Dodatkowe prace w pasiece no comments
Oprócz prac i zabiegów, standardowo wykonywanych w każdej pasiece w trakcie sezonu, istnieje czasem konieczność wykonania czynność dodatkowych, wymuszonych przez sytuacje nietypowe. Pszczelarz może być zmuszony do łączenia słabych rodzin, przesiedlania ich do uli innego typu, reagowania w przypadku wystąpienia rabunku w pasiece, wystąpienia trutówek w rodzinie, a także zabezpieczenia pszczół na czas stosowania zabiegów chemicznych w ochronie roślin. Wymienione sytuacje w racjonalnie prowadzonej pasiece zdarzają się rzadko, jeżeli jednak mają miejsce, należy je rozwiązywać sposobami angażującymi możliwie najmniej sił i środków.
Przesiedlanie rodzin
Zdarza się, że pszczelarz jest zmuszony przesiedlić pszczoły do nowych uli. Żywotność każdego ula jest ograniczona, do tego ul może ulec uszkodzeniu w czasie transportu, mogą też go zniszczyć ptaki, zwłaszcza w czasie zimy, lub zwierzęta leśne. Często pszczelarze przesiedlają do nowych uli pszczoły z zakupionej pasieki. Może się to wiązać z koniecznością odkażenia zakupionych uli, ich złym stanem technicznym lub dostosowaniem typu ula na ten używany w pasiece. Ciągłe poszukiwanie przez pszczelarzy i producentów sprzętu nowych rozwiązań technologicznych zmusza też do przesiedlania rodzin do nowych uli, innego typu, wykonanego z innych materiałów, lub przystosowanych do prowadzenia określonego sposobu gospodarowania, na przykład do prowadzenia wędrówek. Przesiedlanie rodzin może też być związane ze zwalczaniem chorób pszczół, zalecane jest zwłaszcza przy leczeniu pszczół chorych na zgnilec, kiślicę, nosemozę i choroby grzybowe.
Przesiedlanie do ula tego samego typu
Przesiedlanie rodziny do drugiego ula nie nastręcza wielu trudności, jeżeli jest to ul tego samego typu. Ul z rodziną przesiedlaną przestawia się na bok, na jego miejscu stawia się nowy ul, zwracając baczną uwagę, by wylotek był umiejscowiony dokładnie w tym samym miejscu i na tej samej wysokości, gdzie był poprzednio. Plastry obsiadane przez pszczoły przenosi się do nowego ula próbując przy okazji zlokalizować matkę. Jeżeli nie uda się jej znaleźć na plastrach, należy dokładnie obejrzeć pszczoły pozostałe w ulu, siedzące na jego ścianach i wyposażeniu wewnętrznym, jak maty, zatwory itp. Nie da się stwierdzić, czy matka już została przeniesiona na podstawie zachowania pszczół. Ewentualny brak matki w części podzielonej rodziny pszczoły odczułyby dopiero po kilku godzinach. Jeżeli matka upadnie na ziemię, to pszczoły też nie podążą masowo za nią, nie sprowadzą jej do ula ani sama do niego nie wróci i nie zauważona przez pszczelarza z pewnością zginie.
Jeśli nadal matki nie widać, trzeba sprawdzić, czy nie schowała się w wylotku, wpuszczając doń niewielki kłąb dymu. Jeśli mimo to nie udało się jej odszukać, należy na tym poprzestać i znaleźć sposób na przemieszczenie reszty pszczół do nowego ula. Nie stanowi to problemu, jeżeli jest to ul rozbieralny, wielokorpusowy. Wtedy poszczególne elementy (korpusy, nadstawki, dennicę) omiata się z pszczół szczoteczką nad otwartym gniazdem nowego ula lub na pomost (szeroką płytę, deskę) opartą przed ulem o jego mostek wylotowy. Zamiast pomostu można się posłużyć dużym arkuszem papieru lub jasna płachtą. Jeżeli pszczoły są przesiedlane z ula nierozbieralnego (warszawski, dadantowski, leżak wielkopolski itp.) należy go przysunąć przed przednią ścianę nowego ula, przechylić i starać się wymieść pozostałe w nim pszczoły na pomost lub płachtę. Gdy mimo to nie uda się przmieścić wszystkich pszczół, stary ul pozostawia się do wieczora w pobliżu nowego. Przez ten czas pszczoły, które pozostały przeniosą się do swojej rodziny lub do innych uli.
Bardziej skomplikowanym zabiegiem jest przesiedlanie pszczół na węzę z ich czasowym przegłodzeniem. Wykonuje się je przy zwalczaniu chorób zaraźliwych czerwia: choroby woreczkowej, kiślicy i zgnilca. Stare plastry z zamarłym lub chorym czerwiem się likwiduje (pali), przesiedla się zaś same pszczoły, najpierw do rojnicy lub transportówki, a po ich przegłodzeniu do nowego ula. Nie ma wtedy znaczenia, do jakiego typu ula rodzina jest przesiedlana, ponieważ przesiedlane są same pszczoły, których zadaniem jest całkowite odbudowanie gniazda. Szczegółowo takie przesiedlanie zostało omówione w dziale traktującym o chorobach czerwia.
