Pszczelarze nie mają następców no comments
Jan Lamch z Pabianic gm. Janów, może o miodzie i pszczołach opowiadać godzinami. Nic dziwnego pszczelarstwo ma w genach, a jego miód znany jest nie tylko w najbliższej okolicy. Marzy o przezroczystym, poglądowym ulu. Ma nadzieję, że zachęciłby on młodych ludzi do zajęcia się pszczelarstwem. Tak na poważnie…
Młodzież w pasiece dydaktycznej w Pszczelej Woli (fot. Dariusz Małanowski – PszczeliPark) |
To właśnie on przeniósł pszczoły z lasu do sadu. Powstały pierwsze ule, a potem już pszczelarstwo w rodzinie Lamchów przechodziło z pokolenia na pokolenie. Pszczelarzem był dziadek, ojciec, bracia.
W sadzie stoją zadbane ule. Pszczoły mają więc raj. Kiedy kwiaty kwitną nie mają daleko do „pracy”, ale zawsze oprócz nektaru z kwitnących drzew zbierają i z kwiatów jurajskich. Roślin, które rosną jedynie na naszym terenie. I dlatego miód, który produkują pabianickie pszczoły, jest jedyny w swoim rodzaju. Uznany został nie tylko przez konsumentów, ale również przez specjalistów, którzy wpisali go na listę produktów regionalnych. Mamy więc jedyny w Polsce miód z nektarem kwiatów jurajskich.
- Dobry na wszystkie schorzenia – zachwala pszczelarz. – Nie żartuję właśnie dzięki tej różnorodności jaką dają jurajskie kwiaty pomaga on na wiele schorzeń. Ale trzeba go jeść systematycznie. Wtedy nabieramy odporności.
Pszczelarzem wcale nie jest tak łatwo być. Pojawiają się wciąż nowe choroby pszczół. Hodowcy musza więc być czujni. Muszą wciąż uzupełniać „pszczele rodziny”. Muszą być odpowiednie matki, trutnie…
- No niestety nie ma innego wyjścia, przez cały czas trzeba podnosić standard uli – wyjaśnia Jan Lamch. – Ich wyposażenie. Ale to nie wszystko. Trzeba uczestniczyć w szkoleniach i zjazdach pszczelarzy. Wymiana doświadczeń również jest niezwykle ważna. W ten sposób każdy z nas pomaga sobie wzajemnie.
Ale nawet jak to wszystko zostanie spełnione i ule staną tam gdzie najwięcej kwiatów, to i tak nie jest powiedziane, że miodu będzie pod dostatkiem. Pszczelarze twierdzą, że działa jeszcze tzw. Siła Wyższa, która sprawi, że te pracowite stworzenia znajda dużo nektaru..
- Od jakiegoś czasu mimo spełnienia wszystkich warunków, o których mówiłem wcześniej, miodu nie było tyle ile być powinno – wspomina pabianicki pszczelarz. – Dlatego rada w radę postanowiliśmy poprosić właśnie tę Siłę Wyższą.
I dlatego od dwóch lat, odbywa się w Pabianicach uroczysta msza święta – w skrócie – za nektar i dobre zbioru miodu. Jest ona albo w czerwcu, albo w lipcu. No i tak się dzieje, że rzeczywiście po takich mszach nektaru przybywa i tym samym miodu też.
Jan Lamch boi się, że pszczelarstwo to nie ma następców.
- To żmudna praca, która wymaga również pokory i cierpliwości. Czasami wszystko wskazuje na to, że miód będzie, a tutaj przyroda płata figle. No więc młodzi ludzie nie bardzo chcą zabierać się za takie zajęcie – mówi pszczelarz. – Dlatego chętnie do swojej pasieki zapraszam młodzież. Pokazuję ule opowiadam o pszczołach i miodzie. Moim marzeniem jest pozyskać pieniądze – już zacząłem się starać – i ustawić w sadzie taki przezroczysty ul dydaktyczny. Wtedy młodzi ludzie będą wiedzieli jak to wszystko się odbywa. Jakie procesy zachodzą. Jakie to wszystko co dzieje się w ulu jest zorganizowane i ważne. Może jak zrozumieją to piękno zajmą się pszczelarstwem na poważnie. Zawsze podkreślam, że pszczoły nie tylko dają miód, ale bez nich nie byłoby życia.
Źródło: Pszczelarze nie mają następców
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.