Archive for the ‘Nowinki pszczelarskie’ Category
Kosmetyki z miodem Polskim no comments
Miód uważany był za pokarm bogów — Zeus w dzieciństwie karmiony był mlekiem kozim i miodem. W starożytnym Egipcie wierzono, że pierwsza pszczoła wyfrunęła z rogu świętego byka Apisa, a miodem leczono rany i stosowano go do rozjaśniania skóry. Od tysięcy lat .Japonki nadają swoim dłonią gładkość i alabastrową biel, wcierając w nie
miksturę z miodu, oleju migdałowego i żółtka. Kreolki (mieszkanki Ameryki Środkowej)
nacierają swoje ciało płynem, przygotowanym z miodu i wyciągów z różnych korzeni, który nie tylko pielęgnuje skórę, ale i pobudza apetyt i miłość. W Europie modę na kosmetykę miodową rozpowszechniła metresa króla Francji Ludwika XV— pani du Barry.
Miód jest syropowatą cieczą gromadzoną jako materiał zapasowy przez pszczoły
miodne. Zebrane przez nie nektar lub spadź, po przetworzeniu zawierają głównie cukier
inwertowany (mieszaninę glukozy i fruktozy) i niewielką domieszkę sacharozy, melecytozy (w miodach spadziowych), maltodekstryn, enzymów (beta-fruktofuranozydazy, amylazy, katalazy, oksydazy glukozowej), kwasów organicznych (jabłkowego, winowego,bursztynowego, cytrynowego, mlekowego, szczawiooctowego), białek, aminokwasów, soli mineralnych, barwników, olejków eterycznych oraz innych substancji nadających smak i zapach. Skład miodu, a więc jego smak i zapach., zależą od tego z jakiej rośliny został zebrany nektar, od pory roku i sposobu pozyskiwania miodu z plastrów woskowych (np. niektóre zawierają dodatkowo kumarynę czy inhibinę). W kosmetyce największą sławą cieszą się : miód narboński o zapachu rozmarynu i miód prowansalski pachnący lawendą (ekstrakt z tego miodu – melhydron – poprawia zdolność skóry do wiązania wody).
Miód wykorzystywany jest do produkcji kosmetyków ponieważ działa rozjaśniająco i wygładzająco na skórę twarzy i rąk, przeciwdziała wypryskom skórnym, łagodzi zaczerwienienia, poparzenia słoneczne, podrażnienia, spierzchnięcia (rąk, ust) i odmrożenia; ma działanie bakteriostatyczne, przeciwzapalne oraz zmiękczające. PH miodu jest zbliżone do pH ludzkiej skóry i wynosi od 4,5 do 5,4. Stosowany .zewnętrznie goi owrzodzenia; usuwa piegi i plamy; leczy i czyści „brudne”, zaognione rany, zapobiegając ich ropieniu; łagodzi oparzenia uśmierzając ból i doprowadzając do szybszego gojenia się skóry bez pęcherzy, ran i pozostawiania blizn. Kosmetyki miodowe uelastyczniają skórę i poprawiają je ukrwienie – kwasy zawarte w miodzie działają lekko podrażniąjąco – zwiększa przepływ krwi i chłonki w powierzchniowych warstwach skóry, odżywiając tkanki i oczy szczając rany z elementów martwiczych. Dodatkowo aktywizuje to białe ciałka krwi, a więc poprawia barierę immunologiczną skóry. Inhibiny zawarte w miodzie zapobiegają rozwojowi bakterii – stąd miód jest cennym specyfikiem likwidującym stany zapalne skóry. Zmieszany z mąką przyspiesza dojrzewanie czyraków, uśmierzając jednocześnie ból. Spożywany, przy wykwitach skórnych zmniejsza swędzenie i oczyszcza skórę. Melhydrol — wyciąg z miodu prowansalskiego przyspiesza metabolizm komórkowy i pobudza mikrocyrkulację krwi w drobnych naczyniach krwionośnych skory.
W kosmetyce naturalnej miód jest składnikiem maseczek wygładzających i łagodzących dla skóry tłustej i zwiotczałej (przepis na oczyszczającą maseczkę miodową w dziale „Preparaty kosmetyczne”). Stare przepisy wspominają też o stosowaniu miodu na spierzchnięte usta. Miód działa także odżywczo na włosy zniszczone (z olejem rycynowym, żółtkiem jaja i sokiem z cytryny) łub przetłuszczające się (z sokiem z cebuli). Odżywki i szampony na bazie miodu wygładzają powierzchnię włosów, nawilżają i wzmacniają je, nadają im jedwabistą miękkość i połysk.
Nasze rodzime miody nie są gorsze niż francuskie należy się jedynie upewnić, czy nie pochodzą z okolicy o dużym zanieczyszczeniu środowiska (uwaga na alergeny). ‘Najlepszy jest miód rzepakowy, z uwagi na bogactwo zawartych w nim eterycznych olejków leczniczych. Ceniony jest także miód gryczany, zwany „przedłużaczem życia”, ze względu na wyjątkowo wysoką zawartość witaminy P (11 substancji należących do bioflawonidów, z których najważniejsza jest rutyna). Miód wykorzystywany jest do produkcji maseczek, kremów, toników, preparatów do pielęgnacji włosów, balsamów i pomadek do ust, peelingów, [krem “Multi Active Nuit.” Ciarins, “Mellifica” Polleny, Krem „Miód i mleko” Floriny, balsam „Tender Care” Oriflame, kremy typu .„Hydrabella firmy Guerlain zawierają wyciąg z miodu, odżywki do włosów „Flaunce”‘ Laboratorium Lancome, szampon koloryzujący „Soft Color” Welli].
Bartnictwo POLSKIE no comments
W średniowieczu pszczelarstwo nazywane było bartnictwem. Pszczelarze, czyli bartnicy zajmowali się pszczołami leśnymi tzw. „borówkami”. Pszczoły mieszkały w barciach, czyli specjalnie do tego celu wydrążonych pniach drzew lub w naturalnych dziuplach w drzewach.
Barcie umies zczano w pniach drzew o średnicy minimum 1 metra, najczęściej na sosnach i dębach (minimum 120-letnich) oraz grabach, bukach i lipach. Aby wybrać miód z barci, bartnicy wspinali się na drzewa używając powrozów i drabin. Do wykurzenia pszczół z dziupli używano dymu z pochodni lub „fajek bartniczych”. Najczęściej wybierano miód wrzosowy i lipowy.
Zawód bartnika (bartodzieja) był dziedziczny. Bartnicy byli zobowiązani dostarczać miód na stół książęcy (podatek: vesnica). Byli też zorganizowani w cechy. Pierwsze prawa dla bartników zostały w Polsce spisane w 1347 roku w statutach wiślickich za panowania Kazimierza Wielkiego. Prawa dla pszczelarzy znalazły się też w statutach wareckich z 1423 roku. Istniały również „sądy bartne” (za podkradanie pszczół z cudzych barci groziła kara śmierci). Do końca średniowiecza bartnictwo było regalem monarszym (monopolem królewskim), a bartnicy podlegali prawu lennemu.
Jarmark Żubra Hajnówka no comments
Już po raz czwarty do Hajnówki przyjechali artyści, rzemieślnicy i wystawcy. Wszyscy chcieli zaprezentować swoje wyroby. Dla większości z nich to, co wykonują jest nie tylko pracą, ale przede wszystkim pasją.
