Archive for the ‘Nowinki pszczelarskie’ Category
Niebezpieczny patogen GMO no comments
Niebezpieczny patogen w żywności GMO
Jak informuje portalspozywczy.pl – Prof. Don Huber z USA uważa, że zagrożenie, jakie stwarza nowy patogen wykryty w roślinach modyfikowanych genetycznie jest wyjątkowe. Jego zdaniem stanowi on ogromne ryzyko – informuje Jadwiga Łopata, dyrektorka Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi (ICPPC).
Zespół uznanych naukowców specjalizujących się w badaniach roślin i zwierząt zwrócił niedawno moją uwagę na odkrycie widocznego jedynie pod mikroskopem elektronowym patogenu, który wydaje się mieć duży wpływ na zdrowie roślin, zwierząt, a prawdopodobnie także ludzi. Z oglądu danych wynika, że jest on szeroko rozpowszechniony, może wywołać poważne konsekwencje, a także, że występuje w wyraźnie wyższym stężeniu w genetycznie modyfikowanych odmianach soi i kukurydzy (RR).
Organizm ten nie był wcześniej znany. „Jest to bardzo „wrażliwa” informacja, która mogłaby spowodować załamanie się rynku eksportu amerykańskiej soi i kukurydzy, a także poważne zakłócenia w krajowych dostawach żywności i paszy. Istnieje także prawdopodobieństwo, że ten nowy organizm już jest odpowiedzialny za wywołanie poważnych szkód” – napisał w liście do Sekretarza Rolnictwa USA Toma Vilsacka prof. Huber.
Jego zdaniem istnienie patogenu może wyjaśnić przyczynę obserwowanego w ostatnich kilku latach wzrostu częstotliwości występowania niepłodności i poronień u bydła mięsnego i mlecznego, trzody chlewnej i koni. Mieszczą się w tym także ostatnie raporty, mówiące o ponad 20 proc. poziomie bezpłodności u jałówek i poronieniach u bydła na poziomie 45 proc.
portalspozywczy.pl
Będziemy mieli wybór – GMO or not GMO no comments
Europejczycy będą mieć wybór w sprawie żywności genetycznie modyfikowanej (GMO). „Deputowani proponują, żeby rządy mogły zdecydować, czy chcą dopuścić uprawę GMO na swoim terenie, czy nie” – mówi nam francuska deputowana Corinne Lepage (Liberałowie). Jej sprawozdanie na temat modyfikowanej żywności będzie dziś omawiane na posiedzeniu Komisji Ochrony Środowiska PE. Spotkanie można oglądać na żywo – wystarczy kliknąć na link poniżej.
Mamy już przepisy dotyczące GMO. Po co zmieniać przyjętą dyrektywę?
Inicjatywa przyszła nie ze strony Parlamentu Europejskiego, a Komisji Europejskiej. KE zdała sobie sprawę, że wiele krajów Unii nie chce dopuścić do uprawy GMO, bo ich obywatele tego nie popierają. To mały ukłon w stronę tych wszystkich obywateli, którzy nie chcą u siebie upraw żywności genetycznie modyfikowanej.
Według sondażu Eurobarometru Europejczycy nie ufają GMO. Jak te nowe przepisy dotyczące ich uprawy zmienią nasze codzienne życie?
Pozwolą tym krajom, których obywatele mają wątpliwości na nie uprawianie GMO w sposób regularny. Dziś kraje, które się nie zgadzają na hodowlę takiej żywności – myślę głównie o Austrii i Węgrzech – muszą łamać zasady prawa unijnego.
To czego ludzie chcą to możliwość wyboru – czy chcą czy nie chcą jeść produktów GMO. Jeśli nie będą chcieli to muszą być rejony, w których takich upraw nie ma. Ta zmiana prawa pozwoli, że takie działania krajów Unii będą zgodne z przepisami UE.
W poniedziałek Pani sprawozdanie będzie omawiane przez Komisję Ochrony Środowiska PE. Jak Pani przewiduje, co deputowani będą chcieli zmienić w projekcie KE?
Sama zaproponuje zmiany, które zabezpieczą ten projekt. Bo dokument, który otrzymaliśmy nie jest do końca pewny prawnie, są rozwiązania, na które KE nie daje żadnych podstaw. Chcę, żeby państwa takie podstawy miały i żeby mogły zakazywać na swoim terenie upraw GMO. I chce by jednocześnie istniał wspólnotowy system oceny działania tych przepisów.
Kuchnia Polska no comments
Wydawcą jest warszawski „Arystoteles” Marka Matusiaka, a swoją cegiełkę do jej publikacji dołożył także „Sądecki Bartnik”.
W gronie promotorów polskich tradycji kulinarnych znalazł się również Program „Poznaj Dobrą Żywność”, prowadzony przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, bowiem trudno wyobrazić sobie tradycyjne polskie smaki bez najwyższej jakości surowców, z których powinny one powstawać.
Polską kuchnię ukształtowało ponad 1000 lat historii, najróżniejszych wpływów kultur krajów sąsiednich, mód, czasów świetności, biedy i prosperity, upadku, rozbiorów, wojen, przesiedleń i komuny. Dlatego potrawy polskie są tak różnorodne, bo pełne smaków wielu narodów.
Każdy z nas ma chyba genetycznie zakodowane swoje własne smaki i aromaty wyniesione z domu rodzinnego. Wiele z nich ta książka przypomni i podpowie jak do nich powrócić.
