Archive for the ‘Nowinki pszczelarskie’ Category
Cuda z plastikowych butelek PET no comments
Ekologia – kampania – odpady plastikowe Ruszyła kampania zachęcająca do segregowania odpadów z tworzyw sztucznych. Pomysłodawca akcji – Fundacja PlasticsEurope Polska – chce namówić społeczeństwo do selektywnej zbiórki różnego rodzaju plastiku. Anna Kozera-Szałkowska z fundacji wyjaśnia Informacyjnej Agencji Radiowej, dlaczego tak ważne jest segregowanie odpadów właśnie z tego tworzywa. Odpady plastikowe możemy bowiem wielokrotnie przerobić i potem wytwarzać z nich inne produkty. Fundacja po raz trzeci angażuje się w kampanię. Na ulicach wielu miast pojawiły się billboardy z hasłem „Segreguj plastik. Każdy plastikowy odpad ma wartość, pozwól ją odzyskać”. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że na przykład energia z jednej foliowej reklamówki pozwala na 10 minut świecenia 60-watowej żarówki. Podobnych przykładów jest więcej. Z 35 butelek PET można zrobić tak zwaną „przędzę”, która posłuży do wyprodukowania bluzy polarowej. Granulat, który powstaje z odpadów plastikowowych, można wykorzystać do produkcji doniczek, wiader, kijów do szczotek czy jako wypełnienie do mebli tapicerowanych. Tegoroczna kampania jest kierowana przede wszystkim do mieszkańców stolicy. W Warszawie z segregacją odpadów nadal nie jest dobrze. Tylko 6 procent odpadów plastikowych jest poddawane selektywnej zbiórce. Reszta trafia na wysypiska. Stąd firmy zajmujące się recyklingiem nie są ich w stanie odzyskać i przerobić – tłumaczy Paweł Machulski z jednej z warszawskich firm, która zajmuje się sortowaniem odpadów z tworzyw sztucznych. „Nie przeszkadzają nam etykiety, zakrętki na butelkach czy zanieczyszczenia – wystarczy, że ludzie wrzucą to do specjalnych, żółtych pojemników. Resztę zrobimy na sortowni” – podkreślił Machulski. Odpady plastikowe mogą też być wykorzystywane do produkcji alternatywnych paliw. W Polsce już działają cementownie, które wykorzystują takie paliwo. W planach jest budowa kilku specjalnych fabryk, które będą przerabiać tworzywa sztuczne na paliwo, a potem na energię, która będzie mogła być dostarczana do naszych domów. Kaloryczność tworzyw sztucznych porównuje się z tą, którą ma gaz czy olej. Plastik zawiera w sobie 45 megadżuli na kilogram. Informacyjna Agencja Radiowa(IAR)/Agnieszka Drążkiewicz/Siekaj
Miód, serce i układ krwionośny – kojące działanie miodu no comments
Obecnie chorobę niedokrwienną serca lub chorobę wieńcową serca określa się jako następstwo miażdżycy tętnic wieńcowych.
