Archive for the ‘Polski Miód’ Category

Edukacja rolników pomoże w ochronie pszczół   no comments

Posted at 11:20 pm in Polski Miód

Akcja „Pomagamy pszczołom” może mieć wpływ na mentalność
rolników, którzy powinni wykonywać niezbędne zabiegi środkami ochrony
roślin w sposób bezpieczny racjonalny i rozsądny. Jeśli dziecko będzie
pielęgnowało ogródek z roślinami miododajnymi, to może dorosły dostosuje
termin oprysku do pory oblotów pszczół. 

Rolnik i pszczoły

Takim inicjatywom edukacyjnym
należy tylko przyklasnąć
– uważa Michał Fogg, dyrektor Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Roślin (PSOR).

Celem akcji „Z Kujawskim pomagamy pszczołom” jest zwrócenie uwagi na
problem masowo ginących pszczół. Tymczasem pszczoły podnoszą plony
rzepaku aż o 40 proc. Akcję sponsoruje producent oleju rzepakowego
„Kujawski”.

Jak podkreśla ekspert, rygory nakładane w procesie
produkcji, badań i rejestracji środków ochrony roślin są bardzo
wyśrubowane i sprawiają, że pestycydy są coraz bezpieczniejsze. Jednak
nawet środki nietoksyczne dla pszczół, nie dają pełnego bezpieczeństwa,
jeżeli się na nich znajdą. „Pszczoła potraktowana pachnącym środkiem
jest jak człowiek, który się nie umył – ludzie się od niego odsuną w
autobusie, a pszczoły-strażniczki owej pszczoły nie wpuszczą do ula.
Dlatego tak ważna jest edukacja rolników w zakresie prawidłowego, a więc
nie pokrywającego się z oblotami, stosowania środków ochrony roślin” –
tłumaczył PAP Michał Fogg.
Członkowie stowarzyszenia PSOR są
kategorycznie przeciwni jakimkolwiek zabiegom wykonywanym w czasie
oblotów. Według Fogga, rolnik musi wstać o 4 lub 5 rano, żeby skończyć
zabieg do momentu, kiedy pszczoły wylecą z uli. Może też wykonywać
opryski w nocy, bo współczesny sprzęt daje takie możliwości.
Jego
zdaniem, zagrożenie wykonywaniem zabiegów w czasie oblotów może
wystąpić zarówno na małych polach uprawnych, jak i w wielkich
gospodarstwach, których właściciel zleca wykonanie oprysku w ściśle
określonych terminach i kontroluje jedynie efekty, a nie przebieg prac.
Każdy
rolnik, który wykonuje opryski pestycydami, musi wcześniej przejść
szkolenie. Uzyskany w ten sposób dokument uprawnia do zakupu i
przeprowadzenia zabieg. PSOR postuluje, żeby na każdym obowiązkowym
szkoleniu dla rolników był obecny pszczelarz. Jego rolą byłoby
przedstawienie konsekwencji nieprawidłowego oprysku i zaprezentowanie
takich możliwości, które nie zagrażają zwierzętom zapylającym.
Problem
nie dotyczy jedynie pszczół. Popularny szkodnik rzepaku, czyli
słodyszek rzepakowy, niszczy tylko nierozwinięte pąki kwiatowe. Kiedy
rozwiną się one w kwiaty ten sam pasożyt staje się owadem zapylającym.
Nie wolno zatem, co niestety zdarza się na polskich wsiach, pryskać
kwitnącego rzepaku.
„Zupełnym brakiem rozsądku jest wykonywanie
wówczas zabiegu, gdyż słodyszek, jak i wiele innych owadów zapylających,
pomaga rolnikowi zwiększyć plony. Wykazano, że wprowadzenie pszczół na
duże pola rzepaku podwyższa plon nasion o 30 proc. Rolnik, który
opryskuje właśnie rozkwitły rzepak, zwłaszcza w ciągu dnia, szkodzi
pszczołom, dzikim owadom zapylającym, a także sobie, czyli po prostu nie
zna się na swoim zawodzie” – ocenia Michał Fogg.
Zwolennik
kampanii „Pomagamy pszczołom” uważa, że wiele problemów da się rozwiązać
w małych społecznościach. Jeśli pszczelarz wstawia ule do sadu sąsiada
żeby zwiększyć zapylanie, wówczas ów sąsiad z pewnością owych pszczół
nie opryska. Sieć wzajemnych powiązań podnosi świadomość społeczną.
Ludzie, którzy znają rolę pszczół w ekosystemie, chętniej przystaną na
pewne niedogodności związane z pracą na roli, niż osoby, które nie są
świadome, dlaczego w ogóle powinny zajmować się ginącymi owadami.
Od
stycznia 2014 r. każdy rolnik w Europie będzie musiał stosować się do
zasad zintegrowanej ochrony roślin. Zostało to opisane w dyrektywach
unijnych, których kardynalną zasadą będzie bezpieczeństwo osobiste
rolnika i bezpieczeństwo przyrody.
Akcja „Pomagamy pszczołom”
propaguje m.in. tworzenie małych azyli w przydomowych ogródkach oraz na
obrzeżach pól uprawnych i nieużytków.
Więcej o tej kampanii na stronie: www.pomagamypszczolom.pl

