich dobroczynnym działaniem wciąż trwają i na obecnym etapie sugeruje się, że uczestniczą jako biokatalizatory w różnych reakcjach chemicznych przebiegających w ustroju człowieka. Nasi przodkowie stosowali miód m.in. w chorobach serca, w chorobach układu oddechowego i pokarmowego. Ich wiedza wynikała z wielowiekowych doświadczeń i przekazów. Dzisiaj potrafimy lecznicze właściwości miodu wytłumaczyć w sposób naukowy. Miód zwiększa siłę skurczu i wydolność mięśnia sercowego oraz rozszerza naczynia wieńcowe i obwodowe, przez co łagodzi dolegliwości wieńcowe i obniża nadciśnienie tętnicze. Na efekt obniżenia ciśnienia tętniczego wpływają również moczopędne właściwości miodu. Niektórzy autorzy podają, że działa także przeciwaryt-micznie. Należy wspomnieć, że miód wpływa na układ sercowo-naczyniowy pośrednio, wykazując właściwości uspokajające, antyoksydacyjne – uważany jest za „wymiatacza” wolnych rodników – oraz kardioprotekcyjne, czyli ułatwiające prawidłową pracę serca, za co, jak się przypuszcza, odpowiada zawarta w miodzie acetylocholina, sole mineralne i witaminy. Działanie miodu można wzmocnić poprzez dodatek wyciągów ziołowych. Zioła najczęściej dodawane do miodu, stosowane w schorzeniach układu krążenia i systemu nerwowego, to głóg i melisa. Miód z melisą, jako środek łagodnie uspokajający, ułatwiający zasypianie, polecany jest do ciągłego stosowania w zespołach nerwicowych. Miód z dodatkiem głogu i melisy mogą spożywać chorzy z niewydolnością krążenia, chorobą wieńcową, nadciśnieniem tętniczym, chorzy z miażdżycą, skarżący się na kołatania serca, niepokój. Miód polecany jest także osobom, które intensywnie pracują intelektualnie, ponieważ na skutek swoich unikalnych własności odżywczych poprawia czynności ośrodkowego układu nerwowego i korzystnie wpływa na rozwój psychiczny i umysłowy, zwłaszcza dzieci oraz osób starszych.

- Podobno miód pomaga także w chorobie wrzodowej żołądka i dwunastnicy?

- To prawda, w przypadku wrzodów żołądka i dwunastnicy zaobserwowano dobre efekty lecznicze stosowania miodu. Miód rozpuszczamy w ciepłej wodzie lub w naprze ziołowym. Tak przyrządzony napój pijemy małymi łyczkami na godzinę przed posiłkiem. Stymuluje to pracę gruczołów śluzowych żołądka i w efekcie zwiększa warstwę ochronną śluzu. Należy podkreślić, że picie małymi łykami roztworu miodu nie prowokuje żołądka do zwiększonego wydzielania kwasu solnego. Jeśli chcemy leczyć niedokwa-śność, to wówczas całą szklankę roztworu miodu wypijamy tuż przed jedzeniem. W ogóle miód działa korzystnie na wszystkie odcinki przewodu pokarmowego, wykazuje duże znaczenie np. w przypadku chorób jelit. Rozpuszczone w wodzie 2 – 4 łyżeczki miodu pobudzają wydzielanie soków trawiennych w jelicie cienkim i wzmagają pe-rystaltykę tego jelita. Korzystne efekty obserwuje się w leczeniu miodem stanów zapalnych jelita grubego, szczególnie wówczas, gdy łączy się miód z pyłkiem pszczelim i propolisem.