Na skutek miażdżycy dochodzi do zwężenia tętnic i upośledzonego przepływu krwi, co w znacznym stopniu zmniejsza pokrycie zapotrzebowania mięśnia sercowego na tlen, szczególnie w czasie wysiłku. Do największych zagrożeń chorobą niedokrwienną serca należy zaliczyć: wysokie stężenie cholesterolu całkowitego (powyżej 200 mg/dl) i cholesterolu LDL (powyżej 130 mg/dl) w surowicy krwi, palenie tytoniu, nadużywanie alkoholu, nadciśnienie tętnicze (160/95 mm Hg), cukrzycę, otyłość i stres. W najgroźniejszej postaci choroba niedokrwienna serca objawia się dusznicą bolesną lub zawałem serca. Na skalę tego problemu może wskazywać fakt, że objawy niedokrwiennej choroby serca występują w Polsce u około 1 min osób i jest ona główną przyczyną przedwczesnej umieralności mężczyzn. Badania kliniczne nad wpływem miodu na chorobę niedokrwienną serca przeprowadziła Górkiewicz-Kot (1). W badaniach wzięło udział 88 chorych w wieku powyżej 65 lat, którzy przez 3 miesiące otrzymywali doustnie 75 g miodu lipowego lub gryczanego, po 2 łyżki stołowe na czczo, rano na godzinę przed pierwszym posiłkiem i wieczorem godzinę po ostatnim posiłku. Jeśli przyjąć, że łyżka stołowa odpowiada 15 g miodu, to należałoby dziennie spożyć 5 łyżek miodu, 3 rano i 2 wieczorem. Wyniki badań zebrane w tabeli 1 wskazują że u większości chorych w znacznym stopniu zmniejszyła się częstość bólów w okolicy serca (84,6%), zmniejszyła się częstość kołatania serca (64,8%), zmniejszyła się niewydolność fizyczna (77,3%), ustąpiły kłopoty z zasypianiem (55,7%) i polepszyło się ich samopoczucie (45,5%). Łącznie po zastosowanym leczeniu miodem pojawianie się tych symptomów u chorych z niedokrwienną chorobą serca zmniejszyło się o 65,9%. Stąd wniosek, że systematyczne przyjmowanie miodu przez dłuższy czas może w dużym stopniu poprawić stan zdrowia pacjentów cierpiących na niedokrwienną chorobę serca. Co ważne, podawanie miodu może uzupełniać podstawowe leczenie tej choroby.
Działanie miodu na serce i układ krążenia znane jest od dawna. Dzięki dużej zawartości glukozy i fruktozy miód jest produktem łatwo przyswajalnym przez organizm, w tym poprzez mięsień sercowy. Wysoko energetyczne składniki wchłaniane są wprost do krwi już w błonie śluzowej żołądka, z pominięciem przewodu pokarmowego. Miód w ilości 100 g dostarcza średnio 325 kcal energii. Występująca w miodzie acetylocholina wzmacnia siłę skurczu i wydolność mięśnia sercowego. Przyczynia się do tego także potas występujący w miodzie w relatywnie dużej ilości. Miód sprawia obniżenie ciśnienia tętniczego krwi, a także rozszerzenie naczyń wieńcowych. Przyczynia się do zahamowania procesu miażdżycowego. Wpływ miodu na układ oddechowy można wyjaśnić jego szerokim zakresem działania biologicznego. Miód odróżnia się właściwościami antybiotycznymi, przeciwzapalnymi, wykrztuśnymi i odnawiającymi. Za działanie przeciwdrobnoustrojowe miodu odpowiedzialny jest przede wszystkim nadtlenek wodoru. Bardzo ważną rolę odgrywają też składniki olejków eterycznych. Z silnym działaniem składników olejkowych posiadamy do czynienia w przypadku komponentów miodowych. Dla przykładu terpeny z ziołomiodu sosnowego wchłaniają się częściowo poprzez błonę śluzową górnego odcinka dróg oddechowych, przedostają się do płuc i wydychane z powietrzem oddziałują na drobnoustroje występujące w nabłonku śluzowym. Terpeny odznaczają się także działaniem przeciwzapalnym. Miód odróżnia się także właściwościami przeciwalergicznymi. Powiązane jest to głównie ze zmniejszeniem obrzęku błon śluzowych, który towarzyszy stanom alergicznym dróg oddechowych, jak i z działaniem uodparniającym miodu. Miód wykazuje wyraźnie lecznicze działanie na wątrobę i drogi żółciowe. Ze względu na dużą ilość glukozy i fruktozy jest on łatwo przyswajalny przez ten organ. Glukoza zawarta w miodzie, poza odżywiania komórek wątrobowych, odgrywa także dużą rolę w procesach odtruwania organizmu. W wyniku łączenia związków toksycznych z kwasem glukuronowym i pirogronowym powstają połączenia łatwo rozpuszczalne w wodzie, które wydalane są z organizmu wraz z moczem. Natomiast fruktoza niemal zupełnie wykorzystywana jest do syntezy glikogenu, zwiększając w ten metodę jego zapas w wątrobie. Prowadzi to do przyspieszenia przemiany materii w tkankach, a również do wzmocnienia czynności ochronnej i odtruwającej wątroby. A przy tym występująca w miodzie cholina obniża poziom lipidów w wątrobie , a oprócz tego zwiększa wydzielanie żółci. Duża zawartość cukrów redukujących, takich jak glukoza i fruktoza , a ponadto niewielka ilość sacharozy, czynią miód pomocnym w leczeniu cukrzycy. Cenna jest przede wszystkim obecność fruktozy, cukru łatwo przyswajalnego poprzez chorych na cukrzycę. Korzystny wpływ na metabolizm węglowodanów w organizmie wykazuje a dodatkowo acetylocholina oraz dodatkowo niektóre biopierwiastki, zwłaszcza cynk i chrom.