PAP – Nauka w Polsce, Karolina Olszewska



Read the rest of this entry »

Written by admin on Lipiec 8th, 2011

Popierajmy produkty lokalne   no comments

Posted at 11:20 pm in Polski Miód

Biskupicki jarmark produktów lokalnych z naszego powiatu to
strzał w dziesiątkę. Popieram. Może miejsce nie najlepsze, bo trudno tam
było liczyć na większą frekwencję, ale pomysł super…

W Biskupicach zgromadzono oryginalne miejscowe produkty, wystawiono na
ogląd i smak publiczny, wręczano certyfikaty. Ci, którzy byli, mówią, że
warto było. Teraz sam żałuję, że nie mogłem pojechać, ale za rok –
obowiązkowo. Czasem jeżdżę do małej podoławskiej fermy po jajka
zielononóżek, po wędliny do wiejskiego zakładu przetwórczego, po
truskawki na plantację pod Brzegiem, po ciasta zawsze wybieram się do
malutkiej firemki, której wyroby smakują jak nigdzie indziej. Z
tegorocznego katalogu produktów lokalnych wiem, że będą musiał
rozszerzyć wachlarz towarów miejscowych, z których chcę korzystać,
których chcę smakować. Już widzę, że przed wizytą gości wrzuciłbym na
stół „wędzonego pstrąga z Chwałowic” albo „rybki z Oławki”, nie mówiąc o
krokietach miłocickich czy szynkach z pieca chlebowego. A jeśli trzeba
kupić jakiś drobny prezent dla odwiedzających nas obcokrajowców,
dlaczego nie wybrać drewnianych aniołków spod Oławy, czy słoiczka miodu
nawłociowego z miejscowej pasieki?

Dość mam gadżetów produkowanych w Chinach, tych samych na morzem i w
Zakopanem, choć raz na nich herb Oławy, raz Bydgoszczy czy Sopotu. Dość
mam sklepów wielkopowierzchniowych (ale wciąż korzystam), dość mam
towarów z sieciowych zakładów przetwórczych (ale wciąż korzystam), dość
mam tego, co jest wszędzie. Teraz, po jarmarku naszych produktów
lokalnych, wzrosła szansa, że mogę mieć coś wyjątkowego, specjalnego,
oryginalnego, na dodatek lokalnego. Jak nasza gazeta.

Źródło: gazeta-olawa.pl Jerzy Kamiński



Read the rest of this entry »

Written by admin on Lipiec 8th, 2011

Klaskajmy wszyscy w dłonie – Działania na rzecz zachowania populacji pszczół – kujawski daje "dupy"   no comments

Posted at 6:00 pm in Polski Miód

Wszędzie tam, gdzie zachowamy odrobinę naturalnej
bioróżnorodności, pojawią się pszczoły. W ogródkach przydomowych możemy
siać rośliny miododajne, na obrysie pól pozostawiać chwasty. Czy takie
małe działania mogą zatrzymać proces masowego wymierania pszczół?

Co jeszcze robią naukowcy, pszczelarze i organizacje pro-przyrodnicze,
żeby zbilansować negatywny wpływ cywilizacji na owady, dzięki którym
powstaje aż 3/4 żywności na świecie? O tym mówi Michał Fogg, dyrektor
Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Roślin (PSOR).

Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin deklaruje wolę przyłączenia się do akcji „Pomagamy Pszczołom”  ( www.pomagamypszczolom.pl
) prowadzonej przez Zakłady Tłuszczowe w Kruszwicy oraz Białowieski
Park Narodowy. Podczas jednego ze spotkań promujących sadzenie roślin
miododajnych w przydomowych ogródkach, serwis PAP – Nauka w Polsce
zapytał dyrektora PSOR, czy nie ma sprzeczności między kampanią na rzecz
pszczół a obsadzaniem wielkoobszarowych gospodarstw jednym gatunkiem
rośliny, jak to się dzieje w przypadku plantacji rzepaku. Wśród wielu
przyczyn masowego ginięcia pszczół wymienia się bowiem tzw. jednorodne
pożytki.
Michał Fogg przyznaje, że duże plantacje rzepaku mogą być
jednorodnym pożytkiem. Zaznacza jednak, że współczesne rolnictwo musi
wyżywić 40 mln ludzi, a temu wyzwaniu mogą sprostać jedynie wielkie
gospodarstwa. „W Polsce jest 1 mln 600 tys. gospodarstw. Z tego zgodnie z
Zasadą Pareto tylko 20 proc. produkuje 80 proc. żywności. Te 20 proc.
muszą stanowić profesjonalne gospodarstwa towarowe – a zatem
wielkopowierzchniowa, jednorodna uprawa” – szacuje Fogg. Jego
zdaniem, należy namawiać rolników, żeby pozostawiali w obrębie upraw
wąskie pasy z chwastami. Czy jednak nie wiąże się to z umniejszeniem
dochodu z działalności rolniczej?
„I tak nie wolno wykonywać
zabiegów środkami ochrony roślin w pobliżu cieków wodnych: strumieni,
rowów melioracyjnych, jezior, oczek wodnych. A zatem cały ten obszar,
który nie może być chroniony chemicznie, a zatem jest wyjęty spod
uprawy, nadaje się doskonale do tego, by +pielęgnować+ tam chwasty” –
odpowiada rozmówca PAP.
Dodaje, że na polskich wsiach często na
obrysie pola można zaobserwować rosnące chabry i maki. Wynika to nie
tylko z faktu, że rolnicy wykonujący zabiegi ochrony roślin, nie chcą
pryskać pola sąsiadowi, ale również z chęci zatrzymania azylu dla
pszczół i zachowania pejzażu.
W opinii Fogga, zakładanie ogródków z
roślinami miododajnymi to świetny sposób, żeby propagować
proprzyrodnicze spojrzenie zarówno wśród mieszkańców wsi, jak i miast.
Uratowane w ten sposób pszczoły nie zbilansują biologicznych strat tego
gatunku, będzie to jednak miało wpływ na kondycję tych i innych
pożytecznych owadów.
Badania nad przyczynami wymierania pszczół
prowadzi w Polsce m.in. Państwowy Instytut Weterynaryjny oraz Instytut
Ogrodnictwa, Katedra Pszczelnictwa. Parlament Europejski pracuje nad
opinią na temat bezpieczeństwa pszczół.
„Oprócz chorób wirusowych i
grzybowych największym problemem pszczół w Europie jest pasożyt –
roztocza warrozy. Jest to rodzaj pajączka, który wżera się w ciało
pszczoły i żywi się jej +krwią+, w wyniku czego pszczoła obumiera.
Pasożyta tego pszczelarze często próbują zwalczyć tau-fluwalinatem –
środkiem, który w innych warunkach jest pestycydem. Paski z tworzywa
sztucznego nasączone niewielką ilością środka przędziorkobójczego wsuwa
się do ula, a pszczoły przemieszczając się ocierają się o nie” – opisuje
ekspert. Zaznacza, że karygodne jest robienie leku na własną rękę,
czyli kupowanie pestycydu, robienie roztworu, maczanie w tym deszczułek i
wkładania do ula.
Problemem jest również hodowla pszczół. W
Polsce ostatnio upowszechniono pszczoły rasy włoskiej – łagodne i
produktywne. Nie była ona dotąd wprowadzona oficjalnie do Polski, gdyż
ciężko znosi ona nasze warunki klimatyczne i często nie przeżywa zimy.
Pszczoły standardowo trzymane w Polsce (np. rasa kraimska), są nieco
mniej produktywne, agresywniejsze, ale też bardziej odporne na trudne
warunki pogodowe, zwłaszcza ciężkie zimy.