Sobota, 31 lipca 2010 r. – dzień, na który czekali smakosze oraz pasjonaci sztuki i rękodzieła. W parku zrobiło się kolorowo. Nie było osoby, która chociaż na chwilę nie przystanęłaby przy którymś ze stoisk.
PREZENTACJE
Zaproszeni goście ze Swisłoczy i Prużan na Białorusi zaprezentowali wyroby ze słomy, korzeni, ręczniki haftowane, koronkę oraz obrazy olejne.
POTRAWY REGIONALNE:
miody
- Pasieka Rodzinna Grycuk z Hajnówki
Sery
- Agnieszka Nietupska (ser koryciński), Gowzczyzna
Wielkim zainteresowaniem cieszyły się sery korycińskie. – My jako wytwórcy, gospodarstwo rolne rodziny Giaro jesteśmy pierwszy raz. Mleko, z którego wykonuje się nasze sery pochodzi z czystych i ekologicznych gospodarstw. Sery w 100 % są naturalne i bez konserwantów. By wyjść naprzeciw potrzebom klienta staramy się tworzyć nowe smaki poprzez dodatki ziół.
Pieczywo
- Piekarnia Kurpiowska Serafin
Wędliny
- Zdzisław Kiszycki (wędliny regionalne), Kumiała/ Korycin
- Jerzy Sokół (wędzonki, kiszka ziemniaczana, kaszanka), Śliwno/Choroszcz
- P.P.H.U. MIR- MIĘS Mirosław Kozłowski (tradycyjne wędliny), Łyski/Choroszcz
kotlety baranie, bliny narwiańskie
-Wacław Gryka Agroturystyka Suszczy, Borek/Narewka – Hoduję owce i kozy. Bardzo nie lubię z nich robić kotletów, ale niestety taka jest kolejność. Kotlety przygotowane są w sposób tradycyjny. W swojej kwaterze agroturystycznej proponuję również wspólny wypiek chleba z ponad 100-letniej receptury. Na stoisku pana Wacława smakosze mogli skosztować również kozi ser i bliny zrobione z ciasta chlebowego.
kiszka ziemniaczana
- Toma Zakład Garmażeryjny z Zaścianek
- Teresa Sokół (babka ziemniaczana, kaszanka, kanapki ze smalcem i ogórkiem, ciasta) Kruszewo –Wszystko przygotowałam sama według dawniejszych przepisów. Swoje produkty sprzedaję na jarmarkach.
sękacze
- Alicja Gąsowska z Łap – Przepis na sękacze przywieziony został z Litwy. Wzbogacono go tylko dodatkiem masła. Do wypieków używamy również soku z cytryny i wiejskich jaj – mówi Emil Gąsowski. – W swojej ofercie mamy również miód wyrabiany przez dziadka.
SZTUKA LUDOWA
haft i koronka
- Halina Birycka z Planty
- Janina Plewa z Hajnówki
- Agata Jakończuk (richelieu, hafty cieniowane, bielizna stołowa), Białystok – Odtwarzam stare wzory makatek, serwetek do chleba i obrusów. Rękodzieło w mojej rodzinie jest przekazywane dziedzicznie. Haftem zajmowała się moja mama i babcia, ciocia – koronkarstwem, natomiast dziadek był rzeźbiarzem. Ja z kolei też przekazuję tę sztukę swoim córkom. Do tej pory robiłam do szuflady. Cieszę się, że mogę swoje prace pokazać na jarmarku, a przy okazji coś sprzedać.
- Justyna Piekarska (haft, koronka, biżuteria), Supraśl
- Genowefa Dąbrowska z Białegostoku zajmuje się wyszywaniem od młodości. Swoją pasję odziedziczyła po mamie i babci.
wiklina papierowa
- Krystyna Grygoruk z Orli – Wykonuję koszyczki, szkatułki, misy, podkładki z wikliny papierowej. Jest to technika brazylijska, którą poznałam od bardzo sympatycznego małżeństwa z Brazylii. Wpierw należy gazetę skręcić w odpowiednie w „wiklinę”. Odpowiednio wykręcam. Jeśli chcę zrobić pojemnik, to wkładam dodatkowo drucik. Jest to moja pasja. Produkty, które wykonuję są bardzo trwałe i użytkowe rzeczy.
wyroby ze słomy
- Joanna Bogdanowicz, Topczykały/ Orla – Takie słomiane kwiaty robi się na Białorusi. Tam też są mistrzynie, których ja nigdy nie dogonię. Wykonuję również koszyczki, dekoracje na ścianę, choinkowe. (…) Jest to żmudna praca, taki kwiat robi się ok. 4 godzin. Najpierw oczywiście trzeba ściąć młodą, jeszcze jasną słomę, którą się zaparza i wyplata.
rzeźba i galanteria drewniana
- Walentyna i Mikołaj Ławreszuk z Hajnówki
wyroby z drewna
- Waldemar Peszko z Hajnówki (doniczki)
- Daniel Nalewajko „Galeria Mebli Ogrodowych”, Borki/Supraśl
rzeźba z gliny
- Świetlica z Lewkowa Starego zaprezentowała swoje wyroby, które powstają na warsztatach rzeźbiarskich. Przy stoisku dzieci lepiły gliniane figurki i dzbanki. Instruktor i opiekun warsztatów zapraszają wszystkich chętnych do pracowni. Zajęcia są nieodpłatne i odbywają się w poniedziałki i piątki od godziny 15. Grupy zorganizowane przyjmowane są po uprzednim umówieniu. – Nie trzeba mieć talentu, by cokolwiek zrobić – mówi Helena Rejent – opiekun świetlicy. – Jest to fajna przygoda. Tworzywo glina jest łatwa do obrobienia, ale jeśli nie zna się tajników jak trzeba ją łączyć i wyrabiać nasz praca może pójść na marne, gdyż figura się rozpadnie. W tym roku pracownia została zgłoszona do Podlaskiej Marki Roku. znalazła się w gronie 50 wyłonionych z całego województwa. – Oczywiście nie zajęliśmy żadnego miejsca, ale dla nas – tak małej pracowni było to wielkie wyróżnienie.
tkactwo
Pani Halina Puchalska z Łap przywiozła chodniki wykonane na krosnach. – Chodniki robimy trzeci rok. Jest to nasz zawód. Chodnik tka się do 40 minut. Ale dużo czasu zajmuje przygotowanie przędzy, którą nawijana jest na krosna. Technikę wyniosłam z domu rodzinnego. Namówił nas d tego nasz syn, który podejrzał takie chodniki w Kiermusach.
malarstwo
- Anatol Krawczuk, Krzywa/Bielsk Podlaski
- Mikołaj Janowski, Stare Beretowo
- Daniel Gromacki i Andrzej Szpilko z Hajnówki przedstawili ikony ręcznie pisane. Prezentowane na jarmarku prace zostały wykonane wspólnie. Andrzej napisał ikony na deskach, które zostały przygotowane (zagruntowane i pozłocone) przez Daniela. Daniel Gromadzi zaprezentował również swoje obrazy olejne i akwarele. – Dla mnie ikony są wartościowe i ważne – mówi Andrzej Szpilko. – Przekazują prawdę, której się spodziewamy, ale często ciężko ją dotknąć. Kolor w mojej ikonie, sama ikona i przekaz modlitwy pozwalają człowiekowi dobrze skończyć dzień dzisiejszy i przygotować się do następnego dnia.