Oczywiście, co jakiś czas „nachodzą” nas mody na kuchnie zagraniczne, orientalne, czy jedzenie fastfoodowe, ale po wejściu do Unii Europejskiej okazało się, że nasze narodowe przysmaki potrafią podbijać żołądki, umysły i serca ludzi na całym świecie. Wszak… „Polacy, nie gęsi…” i swój niepowtarzalny „język kulinarny” mają!!!
O tym także przekonamy się zaglądając na karty „Tradycyjnej Kuchni Polskiej”, na których znajdziemy także sporo potraw z miodem i na miodzie.
A ponieważ w gotowaniu niezbędna jest także wyobraźnia i pewna doza zdrowego szaleństwa, przeto gorąco polecamy Państwu te książkę.
Na zdjęciach Małgorzata Puzio – współautorka publikacji i jedna z najlepiej gotujących polskich aktorek (foto: Wydawnictwo „Arystoteles”).
Miód z Piotrowic Wielkich no comments
Nagrodzony miód z Pietrowic Wielkich
Grażyna Kuźnik
Miód Mludków znany jest w całej Polsce. W ich pasiece zbiera się go dwa razy do roku. Miód z pierwszego zbioru jest najczęściej rzepakowy i wielokwiatowy – z drzew owocowych oraz mniszka lekarskiego. Drugi zbiór to głównie miód z lipy. Każdy z nich jest zdrowy, bo w Polsce obowiązują bardzo rygorystyczne przepisy.
Miód sprzedawany w dużych sklepach pochodzi często z Chin lub innych krajów, które nie mogą zagwarantować braku skażeń przemysłowych. Taki produkt może zawierać metale ciężkie czy nawet antybiotyki. Miód Mludków na pewno nie ma żadnych szkodliwych substancji i wyróżnia się wyjątkowym smakiem.
W województwie śląskim mamy dobre miody. Na liście produktów tradycyjnych resortu rolnictwa znajduje się miód lipowo-spadziowy i rzepakowy ziemi cieszyńskiej oraz miód z nektaru kwiatów jurajskich.
Zalewa nas GMO no comments
W porównaniu z rokiem 2009 nastąpił wzrost o 10% (dane te w ubiegłym roku wynosiły 14 milionów rolników uprawiających GMO na powierzchni 134 mln ha). Należy podkreślić, że ok. 90% (14 spośród 15 milionów) rolników uprawiających rośliny genetycznie zmodyfikowane stanowili właściciele małych i niezamożnych gospodarstw z krajów rozwijających się. Niespotykany 87-krotny wzrost areału upraw w latach 1996-2010 czyni z agrobiotechnologii najszybciej rozwijającą się technologię w historii nowoczesnego rolnictwa.
W raporcie przedstawiono również wpływ upraw biotechnologicznych na zrównoważony rozwój m.in. w zakresie zmniejszenia wpływu rolnictwa na środowisko naturalne oraz łagodzenie zmian klimatycznych związanych z emisją gazów cieplarnianych. Uprawa genetycznie zmodyfikowanych roślin przyczyniła się w latach 1996-2009 do zmniejszenia zużycia pestycydów o 393 mln kg (8,8%) Dzięki zmniejszeniu liczby wykonywanych oprysków, a także ogólnej liczby wykonywanych zabiegów, uprawa tych roślin przyczyniła się do redukcji emisji dwutlenku węgla o blisko 18 mld kg – odpowiada to usunięciu blisko 8 mln samochodów z naszych dróg.
W Unii Europejskiej dopuszczone do uprawy są dwie rośliny GM: kukurydza z genem Bt oraz ziemniak Amflora. Uprawy tych roślin są prowadzone w 8 krajach członkowskich, są to: Hiszpania, Portugalia, Niemcy, Polska, Czechy, Słowacja, Rumunia i Szwecja. Szacuje się, że uprawy kukurydzy Bt zajmują w Europie powierzchnię ponad 91 tys, hektarów. W Polsce kukurydza Bt jest uprawiana na powierzchni około 3000 hektarów.
farmer.pl
Paranoicy chcą wyceniać naturę no comments
- Nie da się ocenić wartości przyrodniczej terenów parku – mówi Ryszard Modzelewski, dyrektor Narwiańskiego Parku Narodowego. – Jeśli na danej działce jest gniazdo bardzo rzadkiego ptaka, to tego nie da się wycenić. Z kolei jeżeli za zerwanie storczyka grozi mandat w wysokości stu złotych, to chyba powinienem wszystkie storczyki pomnożyć przez sto.
Dyrektorzy parków narodowych mają teraz spory problem. Muszą bowiem wycenić każdy metr kwadratowy ziemi, który jest w ich zarządzie. Do tej pory musieli jedynie wykazać, ile tysięcy hektarów obejmuje park. Nie było jednak potrzeby określania ich wartości.
– Przyroda to dzieło niepowtarzalne i tego się wycenić nie da – denerwuje się Wojciech Dudziuk, dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Tymczasem wycenione muszą być łąki, lasy, rozlewiska oraz wody, które obejmują parki narodowe. – W naszym przypadku 40 procent to grunty prywatne. Mamy wiedzę, ile kosztuje łąka, nieużytek czy też las liściasty, bo skupujemy takie działki. Możemy jednak mieć problem z wyceną wód. Nie wiemy za bardzo, jak się do tego zabrać – przyznaje Wojciech Dudziuk.