Przesiedlanie do ula innego typu
Zdarza się, że pszczelarz jest zmuszony przesiedlić pszczoły do ula innego typu, w którym stosowane są ramki o innych wymiarach, na przykład wtedy gdy decyduje się zmienić typ ula w całej pasiece, ujednolicić pasiekę składającą się z uli różnych typów lub zakupił pszczoły w innych ulach niż jego własne. Czasem udaje się to zrobić bez konieczności wycinania plastrów, jeśli ramki mieszczą się w nowych ulach, co najwyżej trzeba je odwrócić, obciąć im wąsy lub dorobić je w innych miejscach. Tak postępuje się przy przesiedlaniu rodziny z ula Warszawskiego poszerzonego i zwykłego do ula Dadanta: wąsy się obcina, a w jedną z bocznych listewek wbija się długie gwoździki (najlepiej po dwa z każdej strony), na których teraz ramka będzie zawieszona. Gdy rodzina zbuduje gniazdo w ramkach nowego typu, ramki przeniesione wycofuje się. Przy przesiedlaniu pszczół z ula Warszawskiego zwykłego do poszerzonego ramki warszawskie zwykłe można umieścić w nowym ulu między ramkami właściwych wymiarów z węzą lub suszem, bez potrzeby przekładania z nich plastrów. Jeden wąs przełożonej ramki jest zawieszony na wręgu korpusu gniazdowego, zaś drugi zahacza się na listewce położonej w poprzek górnych beleczek ramek. Całość okrywa się płótnem powałkowym lub folią, na którą kładzie się ocieplenie. Przenosi się tylko plastry z czerwiem, pszczoły z pozostałych ramek się strząsa i omiata do nowego ula. Po pewnym czasie, gdy wygryzie się czerw z przeniesionych plastrów, zabiera się je i przetapia. Nie zawsze się to udaje, gdyż matki mogą długo czerwić na starych plastrach, a pszczoły mogą do bocznych beleczek ramek dobudowywać dzikie plastry. Wtedy ze zrobieniem porządku w nowym ulu trzeba czekać do końca sezonu.
Jeżeli przesiedla się pszczoły z ula o większej ramce do ula, w którym ramki są mniejsze, względnie ich wymiary nie pozwalają w żaden sposób umieścić ich w nowym gnieździe, będzie trzeba plastry wycinać i modyfikować ich kształt. Następnie umieszcza się je w nowych ramkach, zamocowuje obwijając kilkakrotnie dookoła cienkim drutem lub sznurkiem i wstawia do nowego ula. Oczywiście wszystkie pszczoły przed wycięciem plastra muszą być wcześniej strząśnięte i omiecione do nowego ula, należy też znaleźć matkę i na czas zabiegu umieścić ją w klateczce. Wycinanie, przekładanie i mocowanie plastrów w nowych ramkach najlepiej wykonywać w pracowni, ponieważ za pasieczysku może dojść do rabunku, gdyż przy wycinaniu plastrów wycieka z nich i rozlewa się miód. Aby pracę ułatwić i przyspieszyć, na ogół przenosi się tylko plastry z czerwiem. W opisany sposób przesiedla się rodziny na przykład z uli Dadantowskich i Warszawskich do Wielkopolskich. Należy pamiętać, że przeniesione w ten sposób plastry są tylko prowizorycznie zamocowane w ramkach (bez wewnętrznych drutów) i łatwo mogą się wyłamywać w czasie wirowania
Łączenie rodzin
Każda rodzina pszczela tworzy oddzielny organizm składający się z tysięcy pojedynczych osobników. Rodziny owadów społecznych (pszczół, termitów, mrówek) w terminologii przyrodniczej określane są jako „superorganizmy”. Poszczególne osobniki takiego super- lub nad-organizmu odczuwają więź tylko z osobnikami ze swojej rodziny, inne zaś traktowane są jako obce. Ponieważ w przyrodzie relacje pomiędzy poszczególnymi organizmami lub grupami organizmów kształtowane są przez zależności pokarmowe lub rozrodcze, każdy obcy osobnik traktowany jest jako konkurent pokarmowy lub wróg. Innymi słowy, zwierzę nie odwiedza nigdy drugiego zwierzęcia bezinteresownie, jak to ma miejsce między ludźmi. Jeżeli jeden osobnik wchodzi na terytorium drugiego, robi to albo w celach rozrodczych, albo by odebrać mu jedzenie lub by to drugie zwierzę zjeść. Wyjątków od tego uproszczonego schematu jest w świecie zwierząt bardzo mało.
Nie inaczej dzieje się u pszczół. Jeżeli w rodzinie pojawi się pszczoła z obcej rodziny, traktowana jest wrogo, ponieważ w naturze do odwiedzenia nie swojej rodziny mogła ją zmusić tylko chęć odebrania pokarmu. Dlatego z góry jest traktowana jako rabuś, którego nie można do własnego gniazda dopuścić, a gdy jest zbyt natrętny, trzeba go zniszczyć. Stąd wszelkie próby mieszania ze sobą pszczół z różnych rodzin prowadzą do walk między nimi i ich wzajemnego żądlenia się. Wzajemna wrogość pszczół jest tym większa, im są starsze i bardziej głodne. Pszczoły z obcej rodziny będą się też niechętnie odnosić do nie swojej matki. Te czynniki należy brać pod uwagę przy łączeniu rodzin, jak również przy stosowaniu nalotów.