Delta Nigru no comments
Amnesty International zakwestionowała wiarygodność danych cytowanych przed wysokiej rangi urzędnika ONZ badającego skażone wyciekiem ropy tereny w Ogonilandzie w Delcie Nigru.
Przedstawiciel Programu Ochrony Środowiska ONZ (UNEP) powiedział, że 90% wycieku ropy w Ogonilandzie jest wynikiem sabotaży lub działalności przestępczej, a tylko 10% wynika z powodu wadliwego wyposażenia i zaniedbań ze strony firm takich jak Shell.
Amnesty International zakwestionowała wiarę UNEP w te dane, które zostały wypracowane przez nigeryjskie agencje regulacyjne, znane z zależności od korporacji naftowych podczas prowadzenia dochodzeń w sprawie wycieków ropy. „Posługiwanie się tymi danymi byłoby całkowitym nieporozumieniem, mającym poważne konsekwencje dla mieszkańców Delty Nigru,” powiedziała Audrey Gaughran, Dyrektorka Programu Amnesty International ds. Globalnych Zagadnień.
„UNEP musi być świadomy faktu, że te dane były przez lata mocno kwestionowane przez społeczności i grupy działające na rzecz ochrony środowiska. Te dane są całkowicie niewiarygodne.”
„Mieszkańcom Delty Nigru od lat odmawia się sprawiedliwości i kłamie w żywe oczy. Sprawa przyczyny wycieków ropy jest bardzo delikatna. Jeśli UNEP komentuje sprawę wycieków ropy, to powinno to robić wyłącznie w oparciu o wiarygodne dowody, a nie dane, które są źródłem konfliktu.”
Opublikowany w czerwcu 2009 roku raport Amnesty International na temat wpływu skażenia przemysłowego ropą na prawa człowieka dowiódł, iż dochodzenie w sprawie wycieków ropy w Delcie Nigru nie zostało przeprowadzone w sposób niezależny i nieadekwatnie określono proporcję wycieków spowodowanych przez sabotaż do tych wynikających z wadliwego wyposażenia. Amnesty International uważa, że w wielu przypadkach korporacje naftowe miały znaczący wpływ na określenie przyczyn wycieków.
Raport przedstawia przypadki, w których Shell twierdził, iż wyciek ropy był wynikiem sabotażu, a jednocześnie ten sam wyciek był podważany w wyniku śledztwa prowadzonego przez sąd. Amnesty International zaapelowała o niezależny nadzór nad przemysłem naftowym w Delcie Nigru, w tym ujawnienie wszystkich istotnych informacji na temat przyczyn skażenia ropą.
Według szacunków Shell, w latach 1989-1994, tylko 28% wycieków ropy w Delcie Nigru zostało spowodowanych przez sabotaż. W 2007 roku szacunki Shell wzrosły do 70%. Natomiast dane przedstawione przez Shell teraz, wzrosły do ponad 90%. Amnesty International wielokrotnie zwracała się do Shell z prośbą o przedstawienie dowodów potwierdzających te dane, jednak Shell nie przedstawił takiego dokumentu.