PAP – Nauka w Polsce, Karolina Olszewska



Read the rest of this entry »

Written by admin on Lipiec 7th, 2011

Dzieci w Pszczelej Woli   no comments

Posted at 6:00 pm in Polski Miód

Czy przedszkolaków można zainteresować pszczelarstwem? Ależ oczywiście.
Maluchy, które odwiedzają Pszczelą Wolę są zachwycone zieloną lekcją,
podczas której poznają życie pszczół, przyglądają się wylewaniu świec
woskowych i pieką miodowe całuski.

 



Read the rest of this entry »

Written by admin on Lipiec 7th, 2011

Masowo giną pszczoły. Nie będzie miodu? "Ani pomidorów, ani ogórków"   no comments

Posted at 7:20 am in Polski Miód

Pszczelarze biją na alarm: tracą całe roje pszczół. Istnienie
pszczół miodnych stoi pod znakiem zapytania. Naukowcy szukają przyczyn. 

Pan Grzegorz Słowiński ze Złej Wsi pod Bydgoszczą kilka lat temu stracił
ponad 80 uli, do dziś nie wie dlaczego. Teraz odbudowuje pasiekę od
początku:

– Od co najmniej czterech lat już jest coraz
mniej pszczół, nie wylęgają się, matki jajek nie niosą, krócej żyją. No i
jak wylatują z wylotka, czyli z ula, to już nie wracają z powrotem do
ula, już im kierunek się myli, jakby się gubiły. Nawet czasem do innego
ula trafiają albo byle gdzie, nawet nie z powrotem do swojej pasieki –
żali się pszczelarz. 

Co zabija pszczoły ?

– Możemy mówić o pewnym niepokojącym na świecie zjawisku
ginięcia czy spadku populacji tej pszczoły miodnej – potwierdza prof
Banaszak. – To się zaczęło w Stanach Zjednoczonym i w Izraelu – mówił
reporterce
TOK FM entomolog prof. Józef Banaszak.
Pszczelarze przyczynę takiej sytuacji upatrują w rozwoju sieci telefonii komórkowej: - Te
fale im przeszkadzają. Pszczoła ma takie fale jak telefon komórkowy.
Jak ktoś dzwoni telefonem, to oddziela jej fale i pszczoła leci gdzie
indziej, już nie trafia do ula – tłumaczy pszczelarz.


To tylko jedna z hipotez – potwierdza entomolog prof. Józef Banaszak. –
Prawdopodobnie przyczyna tkwi w stosowanym od niedawna środku chemicznym
do ochrony roślin. On poraża system nerwowy tych owadów do tego
stopnia, że tracą orientację – wyjaśnia naukowiec. – Ale to jeszcze nie
jest udowodnione, trwają intensywne badania w różnych ośrodkach
naukowych na świecie. Ja bym nie panikował. Problem masowego ginięcia
pszczoły miodnej dotknął głównie pszczelarzy
USA. W naszym kraju głównie przez pasożyta, zwanego roztoczem – waroza, są dziesiątkowane co roku pszczele rodziny.
Gdyby pszczoły wyginęły…

– Skutki dla nas byłyby fatalne – burzy się pszczelarz. – To już
nie będzie nic: ani pomidora, ogórka, bo one są też zapylane przez
pszczołę i inne owady. Jak nie będzie pszczół, będzie trzeba pędzelki
wziąć i zapylać wszystko, albo powstanie więcej tych upraw roślin czy
warzyw genetycznie modyfikowanych. U nas obok jest kilkanaście hektarów
rzepaku – denerwuje się mieszkaniec Złej Wsi. – Jak kwitł, pięknie
pachniał, a żadna pszczoła tam nie usiadła ani nawet mucha. One
wyczuwają, że to sztuczne rośliny – kwituje.

Na Podkarpaciu wyginęło już 20 procent pszczół miodnych, w Ameryce Południowej już 80 procent.

Źródło: Tokfm.pl



Read the rest of this entry »

Written by admin on Lipiec 5th, 2011

Specjalistyczne Gospodarstwo Hodowlane ”POLSKI TRZMIEL”   no comments

Posted at 7:20 am in Polski Miód

Kontakt: Marcin Matuszak
Tymieniec-Dwór 8; 62-865 Szczytniki
www.polskitrzmiel.com.pl



Read the rest of this entry »

Written by admin on Lipiec 5th, 2011

Użądliła Cię pszczoła? Nie panikuj!   no comments

Posted at 7:20 am in Polski Miód

Osy,
pszczoły, trzmiele i szerszenie. Towarzyszą nam na plażach, działce,
miejskich skwerach. Jeśli użądlą, przyłóżmy zimny kompres. W większości
przypadków poboli i przestanie. Może się jednak zdarzyć reakcja
alergiczna. Co wtedy?