Wartość oceni pracownik albo rzeczoznawca. Ale za pieniądze.
W parkach nad Narwią i Biebrzą wyceną zajmują się pracownicy. Natomiast Białowieski Park Narodowy chce, by zrobił to rzeczoznawca.
– To karkołomne zadanie i my się tego nie podejmiemy – wyjaśnia Zdzisław Szkiruć, dyrektor BPN. – Przygotowujemy zapytania do specjalistycznych firm. Gdy będziemy mieli orientacyjną cenę, wystąpimy do ministra o przydzielenie pieniędzy. Konia z rzędem temu, kto potrafi wycenić wartość rezerwatu ścisłego i jego bioróżnorodność. Ale takie jest polecenie i będziemy się nad tym głowić.
Ministerialne zarządzenie to efekt kontroli NIK dotyczącej gospodarowania gruntami w parkach narodowych. Inspektorzy zarzucili brak w księgach rachunkowych wartości gruntów, którymi trwale zarządzają parki. Jest to niezgodne z ustawą o rachunkowości.
400 tys. złotych na owce no comments
Już po raz kolejny organizacje pozarządowe oraz spółdzielnie zrzeszające hodowców owiec i kóz, działające na rzecz zachowania kultury pasterskiej z województwa śląskiego mogą starać się o środki finansowe na rozwój swoich hodowli. Do wzięcia jest 400 tysięcy złotych.
Głównym celem projektu jest ochrona bioróżnorodności hal i polan górskich Beskidów. Te naturalne dla hodowli owiec tereny przez lata zarastały, co przyczyniało się do ginięcia wielu cennych gatunków roślin i zwierząt oraz powodując nieodwracalne zmiany w lokalnym krajobrazie.
Dzięki staraniom samorządów i lokalnych hodowców owiec, w ostatnich latach udało zahamować się ten proces. W 2011 roku w ramach programu „Owca Plus” odnowionych zostanie piętnaście kompleksów hal o łącznej powierzchni ponad 482 hektarów. Wśród nich jest między innymi Złoty Groń w gminie Istebna, góra Tuł w gminie Goleszów, Kotarz w gminie Brenna, Cienków Niżny w Wiśle i kompleks Czantorii w Ustroniu.
Pochodzące z budżetu samorządu województwa środki w wysokości 400 tys. złotych przeznaczone zostaną na rozwój hodowli ras Cakiel Podhalański, Polska Owca Górska, a także krzyżówek ras. W tym ostatnim przypadku owce muszą być jednak zarejestrowane w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Warunkiem otrzymania dofinansowania jest przygotowanie terenu pod wypas. Należy w tym celu usunąć niepożądaną roślinność, w miarę potrzeby wybudować lub wyremontować bacówkę, szałas lub koszor, postawić ogrodzenie i zainstalować flary do ochrony przed wilkami. Dodatkowym atutem jest umieszczenie ławek lub budowa miejsc wypoczynku oraz tablic informacyjnych dla turystów.
POLECAMY: Ostatnie chwile zimy… Może na narty?
W tym samym czasie realizowany jest również drugi konkurs, który ma na celu wsparcie działań promujących Program Owca Plus. 75 tys. złotych przeznaczonych zostanie na organizację imprez, których celem ma być między innymi przypomnienie tradycji i zwyczajów związanych z pasterstwem i kulturą Beskidów i Jury Krakowsko-Częstochowskiej oraz promocja produktów pochodzenia owczego i koziego.
O wsparcie z budżetu samorządu mogą ubiegać się organizacje pozarządowe oraz spółdzielnie zrzeszające hodowców owiec i kóz, działające na rzecz zachowania kultury pasterskiej.
Odkłady pszczele no comments
NOWE TECHNOLOGIE W PSZCZELARSTWIE
Produkcja odkładów
Produkcja odkładów - jest ważnym i efektywnym elementem nowoczesnej gospodarki pasiecznej i stanowi przyszłościowy kierunek produkcji pszczelarskiej.
Odkład definiuje się jako sztuczna rodzina pszczela, utworzona z kilku plastrów z czerwiem i obsiadającymi je pszczołami, zabranymi z jednej lub kilku silniejszych rodzin oraz matką pszczelą ( może to być matecznik, matka nieunasieniona lub unasieniana w zależności od celu tworzenia odkładu). Odkłady wykorzystuje się do przetrzymywania zapasowych matek, unasieniania matek, do powiększania pasieki oraz na sprzedaż.
1. Celem tworzenia odkładów jest:
- powiększenie pasieki – w praktyce, przy normalnych warunkach w sezonie pasiecznym, można z każdej rodziny utworzyć odkład, bez strat w produkcji miodu. Tym sposobem można w ciągu kilku lat znacznie powiększyć pasiekę, omijając tym sposobem konieczność zakupu nowych rodzin w procesie dążenia do utworzenia większej pasieki. Tworzenie odkładów pozwala więc powiększyć pasiekę w sposób kontrolowany.
- zapobieganie nastrojowi rojowemu – tworzenie odkładów pozwala skutecznie zapobiegać nastrojowi rojowemu w pasiece. Rój w pasiece jest zjawiskiem niepożądanym, gdyż wiąże się ze stratą w produkcji. Nie zawsze jednak pszczelarz zdąży zapobiec rójce. W porę wykonany odkład może jej skutecznie zapobiec.