RZEMIOSŁO ARTYSTYCZNE
- Ewa i Szczepan Opalińscy przyjechali z Zielonki. Ewa Opolińska pochodzi z Hajnówki. – Przyciągnął mnie tu przede wszystkim sentyment do Hajnówki. Postanowiłam zostać tu chociaż jeszcze dwa dni, by przejechać się kolejką wąskotorową. W zeszłym roku dostałam od męża wiele folderów, reklamujących to przepiękne miasto. Przywieźliśmy szkło dekorowane, ikony na desce, pudełka ozdobne. W zeszłym roku nie było biżuterii z surowa, który sama wymyśliłam.
- Irena Gontar przywiozła z Białegostoku biżuterię, wyroby drewniane (oryginalne łyżki, miski ze szlaku rzemiosła ludowego koło Czarnej Białostockiej) ozdobione techniką decoupage. Pani Irena prowadzi również warsztaty – Przyjechałam tu, by sprzedać i się pokazać. Jest to moje hobby po pracy. Każdy klient szuka czegoś dla siebie. Ja jestem zawsze zadowolona ze sprzedaży. Wystarczy, że komuś podobają się rzeczy wykonane przeze mnie… – mówi pani Irena.
- Urszula Olechno na swoim stoisku zaprezentowała obrazki, pocztówki, woreczki zapachowe, kolczyki z frywolitki, decoupage. – W Hajnówce jestem po raz pierwszy, o imprezie dowiedziałam się z Internetu.
- Mennica Kresowa (produkcja monety promującej podlaski region), Białystok
- Warsztat Terapii Zajęciowej w Hajnówce zaprezentował rękodzieło artystyczne, wykonane przez uczestników zajęć. Pieniądze ze sprzedaży przeznaczane są na wycieczki. Niedawno grupa była w Augustowie, Toruniu i w górach.
- Świetlica Socjoterapeutyczna przy MOPS w Hajnówce pokazała prace plastyczne wykonane podczas zajęć.
Wszyscy chętni mogli sprawdzić swój wzrok, bowiem pracownicy salonu optycznego „Okularium” w Hajnówce wykonywali darmowe przesiewowe badania okulistyczne. Chętni mogli zapoznać się z ofertą i aktualnymi promocjami.
Dużą atrakcją były dwa piękne konie ze stadniny pani Anety Drywulskiej – Przyjechaliśmy z Dubin. Od tego miesiąca prowadzimy tam jazdę konną. Jesteśmy tu po to, by namówić ludzi do aktywnego spędzania czasu, by wsiąść na konia i pojechać w teren. Pani Aneta prowadzi naukę jazdy, oraz skoków przez przeszkody. – Na jazdę należy umówić się indywidualnie. Dodatkowo umożliwiamy start w zawodach. Chciałabym, by więcej osób startowało z Podlasia.
Tradycyjnie, w parku znalazły się również piece Moderatora oraz cegły z Lewkowa.
Najmłodsi zmierzali oczywiście w kierunku wesołego miasteczka, straganów z zabawkami, lizakami, lodami i watą cukrową.
Podczas Jarmarku Żubra promowało się również miasto Hajnówka. Do stoiska dołączył Park Wodny i Starostwo Powiatowe w Hajnówce. Park Wodny zapraszał do tężni solankowej słynącej ze swych walorów zdrowotnych oraz do skorzystania z pozostałych atrakcji znajdujących się w jego ofercie.
– Tężnia pełni rolę inhalatorium. Jeden seans w tężni zapewnia taką dawkę jodu jak 3-dniowy pobyt nad morzem podczas burz – zachwala nową atrakcję Mirosław Chilimoniuk – dyrektor Parku Wodnego w Hajnówce. – Z tężni mogą korzystać całe rodziny. Zorganizowaliśmy kącik do zabaw, by 45 minut nie dłużyło się dzieciom.
Miasto Hajnówka oraz powiat hajnowski promowali walory naszego regionu poprzez rozpowszechnianie folderów oraz ulotek informacyjnych. Na wspólnym stoisku można było również zakupić publikacje książkowe oraz różnego rodzaju gadżety promocyjne miasta m.in. breloczki, długopisy, koszulki, torby ekologiczne.
Białowieski Park Narodowy oprócz oferty turystycznej prowadził edukację przyrodniczą. Wszyscy mogli wziąć udział w grach i konkursach przygotowanych przez pracowników BPN.
Komenda Policji Powiatowej również miała swoje stanowisko, na którym znakowane było mienie. Najmłodszym umożliwiono obejrzenie radiowozu.
Podczas takich masowych imprez ustawiany jest specjalistyczny ambulans, gdzie chętni oddają krew. Pamiętajmy, że to właśnie podczas wakacji zwiększa się zapotrzebowanie na ten cenny płyn.
W alejkach słychać było muzykę zespołów folklorystycznych z Białorusi (Prażany, Swisłocz) oraz z Polski („Echo Puszczy”, „Cegiełki”, „Narewczanki” i „Czyżowanie”).
KONCERTY
Po godzinie 18 rozpoczęły się koncerty na scenie amfiteatru. Jako pierwsze wystąpiły zespoły „ART Pronar” i „Trojka”. A na deser – zespół VOX.
Członkowie zespołu VOX byli zachwyceni Jarmarkiem i klimatem jaki panuje w Hajnówce.
– Jesteśmy smakosze i eksperci w dziedzinie kulinarnej – mówią panowie. – Chcieliśmy kupić kiełbasę na jarmarku, ale pani wszystko wysprzedała i zwinęła interes – śmieje się Witold Paszt – założyciel zespołu.
– Ja oglądałem również ikony po 300 zł – dodaje pan Dariusz Tokarzewski. Niestety cena (wysoka jak dla Hajnowian, a niska dla Warszawiaków) zmyliła artystę – Myślałem, że to są podrabiane ikony, i że są one bardzo ładnie podrabiane…
– Wiem, że Hajnówka słynie z przepięknych koncertów muzyki cerkiewnej. Miałem się tu wybrać, ale nigdy mi się to nie udało w związku z pracą, którą wykonuję.
Artyści pytali, dlaczego są tutaj po raz pierwszy.
– Kiedy wjeżdżaliśmy do Hajnówki zwróciliśmy uwagę na piękne krajobrazy, na dziewicze strony – mówi Jerzy Słota.
– To jest przepiękny festyn. Zauważyłem, że tutaj chodzi dużo pięknych dziewcząt.
– O Hajnówce dużo się mówi w Polsce. Jest tutaj bardzo dużo zdolnych i umuzykalnionych ludzi. Między innymi nasz kolega, z którym współpracowaliśmy – Przemek Pasieczny – znakomity muzyk i aranżer.
Koncert zespołu emanował wyjątkową energią. – To ludzie nam dają tą energię – mówi Witold Paszt. – My już w zasadzie jesteśmy estradowymi psychologami, bowiem wychodząca scenę obserwujemy ludzi i w zasadzie wiem jaki ten koncert będzie miał obraz i jaka będzie atmosfera. W nas wpojono ogromny szacunek do publiczności. Bardzo szanujemy ludzi, którzy przychodzą i jak widzimy, że nie wychodzą z koncertu, to jest dobrze.
Na koncercie bawili się i mali i duzi. – W tym jest nasza siła, że gramy muzykę uniwersalną. Nie mamy tekstów agresywnych.
Na zakończenie koncertu artyści życzyli Hajnowianom, by byli wciąż uśmiechnięci i życzliwi dla siebie. – Bawcie się i szanujcie nawzajem. Zespół VOX podziękowali za wspólnie spędzony czas i wyrazili chęć ponownego przyjazdu.