 

Użądlenie przez owady błonkoskrzydłe, czyli osy, pszczoły,
trzmiele, szerszenie wywołuje ból, zaczerwienienie i obrzęk w miejscu
ukłucia. Rozległość odczynu zależy od ilości wprowadzonego jadu, rodzaju
owada, jego wieku, miejsca użądlenia i osobniczej wrażliwości. Warto
zapamiętać, że:

* użądlenie przez szerszenia powoduje mniejszy
odczyn niż użądlenie przez osę, pomimo tego, że ilość jadu wprowadzonego
przez szerszenia jest większa. Dzieje się tak dlatego, że jad osy
zawiera znaczne ilości hialuronidazy, która nasila objawy poużądleniowe.
* użądlenia owadów dojrzałych są groźniejsze od użądleń osobników młodocianych.
*
owady pełniące funkcje ochronne wobec swoich gniazd wprowadzają w
czasie żądlenia większą ilość jadu, np. pszczoła strażnik wpuści więcej
jadu od robotnicy.
* pszczoła żądli tylko raz pozostawiając w ciele
ofiary żądło. Osy mogą żądlić wielokrotnie, ale szczególnie
niebezpieczne są samice szerszenia, bo atakują nawet nie prowokowane.
Najrzadziej zdarzają się użądlenia przez trzmiela, bo żądlą tylko w
sytuacji zagrożenia własnego życia.

Po użądleniu na naszej skórze
zawsze pojawia się miejscowy odczyn. Zwykle powinien minąć po dwóch,
trzech godzinach. Utrzymujący się powyżej 24 godzin obrzęk o średnicy 10
cm, często nasilający się w drugiej dobie, z zaczerwienieniem, świądem,
bólem i pieczeniem świadczy o nieprawidłowej miejscowej reakcji. Jak
sobie pomóc? – Jeśli użądliła nas pszczoła, musimy usunąć żądło. Trzeba
je wyskubać, nie naciskać, by jeszcze więcej jadu nie dostało się do
naszego ciała. Potem schładzamy bolące miejsce. Lód obkurcza naczynia,
powoduje, że jad nie rozchodzi się dalej po organizmie. Możemy też
zaaplikować sobie lek przeciwhistaminowy, np. fenistil czy clemastin –
radzi specjalista alergolog Elżbieta Wawrzyniak z gorzowskiej poradni
Katharsis.

Nadmierny odczyn miejscowy trzeba odróżnić od reakcji
zapalnej, która jest powikłaniem po użądleniu. Zdarzyć się to może
zwłaszcza po użądleniu przez osy. Oprócz wcześniejszych objawów, może
pojawić się gorączka i ogólne rozbicie. W takiej sytuacji trzeba udać
się do lekarza, bo być może konieczny będzie antybiotyk.

Po
kontakcie z owadami możemy mieć też tzw. systemowy odczyn alergiczny –
pokrzywkę, obrzęk ruchowy, kłopoty z oddychaniem (zwłaszcza, gdy
zostaliśmy użądleni w twarz), a nawet wstrząs anafilaktyczny. I to już
jest poważny problem, który powinien skłonić nas do wizyty w poradni
alergologicznej. Po zebraniu wywiadu, testach i podejrzeniu alergii na
jad zostaniemy skierowani do klinik specjalizujących się w odczulaniu.
Tam zostanie postawiona ostateczna diagnoza i jeśli będziemy mieli
potwierdzoną alergię, musimy dostosować się do zaleceń. – Nie powinniśmy
ruszać się z domu bez autostrzykawki z adrenaliną. To jest dosyć droga
rzecz, dlatego często zaniedbywana przez pacjentów. Na rynku są
autostrzykawki, np. Fast Jek, Anapen z dawkami zarówno dla dorosłych jak
i dla dzieci. Kosztują ok. 200 zł, ale w końcu płacimy za życie. Jeśli
mamy alergię, a zostaliśmy użądleni, decydujące są dosłownie sekundy –
mówi E. Wawrzyniak.

