Grudniowa degustacja w Pepinim Gaju, cz. II no comments
Posted at 9:51 am in Miód pitny
Data: 28 grudnia 2009
Uczestnicy: – Kmiciorak, Mari, K.Koczownik
Miejsce: Gajus Pepinus (rezerwat dzikich stworzeń)
Degustowane miody:
1. Maliniak (dwójniak), Pasieka Maciej Jaros
2. Dwójniak Grunwaldzki (dwójniak), Mazurskie Miody Z.P.H. „Karolina” Bogdan Piasecki
3. Trójniak Mazurski (trójniak), Mazurskie Miody Z.P.H. „Karolina” Bogdan Piasecki
Niegdyś podgrzewaliśmy miody wyłącznie na ognisku w okoconej menażce aluminiowej. Jednak dym, który mimo przykrywki wnikał do garnka zmieniał smak miodu, dlatego od pewnego czasu miody grzejemy na palniku spirytusowym, zaś ognisko zapalamy dla ogrzania się i rozświetlenia otoczenia.
Zestaw do prędkiego podgrzewania miodu w każdych warunkach atmosferycznych. Zaletą kuchenek spirytusowych jest wolniejsze podgrzewanie miodu w stosunku do palników gazowych, nie wspominając o ognisku. Miodu nie wolno zagotować, a podgrzać trzeba do odpowiedniej ciepłoty, wrzeniu całkiem bliskiej. To zadanie ułatwia właśnie palnik spirytusowy.
Niezrównany w smaku Maliniak ze stajni Maciej Jaros. Po pierwszym łyku tego miodu, któren dawno temu już z kamionki wychylaliśmy – od razu poczuliśmy znaczną różnicę między nim a Dwójniakiem Warmińskim, którego degustowaliśmy w poprzednim poście. Maliniak Jarosa jest intensywny ale wyraźnie naturalny (ma w sobie sok z prawdziwych malin). Zaś Dwójniak Warmiński o smaku sztuczne intensywnym wydaje się być trunkiem „sztucznie dosmaczanym”. Jako, że różnica w cenie między tymi dwoma miodami jest nie zbyt duża – lepiej wybrać Jarosowego Maliniaka.
Trójniak Mazurski – to ta sama flasza, której nie dopiliśmy poprzednim razem – okazał się „cienki”. Porównać go można do czwórniaków ze Spółdzielni Apis. Być może jednak nasza ocena być zafałszowana, bo piliśmy go po słodkich dwójniakach.
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.