- podniesienie rentowności pasieki – wykonanie odkładów na sprzedaż może znacznie powiększyć dochód z utrzymywania pszczół. Zapotrzebowanie na odkłady w ostatnim czasie znacznie uległo poprawie, a wiąże się to z mechanizmami wsparcia polskiego pszczelarstwa przez pomocowe fundusze UE.
- zasilanie rodzin macierzystych – zasilanie rodzin macierzystych odkładami poprzez ich połączenie jesienią – gwarantuje zimowanie silnych rodzin, a wiosną – daje gwarancję wysokich zbiorów miodu towarowego z wczesnych pożytków.
2. Wykonanie odkładów.
Jest wiele różnych sposobów i metod tworzenia odkładów. Jednak z punktu widzenia pszczelarza liczy się przede wszystkim jak największa efektywność tworzenia odkładów, ponieważ chodzi tutaj o to, aby nie stracić produkcji miodu i prawidłowo zagospodarować okresowe nadwyżki pszczół. Sposób tworzenia odkładów zależy głównie od potrzeb i możliwości pszczelarza oraz jego przygotowania fachowego, a także posiadania niezbędnego i dodatkowego sprzętu w pasiece.
Moment tworzenia odkładów w pasiece zależy od sposobu prowadzenia gospodarki pasiecznej oraz układu pożytków. Należy podkreślić, że najbardziej efektywne są odkłady wczesne, utworzone w szczytowym okresie i pod koniec trwania pożytku rzepakowego. Do tworzenia takich odkładów nadają się silne, dobrze rozwijające się rodziny, w których pojawiają się zaczerwione miseczki matecznikowe, oznaczające gotowość rodziny do podziału przez rójkę, in. rodziny wchodzące w nastrój rojowy. Dla pszczelarza jest to sygnał do podjęcia w tych rodzinach zabiegów przeciw rojowych lub najwłaściwszy moment do wykonania odkładów. Nowo utworzone rodzinki – odkłady wymagają troski i pielęgnacji ze strony pszczelarza. Przede wszystkim powinny mieć zapewnione dobre warunki pożytkowe, a w przypadku braku pożytku należy rodzinki te dokarmiać syropem lub lepiej ciastem, co skutecznie zabezpiecza je przed głodem i umożliwia rozwój poprzez stały dopływ pokarmu przez dłuższy czas.
Nowoczesna gospodarka pasieczna
Nowe technologie w pszczelarstwie, to także nowoczesna gospodarka pasieczna, w której przestrzegane są podstawowe zasady prowadzenia rodzin pszczelich. W obecnych warunkach gospodarowania można sformułować, sprawdzone w praktyce, następujące jej zalecenia:
1. Najważniejszym problemem w pszczelarstwie jest obecnie zwalczanie warrozy. Zatem główną zasadą zwalczania tej choroby jest używanie takich leków, które nie powodują strat pszczół i nie wpływają też ujemnie na ich wydajność miodową oraz nie przyczyniają się do zanieczyszczenia produktów pszczelich.Mimo że od pojawienia się choroby w naszych pasiekach minęło ponad 25 lat niestety, ani dotychczasowe poznanie biologii pasożyta, ani opracowanie gotowych leczniczych preparatów warrozobójczych nie pozwoliło na całkowite wyeliminowanie go z pasiek. Dotychczas w zasadzie żaden z weterynaryjnych preparatów leczniczych (niezależnie od wyników badań laboratoryjnych) w warunkach terenowych nie daje gwarancji uzyskania 100% skuteczności, czyli nie zapewnia całkowitej eliminacji roztoczy z rodzin pszczelich. Wręcz przeciwnie, wieloletnie przeprowadzanie zabiegów przeciwwarrozowych, związanych ze stosowaniem substancji chemicznych, zaowocowało pojawieniem się nowych problemów, rzutujących na obecny stan zdrowotny rodzin pszczelich i ich kondycję.
2. Gospodarkę pasieczną należy prowadzić na ramkach, których wymiary w korpusie gniazdowym i w magazynie miodowym są takie same. Ułatwia to:
- utrzymanie higieny w gnieździe poprzez częstszą wymianę odbudowanych ramek z węzą,
- prowadzenie rodzin w okresie rojowym,
- wykonywanie przeglądów rodzin.
Ramki powinny być dostatecznie duże, ponieważ przy mniejszych ramkach zwiększają się nakłady pracy związane z ich wykonaniem, odsklepianiem oraz odwirowywaniem miodu. Nie należy też używać grubych plastrów, gdyż magazynowany w nich miód ma większą zawartość wody.
3. W rodzinach produkcyjnych należy obowiązkowo stosować kratę odgrodową, ponieważ używanie kraty ma następujące zalety:
- dzięki niej w rodzinach skłonnych do rójki można ograniczyć poszukiwanie mateczników tylko do części gniazdowej ula,
- miodobranie jest łatwiejsze, gdyż nie przeszkadza czerw ani matka,
- w dowolnym czasie można pozyskiwać miody odmianowe,
- można pozyskiwać jasne plastry z miodem,
- przechowywanie jasnych plastrów nie wymaga zwalczania motylicy.