„Akty sabotażu i wandalizmu są poważnym problemem, jednak nie ma żadnych dowodów potwierdzających dane przekazywane przez korporacje naftowe i nigeryjskie agencje rządowe,” powiedziała Audrey Gaughran.
Kaszel u dzieci no comments
Kaszel nocny u dzieci
Kaszel jest jednym z najważniejszych objawów schorzeń dróg oddechowych. Jest on najczęściej wynikiem podrażnienia błony śluzowej układu oddechowego przez wydzielinę powstającą na skutek stanu zapalnego. Wyróżnia się kaszel suchy, to znaczy bez odkrztuszania plwociny, pojawiający się zwykle na początku ostrych procesów zapalnych, a także kaszel wilgotny, połączony z odkrztuszaniem, charakterystyczny dla przewlekłych stanów zapalnych dróg oddechowych. Ostre schorzenia dróg oddechowych, przebiegające z wysoką gorączką i silnym kaszlem, są zazwyczaj pochodzenia wirusowego (stany przeziębieniowe, grypa). Zdarza się, że na skutek tego powstaje tak zwana nadreaktywność oskrzeli i kaszel utrzymuje się długo po ustąpieniu stanu zapalnego. Jest to zwykle wilgotny, uporczywy kaszel, nasilający się w nocy. U dzieci wrażliwych i pobudliwych kaszel nocny pojawia się także w przewlekłym zapaleniu gardła i jamy nosowo-gardłowej. Niezależnie jednak od mechanizmu jego powstawania, kaszel nocny u dzieci jest bardzo uciążliwy zarówno dla samych dzieci, jak i dla ich rodziców. Jednym ze sposobów leczenia tego schorzenia okazał się miód. Potwierdzają to badania Paula i wsp. (2) przeprowadzone w warunkach szpitalnych. Badaniami objęto dzieci obojga płci w wieku 2-18 lat, które cierpiały z powodu zakażeń górnych dróg oddechowych i manifestowały wyciek śluzowy z nosa oraz kaszel, rozciągający się także na porę nocną przez 3-7 dni choroby. Dzieciom pierwszej grupy (w liczbie 35) podawano przed snem miód, przy czym jego ilość różnicowano w zależności od wieku, i tak dzieci w wieku 2-5 lat otrzymywały pół łyżeczki od herbaty, w wieku 6-11 lat-łyżeczkę od herbaty i w wieku 12-18 lat- dwie łyżeczki od herbaty miodu. Dzieciom drugiej grupy (w liczbie 33) podawano lek przeciwkaszlowy Dekstrometorfan w miodzie sztucznym, również w zróżnicowanych dawkach: w wieku 2-5 lat 8,5 mg/dawkę, w wieku 6-11 lat -17 mg/dawkę i w wieku 12-18 lat – 34 mg/dawkę. Natomiast dzieci trzeciej grupy (w liczbie 37) otrzymywały odpowiednie ilości miodu sztucznego. Następnie wszystkie dzieci obserwowano pod kątem częstotliwości występowania kaszlu, jego intensywności, dokuczliwości, wpływu na sen dzieci oraz towarzyszących im rodziców. Wyniki obserwacji określano ankietowo w postaci punktów.
Efekty badań przedstawiono w tabeli 2. Na ich podstawie można wnioskować, że miód pszczeli obniżał wszystkie wymienione powyżej kryteria odnoszące się do dzieci i ich rodziców o 32,1%, natomiast, dekstrometorfan tylko o 14,2% w porównaniu do dzieci nie leczonych. Dane te odznaczały się znamiennością statystyczną. A zatem podanie od pół łyżeczki do dwóch łyżeczek od herbaty miodu, w zależności od wieku, przed snem wyraźnie zmniejsza symptomy kaszlu nocnego, powstałego w wyniku zakażeń górnych dróg oddechowych. Okazało się, ze miód działał w tym przypadku lepiej od silnego środka przeciwkaszlowego, jakim jest dekstrometorfan. W kraju substancję tę zawiera syrop wytwarzany pod nazwą Dexatussin. Trzeba dodać, że lek ten obarczony jest niektórymi przeciwwskazaniami (nie można go na przykład podawać dzieciom z astmą oskrzelową), a także działaniami niepożądanymi (zawroty głowy, zaburzenia ze strony przewodu pokarmowego), w przeciwieństwie do miodu pszczelego.