W intensywnie prowadzonej pasiece konieczność łączenia rodzin może mieć miejsce nader często. Przede wszystkim łączy się wiosną rodziny, które z zimy wyszły w nienajlepszej kondycji. Przyczyny tego mogą być różne, najczęściej słaba siła rodzin spowodowana jest błędami w przygotowaniu ich do zimowli, spadkiem kondycji matek, wtórnym porażeniem warrozą lub wyjątkowo niekorzystnym splotem zjawisk pogodowych, zwłaszcza wczesną wiosną. Słabe rodziny są podatne na porażenie nosemozą, co jeszcze bardziej niepomyślnie wpływa na ich rozwój. Takie rodziny nie osiągną siły potrzebnej do wykorzystania pożytków, dlatego trzeba je połączyć, robiąc z dwóch albo trzech jedną i pozostawiając matki z tych rodzin, których słaba kondycja była spowodowana innymi czynnikami niż jakość matek. W okresie letnim często łączy się rodziny w pasiekach, gdzie prowadzona jest gospodarka polegająca na tworzeniu odkładów i rodzin okresowych, którymi pod koniec sezonu zasila się rodziny przeznaczone do zimowania. Łączenie rodzin może być koniecznym zabiegiem także w wielu innych sytuacjach.
Nigdy przy łączeniu rodzin nie wyeliminuje się strat pszczół wynikających z ich wzajemnego żądlenia się, ale należy starać się je jak najbardziej ograniczać. Najlepiej jest łączyć rodziny wczesną wiosną, wtedy pszczoły najlepiej akceptują się wzajemnie i ich straty są najmniejsze. Dlatego przy łączeniu słabych rodzin wiosną nie trzeba stosować żadnych dodatkowych zabiegów. Pszczoły łączą się też dobrze w czasie obfitego pożytku, ponieważ większość starych robotnic jest wtedy poza ulem, a młode są zajęte pracą przy przerabianiu nektaru. Sama obecność pokarmu w gnieździe pozytywnie wpływa na łagodne zachowania pszczół, dlatego w przypadku braku pożytku łączone rodziny należy podkarmić. Przy łączeniu rodzin w drugiej połowie lata należy się starać, by w dołączanej rodzinie było jak najmniej starych, lotnych pszczół. W tym celu rodzinę przed jej dołączeniem przestawia się na kilka godzin w inne miejsce. W tym czasie pszczoły lotne będą wracać na stare miejsce i nie zastawszy tam ula rozlecą się do innych rodzin, zaś w dołączanej rodzinie pozostaną tylko młode pszczoły, które chętnie akceptują pszczoły z drugiej rodziny i same są dobrze przyjmowane. Nie można pozbywać się tym sposobem pszczół lotnych z rodzin podejrzanych o występowanie chorób, ponieważ nalatując na inne ule przeniosą do nich chorobę. Przy łączeniu na szczególne niebezpieczeństwo jest narażona matka. trzeba pamiętać, że każde, nawet słabe użądlenie jej przez obcą pszczołę może ją zabić lub stać się przyczyną kalectwa eliminującego ją z dalszego użytkowania. Dlatego na czas łączenia rodzin matki w nich umieszcza się w klateczkach zamkniętych „na ciasto”. W silnej rodzinie matka zamknięta ciastem w klateczce wysyłkowej zostanie uwolniona przez pszczoły w ciągu 1 ÷ 1,5 doby. Tak krótka przerwa w czerwieniu nie ma znaczenia dla rozwoju rodziny, zresztą w łączonych rodzinach czerwienie zostałoby przerwane aż do czasu uspokojenia się pszczół i przerwa ta wcale nie byłaby krótsza.
Sam proces łączenia rodzin należy przeprowadzać tak, by obce sobie pszczoły powoli zapoznawały się ze sobą. Dlatego przy łączeniu rodzin utrzymywanych w ulach wielkorpusowych kondygnację z rodziną dołączana (słabszą) stawia się na ulu z rodzina silniejszą i żeby kontakt między nimi był możliwie najbardziej ograniczony, otwiera się tylko 1 ÷ 2 uliczki. Niektórzy pszczelarze rozdzielają łączone rodziny gazetą, co opóźnia mieszanie się pszczół aż do całkowitego jej zgryzienia. Przy łączeniu polegającym na przełożeniu do ula z silniejszą rodziną ramek z pszczołami z rodziny dołączanej, należy je na początku rozdzielić nie do końca szczelnym zatworem. Pszczoły powoli przechodzące przez różne szczeliny będą się mieszać i akceptować się wzajemnie. Po upływie około doby pszczoły są ze sobą na tyle „pogodzone”, że zatwór można zabrać. Wstawienie ramek z pszczołami jednej rodziny do drugiej spowoduje ich masowe ścinanie się.
Ponieważ czynnikiem integrującym i wyróżniającym rodziny pszczele są feromony, przez ludzkie zmysły odbierane jako zapachy, pszczelarze starają się wyrównywać zapach w łączonych rodzinach. Takim rozpowszechnionym sposobem ujednolicania zapachu jest umieszczanie w ulach w czasie łączenia pszczół aromatycznych substancji, na przykład kryształków kamfory lub plasterków cebuli, a także silne odymienie pszczół dymem z podkurzacza. Zabiegi takie mogą hamować obronne zachowania pszczół, niemniej największe znaczenie mają tutaj ich wiek i obecność pokarmu w gniazdach. Specjalistyczne preparaty ziołowe do wyrównywania zapachów rodzin, wykonane na bazie spirytusu, znajdują się też w sprzedaży.