I dodaje, że można też kupić strzykawkę z
igłą i do tego adrenalinę, ale nie wiadomo, jak szybko po użądleniu
będziemy w stanie rozpakować igłę, założyć ją i zrobić zastrzyk w udo. -
W przypadku autostrzykawki po prostu usuwa się zawleczkę, przykłada do
uda i strzela. Nie trzeba jej przechowywać w lodówce, można nosić w
torebce i zabrać ze sobą na plażę – tłumaczy specjalista alergolog. Po
zastrzyku trzeba też zażyć leki przeciwhistaminowe, sterydy i wezwać
pogotowie.
Wystąpienie wstrząsu anafilaktycznego bezpośrednio zagraża
życiu i jeśli nie zareagujemy natychmiast, może się skończyć śmiercią.

Objawy zwiastujące wstrząs anafilaktyczny
* pokrzywka i obrzęk
* duszności i świszczący oddech
* zawroty głowy, omdlenie, spadek ciśnienia
* nudności, wymioty, biegunka, kolkowe bóle brzucha
* rumieniec
* blokada nosa, ból głowy, katar
* ból za mostkiem
* świąd
* drgawki
 
Zabierz na wakacje
* zimny kompres (można kupić gotowe w aptece)
* leki przeciwhistaminowe (np. fenistil, clemastin, zyrtec)
* autostrzykawkę z adrenaliną (jeśli masz stwierdzoną alergię na jad owadów)
Nie zaszkodzi wapno do picia. Babcie przykładały na użądlone miejsce plastry cebuli. To samo można zrobić z babką lancetowatą.

Przy
pisaniu artykułu korzystałam z książki pod redakcją Marity
Nittner-Marszalskiej „Alergologia w praktyce. Alergia na jad owadów
błonkoskrzydłych”.

Źródło: gazetalubuska.pl



Read the rest of this entry »

Written by admin on Lipiec 5th, 2011

Miodobranie w pełni.   no comments

Posted at 7:20 am in Polski Miód

 Miodobranie w pełni. Najwięcej jest miodu wielokwiatowego,
rzepakowego i akacjowego. Zbiory w tym roku z pewnością będą wyższe niż w
ubiegłym. Amatorom miodu nie będzie jednak słodko. Za płynną słodycz
trzeba będzie słono zapłacić. Bo wielu pszczelarzy liczy na
zrekompensowanie strat z minionego sezonu. 

W ulach pracowicie, a w pasiekach słodko. Po słabym ubiegłorocznym miodobraniu, pszczelarze wreszcie mogą robić zapasy towaru i mają czym handlować.

-Zapełniam kolejne słoiki miodem, dominuje u mnie szczególnie ten
mieszany, między innymi rzepakowo-faceliowy. Wreszcie mogę zbierać
zamówienia od klientów. W ubiegłym roku, szczególnie pod koniec, nie
miałem do zaoferowania amatorom miodu nic, mogłem tylko pokazywać puste
półki, taki to był fatalny sezon. Teraz można już powiedzieć, że jest o
wiele lepiej, choć to jeszcze nie koniec zbioru
– ocenia Krzysztof Bukowski, pszczelarz z Firlusa.

Optymizm u większości wśród pszczelarzy jest jednak umiarkowany.
Branży marzy się eksport miodu na podobnym poziomie jak siedem lat
temu, kiedy Polska wyeksportowała 800 ton tego towaru. Teraz to jednak
nierealne. Barierą są konkurenci z Ukrainy czy z Chin.

-Oni produkują miód na akord w wielu przypadkach, a za tym
nie zawsze idzie jakość. Produkują więcej, więc mogą towar sprzedać
taniej. My nie mamy w starciu z nimi po prostu szans, nas się wypiera z
rynku, pozbawia zarobku, a konsumentów dobrego, polskiego miodu
– przyznaje pszczelarz Henryk Bukowski.

Import miodu do Polski zdecydowanie przewyższa jego eksport z kraju, co
dla producentów skutkuje minusowym saldem i spadkiem cen towaru na rynku
hurtowym. Pszczelarze uważają także, że są stratni przez przepisy,
które pozwalają na mieszanie miodu polskiego z zagranicznym i nie
umieszczanie informacji o jego kraju pochodzenia. Według nich to dobija
rodzimy rynek.

-Konsumenci są nierzadko nabijani w przysłowiową butelkę. Kupują miód
z napisem na słoiku „produkt unijny” czy „z krajów pozaunijnych” i mogą
się jedynie domyślać, kto jest producentem towaru. A czasem na przykład
w jednym słoiku jest 10% miodu polskiego wymieszanego z miodem z Chin!
– wyjaśnia właścicielka pasieki z gminy Chełmża, Aleksandra Krajewska.