4. Podstawowe przesłanki osiągnięcia sukcesu w pszczelarstwie to: po pierwsze – takie prowadzenie rodzin, które uwzględnia cechy szczególne i wymagania każdej z nich oraz chroni je przed chorobami i zapewnia siłę na okres pożytkowy, a po drugie – uważne obserwowanie i trafne prognozowanie pożytku. Podstawy odpowiedniej siły rodziny na okres pożytkowy tworzy się w końcu lata poprzedniego roku, którego celem jest przygotowanie silnych i zdrowych rodzin do zimowli. W tym celu pszczelarz powinien koniecznie:
- jeszcze przed pokarmianiem pszczół wybrakować słabe rodziny,
- zwęzić gniazda rodzin produkcyjnych, usuwając przy tym stare plastry
- dbać o higienę w gnieździe (wymienić plastry),
- chronić pszczoły przed warrozą (wykonać konieczne zabiegi lecznicze),
- dotrzymywać terminów dokarmiania pszczół na zimę, stosować duże dawki gęstego syropu (np. 6 litrów 2:1).
5. Obecnie w pszczelarstwie celowym jest używanie ramek pracy. Jest to korzystne z wielu względów:
- Ramka pracy służy jako wskaźnik nastroju rojowego. Jej szybkie zabudowywanie przez pszczoły świadczy o tym, że wszystko w rodzinie jest w porządku, że ma ona matkę i przynajmniej na razie nie zamierza się roić. Jak tylko rodzina wchodzi w nastrój rojowy, pszczoły przestają budować plastry.
- Ramka pracy wstrzymuje wejście rodziny w nastrój rojowy. Wycięcie odciągniętego w niej plastra lub zastąpienie odbudowanej ramki pustą skłania rodzinę do kontynuowania budowy plastrów i wychowu czerwiu.
- Ramka pracy służy jako pułapka dla roztoczy Varroa . Usuwając zasklepiony czerw trutowy, który jest zwykle silniej porażony warrozą niż czerw pszczeli, usuwa się wraz z nim roztocze, co wyraźnie hamuje dalszy wzrost porażenia.
- Z wyciętych plastrów trutowych pozyskuje się wosk nie zanieczyszczony pozostałościami leków.
- Dzięki ramce pracy węza jest łatwiej odbudowywana i w odciąganych na niej plastrach jest mniej komórek trutowych.
6. O prawidłowym funkcjonowaniu pasieki decydują młode rodziny. Liczba tworzonych co roku nowych rodzin powinna być równa co najmniej połowie liczby rodzin produkcyjnych w pasiece. Aby tworzyć nowe rodziny – odkłady trzeba odbierać rodzinom produkcyjnym pszczoły i czerw. Należy to robić tak, aby nie zmniejszyć wydajności tych rodzin, a więc możliwie wcześnie i nie zmniejszając nadmiernie ich siły. Nowe rodziny – odkłady osiągają przed zimą bez żadnych dodatkowych zabiegów taką siłę, że mogą pomyślnie przezimować, trzeba je tylko karmić.
7. Wpływ wieku matki na rodziny pszczele. Wśród wielu czynników wpływających na rodziny pszczele decydującą rolę odgrywa pochodzenie, wiek i stan fizjologiczny ich matek. Badania wykazują, że ok.50% matek żyje w rodzinach 2-3 lata i ginie w wyniku cichej wymiany, a 30% przeżywa dłużej niż 3 lata. Matka czerwi najobficiej w pierwszych dwóch latach swojego życia, a po dwóch latach czerwienia matki ilość nasienia w jej zbiorniczku nasiennym zmniejsza się średnio o 78%. Ponadto wyniki przeprowadzonych badań wskazują wyraźnie, że wymiana we właściwym czasie starych matek na młode pozwala:
- poprawić jakość rodzin pszczelich (ich siła wzrasta średnio o 33%),
- podnieść wydajność rodzin średnio o 32%,
- zmniejszyć pięciokrotnie liczbę rodzin, które się wyroiły,
- zmniejszyć straty rodzin podczas zimowli 2,5 raza,
- zmniejszyć starty matek podczas zimowli oraz liczbę matek wymienionych przez pszczoły 4,5 raza,
- istotnie obniżyć stopień porażenia pszczół warrozą.
Wniosek: matki pszczele eksploatujemy najdłużej dwa lata.
Sterowanie rozwojem rodziny pszczelej
1.Baza pożytkowa.
Osiągnięcie wysokiej produkcji miodu to podstawowy cel każdego pszczelarza. Do realizacji tego celu niezbędne jest uzyskanie silnych rodzin oraz utrzymanie ich siły i nadanie właściwej struktury na czas pożytku. Właściwe dopasowanie siły rodziny do pożytków wymaga dobrej znajomości biologii pszczół, wyposażenia w sprzęt, znajomości kwitnienia i wydajności miodowej wykorzystywanych roślin pożytkowych oraz zapotrzebowania na pokarm każdej rodziny pszczelej do naturalnego jej rozwoju. Pszczelarz powinien więc zgrać wszystkie wymienione czynniki, bo od tego zależy wynik produkcyjny rodziny pszczelej.
Potencjał środowiska pod względem zasobności pokarmowej jest duży, o czym świadczy zużycie miodu i pyłku przez rodziny pszczele w ciągu roku (tabela). Najmniej pokarmu węglowodanowego pszczoły zużywają w zimie, 1 kg w każdym zimowym miesiącu. Zużycie tego pokarmu wzrasta wraz z rozpoczęciem wychowu czerwiu i koniecznością utrzymania stałej temperatury gniazda, niezbędnej do wychowu czerwiu. Podobnie jest z pokarmem białkowym.
