Historia piernika no comments
Pierwszym ośrodkiem piernikarstwa w Polsce był Toruń.
Obyczaj przyrządzania ciast z mąki i miodu gubi się w mrokach historii. W starożytności wśród ludów basenu Morza Śródziemnego nierzadko ciasta takie spełniały funkcje kulturowe. Tego rodzaju wypieki odnaleźć można także w prawosłowiańskiej kuchni. Te nader prymitywne wyroby awansowały do rangi piernika, kiedy w konserwacji rozwoju wymiany handlowej Europy z Dalekim Wschodem wzbogacone zostały korzeniami, czyli przyprawami aromatyzującymi.
Toruń miał bardzo dobre warunki do tego, aby tak znakomicie rozwinęło się rzemiosło piernikarskie. Wpłynęło na to zdecydowanie dogodne położenie miasta: ziemia chełmińska dostarczała wysokogatunkowej mąki, a pobliskie wsie miodu. Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że pszczelarstwo musiało cieszyć się dużym uznaniem mieszkańców, gdyż już w roku 1408 istniała ulica Zbieraczy Miodu.
Oczywiście nie byłoby pierników bez przypraw korzennych, które niestety trzeba było sprowadzać z dalekich krajów, głównie z Indii, drogą przez Morze Czarne i Lwów, oraz z Niemiec, dokąd trafiały poprzez spółki handlowe miast górnoniemieckich. Część przypraw przywożono również z Gdańska.
Pierwsze wzmianki o toruńskim pierniku pochodzą z około 1380 roku, kiedy to wymieniono kilka razy Niclosa Czana, który wypiekł już prawdopodobnie te smakowite ciastka. Jeszcze przed bitwą grunwaldzką (1410) wymienia się w toruńskich dokumentach nazwisko innego piernikarza Henryka Kuche.
Wieści o piernikach z Torunia szybko rozchodziły się po różnych krajach. Stanisław Kujot pisał w 1884 r.: „[...] Jak Norymberga na całe Niemcy, tak Toruń w Polsce swemu wyrobowi zdołał pierwszeństwo zapewnić. Oba miasta wiedziały o swojej sławie i zazdrośnie jej strzegły, uważając swe pieczywa za monopol, a sposób ich zaprawiania trzymając w tajemnicy. Dopiero w roku 1556 stanęła między nimi ugoda, która pozwalała w Toruniu wypiekać specjalne norymberskie placki, a w Norymberdze nawzajem toruńskie”.
W 1557 roku toruńscy piekarze otrzymali przywilej sprzedaży swoich wyrobów na królewskich jarmarkach, co było solą w oku piekarzy z Królewca. Wieloletni spór między tymi dwoma miastami zakończył się w 1757 r., kiedy specjalna komisja uznała wyższość toruńskich pierników. Jak ważna musiała być ta sprawa, świadczy rozporządzenie z 13.06.1821 r. prezydenta policji z Królewca, który zakazał na jarmarkach podszywać się pod toruńskie specjały.
Szczególny okres rozkwitu tego rzemiosła przypadał na XVII wiek. W tym czasie rozpoczął swoją działalność znany warsztat rodziny Graverów, wpierw Michała, a potem jego syna Jakuba. Nie tylko warsztaty rzemieślnicze zajmowały się tymi wypiekami. Czyniła to również, na własne potrzeby, okoliczna szlachta oraz klasztory. W XVI wieku zubożały zakon Panien Cysterek na przedmieściu Torunia utrzymywały się z tego zajęcia, a wyroby zakonnic były tak dobre, że wysyłano je nawet do innych krajów.
Władze miejskie zdawały sobie dobrze sprawę z korzyści, jakie płynęły z wyrobów pierników i obdarzały cechy piekarzy licznymi przywilejami, np.: zwalniając od płacenia akcyzy za zakupione korzenie. Popierały również wywóz pierników, rezygnując z należnych podatków – w tej sytuacji pozostały one jednym z nielicznych toruńskich wyrobów eksportowanych nawet po pierwszym rozbiorze Polski.
Wiek XVIII i XIX to ogólny upadek toruńskiego rzemiosła, w tym również piernikarskiego (np. w roku 1825 było tylko 3 piernikarzy), chociaż jego stopień był tu najniższy – jeszcze w roku 1790 prowadzono sprzedaż pierników na czterech ławach przy Ratuszu, należących od 200 lat do piernikarzy. Pomału spadała jednak liczba małych warsztatów, a w ich miejsce powstały duże firmy zajmujące się produkcją masową – nadchodził kapitalizm.
Na przełomie XIX i XX w. Największym zakładem produkującym pierniki była fabryka Gustawa Weesego. Była to firma z ogromnymi tradycjami, jej korzenie sięgały II połowy XVIII wieku, kiedy to w 1760 r. piernik zaczął wypiekać Jan Wesse (ur. 1.06.1731 r). Do rozwoju jego warsztatu przyczyniło się niewątpliwie poślubienie Doroty Schreiber, wdowy po piernikarzu i przejęcie jego warsztatu. Taki sposób przejęcia interesu był bardzo charakterystyczny dla tamtych czasów, kiedy to piernikarze przechodziły z ojca na syna lub łączyły się w wyniku skoligacenia się dwóch rodzin – a wszystko po to, aby jak najmniej osób dopuszczać do interesu i tajemnic tego rzemiosła.
Wnuk jego, Gustaw Traugott Weese (1801-1874) , kiedy po ojcu przejął skromny warsztat, przekształcił go w duży zakład, znajdujący się przy obecnej ul. Królowej Jadwigi, wyposażony w bardzo nowoczesne, jak na tamte czasy, maszyny. Jednocześnie nadał firmie nazwę: „G.Weese”.
Źródło: Historia piernika
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.