Miody Dąbrowski na Wapielni no comments
Uczestnicy: – Bramborak,.Koczownik, Maniek
Miejsce: Wieś Szur na Roztoczu, uroczysko Zielone i Wapielnia – dropga w tą i z powrotem – 15 km marszu w sumie.
Miód ten na rozpoczęcie wędrówki nam ku sił pokrzepieniu służył, w samo południe, na wietrznej polance, przed długą droga z Szuru na Wapielnię i przyznać trzeba, że swą rolę znakomicie spełnił”
Oto jakimi pięknymi okolicami można się cieszyć w rejonie wsi Szur – we wsi, gdzie nocą widać czyste, nie zanieczyszczone światłem cywilizacji niebo, na tle którego przelatują jesienią klucze dzikich gęsi i żurawi, gdzie nocą panuje prawdziwa cisza, a o świcie budzi nas swojski głos prawdziwego, wolno chodzącego koguta.
Kiedyśmy dotarli do Wapielni – nado było otworzyć kolejny miód z serii „Dąbrowski” – tym razem dwójniak w identycznej kamionce w jaką wlewa się Apisowy Miód „Staropolski” czy też półtorak Honestus z firmy TIM.S.A.
Oto co zanotował Bramborak podczas naszej degustacji na temat tego miodu oraz okoliczności jego degustowania:
„Wprost znakomita harmonia miodowej słodyczy z posmakiem soku z malin wedle gardzieli naszych. Miód, jak i w trójniaku o tej samej nazwie również lipowy, tym razem wyraźnie pod wpływem malin złagodniał i aromatu nabrał. Płyn nieco gęstawy, jak na dwójniaka przystało, w barwie wyraźną soku domieszkę widać. Podgrzany – niebywale upojny zapach wydziela.
Miód do wędrówki niezbyt się nadaje, bo rozlany został w ciężką i masywną kamionkę, za to smak jego przedni znakomicie znoje niesienia rekompensuje! Ku zdziwieniu naszemu trunek… gumowym korkiem zatkany został. Dziwota to niebywała, ale sposób skuteczny, by szczelnie szlachetny nektar przed powietrzem i bakcylem zabezpieczyć.
Wypiliśmy go na samym szczycie Wapielni, podgrzany, wśród niebywałej scenerii ogromnych skał wapiennych i zaczynającej się jesieni. Gnaty nasze w cieniu drzew i wietrznej pogodzie bez słońca w siedzeniu na skałkach zziębnięte trunek ów skutecznie rozgrzał. Tak rozochoceni ruszyliśmy pełni zapału na drugą stronę góry, gdzie na nas, już nieco wędrówką i mniodem strudzonych, niebywała ostoja w postaci wygodnych ław i stołów czekała, gdzieśmy z radością zasiedli, graty miodowe rozłożyli i biesiadę kontynuowali.
Odnośnie Miodów Dąbrowskich warto rzec, że sięgając po nie człek zupełną nowość odkrywa. Na temat tychże miodów, a szczególnie ich składzie, nigdzie praktycznie informacji nie ma, więc degustując je właściwie jeno na swój smak i własną ocenę się zdajemy, co tym samym tę degustację jeszcze ciekawszą czyni.”
Oto ta wygoda wiata, gdzie nawet w słotę można degustować komfortowo i w plenerze zarazem.
Każdy z czarką dwójniaka w dłoni, na „szczycie” Wapielni, w piękny jesienny dzień – cóż można chcieć więcej?
Miody Dąbrowski na Wapielni, na Roztoczu
„Miód ów znany nam już z poprzednich degustacyj, cóżeśmy go jeno pół skosztowali. Tym razem nowa flasza nas powitała, którą się od początku raczyliśmy – znakomicie rozgrzewający trunek, dzięki sokowi z malin i domieszce bliżej niezidentyfikowanych przypraw korzennych.
Huzarami rześko toast wznosiliśmy u podnóża Wapielni podziwiając piękno krajobrazu, co Geoturystycznym Szlakiem Roztocza objęty został, wygodnie siedząc na ławach, za stołem, jak na biesiadników przystało.”
Pod koniec dnia dotarliśmy do wsi Szur, gdzie znajdowała się nasza baza – dzięki uprzejmości Wujka Bramboraka – pana Marka – mieliśmy do dyspozycji domek letniskowy, gdzie po trudach degustacji mogliśmy odpocząć przez noc, ale nie od razu, nie od razu. Mieliśmy jeszcze w pogotowiu Trójniaka Mistrza Jana i tym specjałem pierwszą cześć nocy nasycaliśmy się jeszcze
O tym miodzie tak oto pisze znowu Bramborak:
„Znany nam już niekomercyjny rarytas Mistrza Jana, który niewątpliwie mistrzostwem miodosytniczym nazwać nado, degustowaliśmy juz w naszej bazie, po powrocie z Wapielni, wielce utrudzeni. Siedzieliśmy w blasku rozgwieżdżonego nieba, przy klangorze odlatujących żurawi i świetle ogniska, nieco utrudzeni, ale weseli, grzanym trunkiem się racząc.
Trójniak Mistrza Jana jest trunkiem niebywałym, gdyż miodosytnik znakomicie charakterystyczny ostrawy smak miodu lipowego wyważoną domieszką imbiru i cytryny złagodził. Jest to niebywale nas ulubiony miód lipowy – miejmy nadzieję, że Mistrz Jan równie przednie trunki w przyszłym roku na Jarmark Hetmański w Zamościu ze sobą przywiezie.”
I tak oto dobiegła końca nasza degustacja – jedna z najprzedniejszych jakie popełniliśmy – zacne miody, zacne towarzystwo i zacna pogoda, zacna okolica oraz zacny miód w plecaku – cóż można sobie piękniejszego wyobrazić – nie wiemy!
Na następną degustację, która wedle naszych przypuszczeń odbędzie się w końcu października – szykują się znowu bardzo ciekawe trunki, którch jeszcześmy nie degustowali wcale. Zapraszamy!
Źródło: Miody Dąbrowski na Wapielni
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.