Zwalczanie rabunków
Rabunek polega na wykradaniu miodu z gniazda jednej rodziny przez pszczoły pochodzące z innego, zazwyczaj silniejszego pnia. Pszczoły rabujące po zlokalizowaniu rodziny, do której są szanse wejścia i wyniesienia z niej zapasów, starają się dostać do jej gniazda. Jeżeli rodzina ta jest wystarczająco silna, nie dopuszcza do siebie obcych pszczół i do rabunku nie dochodzi. Słabsza rodzina może nie poradzić sobie z obroną i wtedy mimo walk toczonych w rejonie otworu wylotowego niektórym pszczołom udaje się dostać do wnętrza ula. Wewnątrz gniazda pszczoły ulowe nie zwracają uwagi na obecność obcej pszczoły, która może pobrać do wola dużo miodu i spokojnie wrócić do swojego ula Tam informuje swoje towarzyszki o łatwym źródle obfitego „pożytku” i po kolejny „zbiór” wyrusza już znacznie większa liczba rabusiów. Jeżeli pszczół rabujących jest znacznie więcej niż strażniczek w rabowanej rodzinie, nie poradzi sobie ona z obroną i zostanie zrabowana. W efekcie takiego silnego ataku łupem rabusiów padają najpierw zapasy cukrowe. Dużo pszczół w rabowanej ginie, może zginąć też matka. Wtedy te pszczoły z napadniętej rodziny, które przeżyły, przenoszą się do rodziny rabującej, a w zrabowanym gnieździe pozostaje martwy czerw i plastry ogołocone z zapasów. Rabunek może mieć formę ataku rodziny na rodzinę, kilku rodzin na jedną słabą rodzinę lub rodzin z jednej pasieki na słabe rodziny z innej pasieki. Zdarzają się tez rabunki polegające na ataku wielu silnych rodzin z jednej pasieki na całą inną pasiekę, mniej liczną i słabszą.
Charakterystyczne jest zachowanie się pszczół rabujących. Nie lądują one na mostku wylotowym rabowanej rodziny zdecydowanie, tak jak robią to zbieraczki, lecz „zawieszają się” w powietrzu, jakby zastanawiały się i wybierały dogodny cel ataku, co chwilę przemieszczając się skokowo. Wyszukują w ulu z rabowaną rodziną otwory i szczeliny, przez które mogłyby się dostać do środka i krążą przy nich. Jeżeli rodzina jest już rabowana, pszczoły wychodzące z niej mają wola napełnione miodem, co można sprawdzić przyduszając odwłok takiej pszczoły palcem. Wtedy pod jej języczkiem pojawi się kropla pokarmu. Znalezienie rodziny rabującej też nie nastręcza większych trudności, bowiem jest to na ogół ta rodzina której pszczoły w czasie braku pożytku najbardziej intensywnie latają. Zaawansowany rabunek trwać może nawet po zachodzie słońca, o zmierzchu. Wtedy ruch trwa tylko przy dwóch rodzinach w pasiece: rabującej i rabowanej.
Główną przyczyną rabunków jest utrzymywane słabych rodzin w pasiece. Nie są one w stanie się obronić i swoją obecnością prowokują do rabunku inne, silne rodziny. Rabunki mają miejsce tylko w okresach bezpożytkowych, a więc zapobiec rabunkom można przez zapewnienie pszczołom ciągłych, obfitych pożytków. Pojawienie się pożytku może nawet przerwać trwający już rabunek. Bodźcem do rabunku jest długotrwałe wykonywanie przeglądów, pozostawienie na pasieczysku plastrów z zapasem, naczyń z syropem, czy nawet rozchlapanie syropu na daszkach uli. W okresie bezpożytkowym pszczoły taki przypadkowy pokarm traktują jako namiastkę pożytku i zaczynają poszukiwać większych jego ilości. Penetrują intensywnie teren, odwiedzając wszystkie zakamarki w których niegdyś udało im się znaleźć jakiś pokarm. Nie omijają przy tym słabych rodzin, z których zapasów być może niedawno już korzystały, a które teraz też są zajęte poszukiwaniem pożytku, przez co mniej skutecznie się bronią. Po pewnym czasie okazuje się, że te słabsze rodziny stanowią jedyny „pożytek” w okolicy, są więc atakowane z coraz większą zaciekłością. Na ogół jednak rodziny napadnięte bronią się skutecznie i rabunek po 1 ÷ 2 godzinach ustaje. Gdy jednak rabowana rodzina nie radzi sobie z obroną, rabunek trwa do wieczora i jest wznawiany następnego dnia. Do ataku na bezbronną rodziną mogą się przyłączyć pszczoły z innych uli, wtedy po paru godzinach taka rodzina zostaje zlikwidowana.
Przyczyną rabunku może też być podkarmienie słabych rodzin syropem cukrowym lub sytą miodową. W nakarmionej rodzinie rozpoczyna się wtedy przenoszenie podanego pokarmu i poszukiwanie źródła niespodziewanego pożytku. Rozluźnienie to wykorzystują pszczoły z innych, silnych rodzin i często bez większych przeszkód korzystają z łatwo dostępnego pokarmu. Dlatego karmienie w pasiekach, w których oprócz silnych są tez słabe rodziny, należy przeprowadzać wieczorem, tuż przed zapadnięciem zmroku. Ale nawet to nie zawsze uchroni słabe rodziny przed rabunkiem, ponieważ mogą one nie zdążyć zagospodarować wszystkiego pokarmu przez noc i rabunek może zacząć się rano. Znacznie pod tym względem bezpieczniejsze jest karmienie pszczół ciastem miodowo cukrowym lub inwertowanym, albo syropem glukozowo – fruktozowym o gęstej konsystencji. Pokarmy te pobierane są powoli i nie dochodzi wtedy do osłabienia czujności w karmionych rodzinach.