Poradnik dusigrosza no comments
– Przez miesiąc na jedzenie wydałam 500 zł – powiedziała mi rok temu Iwona, moja sąsiadka na Mazurach. Iwona i Zbyszek Karaszewscy, małżeństwo grafików z Warszawy, pracują jako freelancerzy, więc dzięki Internetowi spędzają w swoim domu na wsi połowę roku, od kwietnia do października.
Komunikat sąsiadki nie dawał mi spokoju. Więc można tak tanio? – Ale weź poprawkę na sierpień i wrzesień, kiedy świeże jarzyny są najtańsze – dodała Iwona. Od października ceny rosną.
W tym roku w sierpniu postanowiliśmy przeprowadzić ekologiczno-ekonomiczny eksperyment wspólnie z sąsiadami. Ile trzeba wydać, mieszkając na wsi, żeby smacznie, zdrowo i jak najtaniej wyżywić małą rodzinę, dwie, trzy osoby? Koniec lata to wysyp jarzyn, owoców, grzybów.
Postanowienia
Przez miesiąc będziemy kupować jedzenie głównie na targu, przede wszystkim świeże jarzyny, owoce i nabiał. Żadnych awokado, kiwi, borówek amerykańskich. Nawet arbuzy i banany sobie darujemy.
Iwona ma zioła w ogródku (mnie się nigdy nie udało), to będą przyprawy.
Mięso raz w tygodniu, ryby z okolicznych jezior, co nie jest łatwe, ale nie niemożliwe. Wędliny ograniczymy do minimum albo zrezygnujemy z nich w ogóle. Grzyby i jagody możemy zbierać sami albo kupić od lokalnych grzybiarzy.
Do tego kasze, ryż, ten, niestety, z ziemi obcej, makaron, nabiał oraz jak najmniej produktów z supermarketu. Mimo wszystko jogurtu, mąki, herbaty czy cukru nie będziemy wytwarzać same. Za to zero słodyczy. Nasza dieta, zgodna z wszystkimi piramidami żywienia i zaleceniami dietetyków, ma być urozmaicona i smaczna.
Czy okaże się również tania? Żywność na prowincji jest tańsza niż w wielkich miastach. Na dietę odchudzającą liczymy zatem tylko my, nie nasze portfele.
Luksusy z pól i lasów
Doświadczenie zaczynamy w czwartek na targu w Lidzbarku Welskim. Kupujemy hurtową ilość warzyw, które mają starczyć na cały tydzień. Pięć kilo gruntowych pomidorów (dwa na zupę), cztery kilo kartofli, włoszczyznę, cztery kilo ogórków (dwa na kiszenie), fasolkę szparagową, buraki – kg, kapustę, paprykę.
– W tym roku papryka dojdzie do 20 zł, bo pomidor jest drogi – straszy sprzedawca. Na razie płacimy za kilogram 5 zł). Jeszcze czosnek, marchewka, cebula. Natka pietruszki i koperek z ogrodu. Mendel, czyli 15, wiejskich jaj kosztuje 5 zł. Do naszego warzywnego koszyka dorzucamy jeszcze wiejską kurę za 25 złotych, słoik miodu za 10 zł, no i kusimy się na pół kilo wyjątkowo apetycznej kiełbasy żywieckiej (23 złote kg).
Z owoców mamy jabłka, śliwki. Rezygnujemy z droższych borówek amerykańskich i malin, po 5 złotych, choć i tak są tańsze niż w Warszawie.
