Archive for the ‘Polski Miód’ Category
Pszczoły Sławka Szeda (2) no comments
Karczmy regionalne pod lupą wizytatorów no comments
W sierpniu w Małopolskę ruszą wizytatorzy, którzy ocenią smak i sposób podania potraw w tradycyjnych restauracjach. Najlepsze lokale otrzymają certyfikat karczmy regionalnej.
Karczma w Krynicy (fot. Dariusz Małanowski – PszczeliPark) |
Akcja jest częścią projektu „Małopolska Trasa Smakoszy – Certyfikacja regionalnych karczm Małopolski jako element podnoszenia jakości usług turystycznych” realizowanego przez Małopolską Organizację Turystyczną (MOT). Współfinansuje ją Ministerstwo Sportu i Turystyki i samorząd województwa.
Do współpracy przy tworzeniu kryteriów, według których lokale będą ocenianie, zaproszono zespół specjalistów m.in. Leszka Horwatha, redaktora naczelnego portalu „Potrawy Regionalne”, prof. Ewę Cieślik z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Ostateczna decyzja, czy lokal otrzyma certyfikat, będzie należała do ekspertów.
- Wciąż często zdarzą się, że personel nie ma podstawowej wiedzy na temat serwowanych potraw. I to trzeba zmienić – uważa Leszek Horwath. Akcja ma jednak na celu pomoc, a nie wytykanie braków. – Nie chcemy pouczać i ganić, a jedynie podszepnąć kilka pomysłów – podkreśla Horwath.
Źródło: PAP
Miód dla alergika? no comments
Targi pszczelarskie w Radzyminie (fot. Dariusz Małanowski – PszczeliPark) |
Bazarowe zakupy – fałszywi pszczelarze no comments
Robimy zakupy na bazarach i targowiskach. Kupujemy warzywa, owoce, jaja, miód, pieczywo i „swojskie” wędliny. Pięknie to opisała Pani Kręglicka z „Wysokich obcasów” GW.
Kiedy pytam o miód gryczany, pan Darek się sumituje: pszczoły, zamiast trzymać się pola gryki, przeleciały na facelię i tegoroczny gryczany nie ma czystego smaku. Próbuję gryczano-faceliowego, jest pyszny. Kupuję i namawiam pana Darka, by w przyszłym roku zachęcił pszczoły do tego samego…
Człowiek spotyka tam człowieka. Zapewnienie, że szynka jest od babuni, jajka od dziadunia, a ser od górala podlega natychmiastowej weryfikacji. Poznam po akcencie, czy mój ser rzeczywiście był kiedyś w górach, czy raczej w Górze Kalwarii…
Agnieszka Kręglicka
Czytaj całość…
W większości można się z jej opinią zgodzić, ale radziłbym o odrobinę rozwagi i rozsądku przy zakupach miodu pszczelego. Jeżeli decydujemy się na zakupy miodu na bazarze powinniśmy znać sprzedającego, lub zasięgnąć informacji o nim. Dobry pszczelarz sprzedający swój miód powinien mieć nr weterynaryjny pasieki, różnego rodzaju certyfikaty, świadectwa i dyplomy świadczące o jego profesjonalizmie w hodowli pszczół. Zdarza się, że handlarze miodem to są „fałszywi” pszczelarze, mający w kieszeni wymagane dokumenty. Kupują miód na aukcjach internetowych importowany np. z RPA i sprzedają go jako „miód z własnej pasieki”. Słoiki są oczywiście z etykietami zawierającymi niezbędne informacje o produkcie.
Miód ma wszelkie świadectwa dopuszczające do obrotu nim na Polskim rynku. Cena zakupu takiego miodu to 8,50 zł za kilogram. Krajowi przedsiębiorcy raczej nie wchodzą w ten „biznes” ponieważ nie chcą narażać swojej marki handlowej na utratę prestiżu. Natomiast bazarowi handlarze są gotowi na wszystko aby nieźle zarobić. Taki miód może mieć nawet 3-krotną „przebitkę” cenową na bazarku. Handlarz ma w razie czego odpowiednie papiery potwierdzające jakość miodu i wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Znikają fałszerze, którzy miód produkowali z cukru buraczanego, bo to już się nie opłaca. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że odbija się to na zwykłych pszczelarzach, którzy sprzedają swoje nadwyżki miodu w sposób jak najbardziej uczciwy.