Rodzina, która w wyniku rabunku straci wszystkie zapasy może się osypać z głodu, zwłaszcza wtedy, gdy na kilka dni popsuje się pogoda i pszczoły nie są w stanie zdobyć w tym czasie żadnego pokarmu. Zdarza się też, zwłaszcza w okresie bezpożytkowym, że taka ogołocona z zapasów rodzina opuści ul i odleci w poszukiwaniu innego, lepszego miejsca. Mówi się wtedy o wyjściu roju głodniaka. Jako głodniaki uciekają zawsze rodziny bardzo słabe, gdyż tylko takie mogą stracić wszystkie zapasy w wyniku rabunku. Taki rój głodniak rzadko znajduje lepsze warunki do życia i zazwyczaj w nowym miejscu po paru dniach osypuje się z głodu, chyba że naleci na słabą rodzinę w innej pasiece, posiadającą zapasy. Innym przypadkiem ucieczki rodziny w postaci roju jest opuszczenie gniazda przez pszczoły silnie porażone przez warrozę.
Gdy wszystkie rodziny w pasiece są o podobnej sile, a rabunek został wywołany przez nieostrożne pozostawienie na pasieczysku miodu, syropu czy przez zbyt długo wykonywany przegląd, po paru godzinach pszczoły się uspokajają i sytuacja wraca do normy. Jeżeli jednak któraś z rodzin jest wciąż rabowana, można próbować ją uratować zmniejszając jej wylotek, by mogła przezeń przejść tylko jedna pszczoła. Jeżeli mimo to rabunek trwa, ul z rabowaną rodziną przestawia się na inne miejsce, co zmyli pszczoły rabujące. Z reguły jednak rodzina, która nie może się obronić przed rabunkiem jest słaba i korzyści z niej nie będzie żadnych, jeżeli zaś dzieje się to pod koniec sezonu, prawdopodobnie nie przezimuje. Nie opłaci się więc jej utrzymywać i powinno się ją połączyć z inną słabą rodziną.
W okresie bezpożytkowym, w drugiej części lata, często w czasie karmienia, może dochodzić do cichych rabunków. Polegają one na wykradaniu pokarmu ze słabszych rodzin przez pojedyncze pszczoły, które niezauważone dostają się do nich przez wylotki oraz różne szpary w ulach. Rabowana w ten sposób rodzina może stracić wszystkie zapasy zimowe jeszcze w sierpniu lub we wrześniu, mimo że została zaopatrzona w taką samą ich ilość jak reszta pasieki. Nie wiadomo, jakie mechanizmy decydują o tym, że w tym okresie obce pszczoły wpuszczane są do nie swojego ula i mogą bezkarnie wynosić zapasy. Pszczoły te nie są atakowane przez strażniczki i nie są z nimi toczone walki, przez co rabunek taki pozostaje niezauważony przez pszczelarza. Często tacy rabusie korzystają z różnych szczelin, otworów i dziur w ulach, które nie są dobrze chronione przez strażniczki rabowanej rodziny. Dlatego ule w pasiece powinny być wykonane starannie, a wylotki, zwłaszcza w ulach zajmowanych przez słabe rodziny, powinny być zmniejszone.
W omawianym okresie często obserwuje się zarówno w pasiece jak i w pobliżu pracowni i magazynów plastrów ciemne, pozbawione owłosienia pojedyncze pszczoły. Określane przez pszczelarzy jako „czarne rabusie” w rzeczywistości są osobnikami chorymi na chroniczny paraliż wirusowy (CPV). Nie są one wpuszczane do swoich uli i poszukują usilnie pokarmu, ale tylko dla siebie. Pszczelarze często błędnie uznają je za stare, spracowane, najbardziej zasłużone dla pasieki pszczoły, które w ostatnich dniach swojego życia chcą jeszcze pracować z pożytkiem dla swoich rodzin. Pszczoły te są źródłem zakażenia wirusem dla rodzin, do których uda im się przedostać. Zakażeniu tą drogą zapobiega się przez utrzymywanie w pasiece silnych rodzin, które obcych, chorych pszczół do swoich uli nie wpuszczą.
Rabunki w obrębie jednej pasieki są problemem jej właściciela. Więcej kłopotu mogą przysporzyć rabunki pomiędzy pasiekami, do których dochodzi zwłaszcza wtedy, gdy blisko dużej, składającej się z silnych rodzin pasieki znajduje się mniejsza. Pszczoły z silnych rodzin mogą w już od wczesnej wiosny nękać tę drugą, czemu sprzyjać będą przerwy w pożytkach i czynniki usposabiające do rabunku, czyli wspomniane już długotrwałe przeglądy, pozostawianie plastrów z zapasem na pasieczysku oraz karmienie rodzin w ciągu dnia. Problemu rabunków w tym przypadku nie da się rozwiązać metodami z zakresu gospodarki pasiecznej, ponieważ jest on spowodowany nadmiernym przepszczeleniem terenu. Jedynym rozwiązaniem jest wtedy zmniejszenie liczebności pasiek obydwu pszczelarzy, a być może też i innych, gospodarujących na tej okolicy.
Skłonność do rabunków jest cechą przekazywaną genetycznie. Trudno jednak ją eliminować w drodze pracy hodowlanej, ponieważ nie ma jasnych kryteriów oceny tej cechy. Ocena skłonności do rabunków opiera się na dość subiektywnych obserwacjach i wnioskach pszczelarzy, które nie zawsze pozwalają wyciągnąć jednoznaczne wnioski. Często obserwuje się, że najwięcej wśród rabusiów jest pszczół o jasnym ubarwieniu oskórka, zwanych popularnie włoszkami lub ich krzyżówkami. Należałoby ocenić, czy w rzeczywistości te pszczoły są chętne do rabowania, czy też ze względu na jasną barwę dają się odróżnić od pozostałych pszczół, i to zarówno innych rabusiów, jak i pszczół broniących się. Poza tym przewaga wśród pszczół rabujących owych „Włoszek” nie musi oznaczać większej skłonności do rabunków. Te pszczoły mają większe potrzeby żywieniowe, ponieważ ich rodziny rozwijają się bardziej intensywnie od pszczół innych ras i linii i gromadzą więcej zapasów, bardziej intensywnie wiec penetrują okolicę w poszukiwaniu pokarmu. Niemniej zdarza się, że rodziny gromadzące najwięcej miodu są jednocześnie skłonne do rabunków, co widać zwłaszcza w okresach bezpożytkowych. Taka rodzina potrafi zgromadzić pełne gniazdo miodu, podczas gdy inne utrzymują się przy życiu tylko dzięki karmieniu. Wbrew pozorom, skłonność do rabunków nie zawsze idzie w parze z agresywnością.