Kolejne edycje Jarmarku Żubra pokazują jego dobry odbiór wśród mieszkańców Hajnówki, osób przyjezdnych i wszystkich chcących wystawiać i sprzedawać swoje wyroby – mówi Magdalena Chirko – pomysłodawczyni imprezy. – Liczę na dalszy rozwój tej imprezy.
Jarmark Żubra cieszy się wielkim zainteresowaniem nie tylko wśród mieszkańców Hajnówki. Do naszego miasta podczas Dni Hajnówki przyjeżdżają turyści finaliści konkursu Piosenki Przebojem na Antenę oraz zaproszone gwiazdy muzyczne. Wszyscy podkreślają wyjątkowy klimat tej imprezy.
Emilia Rynkowska
Truciciel Monsanto no comments
Jeszcze kilka lat temu Polska uchodziła w Unii Europejskiej jako kraj o stosunkowo wysokim procencie ekologicznych upraw rolnych, ogrodniczych i sadowniczych – całkowicie wolnych od nawozów sztucznych. Toteż nasze produkty spożywcze na Zachodzie Europy szły dosłownie jak woda. Rolnicy i sadownicy, zajmujący się od lat tym kierunkiem produkcji, mieli niezły i całkiem zyskowny zbyt swoich produktów. Sprawa ekologicznych upraw ucichła i niemal zamarła, z chwilą podjęcia przed dwoma laty przez nasz rząd uchwały popierającej organizmy genetycznie zmodyfikowane (GMO), o których są sprzeczne opinie naukowców na temat zagrożenia dla zdrowia.
Najpierw kwestie związane z GMO, pojawiły się na forum Komisji Europejskiej, która przyjęła pozytywne stanowisko dla rozwoju technologii GMO w rolnictwie. Potem temat poszedł do krajów i rządów unijnych. Poprzez media trafił pod rozważania dyskusyjne w społeczeństwach krajów Unii. Zaczęła się szeroko zakrojona kampania naukowców, z których jedni stanęli po stronie GMO a drudzy przeciw. Wszystko zależy od tego, kogo i jak przekupiły i za jakie pieniądze, koncerny produkujące żywność opartą na produktach modyfikowanych genetycznie.
Truciciel Monsanto
Wśród wielu rynkowych graczy GMO, bodaj najgłośniejszym i najsilniejszym na świecie, jest amerykański koncern Monsanto. Istniejący od początku XX wieku, najpierw przez kilkadziesiąt lat czerpał zyski z branży chemicznej. W 1935 r. zdobył monopol na produkcję nowej substancji o nazwie skrótowej PCB, która znalazła szerokie zastosowanie w przemyśle elektrochemicznym. W 1977 r. musiał przerwać produkcję chemikaliów ze względu na oficjalny zakaz; z powodu ich silnej toksyczności i działań rakotwórczych. Z niedawno ujawnionych tajnych dokumentów wewnętrznych wiadomo, że firma miała już w 1937 r. naukowe dowody szkodliwości swoich chemikaliów.
Mimo tej wiedzy przez kolejne 40 lat nie informowała o tym swoich pracowników, ani ludności zamieszkałej w pobliżu fabryk i użytkowników chemikaliów; nadal beztrosko odprowadzała toksyczne odpady do cieków wodnych i składowała je pod gołym niebem. W 2002 roku sąd uznał, że firma Monsanto i Solutia – są winne „zatrucia obszaru Anniston (Alabama w USA) oraz krwi jego mieszkańców” (niektórzy mieszkańcy mają dziś we krwi 50-krotnie przekroczony dopuszczalny poziom trucizn typu PCB. Korporację uznano też winną „zaniedbania, zaniechania, oszustwa, działania na szkodę ludzi i mienia publicznego”.
Obecnie firma Monsanto, mimo wielu dowodów nieuczciwości i szkodliwości działania oraz utraty wiarygodności, nadal funkcjonuje w świecie biznesu. Teraz prowadzi ponoć wielką misję pod hasłami: „Pomagamy rolnikom zwiększać plony (…), produkować zdrowszą żywność (…) i zmniejszać wpływ rolnictwa na środowisko”. Szczególne miejsce ma na rynku USA. Prowadzi kampanię legalizacji upraw i żywności GMO w Ameryce. Wykorzystuje w tym celu wieloletni lobbing, oddziałuje na karuzelę stanowisk pomiędzy instytucjami rządowymi i Monsanto, szuka form bezwarunkowego poparcia rządu USA „dla biotechnologii, jako potencjalnie niezwykle dochodowej i konkurencyjnej gałęzi amerykańskiego przemysłu”.
W Google wyczytać można, iż jej lobbyści zadbali, aby procedury formalno-prawne nie były zbyt skomplikowane. Proces legislacyjny oparto o tzw. teorię „zasadniczej równoważności” odmian tradycyjnych i transgenicznych. Ta informacja opiera się na teoretycznym założeniu, że „w większości przypadków składniki żywności wytworzonej z roślin modyfikowanych genetycznie – białka, tłuszcze, węglowodany – będą takie same lub zasadniczo równoważne tym, które można napotkać w innego rodzaju pokarmie”. Według naukowców niezależnych – to informacja myląca i bardzo szkodliwa.
Ale przede wszystkim jako „karkołomna konstrukcja logiczna jest brzemienna w skutki – pozwala ona firmom biotechnologicznym zrezygnować ze standardowych testów toksykologicznych wymaganych przez Ustawę o żywności, lekach i kosmetykach, a także ze znakowania wyrobów zawierających GMO”. W tej sytuacji Amerykańska Agencja do Spraw Żywności i Leków (FDA) dopuszcza do obrotu GMO bez wykonania własnych badań bezpieczeństwa, a jedynie na podstawie dokumentacji dostarczonej przez firmę biotechnologiczną. To ciekawostka, o której mało, kto wie. Niezorientowany konsument w Europie, w tym w Polsce – żyje w przeświadczeniu pełnego bezpieczeństwa GMO, „bo przecież certyfikat wydała słynna amerykańska FDA”…
Trochę teorii
Co to jest GMO? To organizmy zmodyfikowane genetycznie, których geny zostały celowo zmienione przez człowieka. Powstały nowy organizm (uwzględniamy w tym rozważaniu rośliny) zawiera materiał genetyczny zmieniony w sposób nie zachodzący w warunkach naturalnych wskutek krzyżowania lub naturalnej rekombinacji. Według Wikipedii – modyfikacje, jakim podlegają organizmy można podzielić na trzy grupy: zmieniona zostaje aktywność genów naturalnie występujących w danym organizmie; do organizmu wprowadzone zostają dodatkowe kopie jego własnych genów; wprowadzany gen pochodzi z organizmu innego gatunku (organizmy transgeniczne).
Z naukowego punktu widzenia, modyfikacje genetyczne budzące najwięcej kontrowersji to przeważnie wprowadzenie genów pochodzących z innych gatunków, które nadają modyfikowanemu organizmowi pożądaną cechę, niewystępującą u niego naturalnie. W jakim celu i gdzie głównie mają zastosowanie zmodyfikowane mikroorganizmy: w produkcji pewnych substancji chemicznych, takich jak, np. insulina oraz jako dodatki lub wzmocnienia cech zwiększających opłacalność produkcji.
