Trójniak Wambierzycki – niekomercyjny rarytas no comments
Posted at 11:20 am in Miód pitny
Data: Noc z 28-29 stycznia 2011
Uczestnicy: – Kmiciorak, K.Koczownik, Maniek
Miejsce: Prastara knieja roztoczańska w epicentrum głuszy
Uczestnicy: – Kmiciorak, K.Koczownik, Maniek
Miejsce: Prastara knieja roztoczańska w epicentrum głuszy
Degustowane miody:
1. Trójniak Wambierzycki (trójniak ale dobry jak dwójniak), Miody Wambierzyce Piotr i Magdalena Kopacz
2. Zbójnicki (trójniak), Spółdzielnia pszczelarska Apis – edycja specjalnie dla Podhala
2. Zbójnicki (trójniak), Spółdzielnia pszczelarska Apis – edycja specjalnie dla Podhala
Wydarzeniem tej degustacji był niewątpliwie niekomercyjny miód z pasieki Wambierzyce. Już od pierwszego łyka poznaliśmy, iż jest to miód wyborny i tak gęsty, że wedle naszej oceny dwójniakiem być zwany powinien. Jak zdradził nam producent onego specjału – miód ten został wysycony z mieszanki rozmaitych gatunków miodu. Każda partia jest niepowtarzalna i co najważniejsze nie jest to produkcja masowa! Miody używane do produkcji tego specjału pochodzą wyłącznie z pasieki Państwa Kopacz, wytwarza się je dla poczęstunku gości. Tym miodem rozpoczynamy poniekąd degustacje miodów niekomercyjnych, które siłą rzeczy są o niebo lepsze od komercyjnych.
Porządnie zakorkowany dobrym korkiem cieszył nas bardziej niźli komercyjne miody. Nie miał etykiety, nie miał marketingowych farmazonów, ale za to miał zawartość! Bo w miodzie pitnym jak i wszelkim człeczym pożywieniu o to chodzi aby opakowanie nie było lepsze od zawartości – lecz na odwrót.
Zrobiliśmy mu zdjęcie na tle fotograficznego dyfuzora aby barwę oddać w sposób jak najbardziej prawidłowy – bo mieliśmy świadomość, iż do domostw płynu pewnikiem we flaszy nie doniesiemy
Drugim miodem podczas onej degustacji był zwyczajny Apisowy produkt – miód trójniak, w smaku przypominający nam Podczaszego – wysycony jak prawi etykieta – dla Podhala.Miejmy bowiem świadomość, że różnorodność miodów na rynku częściowo jest pozorna. Niektóre bowiem większe miodosytnie sycą miody dla pośredników, zmieniając tylko nalepki.
W smaku ów Zbójnicki najbardziej przypominał nam Podczaszego. Nie najgorszy, chociaż pośród trójniaków z Apisu faworytem dla nas był zawsze Bernardyński.
Ostatnim miodem – z trzech, których dotąd nie kosztowaliśmy był czwórniak Biesiadny z firmy „Mazurskie Miody”. Niestety tym się zawiedliśmy. W smaku jakiś niewyraźny, jakby za mało kwaskowaty, krótko mówiąc drugi raz go pewnikiem już nie kupimy.
Podstawowa sprawa gdy miód grzejemy – to baczyć aby do wrzenia go nie doprowadzić – wówczas smak mu popsujemy nieco.
Zimą przy ogniu siedzieć można długimi godzinami w ogóle nie mając świadomości, że poza kręgiem ciepła mróz trzeszczy. Zimą miody smakują najlepiej. Koniecznie w plenerze, koniecznie z dala od cywilizacji.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.