Postępowanie z rodzinami z trutówkami
Trutówki są to pszczoły robotnice, które w określonych warunkach składają jajeczka, względnie mają taką możliwość. Dlatego trutówki umownie dzieli się na fizjologiczne i anatomiczne. Trutówki fizjologiczne to pszczoły, u których nastąpił rozwój jajników i które rozpoczęły składanie jaj, natomiast anatomiczne, mimo rozwiniętych jajników, jajeczek nie składają, mogą jednak w każdej chwili tę czynność podjąć, co zresztą nierzadko robią.
Trutówki poważne zagrożenie dla prawidłowego rozwoju i dalszej egzystencji rodziny pszczelej stanowią tylko wtedy, gdy brakuje w niej matki, a samo pojawienie się trutówek jest spowodowane jej wcześniejszą długotrwała nieobecnością. W innych sytuacjach pszczoły problem obecności czerwiących trutówek w rodzinie rozwiązują same, wypędzając je z ula lub je zabijając. Do pojawienia się trutówek, a więc rozwoju zredukowanych do postaci szczątkowej narządów rozrodczych pszczół robotnic dochodzi zawsze na skutek niedoboru substancji matecznej w rodzinie oraz spożywania dużych ilości mleczka przez niektóre pszczoły.
Jest kilka takich sytuacji w rodzinie pszczelej. Najbardziej niekorzystna, skutkująca pojawieniem się wielu intensywnie czerwiących trutówek, to długotrwały brak matki. Jeżeli rodzina z jakiejś przyczyny straci matkę i pszczołom nie uda się wychować matki ratunkowej, nie podda też nowej matki pszczelarz, a brakuje młodego, niezasklepionego czerwia, po pewnym czasie zaczynają czerwić trutówki. Czas ten może być różny: czasem jest to kilka dni od zaginięcia matki, czasem miesiąc lub dłużej. W bezmatecznej i pozbawionej młodego czerwia rodzinie brakuje substancji matecznej, która hamuje rozwój jajników u robotnic. Młode pszczoły wytwarzają dużo mleczka, nie karmią jednak nim larw ani matki, karmią za to inne robotnice, u których następuje dynamiczny rozwój jajników i które zaczynają składać jajeczka. Próba poddania takiej rodzinie matki kończy się fiaskiem, pszczoły bowiem nową matkę natychmiast likwidują, zaś mateczniki ratunkowe odbudowane na poddanym młodym czerwiu są zgryzane przez trutówki. (zdj. Plaster zaczerwiony przez trutówki).
Zdarza się, że trutówki zaczynają czerwić bardzo szybko, w trakcie poddawania młodej, nieunasiennionej matki. Okres od poddania matki do podjęcia przez nią czerwienia może trwać nawet do dwóch tygodni. W tym czasie mogą zacząć czerwić trutówki, co może zdezorientować pszczelarza, który zaczyna wtedy podejrzewać, że poddana matka przez pszczoły została zlikwidowana lub nie wróciła z lotu godowego. Zaskoczenie może być całkowite, gdy pszczelarz znajdzie w gnieździe matkę, która przygotowuje się do lotu weselnego, właśnie z niego wróciła (o czym świadczy wystające z odwłoka „znamię weselne”) lub już składa pierwsze jajeczka. Z takiej sytuacji pszczelarze czasem wyciągają błędny wniosek, że jajeczka pojawiające się już od kilku dni w plastrach są składane przez matkę jeszcze przed jej unasiennieniem. W rzeczywistości jednak składają je trutówki, które w ciągu paru dni po podjęciu przez matkę czerwienia zostaną zlikwidowane. Jaja trutówek różnią się od tych składanych przez matkę, ponieważ rozłożone są w plastrach nieregularnie, często po kilka w jednej komórce i na ich ściankach. Oczywiście jaja trutówek nie są zapłodnione.
Trutówki mogą tez podejmować czerwienie w pełnowartościowych rodzinach, posiadających czerwiącą matkę. Zdarzyć się to może wtedy, gdy w skład silnej rodziny wchodzi dużo młodych pszczół, wytwarzających duże ilości mleczka, a młodego czerwia jest za mało, by zostało ono przezeń spożyte i pszczoły karmią się nim nawzajem. Młodego, niezasklepionego czerwia jest mało, ponieważ wcześniej czerwienie matki zostało ograniczone przez odgrodzenie matki kratą na paru tylko plastrach lub pszczoły zapełniły wszystkie puste plastry w gnieździe nektarem. Matka składa niewiele jajeczek, przez co jej czynności wydzielnicze są ograniczone i substancji matecznej w rodzinie jest niewiele. Niektóre z dobrze odżywionych pszczół zaczynają składać pojedyncze jajeczka w różnych plastrach w miodni. Pojawiający się niespodzianie czerw w plastrach, do których matka nie ma dostępu sugeruje, że to pszczoły przenoszą jajeczka przez nią składane. Rozumowanie takie jest zupełnie bezpodstawne, ponieważ pszczoły nie posiadają żadnych mechanizmów pozwalających przenosić jajeczka i umieszczać je w komórkach. Zdarza się, że z takich jajeczek pszczoły wychowają matkę, co tym bardziej utwierdza pszczelarza w przekonaniu, że jajeczko takie zostało przeniesione, ponieważ matki są wychowywane z jajeczek zapłodnionych. Matka taka może się nawet unasiennić i czerwić równolegle ze starą matką, do czasu, gdy jest od niej oddzielona kratą odgrodową. Po zabraniu kraty matki walczą ze sobą i pozostaje jedna. W opisanym przypadku składanie jajeczek przez trutówki trwa na ogół do momentu wystąpienia obfitego pożytku lub pojawienia się w rodzinie większej ilości otwartego czerwia.