Na Ałtaj – po miód no comments
Zdjęcia: zelva-beeland.narod.ru |
Źródło: polish.ruvr.ru
В 1977 году закончил Гродненский сельскохозяйственный институт, в настоящее время работаю главным агрономом управления сельского хозяйства и продовольствия Зельвенского райисполкома. Все свободное от работы время провожу с крылатыми труженицами. Из-за дефицита времени и плохого сбыта продукции держу только 50-60 семей и очень благодарен за помощь в нелегком деле пасечника своим сыновьям и жене Нине Ивановне. В горячую роевую пору они сами самостоятельно снимают рои, наващивают рамки, помогают откатывать мед, лечить и кормить пчел. Пасека расположена в деревне на родительской усадьбе, рядом – территория государственного биологического заказника Республиканского значения „Медухово”, с обилием зарослей малины, крушины, кипрея. Пчелиные семьи содержатся в основном в 16-рамочных ульях. В этом году во время отпуска сделал павильон на 23 пчелосемьи.
Nowa rodzina pszczela Sławka Szweda no comments
Zdrowa żywność – wyrzucanie pieniędzy w błoto? no comments
Produkty ekologiczne reklamowane są jako zdrowsze i świeższe niż tradycyjne, ich produkcja ma być mniej szkodliwa dla środowiska. Dlatego wielu konsumentów skłonnych jest zapłacić za nie znacznie więcej, ceny mają być gwarancją, że uprawa
owoców i warzyw, hodowla pszczół i pozyskiwanie miodu, hodowla drobiu odbywają się w sposób naturalny, z dala
od konserwantów, chemii, nawozów, pestycydów i genetyki.
Takie nastawienie konsumentów wykorzystują nieuczciwi sprzedawcy i restauratorzy dopuszczając się różnego rodzaju przekrętów. Zdaniem „The Daily Telegraph” w Wielkiej Brytanii co szósta placówka sprzedająca produkty organiczne, ekologiczne lub własnego wyrobu, oszukuje swoich klientów. By zwabić konsumentów fałszuje się informacje zachwalające zdrowe jedzenie. Niewielką rentowność sklepów ekologicznych podnosi się żywnością bez certyfikatów.
Wiele restauracji naciąga swoich klientów reklamując się jako serwujące
ekologiczna żywność, podczas gdy w ich kuchniach używa produktów
uprawianych w sposób konwencjonalny.
Nasuwa się pytanie, czy żywność organiczna jest rzeczywiście zdrowsza? A może hasło „ekologiczna żywność” ma być zwyczajnym sloganem, magnesem dla przestraszonych klientów
bombardowanych rosnącą liczbą informacji o powszechnych w
supermarketach produktach żywnościowych prowadzących do przedwczesnych
chorób?
Żadne badania nie dają dowodów, które mogłyby poprzeć ogólnie panujące przekonanie, że żywność ekologiczna ma większą wartość odżywczą i ma istotne znaczenie dla zdrowia publicznego. Analizy naukowców z London School of Hygiene and Tropical Medicine dowodzą, że nie ma znaczących różnic między żywnością organiczną, a tą produkowaną w sposób konwencjonalny. Brytyjska rządowa agencja do spraw bezpieczeństwa żywności (Food Standards Agency) w swoim raporcie nie owija w bawełnę i mówi wprost – kupowanie żywności ekologicznej jest wyrzucaniem pieniędzy w błoto.
Pszczoły w obiektywie Roberta Kuczary no comments
Na bardzo wysoki poziom zdjęć pana Roberta zwróciło uwagę jury konkursu organizowanego przez największe gospodarstwo pszczelarskie w Polsce – Bartnik Sądecki. Fotografie autorstwa Roberta Kuczary zostały ocenione najwyżej spośród ponad dwustu zdjęć nadesłanych przez siedemdziesięciu dziewięciu fotografików z całej Polski.
Robert Kuczara – pszczelarz i fotografik |
Pszczelarstwem i fotografią zajmuję się od dwudziestu lat. Połączenie tych pasji nastąpiło jakieś siedem lat temu. Aby robić zdjęcia pszczół warto znać ich biologię, zwyczaje i zachowania. Dzięki temu wiem, kiedy i w jakich okolicznościach będą one bezpiecznym i atrakcyjnym obiektem do fotografowania – mówi Robert Kuczara. To już drugi konkurs o tej tematyce, który wygrał pan Robert.