-Kiedy byłam dzieckiem i złapałam przeziębienie, babcia podawała mi gorące mleko z miodem…

- I miała rację, chociaż lepsze efekty w tym przypadku osiąga się rozpuszczając miód w wodzie lub naparze ziół, takich jak owoc kopru włoskiego lub korzeń prawoślazu. Bardzo dobre rezultaty osiąga się także stosując inhalacje z miodem, należy tylko pamiętać, aby temperatura wody nie była wyższa niż 45 st. C. Zarówno w leczeniu, jak i w profilaktyce chorób układu oddechowego miód stosowany jest niemal tradycyjnie. Obserwowano działanie przeciwdrobnoustrojowe miodu na najczęstsze patogeny chorób zakaźnych układu oddechowego – zarówno na bakterie gram ujemne, gram dodatnie, jak i grzyby drożdżakowe. Uważa się, że działanie przeciwbakteryjne miodu uwarunkowane jest obecnością olejków eterycznych, a przede wszystkim nadtlenku wodoru, który szczególnie łatwo powstaje w roztworach wodnych miodu. Efekty lecznicze zauważa się prawie we wszystkich chorobach układu oddechowego, zarówno jego górnych partii – czyli w zapaleniu gardła, nosogardzieli, migdałków, krtani, zapaleniu zatok, jak i dolnych partii – w zapaleniu oskrzeli i płuc. Pozytywny efekt terapeutyczny uwarunkowany jest tym, że miód poza działaniem przeciwdrobnoustrojowym, wykazuje także działanie wykrztuśne, rozluźnia wydzielinę oskrzelową oraz działa przeciwzapalnie na drogi | oddechowe. Stałe używanie miodu zapobiega rozwojowi pylicy płuc u osób na nią narażonych, korzystnie działa zwłaszcza połączenie miodu z pyłkiem pszczelim.

- Pyłek pszczeli i propolis, to obok miodu dwa najbardziej znane produkty z ula.

- Pyłek ma wyjątkowo bogaty skład chemiczny, co warunkuje jego bardzo szerokie działanie biologiczne i zastosowanie w różnych schorzeniach. A połączenie pyłku pszczelego i miodu wzmacnia efekt terapeutyczny. Trudno wymieniać wszystkie schorzenia, w jakich stosowanie pyłku daje poprawę zdrowia. Pyłek ma zastosowanie m.in. w leczeniu chorób zapalnych, zwyrodnieniowych i zastoinowych wątroby. Korzystnie działa w uszkodzeniach toksycznych i pourazowych tego organu, normalizuje przemianę białek i lipidów, działa odtruwające. Z pyłkiem pszczelim powinni zaprzyjaźnić się mężczyźni, bowiem z powodzeniem stosowany jest w terapii stanów zapalnych oraz łagodnego przerostu gruczołu krokowego.
Dobroczynne działanie na gruczoł krokowy spowodowane jest hamowaniem syntezy prostaglandyn, co niesie za sobą efekt przeciwzapalny i przeciwobrzękowy. W terapii chorób prostaty nie bez znaczenia jest antybiotyczne działanie pyłku oraz wpływ na zwiększenie odporności organizmu na infekcje. Duże znaczenie wykazuje pyłe w leczeniu stanów zapalnych jelita grubego, a zwłaszcza w jego wrzodziejącym zapaleniu; połączenie pyłku i propolisu działa korzystnie w przypadku wrzodów żołądka i dwunastnicy. Pyłek pobudza rozwój saprofitycznej flory jelitowej, dlatego stosowany jest także jako środek pomocniczy przy przewlekłej antybiotykoterapii. Ponadto badania wykazują przeciwmiażdżycowe właściwości pyłku: podczas stosowania preparatów pyłkowych u chorych obserwowano normalizację poziomu lipidów w surowicy krwi oraz ścianie naczyń tętniczych, zauważono działanie przeciwkrzepliwe i stwierdzono pobudzające działanie na ośrodkowy układ nerwowy, co ma istotne znaczenie szczególnie w geriatrii. W wyniku przeprowadzonych badań klinicznych półączenia pyłku pszczelego, miodu i propolisu, wysunięto wniosek, że wspólnie te substancje wykazują dobroczynne działanie w łagodzeniu stanów po niedokrwieniu mózgu, objawiające się zaburzeniami pamięci oraz spowalniają tzw. sklerozę.