2. Zabiegi technologiczne
Zamierzone przez pszczelarza efekty pozwolą osiągnąć odpowiednio dobrane i terminowo wykonane prace pasieczne:
- wiosną przed pierwszym oblotem należy oczyścić dennice, uzupełnić ewentualny brak zapasu oraz dostosować wielkość gniazda do siły rodziny – czynności te przyspieszają wiosenny rozwój rodzin pszczelich,
- w maju, gdy pszczoły rozpoczynają wypacać wosk należy podać im ramki z węzą, a w miarę powiększania się siły rodziny powiększać systematycznie gniazdo i miodnię,
- w maju i w czerwcu szczególnie pilnować, aby pszczoły nie wchodziły w nastrój rojowy stosując zabiegi przeciw rojowe,
- aby w pełni wykorzystać możliwości produkcyjne swojej pasieki należy zadbać o ciągłość pożytku poprzez prowadzenie gospodarki wędrownej,
- miód odbierać rodzinom w odpowiednim czasie – dojrzały,
- po ostatnim miodobraniu pamiętać o zwalczaniu warrozy,
- w porę dokarmić pszczoły na zimę.
3. Metody przyspieszania rozwoju rodzin wiosną.
Pełnych efektów przyspieszania rozwoju można oczekiwać tylko wówczas, gdy rodziny są silne, zdrowe i zaopatrzone w odpowiedniej ilości w zapasy miodu i pyłku.
Kwiecień jest miesiącem, w którym pobudza się rodziny do intensywnego rozwoju.
Stosujemy następujące metody:
- odsklepianie plastrów – metoda ta ma swoich przeciwników. Uważają oni, że w ten sposób następuje rozprzestrzenianie się nosemozy. Jednak w rodzinach o dobrej kondycji po zimowli odsklepianie plastów z zapasem sprzyja rozwojowi rodziny.
- przestawianie czerwiu – przestawianie plastrów z czerwiem (odwracanie zaczerwionych plastrów o 180 o ) zmusza pszczoły do szybkiego zagospodarowania i zaczerwienia wszystkich części plastrów. Przez to zwiększa się powierzchnia czerwiu, przy tej samej objętości gniazda, które pszczoły muszą odgrzać.
podkarmianie stymulacyjne – podkarmia się najczęściej syropem lub ciastem drożdżowo-cukrowym, które może być uzupełnione dodatkiem pyłku stanowiącego pokarm białkowy.
Stawiam na Janusza Kasztelewicza no comments
Zagłosuj i wybierz z nami Sądeczanina Roku 2010
LINK DO GŁOSOWANIA
Kapituła plebiscytu „Sądeczanin Roku”, organizowanego od trzynastu lat przez Fundację Sądecką, spośród zgłoszonych przez różne środowiska i stowarzyszenia kandydatury, nominowała do zaszczytnego tytułu za 2010 rok 11 osób. W tym gronie są przedsiębiorcy, księża, samorządowcy, strażak, szefowa domu pomocy społecznej itd. Cała jedenastka, to ludzie wyjątkowi, którzy swoją pracą i dokonaniami przyczyniają się do świetności Sądecczyzny, choć pozostawali dotąd trochę w cieniu.
Niebawem w lokalnych mediach, rozpocznie się plebiscyt, w którym każdy będzie mógł wskazać swojego faworyta do tytułu. Również na naszym portalu można wypełnić specjalny kupon konkursowy (patrz niżej). Głosy podliczy i ogłosi wyniki plebiscytu kapituła, której przewodniczy Zygmunt Berdychowski, prezes Fundacji Sądeckiej, a zasiadają w niej m.in. dotychczasowi laureaci konkursu.
„Sądeczanina 2010 Roku” poznamy na początku marca podczas gali w MCK „Sokół” w Nowym Sączu.
***
„11” Sądeczan, nominowanych do nagrody:
1. O. Fabian Błaszkiewicz – jezuita z parafii NSPJ w Nowym Sączu. Charyzmatyczny zakonnik, duszpasterz młodzieży, świetny rekolekcjonista, mistrz życia duchowego. Opowiada młodym ludziom o urodzie życia, daje praktyczne wskazówki, jak odnaleźć jego sens i nim się cieszyć. Licznymi przykładami pokazuje, jak Ewangelię można przełożyć na codzienność. Założyciel duszpasterstwa młodych „Magis” w Nowym Sączu. Muzyk, współautor płyty z pieśniami patriotycznymi, autor publikacji książkowych.
2. Janusz Dominik – prezes Zakładu Przetwórstwa Mleczarskiego Dominik w Dąbrowej, jednego z niewielu prywatnych mleczarni w Polsce południowej, którą 10 lat wcześniej zakładał wraz ze swoimi rodzicami. Znany ze wspierania przedsięwzięć kulturalnych i sportowych urządzanych przez organizacje pozarządowe. Ma na swoim koncie wiele nagród i wyróżnień, m.in. Orła Agrobiznesu i statuetkę za najlepszy produkt Agropromocji 2009 r. w Nawojowej.