Trzeba też podkreślić, że organizmy transgeniczne mają szerokie zastosowania w badaniach współczesnej biologii i medycyny molekularnej, m.in. w badaniach nad rakiem, chorobami dziedzicznymi, chorobami zakaźnymi oraz w badaniach nad mechanizmami rozwoju (tzw. modele transgeniczne). Dość szerokim i powszechnym przykładem organizmów transgenicznych w medycynie jest, np. mysi model białaczki, co powinno za jakiś czas dać możliwość leczenia tej choroby u ludzi. Głośne i znane są modyfikacje genetyczne w rolnictwie, i one budzą w świecie wiele kontrowersji.
Dlaczego? Gdyż modyfikacje roślin uprawnych polegają przede wszystkim na wprowadzeniu lub usunięciu z nich określonych naturalnych genów. Jakie cele przyświecają modyfikacjom rośli i zbóż uprawnych? Otóż chodzi m.in. o: zwiększenie odporności na herbicydy i szkodniki; zwiększenie odporności na infekcje wirusowe, bakteryjne i grzybowe; przedłużenie trwałości owoców; poprawę składu kwasów tłuszczowych oraz aminokwasów białek; zmianę zawartości węglowodanów, karotenoidów i witamin; usunięcie składników antyżywieniowych -toksyn, związków utrudniających przyswajanie składników oraz takich, które podczas obróbki kulinarnej ulegają reakcjom chemicznym i wytwarzają toksyny, itp.
Jakie rośliny są na świecie najczęściej modyfikowane? Głownie: kukurydza, pomidory, soja zwyczajna, ziemniaki, bawełna, melony, tytoń. Natomiast w Europie najczęściej modyfikuje się: kukurydzę, rzepak, buraki cukrowe, ziemniaki. Najwięcej produkują GMO: USA, Argentyna, Kanada, Brazylia, Chiny i RPA. Oto przykłady organizmów transgenicznych w rolnictwie: transgeniczne pomidory o przedłużonej trwałości; transgeniczne rośliny tytoniu, odporne na herbicydy; soja transgeniczna odporna na działanie glifosatu (według Wikipedii).
Opinie naukowców
Jak wspomniałem opinie środowiska naukowego są podzielone w sprawie GMO. Część polskich naukowców popiera produkcję transgenicznych roślin, bo według nich rośliny takie nie zagrażają środowisku ani naszemu zdrowia. A środki chemiczne, hormony wzrostu dla zwierząt, antybiotyki i rośliny genetycznie modyfikowane zawarte w żywności, stanowią składnik naszej codziennej diety. Tymczasem inni naukowcy głoszą, iż zdrowa żywność jest dziś coraz częściej mitem, bo w każdym biznesie liczy się ilość a nie jakość. Dlatego wciąż otwarte pozostaje pytanie: Jaki wpływ na zdrowie człowieka mają produkty z organizmów modyfikowanych genetycznie?
Z danych statystycznych wynika, że na świecie genetycznie modyfikowane rośliny uprawia się na około 140 milionach hektarów. Większość z nich przerabia się na pasze dla drobiu, trzody i bydła. Zwierzęta tak karmione dają ludziom produkty spożywcze, które codziennie trafiają na nasze stoły. Ale znaczną część roślin przerabia się na dodatki spożywcze, m.in. do wędlin, słodyczy i nabiału. Czy to jest bezpieczne? Na to pytanie, niestety nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Badania trwają.
Rzetelne i drobiazgowe badania GMO prowadzą naukowcy austriaccy na zlecenie swojego rządu. Dotąd wykazali oni, że myszy karmione modyfikowaną kukurydzą – w trzecim i czwartym pokoleniu, zaczynają mieć obniżony poziom płodności. Pracownik naukowy Instytutu Onkologii w Gliwicach przyznaje, że w 90 proc. przypadków to, co się sprawdza u myszy, potwierdza się też u człowieka.
W świetle prawa, żywność genetycznie zmodyfikowana lub taka, która ma dziewięć-dziesiątych procent dodatków GMO, powinna być odpowiednio oznakowana. Niestety, w praktyce ta zasada nie jest przestrzegana. Są przypadki, że wiele produktów dostępnych w sklepach – ma białko sojowe, lecytynę sojową i samą soję – rośliny najczęściej modyfikowane genetycznie, ale żaden z tych produktów nie ma czasem podstawowej informacji o modyfikacji genetycznej. Takie dowody znalazła grupa polskich redaktorów.
Pracownik laboratorium analiz GMO przyznaje: W produkcji żywności bardzo dużo się oszukuje! „Wykonujemy 1500 do 2000 analiz GMO rocznie. To jest nic. Reszta to deklaracja. Deklarację producent pisze sam. Co on tam wpisze, to jego sprawa”. A działacz ruchu ekologicznego potwierdza, że nie ma nad tym zagadnieniem wystarczającej realnej kontroli. „Sprawdzamy około 100 próbek żywności na rok” – informuje inspektor Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
Pozostaje otwarte – proste i oczywiste pytanie: Czy wiemy, co jemy? Zapewne nie. Niedawno media podały, że żywność płynąca do polskich sklepów ze strefy Unii to w około 3 procentach produkty szkodliwe dla zdrowia, głównie z tych powodów, o których piszę wyżej. Jeżeli nie mają informacji na opakowaniu o zawartości GMO to jak można wiedzieć, co jest w środku opakowań? Musimy, zatem kupować żywność na nosa. Innego wyjścia nie ma. A jak kupimy GMO to, co?…
Stanisław Cybruch
Monsanto raz jeszcze no comments
Zachowanie zgodności z systemem ISF w zakresie terminologii odporności na choroby
Znicze no comments
Porównujemy ceny zniczy. Sprawdź, gdzie najtaniej
Helena Wysocka (zuk), suwalki@wspolczesna.pl
Najlepsze są drobne chryzantemy i znicze z olejowym wkładem.
Ceny zniczy:
Znicze – czas palenia: 24 godz. 48 godz. 7 dni
Bazar 1,30 zł 2,40-3,50 zł 16 zł
Sklep przy ul. Bakałarzewskiej 2 zł 5-6 zł 14-18 zł
Biedronka 2,69 zł 2,99-3,99 zł 14,99 zł
Na cmentarnym parkanie: 1,60 zł 3,50 zł 25 zł
Kupując znicze sprawdź, jak długo się palą. Wybierając chryzantemy zapytaj, czy są odporne na mróz. Fachowcy twierdzą, że niskietemperatury lepiej znoszą te, które mają drobne kwiatki.
– Trzeba też pamiętać, by miały zawsze wilgotną ziemię w doniczce – radzi Teresa Sochaczewska z kwiaciarni przy ulicy Noniewicza w Suwałkach.
Ważny czas palenia
Za kilka dni Święto Zmarłych. Pora więc na porządkowanie grobów. Czynność tę możemy zlecić firmie sprzątającej. W Suwałkach, jednorazowa usługa kosztuje 15 złotych. Natomiast utrzymanie porządku na cmentarzu przez miesiąc, to wydatek rzędu 50 złotych.
Na miejskim bazarze i w sklepach pełno jest zniczy, oraz kwiatów. Postanowiliśmy sprawdzić, gdzie jest najtaniej. Z naszych ustaleń wynika, że po małe znicze warto wybrać się na bazar przy ulicy Sejneńskiej. Natomiast duże korzystniej jest kupić w markecie, np. w Biedronce.
– Trzeba zwracać uwagę na czas palenia się – zauważa Marian Koprowski, jeden ze sprzedawców. – Najlepiej kupować takie, które mają wkłady olejowe. Nie kopcą i palą się siedem, a nawet osiem dni. Czas zależy od temperatury, a także wielkości znicza. W większym wkład pali się dłużej, bo jest więcej powietrza.