- Jeśli pyłek pszczeli zwiększa dporność organizmu na infekcje, to z pewnością znajduje też zastosowanie w chorobach układu oddechowego?

- U osób stosujących pyłek profilaktycznie stwierdza się mniejszą zapadalność na zakażenią górnych dróg oddechowych, a także szybsze ustępowanie takich dolegliwości, jak katar, kaszel, ból gardła i chrypka. Ale pyłek pomaga jeszcze w innych chorobach, m.in. w chorobach układu nerwowego i chorobach psychicznych, w schorzeniach kobiecych, a także w chorobach krwi. Jeśli chodzi o choroby układu nerwowego i choroby psychiczne, to zaobserwowano, że stosowanie pyłku wraz z lekami antydepresyjnymi pozwala zmniejszyć dawki tych ostatnich. Ponadto pyłek zmniejszał działanie uboczne przyjmowanych leków i chronił przed uzależnieniem od nich. A jeśli mówimy o uzależnieniach, to dawanie pyłku powoduje skrócenie okresu głodu alkoholego aż ponaddwukrotnie, co ma istotne znaczenie w leczeniu choroby alkoholowej. U kobiet pyłek wraz z propolisem i miodem znalazł zastosowanie w niwelowaniu zaburzeń klimakteryjnych, takich jak uderzenia gorąca, nerwowość, depresja. Przypuszcza się, że za takie pozytywne efekty terapeutyczne odpowiedzialne są naturalne substancje roślinne zawarte w pyłku, które mają dzialanie podobne do żeńskich hormonów płciowych – estrogenów – oraz substancje wykazując wyrażne działanie anaboliczne.
Warto dodać, że pyłek pszczeli mogą bezpiecznie stosować także kobiety w ciąży, gdyż nie powoduje on żadnych zaburzeń w wewnątrzmacicznym rozwoju dziecka. Przeciwnie, ze względu na bogactwo ważnych życiowo składników m.in. witamin i minerałów, jest cennym uzupełnieniem diety ciężarnych i matek karmiących, dlatego wielu lekarzy zalecą przyjmowanie pyłku podczas tych okresów życia.
Dodajmy jeszcze, że pyłek polecany jest w niedokrwistości zwłaszcza z powodu niedoboru żelaza, oraz wtórnej niedokrwistości w chorobach reumatycznych. Ponieważ pyłek wraz z miodem jest dobrym środkiem anabolicznym, może też być polecany osobom wyniszczonym długotcwałą chorobą i sportowcom.

- Jednak najsilniejsze działanie wykazuje propolis, czyli kit pszczeli.

- Propolis ma udowodn działanie przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze. Stosuje się go pod postacią alkoholowego ekstraktu. Jest to środek używany od wielu tysięcy lat, konserwowano nim np. mumie w starożytnym Egipcie, które dotrwały nienaruszone przez bakterie i grzyby do naszych czasów. Propolis składa się z kilkuset związków chemicznych, zmieniających się w zależności od otoczenia, w którym żyją pszczoły. Może to być powodem alergii u części chorych. Jeśli więc w czasie stosowania propolisu pojawi się wysypka, świąd, zaczerwienienie skóry, łzawienie, należy rozważyć, czy nie jest to reakcja alergiczna.
Nadwrażliwość może być tym większa, im w większym stężeniu propolis występuje w preparacie; za stosunkowo bezpieczny uważa się roztwór 2-procentowy. Propolis działa korzystnie w stanach zapalnych gardła, oskrzeli i tchawicy, astmie oskrzelowej i zapaleniu płuc. Przypuszcza się, że efekt terapeutyczny spowodowany jest przez przeciwdrobnoustrojowe, przeciwzapalne, przeciwalergiczne i uszczelniające naczynią krwionośne działanie propolisu. Nie bez znaczenia jest też to, że propolis działa immunostymulująco i przyspiesza gojenie zranień tkanek miękkich i błony śluzowej. Kit pszczeli stosujemy również w stanach zapalnych i w chorobie wrzodowej żołądka. Dobre efekty osiąga się w stanach zapalnych jelita cienkiego i grubego oraz w guzkach krwawniczych – w tym przypadku w postaci czopków. Z powodzeniem stosuje się propolis praktycznie we wszystkich schorzeniach jamy ustnej, w stanach zapalnych zębów i przyzębia, w stanach po resekcji, bowiem przyspiesza gojenie rany. W badaniach eksperymentalnych zaobserwowano, że wyciąg z propolisu zwiększał kurczliwość mięśnia sercowego, przyspieszał czynność serca i jego objętość wyrzutową oraz obniżał ciśnienie tętnicze krwi. Antyagregacyjne, tzn. hamujące zlepianie krwinek działanie propolisu odgrywa znaczenie w profilaktyce zawału serca i zakrzepów naczyniowych, np. w mózgu lub w naczyniach żylnych nóg. Kit pszczeli uważany jest również za „wymiatacza” wolnych rodników, które są odpowiedzialne m.in. za rozwój miażdżycy.