3. Janusz Kasztelewicz – właściciel Gospodarstwa Pasiecznego „Sądecki Bartnik” w Stróżach. Firma nawiązuje do korzeni polskiego pszczelarstwa i propaguje zdrowy styl życia, zgodny z naturą, czego bartnictwo i produkty pszczelopochodne są najlepszym symbolem. Założyciel Muzeum Pszczelarstwa w Stróżach, zasłużony wydawca albumów i poradników pszczelarskich. Zdobywca wielu nagród i wyróżnień za całokształt muzealno-skansenowej działalności pasieki, m.in. godła „Teraz Polska” i „Krakowskiego Dukata”.
4. Wiesław Leśniak – właściciel firmy masarskiej „Leśniak”. Zdobywca wielu prestiżowych tytułów i wyróżnień w ogólnopolskich konkursach na wyroby wędliniarskie, między innymi tytułu wicemistrza krajowego „Agroligi”. Znany ze swojego zaangażowania w działalność charytatywną oraz ze wspierania przedsięwzięć kulturalnych i sportowych urządzanych przez organizacje pozarządowe. Od lat związany z klubem sportowym Sandecja Nowy Sącz, w którym od trzech lat jest wiceprezesem.
5. Józef Nowogórski – funkcjonariusz Straży Miejskiej w Nowym Sączu, działacz Polskiego Czerwonego Krzyża, rekordzista w Nowym Sączu pod względem oddanej honorowo krwi. Został uhonorowany Złotym Krzyżem Zasługi oraz Medalem 50–lecia Honorowego Krwiodawstwa PCK za wieloletnią działalność na rzecz rozwoju Ruchu Honorowego Krwiodawstwa PCK.
6. Ks. prałat Władysław Piątek – emerytowany proboszcz parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Łososinie Dolnej. Budowniczy nowego kościoła, plebani oraz kaplicy cmentarnej. Organizator wielu przedsięwzięć kulturalnych, społecznik. Nagrodzony Odznaką za Krzewienie Folkloru Sądeckiego, Odznaką Honorową z tytułem Zasłużony dla Ziemi Sądeckiej. Autor publikacji i książek o tematyce historyczno-religijnej, kronikarz ziemi łososińskiej.
7. Ks. Tadeusz Sajdak – budowniczy i Dyrektor Diecezjalnego Centrum Pielgrzymowania im. Jana Pawła II w Starym Sączu, które powstało na pamiątkę wizyty Ojca Świętego na Ziemi Sądeckiej i kanonizacji bł. Kingi w 1999 r. Koordynator ośrodka formacyjno-rekolekcyjnego na błoniach w Starym Sączu. Znajduje się w nim biblioteka i muzeum gromadzące pamiątki po Janie Pawle II. Zaangażowany w życie kulturalne regionu, współorganizator pielgrzymek oraz spotkań kulturalno-religijnych dla mieszkańców Ziemi Sądeckiej. Laureat Odznaki Honorowej Zasłużony dla Ziemi Sądeckiej.
8. Jan Stawiarski – najstarszy radny w Polsce, w listopadzie ub. r. w wieku 83 lat po raz kolejny zdobył mandat radnego gminy Chełmiec. Zasłużony społecznik, m.in. przewodniczący komitetu rozbudowy szkoły i budowy kaplicy w Biczycach Dolnych oraz kościoła w Niskowej. Założyciel i od ponad 20 lat prezes spółki wodociągowej zaopatrującej w smaczną i tanią wodę ponad 2,5 domostw w Biczycach Dolnych i Górnych, Trzetrzewinie, Niskowej i części Chełmca.
9. Adam Tokarczyk – prezes Zarządu Miejsko – Gminnego Ochotniczej Straży Pożarnej w Muszynie. Brał czynny udział w pomocy mieszkańcom Muszyna – Folwark podczas czerwcowej powodzi w 2010 roku. Pomysłodawca i konstruktor oryginalnego malucha na szynach, pojazdu powstałego w trzy dni, by do poszkodowanych przez powódź mieszkańców Folwarku mogła dotrzeć pomoc.
10. Celestyn Żeliszewski – mieszkaniec Librantowej, skromny pracownik Zakładu Gazowniczego w Nowym Sączu, który w maju 2010 r. uratował dwie młode osoby uwięzione w płonącym aucie podczas groźnego wypadku. Sam został poważnie poparzony, wiele miesięcy spędził w szpitalu na leczeniu i rehabilitacji. Za swoją bohaterską postawę uhonorowany m.in. Medalem ,,Za Dzielność i Odwagę”, nadanym przez prezydenta RP Bronisława Komorowskiego.
11. Maria Żuchowicz – dyrektor Powiatowego Ośrodka Wsparcia dla Osób z Zaburzeniami Psychicznymi w Muszynie. Z jej inicjatywy powstało Stowarzyszenie na Rzecz Osób Niepełnosprawnych i Ich Opiekunów „Sposób na Życie”. Organizatorka akcji charytatywnych na terenie Miasta i Gminy Muszyna, których celem jest przede wszystkim pomoc osobom niepełnosprawnym. Inicjatorka coraz nowszych form aktywności dla osób niepełnosprawnych, m.in. kursów języka migowego i komputerowych, rehabilitacji.