Mieszkańcy żyją w strachu przed pszczołami no comments
Nie ma przepisów prawnych regulujących odległości pasieki z ulami od domostw sąsiadów. To główny powód sporu między niektórymi mieszkańcami miejscowości Spędy (gm. Wilczęta), a pszczelarzem.
Do redakcji Wilczęta.wm.pl zgłosiła się mieszkanka miejscowości Spędy (gm. Wilczęta).
— Mamy prawdziwy problem z pszczołami — mówiła kobieta, która odwiedziła redakcję. — Sąsiad ma pasiekę blisko zabudowań. Pszczoły atakują mieszkańców. W ubiegłym roku ukąszone dziecko trafiło do szpitala, ponieważ było uczulone na jad pszczeli. Nie można nawet wyjść do ogrodu. Prosiliśmy sąsiada, aby przestawił ule, jednak bezskutecznie.
Mieszkańcy zgłaszali sprawę na policję. Interwencje dzielnicowego również nie poskutkowały.
— Sprawa toczy się od ponad roku — mówi Krzysztof Stodulski, z posterunku policji w Wilczętach. — Dzielnicowy wielokrotnie interweniował, zwracał się także do gminy o pomoc. Sprawa nie jest jednak prosta, ponieważ prawo nie reguluje w jakiej odległości od zabudowań powinna znajdować się pasieka. W podobnych przypadkach wystarczyły prośby sąsiadów lub dzielnicowego, a właściciele przestawiali ule w dogodniejsze dla innych mieszkańców miejsce.
Interweniowali także pracownicy Urzędu Gminy w Wilczętach.
— Na prośbę policji wystosowaliśmy pismo do właściciela pasieki — mówi Irena Krzyżanowska, z Urzędu Gminy w Wilczętach. — Według naszych ustaleń została ona zabezpieczona. Ule znajdują się w odległości ponad 10 metrów od zabudowań, więc nie wiemy, jak inaczej możemy zainterweniować.
Brak przepisów:
W prawodawstwie brakuje przepisów uwzględniających położenie pasieki. Honorowane jest prawo zwyczajowe, wydane w Galicji w XIX wieku. Przy lokalizacji pasieki ważne jest zachowanie odległości co najmniej 10 m od zabudowań sąsiada, gospodarczych, uczęszczanych dróg publicznych czy szkół. Jeżeli wymóg ten nie może być spełniony, wówczas wymagany jest żywopłot o wysokości 3 m, rosnący wzdłuż pasieczyska na granicy z sąsiadami. Od działki sąsiada ule powinny być oddalone co najmniej 5 m.
Melisa lekarska, (Melissa officinalis L.) no comments
W starożytności była ulubionym ziołem pszczelarzy, którzy świeżymi, ale zgniecionymi liśćmi pocierali ule, aby zachęcić swoje pszczoły do powrotu do nich. Stąd jej zwyczajowa nazwa „melissa” pochodząca od greckiego słowa „pszczoła”. Jedna z polskich nazw ludowych określa ją natomiast mianem pszczelnika. Pszczoły są więc w przypadku tej rośliny czymś w rodzaju motywu przewodniego. Widzimy to także w mitologii greckiej, gdzie Melisa była jedną z nimf zakochanych w Zeusie, który zniecierpliwiony jej amorami zamienił ją pszczołę. Dla nas współczesnych bardziej niż z pszczołami kojarzona jest jednak ze skołatanymi nerwami. Uspokojenie to bowiem jedno z głównych zastosowań, jakie posiada melisa. Zastosowanie bynajmniej nie jedyne!
Melisa lekarska |
- W mitologii greckiej imię Melisa nosiła jedna z nimf, która tak się naprzykrzała swoją miłością Zeusowi, że zniecierpliwiony zamienił ją w pszczołę. Gdy zmarła, z pszczelego ciała wyrosła roślina o urzekającym zapachu, wabiąca do siebie wszelkie owady.
- Inna wersja mitu opowiada, że Melisa nauczyła ludzi zbierać miód, a żeby był aromatyczny, przy ulach sadziła ziele o cytrynowej woni, nazywane melissophyllon – czyli miodowy liść.