Pokusą są świeże serki kozie u młodego sprzedawcy z gospodarstwa ekologicznego – naturalny oraz z pieprzem i tymiankiem. Cena 13 zł. Na tutejsze warunki to drogo, bo serki są małe, ale za to pyszne. Można stwierdzić, próbując na miejscu. Miejscowi przystają z zaciekawieniem, ale rzut oka na cenę i odchodzą. My fundujemy sobie ten luksus – zjemy go w sałatce z buraczkami i świeżym szczawiem, z łąki. Wydałyśmy około 150 złotych.
Do tego musimy dorzucić grzyby, ryby oraz biały ser, masło i śmietanę, które postaramy się kupić w gospodarstwie. Wydamy na to więcej niż 50 zł tygodniowo. Ale do tego dojdą artykuły, które kupimy w dyskoncie – herbata, cukier, cytryny, kawa, oliwa, makaron – za nie więcej niż 50 zł. I tak na wszystko wyjdzie ok. 250 złotych tygodniowo. Taniej się nie da.
Układamy jadłospis
Rosół z kury posłuży nam raz jako podstawa do zupy pomidorowej, drugi raz użyjemy go do szczawiowej. Mięso z rosołu zjemy w potrawce. Będzie raz zupa jagodowa, raz pierogi z jagodami. Jeden z kozich serków wkroimy do sałatki, drugi będzie ozdobą naszej potrawy luksusowej – kabaczków z ogrodu Iwony faszerowanych kozim serem i przyprawionych czosnkiem i bazylią. Makaron podamy z sosem ze świeżych kurek i prawdziwków z koperkiem i tymiankiem z ogrodu – starczy na dwa obiady.
Liczymy na ryby – szczupaka, lina, leszcza lub karasia z tutejszych jezior. Nie będzie to proste, w sklepie rybnym króluje mrożona panga. Na razie na kolację fundujemy sobie wędzonego pstrąga. Jeszcze ciepły, z małej wędzarni, płacimy 11 zł. Na śniadanie omlety, jajecznica lub jajka na miękko od kur dziobiących na podwórku.
Nasze menu zapowiada się całkiem luksusowo, chociaż nie przewiduje bordeaux ani chardonnay. Alkohol w ogóle w nim nie występuje, tniemy koszty.
Za dwa tygodnie planujemy znowu zakupy na targu. W menu knedle ze śliwkami, naleśniki, chłodnik lub gazpacho: zupa z pomidorów, ogórków, papryki i cebuli. Grzyby będą stałym daniem, tym bardziej, że zapowiadają się deszcze. Mój mąż i Zbyszek postanowili udać się z wędkami nad rzeczkę. Liczymy, że przyniosą kilka okoników, czyli jedną kolację. Podamy je na parze ułożone na jarzynach, z sosem curry (mamy w zasobach), do tego taboule z kaszy jęczmiennej z pomidorami, cebulą, ogórkami, natką pietruszki. Zupa z brokułów i kalafiorów z ziołami. Chyba oprzemy się czerninie, zupie z krwi kaczej, która w regionie uważana jest za przysmak. Na targu jest tania, ale nie pociąga nas menu wampirów.
– Na czym jeszcze można oszczędzić? – pytamy sąsiadkę Krystynę Borzecką, emerytowaną nauczycielkę z Łodzi, która w naszej wsi mieszka z mężem od 25 lat. – Mam 1400 zł emerytury i za to żyję, a nawet odkładam 100, 200 zł miesięcznie. Emerytura męża idzie na dom, benzynę, nieduży wyjazd. Borzeccy nie wydają tygodniowo na jedzenie więcej niż 120 zł. Z mleka od rolników robią ser i śmietanę. W ogrodzie mają drzewa owocowe i malutką szklarnię. Mięso kupują tylko z indyka ze znajomej farmy po cenie hurtowej.
– Właśnie zrobiliśmy konfitury z 11 kg wiśni. Poszło 11 kg cukru, wydaliśmy ponad 80 zł, bo słoiki mamy własne. Wystarczy na zimę. Dobry kucharz zrobi coś z niczego – dodaje pani Krystyna. Tym kucharzem jest jej mąż, pan Miecio.