W tym roku miód nie jest towarem deficytowym, ale mimo tego będzie w cenie.
- Wszystko podrożało, w tym między innymi cukier, na dodatek ubiegły
sezon był fatalny, więc musimy z czegoś załatać dziury budżetowe, miód
będzie więc droższy, no niestety
– tłumaczy pszczelarz Piotr Augustyniak ze Storlusa.

Pszczelarze czekają na wprowadzenie bardziej restrykcyjnych regulacji
dotyczących wwozu miodu do kraju. Uważają, że w zakresie zaopatrzenia w
miód, Polska jest samowystarczalna, a import miodu powinien być
dopuszczany tylko w przypadku odmian, na które istnieje popyt i którego
krajowa podaż nie jest w stanie zaspokoić.

Źródło: tvp.info



Read the rest of this entry »

Written by admin on Lipiec 5th, 2011

Edukacja rolników pomoże w ochronie pszczół   no comments

Posted at 8:40 pm in Polski Miód

Akcja „Pomagamy pszczołom” może mieć wpływ na mentalność
rolników, którzy powinni wykonywać niezbędne zabiegi środkami ochrony
roślin w sposób bezpieczny racjonalny i rozsądny. Jeśli dziecko będzie
pielęgnowało ogródek z roślinami miododajnymi, to może dorosły dostosuje
termin oprysku do pory oblotów pszczół. Takim inicjatywom edukacyjnym
należy tylko przyklasnąć
– uważa Michał Fogg, dyrektor Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Roślin (PSOR).

Celem akcji „Z Kujawskim pomagamy pszczołom” jest zwrócenie uwagi na
problem masowo ginących pszczół. Tymczasem pszczoły podnoszą plony
rzepaku aż o 40 proc. Akcję sponsoruje producent oleju rzepakowego
„Kujawski”.

Jak podkreśla ekspert, rygory nakładane w procesie
produkcji, badań i rejestracji środków ochrony roślin są bardzo
wyśrubowane i sprawiają, że pestycydy są coraz bezpieczniejsze. Jednak
nawet środki nietoksyczne dla pszczół, nie dają pełnego bezpieczeństwa,
jeżeli się na nich znajdą. „Pszczoła potraktowana pachnącym środkiem
jest jak człowiek, który się nie umył – ludzie się od niego odsuną w
autobusie, a pszczoły-strażniczki owej pszczoły nie wpuszczą do ula.
Dlatego tak ważna jest edukacja rolników w zakresie prawidłowego, a więc
nie pokrywającego się z oblotami, stosowania środków ochrony roślin” –
tłumaczył PAP Michał Fogg.
Członkowie stowarzyszenia PSOR są
kategorycznie przeciwni jakimkolwiek zabiegom wykonywanym w czasie
oblotów. Według Fogga, rolnik musi wstać o 4 lub 5 rano, żeby skończyć
zabieg do momentu, kiedy pszczoły wylecą z uli. Może też wykonywać
opryski w nocy, bo współczesny sprzęt daje takie możliwości.
Jego
zdaniem, zagrożenie wykonywaniem zabiegów w czasie oblotów może
wystąpić zarówno na małych polach uprawnych, jak i w wielkich
gospodarstwach, których właściciel zleca wykonanie oprysku w ściśle
określonych terminach i kontroluje jedynie efekty, a nie przebieg prac.
Każdy
rolnik, który wykonuje opryski pestycydami, musi wcześniej przejść
szkolenie. Uzyskany w ten sposób dokument uprawnia do zakupu i
przeprowadzenia zabieg. PSOR postuluje, żeby na każdym obowiązkowym
szkoleniu dla rolników był obecny pszczelarz. Jego rolą byłoby
przedstawienie konsekwencji nieprawidłowego oprysku i zaprezentowanie
takich możliwości, które nie zagrażają zwierzętom zapylającym.
Problem
nie dotyczy jedynie pszczół. Popularny szkodnik rzepaku, czyli
słodyszek rzepakowy, niszczy tylko nierozwinięte pąki kwiatowe. Kiedy
rozwiną się one w kwiaty ten sam pasożyt staje się owadem zapylającym.
Nie wolno zatem, co niestety zdarza się na polskich wsiach, pryskać
kwitnącego rzepaku.
„Zupełnym brakiem rozsądku jest wykonywanie
wówczas zabiegu, gdyż słodyszek, jak i wiele innych owadów zapylających,
pomaga rolnikowi zwiększyć plony. Wykazano, że wprowadzenie pszczół na
duże pola rzepaku podwyższa plon nasion o 30 proc. Rolnik, który
opryskuje właśnie rozkwitły rzepak, zwłaszcza w ciągu dnia, szkodzi
pszczołom, dzikim owadom zapylającym, a także sobie, czyli po prostu nie
zna się na swoim zawodzie” – ocenia Michał Fogg.
Zwolennik
kampanii „Pomagamy pszczołom” uważa, że wiele problemów da się rozwiązać
w małych społecznościach. Jeśli pszczelarz wstawia ule do sadu sąsiada
żeby zwiększyć zapylanie, wówczas ów sąsiad z pewnością owych pszczół
nie opryska. Sieć wzajemnych powiązań podnosi świadomość społeczną.
Ludzie, którzy znają rolę pszczół w ekosystemie, chętniej przystaną na
pewne niedogodności związane z pracą na roli, niż osoby, które nie są
świadome, dlaczego w ogóle powinny zajmować się ginącymi owadami.
Od
stycznia 2014 r. każdy rolnik w Europie będzie musiał stosować się do
zasad zintegrowanej ochrony roślin. Zostało to opisane w dyrektywach
unijnych, których kardynalną zasadą będzie bezpieczeństwo osobiste
rolnika i bezpieczeństwo przyrody.
Akcja „Pomagamy pszczołom”
propaguje m.in. tworzenie małych azyli w przydomowych ogródkach oraz na
obrzeżach pól uprawnych i nieużytków.
Więcej o tej kampanii na stronie: www.pomagamypszczolom.pl