W sprzedaży są także znicze elektryczne, które kosztują około 15 złotych, oraz zapachowe.
A może wrzosy?
Bukiet sztucznych kwiatów można kupić już za 5 złotych. Za kompozycję w doniczce natomiast trzeba zapłacić od 15 złotych do 140 zł. Wszystko zależy od wielkości i liczby kwiatów.
Chryzantemy także dostępne są w różnych cenach. Kilkukwiatowe kosztują od sześciu do 12 złotych. Za dużą donicę z kwiatami trzeba zapłacić od 18 złotych do 25 zł. Handlowcy zwracają uwagę na wrzosy. Kosztują one od 10 do 15 złotych i są bardzo wytrzymałe na niskie temperatury.
Kraków: w znicze lepiej zaopatrzyć się wcześniej
M. Wrzos, I. Chylicka
Wczoraj 09:33:07 , Aktualizacja wczoraj 09:38:02
Za lampki hurtownie każą sobie płacić od złotówki do 22 zł. – Ceny się nie zmieniły, a niektóre produkty są wręcz niższe niż przed rokiem – zapewnia Janusz Michorczyk z hurtowni Jamix. Choć w maju wzrosła wartość parafiny, jednak nie miała ona wpływu na ceny świec w sklepach.
- Znicze nie kosztują w tym sezonie więcej – potwierdza Małgorzata Korzeniak, właścicielka sklepu przy cmentarzu Rakowickim
Specjaliści radzą, aby zamiast plastikowych, tanich lampionów wybierać szklane. – Młodzi ludzie wciąż pytają o najprostsze znicze, ale takich już ich nie produkują, bo są niepraktyczne i mniej wytrzymałe – mówi sprzedawca pan Marek.
Na przycmentarnych stoiskach najszybciej schodzą te w kształcie diamentów. – Dobrze sprzedają się też mniejsze znicze, klienci kupują ich więcej, żeby lepiej wyglądały – dodaje sprzedawca. Chętnie kupowane są lampiony z grubego tłuczonego szkła. Jeśli kwiaty, to najczęściej żywe. – Ceny takiej wiązanki kształtują się od 50 zł do nawet 150-200 zł – mówi Greta Dziubek z kwiaciarni Floristica. W kwiaciarni Rogatka najpopularniejsze są żywe kompozycje w odcieniu brudnego różu i żółci z bordowymi dodatkami. – Klienci oczekują czegoś oryginalnego, ale ma być też w tym element tradycji.
Proponujemy wiązanki z pomarańczowymi dodatkami i liśćmi dębu – mówi Anna Gajda, kwiaciarka. W tym sezonie popularne są klasyczne chryzantemy, najczęściej sprzedają się żółte i kremowe. Małe bukiety kupimy za 12 zł, większe to wydatek nawet do 50 zł.
Jeśli mamy więcej czasu warto wybrać się na zakupy do hipermarketów, gdzie na lampiony i kwiaty wydamy dużo mniej. Choć wybór nie jest tak szeroki, dwukrotnie mniej zapłacimy za chryzantemy. Symboliczny jest też koszt najprostszego w kształcie, małego znicza.
Współpraca Marion Friscia
Ile zapłacimy idąc na cmentarz?
Ceny na stoiskach przy cmentarzach i kawiarniach
Znicz zwykły, mały: 2 – 3 zł, duży: 8 – 15 zł
Znicz diament duży: 20 zł
Lampion z tłuczonego szkła: 18 – 20 zł
Chryzantemy, mała wiązanka: 12 zł, duża – 50 zł
Ceny w krakowskich hipermarketach
Znicz zwykły, mały,
w promocji: 1,47 zł
Lampion w kształcie wieży: 16 zł
Znicz palący się do 72 h: 8 zł
Sztuczne kwiaty: 0,3 zł – 8 zł
Chryzantemy: mała wiązanka – 6 zł, duża – 30 zł.
Sezon na Miód no comments
Seminarium ekologiczne no comments
Seminarium „Ludzka ekologia człowieka” |
Z udziałem przedstawicieli wielu środowisk naukowych, młodzieży, katechetów i wychowawców w Bydgoszczy 19 października odbywało się seminarium „Ludzka ekologa człowieka”. W dyskusji podjęto m.in. tematykę związaną z transplantologią czy metodą in vitro. Celem seminarium było pokazanie niektórych kwestii ochrony życia ludzkiego, uwieńczone omówieniem nauczania Jana Pawła II w tej kwestii. – Tym, którzy śledzili naukę Ojca Świętego łatwiej jest zrozumieć dzisiejsze dywagacje na temat ludzkiego życia. Niewątpliwie zbliżamy się do pewnego kroku w sprawie bioetycznej. Podejmie go nasz parlament, więc takie spotkania są bardzo na czasie – powiedziała prezes Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej Diecezji Bydgoskiej Hanna Marchlik. To właśnie Akcja Katolicka wraz z bydgoskim oddziałem Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” i Zespołem Szkół Katolickich – Pomnikiem Jana Pawła II podjęli się organizacji seminarium. Obecny członek Akcji Katolickiej, a zarazem parlamentarzysta Tomasz Latos, podkreślił, że pewne rzeczy wprost wypływają z wiary i nauki Kościoła. – In vitro jest tematem niewątpliwie trudnym. Pamiętajmy, że w tej chwili w naszym kraju istnieje pełna dowolność. Ja liczę nie tylko na głos rozsądku, ale na głos sumienia – mówił. Z kolei prof. Zbigniew Włodarczyk, który jest na co dzień kierownikiem Katedry i Kliniki Transplantologii i Chirurgii Ogólnej Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy, próbował odpowiedzieć na pytanie „czy aktu miłości można wymagać?”. – To jest olbrzymi dar, zwłaszcza dla tego, który otrzymuje. My myślimy często o darze z naszej strony. Tym czasem nas po śmierci to nic nie kosztuje – mówił. „Dziecko z wadami rozwojowymi: dar, czy dopust?” – to pytanie, które często pada w różnych środowiskach. Ordynator Oddziału Patologii Wieku Niemowlęcego i Zaburzeń Hemostazy Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku dr Jolanta Wierzba zdecydowanie odpowiedziała, że to dar. – Patrzę na to z perspektywy dwudziestu lat mojej pracy z rodzinami. Dziecko jest chore, ale posiada całą rodzinę. Taką rodzinę to scala – powiedziała. Wśród wtorkowych prelegentów znaleźli się również dr medycyny Grażyna Pachecka, która mówiła m.in. o niektórych obliczach konsekwencji zabijania nienarodzonego dziecka czy ks. dr Andrzej Bogdanowicz z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Kapłan skupił się na nauczaniu Jana Pawła II w kontekście życia ludzkiego. |
Sabotaż MONSANTO no comments
Agrobiznesowy gigant Monsanto, który genetycznie modyfikuje rośliny, aby wydzielały lub tolerowały pestycydy czy też produkowały martwe nasiona, zatrudnił firmę najemniczą Blackwater do szpiegowania działaczy, jak donosi Jeremy Scahill. Ta śmiercionośna firma ma także własny oddział zamachowców.
Stało się to bez wątpienia w reakcji na dekadę sabotaży upraw GM (genetycznie modyfikowanych) na całym świecie. Od momentu oficjalnego wprowadzenia upraw GM w 1996 r., co roku zaniepokojeni obywatele dokonują aktów wandalizmu na tych polach uprawnych w jakimś miejscu na planecie. Kilka tysięcy roślin GM zostało częściowo lub całkowicie zniszczonych. (Lista w oryg. artykule).