Lista dotychczasowych laureatów plebiscytu „Sądeczanin Roku” znajduje się pod adresem: http://sadeczanin.info/laureaci_plebiscyt_sadeczanin_roku
(HSZ)
Ekologiczny Rzeszów no comments
Podkarpacki Urząd Marszałkowski nakazał służbom ochrony środowiska skontrolować firmy, które niszczą u nas odpady medyczne z innych województw. – To nielegalny proceder. Nie ma na to zgody – twierdzą urzędnicy. – Grożą nam za to kary finansowe ze strony Komisji Europejskiej
Z danych za 2009 r. (zeszłorocznych jeszcze nie ma) wynika, że firmy te zniszczyły w ciągu roku prawie 8 tys. ton opadów medycznych, gdy w tym czasie na Podkarpaciu wytworzono ich niewiele ponad 2 tys., głównie w szpitalach.
Jak podejrzewa urząd marszałkowski – odpady na Podkarpacie przywożone są z innych województw, m.in. z Opolszczyzny i Lubelszczyzny. Np. w Eko-Topie składowane są nieczystości z Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu. Między firmą a szpitalem jest na to umowa.
- Ale nie ma zgody na unieszkodliwianie tych odpadów – mówi „Gazecie” Andrzej Kulig, wicedyrektor Departamentu Rolnictwa i Środowiska w Podkarpackim Urzędzie Marszałkowskim w Rzeszowie.
Zdaniem urzędników to nielegalny proceder, bo podmioty, które „produkują” odpady, powinny je niszczyć w miejscu ich powstania. Jeśli w województwie nie ma firm utylizujących odpady, powinny one wówczas trafiać do najbliższych. Urząd powołuje się na zapisy ustawy o odpadach, która zakazuje unieszkodliwiania ich poza województwem, w którym je wytworzono. Przywożenie odpadów do innych regionów, by je na ich terenach niszczyć – przekonuje urząd – jest wykroczeniem.
Dotarliśmy do pisma, jakie w tym miesiącu urząd wysłał do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Rzeszowie.
„Utrzymywanie się sytuacji, gdy na terenie województwa podkarpackiego unieszkodliwiane są duże ilości odpadów medycznych z innych województw jest niezgodne z polityką województwa wyrażoną w przyjętych dokumentach strategicznych dotyczących jego rozwoju i ochrony zasobów środowiska” – czytamy w piśmie do WIOŚ.
Dlatego urząd chce, by inspektorzy ochrony środowiska przeprowadzili „pilne działania kontrolne” we wspomnianych firmach.
Skąd samorząd wie, że niszczą one odpady z innych województw? – Firmy mają obowiązek przesyłania nam raportów. Łamanie tego obowiązku grozi karą w wysokości 10 tys. zł. To właśnie na podstawie tych raportów odkryliśmy, że odpadów wytworzono mniej niż ich unieszkodliwiono. Wniosek jest prosty – zwożone są one do nas z innych regionów – twierdzi wicedyrektor Kulig.
Nikt nie jest w stanie precyzyjnie podać, którzy „producenci” odpadów medycznych w Polsce niszczą je właśnie u nas. – Odpad nie ma metryki. A firmy, które je odbierają, przekazują odpady między sobą. To proceder trudny do wykrycia. My na razie dotknęliśmy wierzchołka góry lodowej – słyszymy w urzędzie marszałkowskim.
Jednocześnie urzędnicy zapewniają, że nie grozi nam katastrofa ekologiczna. – Ale grożą nam wysokie kary finansowe, jakie może na nas nałożyć Komisja Europejska. Dodatkowym problemem jest to, że takie zakłady są uciążliwe i mieszkańcy się na nie skarżą. Niby dlaczego na Podkarpaciu mają być unieszkodliwiane odpady medyczne np. z Opola? Tam, owszem, nie ma firmy, która by się tym zajmowała. Ale dlaczego odpady nie mogłyby trafiać bliżej Opolszczyzny, czyli na Śląsk lub do Małopolski? – pyta Andrzej Kulig.
Firmy nie ukrywają, że niszczą odpady medyczne z innych województw właśnie na Podkarpaciu. – Przepis, że odpady mają być unieszkodliwianie jak najbliżej ich wytworzenia, nie wynika z żadnych unijnych przepisów ani logiki, ani potrzeby ekologicznej – przekonuje Arkadiusz Tułecki, właściciel Serwimedu.
- Rozmieszczenie zakładów unieszkodliwiana odpadów w Polsce jest bardzo nierównomierne i zasada bliskości nie może być przestrzegana. Poza tym ten przepis ogranicza swobodę prowadzenia działalności gospodarczej – dodaje.
W Raf-Ekologii mówią w podobnym tonie. – W województwie lubelskim nie ma zakładu, w którym można unieszkodliwiać odpady medyczne, więc przywożą je do nas – twierdzi Bogdan Słowik, prokurent spółki z Jedlicza.
W piątek nie uzyskaliśmy stanowiska Eko-Topu, bo nie było jego kierownictwa.
Tymczasem urząd marszałkowski odgraża się, że dla firm nie będzie żadnej taryfy ulgowej.
- Nigdzie nie stwierdzono, by instalacja używana do unieszkodliwiania odpadów powodowała zanieczyszczenie środowiska. Ale dlaczego u nas ma być emitowane coś, co nie musi? Choć zagrożenia dla ludzi nie ma, to chodzi przede wszystkim o łamanie prawa. Będziemy karać firmy – mówi wicedyrektor Andrzej Kulig.