Księżycowa degustacja no comments
Posted at 4:20 pm in Miód pitny
Data: 13-14 listopada 2010
Uczestnicy: – Kmiciorak, K.Koczownik, Maniek, Kalimara
Miejsce: Prastara knieja roztoczańska w epicentrum głuszy.
Uczestnicy: – Kmiciorak, K.Koczownik, Maniek, Kalimara
Miejsce: Prastara knieja roztoczańska w epicentrum głuszy.
Degustowane miody:
1. Sława (trójniak), Wytwórnia Win i Miodów Pitnych w Nidzicy dla Gospodarstwa „Sądecki Bartnik „ A. & J. Kasztelewicz
2. Liberum Veto (trójniak), Spółdzielnia pszczelarska Apis
2. Liberum Veto (trójniak), Spółdzielnia pszczelarska Apis
3. Pułkownikowski (trójniak), Spółdzielnia pszczelarska Apis
4. Warmiński (dwójniak), Mazurskie Miody ZPH „Karolina” w Tomaszkowie
5. Keltska Medovina (czwórniak), Ing.Marek Sznapka
W drodze pokrzepialiśmy się trójniakiem Sława (Sądecki Bartnik), któregośmy dzierżyli w termosie, maszerując na z góry ustalone miejsce ogniskowe.Ognisko winno być rozpalone w pierwszej kolejności, zwłaszcza porą zimną, aby światło i ciepło krzepiło zewnętrznie z taką siłą z jaką miód krzepi nas wewnętrznie. Ten jaśniejący nad nami punkcik to oczywiście księżyc.
Pierwszym grzanym na miejscu miodem był „Apisowy” Liberum Veto. Wyczuliśmy w tym miodzie sok jabłkowy. Smak bardzo przyjemny, chociaż mniej szlachetny niźli u Jarosa. Jednak jak najbardziej polecenia godny. Szkoda tylko, że nie ma na rynku tego miodu w wersji butelkowej, bo kamionki zawsze są droższe od flasz, a wszak nam nie o popisy marketingu chodzi najbardziej – ino o płyn.
trzeba zaznaczyć, że jesteśmy zwolennikami bezwarunkowego grzania każdego miodu, jeśli spożywamy go w plenerze, z dala od cywilizacji, zwłaszcza podczas pogody extremalnie zimnej. Zimny miód nam wówczas nie smakuje. Podoba się nam również owa inhalacyjna właściwość podgrzanego miodu, kiedy przed łyknięciem wdychamy jego balsamiczne opary.
Kolejnym miodem podczas tej degustacji, jaką przeprowadziliśmy w pełnym składzie, bo wespół z Kamratem Kalimarą – był Warmiński dwójniak (Mazurskie Miody ZPH „Karolina” w Tomaszkowie).
Jest to smakowity miód malinowy, któregoś my już degustowali i o smaku jego niżej poczytać można. Miody malinowe, szczególnie smakowite są po podgrzaniu. Dwójniaki zaś zdaje się najbardziej pasują do umiarkowanych warunków zimowych. Trójniaki lepiej zabierać gdy jest nieco cieplej, zaś półtoraki grzejmy przy siarczystych mrozach i gdy przemierzamy kopne śniegi.
Czasem z ilością opału przesadzimy, zwłaszcza że cierpiący na ogniskowe ADHD Koczownik, zwłaszcza po miodzie dostaje nadzwyczajnego pobudzenia w opału znoszenia. Tako jakże często zdarza się, ze od naszego źródła ciepła musimy się znacznie oddalić, żarem jego smagani niemiłosiernie. Pamiętamy jedno takie ognisko sylwestrowe, w czasie nocy mroźnej do szpiku boleści, kiedy ze względu na nazbyt rozrosłą ilość żaru musieliśmy czapki z głów zdzierać, pot ocierać i łachy redukować. A wszak wokół mróz aż trzeszczał
.Dobrym sposobem podczas degustacji jest naprzemienne kosztowanie miodów. Najsłabsze zaś zostawiajmy na koniec, kiedy po trudach degustacji nasze rozeznanie smakowe jest i tak wydatnie otumanione.
O miodzie Keltska Medovina producent na swej stronie wypisuje jakieś marketingowe farmazony, co zresztą dotyczy i innych produktów z tej firmy. Niestety ta flasza należała do tych przeterminowanych (ponad półtora roku). Pisaliśmy już o tym niżej. Tego miodu nawet nie zamierzaliśmy pić. Wzięliśmy jeno do ust i wypluliśmy, a reszta poszła w glebę
Zobaczmy jak mętny jest ten miód. Co jeszcze ciekawsze jak potrząsnęło się flaszą to powstawał gaz jak piwie czy winie musującym. O smaku można powiedzieć tylko tyle, że płyn ów nie nadawał się do spożycia.
Źle to świadczy o firmowym sklepie w Czeskim Cieszynie, że trzyma przeterminowane miody, a jeszcze gorzej, że sprzedano je Bramborakowi, któren je zabrał przecie w ilości hurtowej.
Keltska „Mydlina” nadawała się niestety jedynie do zagaszenia ogniska.
Źródło: Księżycowa degustacja
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.