(Agencja) Blackwater jest najbardziej znana z masakry na placu Nisour w 2007 roku. Zginęło tam 17 niewinnych cywilów, kiedy bandyci z Blackwater otworzyli ogień na ruchliwym rynku. Oddział zabójców został późniejuniewinniony przez sąd w USA.
Scahill informuje, że poprzez sieć swoich firm, agencja Blackwater (obecnie Xe Services) szpiegowała i/lub infiltrowała grupy sprzeciwiające się Monsanto, od 2008 r. do początku 2010 roku. Pisze on:
Wygląda na to, że obie firmy zbliżyły się w styczniu 2008 r., kiedy prezes „Total Intelligence”, Cofer Black, udał się do Zurychu, aby spotkać się tam z Kevinem Wilsonem, kierownikiem ds. bezpieczeństwa ws. kwestii globalnych Monsanto.
Po spotkaniu w Zurychu, Black wysłał emaila do innych członków zarządu Blackwater, w tym do [ówczesnego prezydenta Erika] Prince i [byłego paramilitarnego oficera CIA Enrique’a] Prado na ich adresy emailowe w Blackwater.
Black napisał, że Wilson „rozumie, iż możemy wykorzystać informacje z internetu, aby dotrzeć do źródeł powołując się na legalność ochrony nazwy [firmowej] Monsanto … Informacje kluczowe i wgląd/uprzedzenie – to jest to, czego on oczekuje.”
Black dodał, że Total Intelligence „stanie się wykonawczym ramieniem intelowym Monsanto”. Black również napisał, że Monsanto jest zaniepokojone aktywistami na rzecz obrony zwierząt i że mówili o tym, że Blackwater „może wysłać swoich ludzi, którzy legalnie przyłączą się do tych grup.”…
…Wilson potwierdził, że spotkał się z Blackiem w Zurychu i że Monsanto zatrudniło Total Intelligence w 2008 r. i pracowało z tą firmą do początku 2010 roku. Zaprzeczył temu, że on i Black omawiali infiltrację grup obrony zwierząt. Powiedział, że „taka dyskusja nie miała miejsca.”
Monsanto twierdzi, że monitorowane są tylko ogólnie dostępne informacje. Scahill tak pisze o kierowniku ds. bezpieczeństwa Monsanto, Kevinie Wilsonie:
On twierdził, że Total Intelligence dostarczała Monstanto jedynie sprawozdania o działalności grup i osób indywidualnych stanowiących ryzyko dla personelu firmy czy jej operacji na świecie, i że zostały one sporządzone poprzez monitorowanie lokalnych mediów i innych ogólnie dostępnych informacji.
Tematem informacji były sprawy od incydentów terrorystycznych w Azji, porwań w Środkowej Ameryce po skanowanie aktywności na blogach i stronach internetowych.
Tom Philpott z Grist napisał:
Mogę potwierdzić, że Monsanto lubi blisko śledzić blogi i strony internetowe. Już w 2005 r. dostałem swoją działkę jako piszący na tematy polityki żywności, kiedy prawnik z Monsanto dał klapsa mojemu blogowi i jego 30 czytelnikom, przysyłając mi list domagający się zaprzestania mojej działalności.
Monsanto również otwarcie angażuje się w to, co dzieje się na blogach. Podczas mojej kadencji jako starszej redaktor w OpEdNews.com, właściciel witryny Rob Kall zatwierdził członkostwo Brada Mitchella, szefa public relations w Monstanto. Mitchell szczególnie koncentrował się na artykułach Linn Cohen-Cole. (See e.g. the comments onMonsanto’s dream bill, HR 875.) Cohen-Cole twierdziła, że kiedy jej artykuły w OEN wzbudziły szerokie zainteresowanie, zauważyła na ulicy śledzące ją samochody.
Decyzja OEN z początku 2009 r. wywołała wzburzenie wśród piszących na tematy żywności. Sprzeciwiała się ona forum dla zwykłych ludzi, przyznając równy dostęp dla multimiliardowej korporacji, która może publikować w centralnych mediach i zatrudniać zawodowych manipulatorów takich jak Burson-Marstellar. B-M reprezentuje reżimy uprawiające ludobójstwo, m. in. twierdzi, że katastrofa w Bhopalu nie była wcale taka groźna. Promuje też program komputerowy liczący tajne głosy, i generalnie jest lekarzem, do którego uciekają się najgorsze światowe przedsiębiorstwa.
Znaczną większością głosów, członkowie OEN odrzucilizatwierdzone przez Kalla członkowstwo dla Monsanto, zmuszając go do odwrócenia tej decyzji. Dwa miesiące później, w maju 2009 roku, Kall zdegradował i/lub wyrzucił kilku „radykałów”, w tym tych z nas, którzy drwili z żywności GM. W istocie, wyrzucenie mnie stamtąd przyczyniło się do stworzenia Food Freedom, strony, która zajmuje się sprawami żywności GM i Monsanto.
Ale nieważne, jak wielu blogerów Monsanto próbuje uciszyć, przemysł biotechnologiczny przegrał w oczach opinii publicznej. Dlatego też lobby walczące o genetycznie modyfikowaną żywność nie noszą takiej oficjalnej nazwy. Nawet Burson-Marstellar nie był w stanie pokonać tej reputacji „franken-żywności”.
Sabotaże upraw GM w obronie różnorodności biologicznej
Ale to nie tylko opinia publiczna niepokoi Monsanto. Monsanto nie wynajął zabójców, aby zdobyć przychylność opinii publicznej. Sabotaże upraw GM, które zaczęły się w Europie, mają miejsce na całym świecie od co najmniej 1997 roku.
W 1999 roku, Andrew Hund opracował kilka raportów na temat sabotaży upraw GM na całym świecie.
Tylko koncentrując się na USA, Gordon Rausserudokumentował zniszczenie tysięcy roślin GM w samym 1999 r. Obywatele wybierali na celownik modyfikowane genetycznie kukurydze, buraki cukrowe, słoneczniki, melony, pomidory, orzechy włoskie i truskawki. Ataki miały miejsce w Maine, Vermont, Minnesocie, Nowym Jorku i Kalifornii.
Kathryn Brown podała w Scientific American, że w 2000 r. „w stanie Maine, nocni najeźdźcy ścięli ponad 3000 należących do eksperymentu topoli. A w San Diego, protestujący zniszczyli uprawy sorgo i pomalowali farbą ściany cieplarni.”
W tym roku, Marcel Kuntz opisał 70 przypadków sabotażu upraw GM w Anglii, Szwajcarii, Francji i Niemiec od 1999 do 2010 r.
Jednak nie każdy może pozwolić sobie na luksus niszczenia upraw genetycznie zmodyfikowanych. W Indiach, w ramach nowej ustawy znanej jako BRAI, ludzie mogą zostać zamknięci do wiezienia lub ukarani grzywną tylko za „wprowadzenie w błąd” innych ws. GMO. Skoro jednak cały przemysł biotechniczny jest oparty na „wprowadzających w błąd” informacjach (np. jedna proteina-jeden gen, lub że GMO odpowiadają zasadniczo normalnemu pożywieniu), warto się zastanowić, czy członkowie zarządu Monsanto otrzymają wolną rękę w tym samym czasie, kiedy wszyscy, którzy nie zgadzają się z tą technologią, znajdą się na celowniku prawa.
Wszędzie opozycja spotyka się z przemocą.