250 złotych tygodniowo, 1000 miesięcznie. Tyle kosztuje podstawowy koszyk żywnościowy skalkulowany najoszczędniej, ale zdrowo. Taniej nie da rady. Czy to dobra wiadomość dla mieszczuchów marzących o egzystencji na wsi – sielskiej i taniej, blisko natury?
Jeśli wytrzymają bez zagranicznych serów, kontrolowanych win, egzotycznych dań i drogiego mięsa, da się. Bez specjalnych wyrzeczeń.
Miód na wirusy i bakterie no comments
Bakterie można zwalczać bakteriofagami. No tak, ale w Polsce jest tylko jeden instytut (Instytut Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN we Wrocławiu), do którego dostanie się prawie graniczy z cudem – czy jest więc inny sposób?
„Na zakażenia należy stosować miód pszczeli” – pisał urodzony w 2650 roku p.n.e. egipski medyk Imhoteb. Żyjący trzy tysiące lat później grecki lekarz Galen polecał miód jako środek na wzmocnienie, na potencję i odmłodzenie. Doceniał go również ojciec medycyny, Hipokrates, a Pliniusz sławił pszczeli produkt, nazywając go lekiem niebios.
Sam miód jest kompozycją ponad 70 różnych witamin i innych ważnych dla zdrowia substancji. Bogaty jest w witaminy A, B1, B2, B6, C, K, PP oraz enzymy. Specjaliści twierdzą, że spożywany regularnie, pomaga usuwać z organizmu substancje trujące, w tym metale ciężkie i niektóre alkaloidy.
Różne odmiany miodu od dawna stosowane są w medycynie ludowej. Nasz babcie doskonale wiedziały, że:- miód lipowy jest dobry na przeziębienie i grypę,- gryczany na choroby serca i układu krążenia,- wielokwiatowy i spadziowy na choroby alergiczne dróg oddechowych,- rzepakowy jest cenną odżywką regeneracyjną,- malinowy jest świetnym środkiem napotnym i przeciwgorączkowym,- akacjowy wykorzystuje się w leczeniu nadkwasoty żołądka, zaburzeń przewodu pokarmowego, nerek i dróg moczowych
Niektórzy twierdzą, że dwie łyżki miodu zjedzone po nadużyciu alkoholu pozwalają pozbyć się bólu głowy. Podobno dzieje się tak dzięki fruktozie, która przyspiesza neutralizację szkodliwych substancji powstałych po przedawkowaniu alkoholu. Fruktoza na pewno przyśpiesza trawienie i leczy niestrawność.Udowodniono również, że substancje zawarte w miodzie mają działanie antybakteryjne. Mogą zatem w walce z infekcjami wspierać, a czasem nawet zastępować kurację antybiotykową.
Miód jest również polecany dla diabetyków, gdyż gatunki z wysoką zawartością fruktozy – akacjowy i wrzosowy – nie wywołują dużych wahań poziomu cukru we krwi.
Na koniec zasady przechowywania: najkorzystniejsza temperatura to 8-10* w szczelnie zamkniętych pojemnikach z dala od światła UV, które niszczy enzymy; dopuszcza się trzymanie w pomieszczeniach o temperaturze nawet 20*, ale temperatura 25* może już spowodować fermentację.Miód trzymany w cieple szybko traci swój płynny stan. Krystalizacja jest naturalnym procesem i gorzej jeśli nie nastąpi – oznacza że miód został podgrzany do wysokiej temperatury, przez co zawsze pozostanie płynny, ale za to pozbawiony właściwości leczniczych.
/na bazie artykułu Jacka Matwiejczyka ”Miód krzepi”/
Ciekawe tylko, że Polacy produkujący najlepszy miód w Europie zjadają go tak mało – średnio szklankę rocznie..