PAP – Nauka w Polsce, Karolina Olszewska



Read the rest of this entry »

Written by admin on Lipiec 2nd, 2011

Popierajmy produkty lokalne   no comments

Posted at 8:40 pm in Polski Miód

Biskupicki jarmark produktów lokalnych z naszego powiatu to
strzał w dziesiątkę. Popieram. Może miejsce nie najlepsze, bo trudno tam
było liczyć na większą frekwencję, ale pomysł super…

W Biskupicach zgromadzono oryginalne miejscowe produkty, wystawiono na
ogląd i smak publiczny, wręczano certyfikaty. Ci, którzy byli, mówią, że
warto było. Teraz sam żałuję, że nie mogłem pojechać, ale za rok –
obowiązkowo. Czasem jeżdżę do małej podoławskiej fermy po jajka
zielononóżek, po wędliny do wiejskiego zakładu przetwórczego, po
truskawki na plantację pod Brzegiem, po ciasta zawsze wybieram się do
malutkiej firemki, której wyroby smakują jak nigdzie indziej. Z
tegorocznego katalogu produktów lokalnych wiem, że będą musiał
rozszerzyć wachlarz towarów miejscowych, z których chcę korzystać,
których chcę smakować. Już widzę, że przed wizytą gości wrzuciłbym na
stół „wędzonego pstrąga z Chwałowic” albo „rybki z Oławki”, nie mówiąc o
krokietach miłocickich czy szynkach z pieca chlebowego. A jeśli trzeba
kupić jakiś drobny prezent dla odwiedzających nas obcokrajowców,
dlaczego nie wybrać drewnianych aniołków spod Oławy, czy słoiczka miodu
nawłociowego z miejscowej pasieki?

Dość mam gadżetów produkowanych w Chinach, tych samych na morzem i w
Zakopanem, choć raz na nich herb Oławy, raz Bydgoszczy czy Sopotu. Dość
mam sklepów wielkopowierzchniowych (ale wciąż korzystam), dość mam
towarów z sieciowych zakładów przetwórczych (ale wciąż korzystam), dość
mam tego, co jest wszędzie. Teraz, po jarmarku naszych produktów
lokalnych, wzrosła szansa, że mogę mieć coś wyjątkowego, specjalnego,
oryginalnego, na dodatek lokalnego. Jak nasza gazeta.

Źródło: gazeta-olawa.pl Jerzy Kamiński



Read the rest of this entry »

Written by admin on Lipiec 2nd, 2011

Random Pages Widget Created By Best Accounting Services
skanowanie lublin Delonghi serwis ekspresów Lublin Saeco skanowanie Lublin projekty powykonawcze archiwizacja dokumentacji skanowanie do pliku wielki format skanowanie kolor lublin wydruki lublin wielki format skan skanowanie lublin