- Wiele się mówi o stosowaniu propolisu w schorzeniach skóry…

- Rzeczywiście, propolis wykazuje lecznicze działanie w zdecydowanej większości chorób skóry, takich jak: ropne i grzybicze infekcje skóry, zapalenie mieszków włosowych, opryszczka, rumień wielopostaciowy, a także alergiczne choroby skóry, łuszczyca, trądzik, oparzenia…
Preparaty propolisowe z dużym sukcesem stosowane są w trudno gojących się ranach, np. owrzo-dzeniach podudzi, odleżynach, ranach pooperacyjnych i pourazowych. Kit pszczeli używany jest ponadto w chorobach kobiecych, chorobach reumatycznych i w leczeniu schorzeń wątroby oraz prostaty. Inne produkty z ula, znajdujące zastosowanie w lecznictwie, to m.in. mleczko pszczele, będące bogatym źródłem witamin, zwłaszcza kwasu pantotenowego i witamin z grupy B oraz biopierwiastków, pierzga oraz jad pszczeli. Mleczko znalazło zastosowanie m.in. w kardiologii, normalizując ciśnienie krwi: obniżając podwyższone, a podwyższając obniżone. W badaniach na zwierzętach wykazano przeciwnowotworowe działanie mleczka oraz likwidowanie niepożądanych efektów radioterapii. Jad pszczeli, w postaci użądleń, zastrzyków z jadu lub maści, stosowany jest przede wszystkim w leczeniu chorób reumatycznych i nerwobóli. Pierzga działa korzystnie w okresie rekonwalescencji, po przebytych zabiegach operacyjnych i w stanach pozawa-łowvch. Wzmacnia system nerwowy, odporność organizmu, usuwa chroniczne zmęczenie.
Bez przesady można więc powiedzieć, że miód i inne pszczele produkty to prawdziwa apteka natury. Potwierdzają to współczesne badania, a na ich podstawie można stwierdzić, że produkty pszczele potrafią nie tylko wspomagać medycynę akademicką, ale też potrafią wyleczyć choroby, z którymi medycyna sobie nie radzi. Ponadto z produktów tej pszczelej apteki korzystamy już od tysięcy lat i, w przeciwieństwie do współczesnych leków syntetycznych, wiemy, że są całkowicie bezpieczne i nieszkodliwe dla zdrowia.

Rozmawiała: Dorota Dejmek

Read the rest of this entry »

Written by admin on Listopad 1st, 2010

Random Pages Widget Created By Best Accounting Services
skanowanie Lublin Delonghi serwis ekspresów Lublin Saeco drukowanie wydruki z internetu lublin tanie ksero lublin tanie ksero lublin szybki druk wysokonakładowy projekty powykonawcze archiwizacja dokumentacji skanowanie do pliku wielki format