Zjawisko takie udało się wytłumaczyć wraz z wyjaśnieniem determinacji płci u pszczół. Otóż w czasie podziału mejotycznego, procesu, w wyniku którego w jajnikach matek (i trutówek) powstają jajeczka, może dość do zlania się jąder dzielących się komórek. Powstałe w wyniku tego zjawiska jajeczko będzie miało diploidalny garnitur chromosomowy i wykształci się z niego truteń diploidalny lub samica. Larwy diploidalnych trutni są przez pszczoły zjadane w trzeciej godzinie życia, zaś z pozostałych larw zostaną wychowane robotnice. Jeżeli takie jajeczko zostało złożone przez trutówkę w miseczce matecznikowej, pszczoły mogą z niego wychować matkę. Również w sytuacji, gdy pszczoły w części gniazda oddalonej od miodni silnie odczuwają sieroctwo (ze względu na bardzo małe stężenie substancji matecznej w pokarmie), mogą z takiej larwy wychować matkę, budując matecznik ratunkowy. Bodźcem pobudzającym pszczoły do zakładania mateczników jest tutaj taka sama sytuacja feromonowa, jak przy wychowie matek w obecności matki w rodzinie wychowującej.
Podobna sytuacja może mieć miejsce w rodzinie, gdzie czerwiące trutówki pojawiły się wskutek długotrwałej bezmateczności. Z czerwia przez nie składanego inne pszczoły próbują wychować matki i budują mateczniki ratunkowe. Najczęściej nic się z nich nie wygryza, jednak z około 2 % jaj złożonych przez trutówki mogą być wychowane robotnice. Może się więc zdarzyć, że rodzina wychowa sobie tym sposobem matkę, która unasienni się i zacznie czerwić, dzięki czemu rodzina zostanie uratowana. Częściej jednak niespodziane pojawienie się matki w rodzinie z czerwiącymi trutówkami jest wynikiem nalecenia obcej matki powracającej z lotu godowego lub wędrującej z rojem.
Niestety, do takiego samodzielnego uratowania się rodziny, w której intensywnie czerwią trutówki dochodzi bardzo rzadko. Najczęściej rodzina słabnie coraz bardziej, gdyż z braku czerwia pszczół w niej ubywa, w końcu zostaje zlikwidowana w wyniku rabunku. Ratowanie bezmatecznej rodziny z trutówkami jest ryzykowne i kosztowne, ponieważ poddana jej matka na ogół jest zabijana przez pszczoły. Dlatego rodzinę taką zazwyczaj się likwiduje, zwłaszcza gdy jest ona w słabej kondycji i ewentualne doprowadzenie jej do dużej siły (po przyjęciu matki) trwało by bardzo długo.
Nie ma dobrej recepty na zlikwidowanie rodziny z trutówkami. Na ogół pszczoły z niej wytrząsa się na ziemię, po uprzednim odstawieniu ula. Pozbawione w ten sposób gniazda robotnice rozlecą się po innych ulach, co często może się dla nich kończyć tragicznie. Są to bowiem na ogół starsze pszczoły, które przez obce rodziny będą niechętnie przyjmowane i większość z nich zostanie zażądlona na wylotkach. Jeżeli likwidowana rodzina była bardzo silna, większość pochodzących z niej pszczół zgromadzi się w jednym ulu, stojącym najbliżej jej wcześniejszego stanowiska. Dojdzie wtedy do walki miedzy pszczołami, w efekcie której może nawet dojść do zabicia matki w nalecianej rodzinie. Wtedy bardzo szybko zaczną w niej czerwić trutówki i kolejną rodzinę trzeba będzie przeznaczyć do likwidacji. Pustego ula nie można ustawić w jego poprzednim miejscu, gdyż wrócą do niego pszczoły ze zlikwidowanej rodziny. Mogą w pierwszych dniach nawet pobudować niewielki plaster, w którym znów zaczną składać jajeczka, ale po pewnym czasie wyginą ze starości, jeżeli wcześniej nie osypią się z głodu.
Ponieważ pojawienie się trutówek w rodzinie może stanowić duży kłopot, należy się orientować co do stanu wszystkich rodzin pszczelich i obecności w nich matek. Wszystkie prace pasieczne należy wykonywać ostrożnie, by wyeliminować możliwość zagniecenia matki. Ule i ich wyposażenie powinny być starannie wykonane, co również zapobiega gnieceniu pszczół. Ze względu na możliwość opisanego wcześniej opanowania przez trutówki z likwidowanego pnia innej, normalnie rozwijającej się rodziny, można rodzinę z trutówkami próbować ratować. Ratowanie polega na przeprowadzeniu zbiegów, które ułatwią przyjęcie przez nią matki. Każdy z polecanych sposobów obarczony jest jednak dość dużym ryzykiem.