W ubiegłym miesiącu w La Leonesa, w Argentynie, 100 bandytów zaatakowało miejscowych rolników, którzy zebrali się, aby usłyszeć naukowy wykład na temat toksyczności glifosatu, głównego składnika monsantowego Roundupu. Władze prowincji Chaco poprzednio zgłosiły potrojenie występowania nowotworów u dzieci i czterokrotny wzrost liczby występowania wad wrodzonych u dzieci w tym regionie w okresie ostatnich 10 lat, od kiedy to zaczęła się „ekspansja glifosatu i innych opryskiwaczy w tym regionie.”
Firma Monsanto zatrudniając armię najemników i byłych agentów CIA jest śmiertelnie zdecydowana, by chronić swoje śmiercionośne produkty. Jednak ten kontrakt to dalsza dyskredytacja tej kompanii. Społeczeństwo zobaczy teraz jeszcze bardziej ponury obraz tej firmy, która przyniosła nam Agent Orange, PCB, rBST, DDT, aspartam, a teraz oddział zabójców.
Rady Ananda rozpoczęła blogowanie w 2004 roku. Jej prace pojawiały się w kilku różnych publikacjach drukowanych, m. in. w trzech książkach na temat oszustw wyborczych. Pracowała dla prawników w dziale rozpoznań, inwestygacji i jako asystentka. Ukończyła rolnictwo na uniwersytecie stanowym Ohio.
Zimny front dla gospodarki no comments
W ostatnich miesiącach rósł optymizm związany z dobrymi wynikami przedsiębiorstw, jednak stan gospodarki Stanów Zjednoczonych okazuje się sporą łyżką dziegciu w beczce miodu. W drugim półroczu 2010 r. i na początku 2011 r. sprzedaż w transakcjach z odbiorcami końcowymi okaże się słaba, zaś w IV kwartale stopa bezrobocia będzie utrzymywać się niewiele poniżej 10 proc.
– W sytuacji, w której S&P 500 znajduje się mniej więcej na tym samym poziomie, co na początku roku, inwestycji brakuje ze względu na słabość rynku nieruchomości mieszkalnych, a zarówno Europa Południowa, jak i większość gospodarek państw rozwiniętych nie mogą poradzić sobie z trapiącymi je problemami, Saxo Bank obawia się, że zimny front zagości u nich na dłużej, zaś rok 2011 okaże się rokiem wyzwań i trudności – mówi David Karsbol, główny ekonomista Saxo Bank.
Na kursy akcji wpływa przekonanie o tym, że odnotowane w poprzednich kwartałach szybkie tempo wzrostu zysków uda się utrzymać. Problem polega na tym, że obecnie wzrost ów pochodzi niemal wyłącznie z jednego źródła, jakim jest zwiększanie marż, a jako że produktywność można zwiększać tylko do pewnego stopnia, warunkiem dalszego wzrostu rentowności jest zwiększenie sprzedaży.
Przewiduje się, że wydatki na poziomie stanów i samorządów będą nadal spadać, w miarę jak decydenci będą mieć coraz poważniejsze trudności z równoważeniem budżetów. Pomimo tego, że zasadniczo uważa się, iż recesja zakończyła się w lecie 2009 r., na poziomie stanów i samorządów lokalnych nadal jest ona rzeczywistością.
– Obawy przed drugim dnem recesji latem pojawiły się ponownie, gdy spowolnienie gospodarki Stanów Zjednoczonych zaczęło narastać zgodnie z tym, co przewidzieliśmy w naszej prognozie na rok 2010. Spodziewamy się, że w IV kw. 2010 r. wzrost zatrzyma się całkowicie w rezultacie spadku ogólnego poziomu lewarowania konsumpcji – zwolni również sektor produkcyjny, zaś słabość rynku nieruchomości mieszkalnych wywrze ujemny wpływ na inwestycje. Niestety, ryzyko pojawienia się drugiego dna w trakcie najbliższych kilku kwartałów naszym zdaniem jest znaczące – dodaje Karsbol.
Ogólny komentarz rynkowy
Jak zauważył zespół ds. strategii Saxo Bank w swojej prognozie na III kw., wzrost zysków przedsiębiorstw przyczynił się do zwiększenia optymizmu. Nie pomoże to jednak walczącym z zadłużeniem konsumentom ani sparaliżowanym przez deficyty rządom – sam optymizm nie ukoi też obaw przez deflacją. Realność wyzwań gospodarczych staje się coraz bardziej widoczna, jednak nie należy się spodziewać, że problemy zostaną wkrótce rozwiązane. I mimo że niektóre gospodarki zaczynają odzyskiwać siły, inne tkwią w bagnie jeszcze głębiej niż kiedyś.
Prognoza makroekonomiczna
Saxo Bank spodziewa się, że apetyt na ryzyko będzie nieznacznie się wahać – uważamy jednak, że w świetle obecnego stanu gospodarki utrzymanie obecnego poziomu ryzyka byłoby mimo wszystko zbyt optymistyczną prognozą – zwłaszcza w obliczu potencjalnego spowolnienia gospodarczego w Chinach i ciągle nierozwiązanych problemów z zadłużeniem publicznym. Analitycy obawiają się również o strefę euro. Podobnie jak Stany Zjednoczone i Japonia Europa ma słaby sektor prywatny, jednak w przeciwieństwie do ojczyzny Wuja Sama i Kraju Kwitnącej Wiśni Europejczycy muszą stawić czoła również cięciom w sektorze publicznym. Ograniczenie deficytów jest niezbędnym, zdrowym procesem, jednak jego krótkoterminowy wpływ na PKB będzie znaczący.
Prognoza dla rynku walutowego
W przypadku najważniejszych walut rozwarstwienie rozwoju gospodarczego przejawia się poważną słabością dolara amerykańskiego, euro i funta szterlinga. Jednocześnie waluty za pośrednictwem eksportu najbardziej powiązane z gospodarkami rynków wschodzących, takie jak dolar australijski, dolar nowozelandzki, a być może nawet korona szwedzka, przez większość roku radziły sobie bardzo dobrze.
Prognoza dla rynku akcji
Analitycy uważają, że rynki akcji obecnie de facto dyskontują optymistyczne prognozy dla światowej gospodarki. W 2011 r. oczekuje się słabej sprzedaży będącej rezultatem równie słabego wzrostu nominalnego PKB, jednak drzemiącego w przedsiębiorstwach potencjału redukowania kosztów nie należy nie doceniać. W rezultacie można się spodziewać, że w 2011 r. zyski utrzymają się na stałym poziomie lub nieznacznie wzrosną – ci zatem, którzy liczą na bezpardonowe spadki, mogą się przeliczyć. Saxo Bank spodziewa się, że od 2012 r. zyski zaczną „normalnie” rosnąć.
Prognoza dla rynku walutowego
Niekorzystne warunki pogodowe na całym świecie i ich wpływ na ceny żywności w IV kw. będą nadal zwracać uwagę inwestorów. W połączeniu z utrzymującymi się obawami przed drugim dnem recesji doprowadzi to do znaczących rozbieżności pomiędzy poszczególnymi sektorami rynku towarowego. Obecne prognozy ekonomiczne nadal przyciągają nabywców do złota, srebra i platynowców (PGM) — inwestorzy, którzy w III kw. skusili się na błyszczące sztabki, zostali sowicie wynagrodzeni.
Stopy procentowe banków centralnych
Oczekuje się, że banki centralne Stanów Zjednoczonych, państw strefy euro i Japonii do II kw. 2011 r. utrzymają stopy procentowe na niezmienionym poziomie.