Najczęściej polecana metoda polega na wytrząśnięciu wszystkich pszczół z ratowanej rodziny na ziemię w pewnej niewielkiej odległości od pasieki. Pusty ul ustawia się w poprzednim miejscu, a gniazdo w nim zestawia się z kilku plastrów częściowo wypełnionych zapasem i przynajmniej dwóch plastrów z czerwiem zasklepionym (na wygryzieniu). W środku gniazda umieszcza się matkę w klateczce, zamkniętą „na ciasto”. Większość pszczół szybko wraca do ula, natomiast część trutówek zostaje na ziemi i ginie. Silnie rozczerwione trutówki, obficie karmione przez inne robotnice, są zbyt ciężkie by mogły dolecieć do ula. Praktyka wykazuje, że podobne efekty przynosi sposób nieco uproszczony, polegający na strząśnięciu pszczół przed ul, po czym do gniazda wstawia się 1 ÷ 3 plastry z innego ula z czerwiem na wygryzieniu, najlepiej z obsiadającymi je młodymi pszczołami. Tutaj również w środek gniazda poddaje się matkę w klateczce. Po wytrząśnięciu pszczół wnętrze ula należy silnie odymić, co spowoduje ucieczkę pszczół które pozostawały poza plastrami. Efektywność tej metody podobna do opisanej wcześniej, z wyrzuceniem pszczół w pewnej odległości od pasieki, świadczy bardziej o korzystnym oddziaływaniu na przyjęcie matki stresu związanego z usuwaniem pszczół i stosowaniem dużych ilości dymu niż o rzekomej nielotności trutówek. Zapewne nie bez znaczenia jest tutaj oddziaływanie młodych pszczół, wygryzających się z poddanego czerwia.
Inny sposób, bardziej kosztowny w wypadku niepowodzenia, to poddanie młodej, czerwiącej matki z odkładem. Polega on na wstawieniu do rodziny z trutówkami odkładu z czerwiącą matką, którą należy zamknąć w klateczce. Po kilku dniach sprawdza się jej przyjęcie. Jest to sposób nader ryzykowny, gdyż można stracić odkład z czerwiącą matką. W każdej z opisanych metod ratowaną rodzinę należy podkarmić.
Izolowanie pszczół na czas wykonywania chemicznych zabiegów ochrony roślin
Zabezpieczenie pszczół przed wytruciem przez zamknięcie ich w ulach lub wywiezienie pasieki na czas wykonywania chemicznego zabiegu ochrony roślin oraz na czas działania zastosowania środka powinno być ostatecznością. Obowiązujące przepisy nie przewidują możliwości stosowania w rolnictwie środków chemicznych w taki sposób, by mogły one zagrażać pszczołom i innym organizmom oprócz tych, na które działanie danego środka jest ukierunkowane. Dlatego nie wolno stosować środków toksycznych dla pszczół w okresie kwitnienia roślin. Zabronione jest też opryskiwanie plantacji, na których występują kwitnące chwasty. Do ochrony roślin powinny być dobierane preparaty mało toksyczne dla pszczół oraz obowiązkowo należy przestrzegać okresów ich prewencji. W czasie zabiegu ciecz robocza nie może być znoszona przez wiatr, a sam zabieg powinien być wykonywany wieczorem, po ustaniu lotów pszczół i innych owadów.
Wymienione warunki są znane rolnikom i innym osobom wykonującym zabiegi chemiczne, ponieważ wymagane jest od nich ukończenie stosownego kursu i złożenie egzaminu. Sprzęt używany do wykonywania zabiegów chemicznych jest co roku kontrolowany przez upoważnione do tego jednostki i wszelkie usterki, mogące wpłynąć na jego niewłaściwe działanie muszą być usuwane. Dlatego pszczoły zabezpiecza się przed wytruciem przez zamknięcie ich w ulach lub wywiezienie w sytuacjach, gdy istnieje obawa, ze zabieg chemiczny zostanie wykonany niewłaściwie lub zostanie zastosowany środek, który nie powinien być użyty ze względu na jego wysoką toksyczność.
Jeżeli zachodzi potrzeba wywiezienia pasieki, do przewozu przygotowuje się ją tak, jak to zostało omówione w rozdziale o gospodarce wędrownej. Ramki i elementy uli zabezpiecza się przed przemieszczaniem, zapewnia się rodzinom wentylację i wywozi się je na odległość przynajmniej kilku kilometrów, by pszczoły lotne nie wróciły na stare miejsce. Jeżeli pszczoły przed wytruciem uchroni przerwa w lotach trwająca od kilku godzin do jednej doby, ule mogą pozostać na pasieczysku, należy je tylko pozamykać, by pszczoły nie mogły latać. Ponieważ silne rodziny uległyby w tym czasie zaparzeniu i uduszeniu, trzeba im zapewnić bardzo dobrą wentylację. Robi się to tym samym sposobem, jak przy transporcie, używając osiatkowanych ram zakładanych w miejsce powałek lub zapewniając przepływ powietrza przez otwór w osiatkowanej dennicy wielofunkcyjnej. Samo zasiatkowanie wylotów w silnych rodzinach nie zabezpieczy wystarczającej wentylacji, ponieważ dużo pszczół będzie się w wylotkach gromadzić i zamkną ich światło. W czasie upałów kubaturę uli zasiedlanych przez najsilniejsze rodziny należy powiększyć, dostawiając pusty korpus lub półnadstawkę. Jest to ważne zwłaszcza wtedy, gdy pasieka stacjonuje w miejscu nasłonecznionym.
Źródło: Dodatkowe prace w pasiece
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.