Rząd Indii nie zgodził się na budowę kopalni Vedanty no comments
INDIE. Amnesty International uznała decyzję rządu indyjskiego, który sprzeciwił się budowie kopalni boksytów na wzgórzach Niyamgiri w stanie Orisa, za przełomowe zwycięstwo dla praw człowieka rdzennych społeczności.
Indyjskie Ministerstwo Ochrony Środowiska i Lasów odrzuciło projekt budowy kopalni przedstawiony przez firmę Orissa Mining Corporation, należącą do brytyjskiej korporacji Vedanta Resources i państwa indyjskiego. Uznano, że projekt w szerokim zakresie łamie prawo ochrony środowiska i lasów i może stać się przyczyną nadużyć w stosunku do rdzennej społeczności Dongria Kondh i innych społeczności zamieszkujących wzgórza.
„Zarówno Dongria Kondh, jak i inne lokalne społeczności od lat walczyły o taką właśnie decyzję, która została przyjęta z radością przez nas wszystkich,” powiedział Madhu Malhotra, zastępca Dyrektora Amnesty International ds. Azji i Pacyfiku. „Korporacje i rząd Orisy powinny zagwarantować, że nie będę teraz po prostu starały się o realizację projektu w innym miejscu bez zapewnienia odpowiednich zabezpieczeń – muszą zapewnić, że będą respektować prawa rdzennych mieszkańców i lokalnych społeczności, gdziekolwiek zdecydują się dalej prowadzić działalność.”
Amnesty International z zadowoleniem przyjęła również decyzję rządu o wstrzymaniu planu sześciokrotnego powiększenia rafinerii w Lanjigarh u stóp wzgórz Niyamgiri, należącej do Vedanta Aluminium, spółki córki korporacji Vedanta, po tym jak rządowy zespół ekspertów uznał go za nielegalny.
„Władze powinny zarządzić oczyszczenie rafinerii w Lanjigarh, która jest źródłem zanieczyszczenia powietrza i wody, co ma poważne skutki na prawa żyjących w okolicy społeczności, którzy twierdzą, że ich życie jest nie do zniesienia,” powiedział Madhu Malhotra.
Amnesty International wezwała władze Indii do utworzenia przejrzystego procesu mającego na celu uzyskanie zgody od społeczności rdzennych, dotkniętych podobnymi projektami, w sposób niezależny, w oparciu o wcześniejsze konsultacje i rzetelne informacje. Rząd powinien również respektować ich decyzję zgodnie z prawem krajowym i międzynarodowym. Zrealizowany na zlecenie rządu indyjskiego raport, który był podstawą do decyzji w sprawie kopalni, dokumentuje przypadki łamania prawa i nadużycia wobec praw człowieka przez korporacje.
Wnioski wynikające z raportu oraz odrzucenie projektu są spójne z raportem Amnesty International Don’t Mine us out of Existence: Bauxite Mine and Refinery Devastate Lives in India, opublikowanym w styczniu 2010. Przez osiem lat Dongria Kondh i inne społeczności z Niyamgiri protestowały przeciwko budowie kopalni boksytów przez Vedantę.
Społeczności obawiały się, że projekt usytuowany na ich świętych terenach, doprowadziłby do złamania praw rdzennej społeczności do wody, pożywienia, zdrowia i innych praw zapewniających ochronę ich kultury i tożsamości.
„Po latach walki i wizytacji nasz głos w końcu został usłyszany w Delhi,” powiedział Amnesty International lider społeczności Dongria Kondh.
Źródło: Amnesty International Polska
Wielkie Gotowanie na Miodzie 3 września no comments
Wielkie Gotowanie na Miodzie 3 września
Oberża pod Czarnym Koniem ul. Klasztorna 25 Kraków
Tematem imprezy będzie: Miód.
Miód Natury Cud czyli wielkie gotowanie na miodzie. Będzie można skosztować dań gorących na miodzie, specjałów Bartnika Sądeckiego (stół szwedzki, napoje, degustacje miodów pitnych, nalewek). Dariusz Gnatowski na państwa oczach przyrządzi żeberka w miodzie. Odbędzie się także licytacja dań serwowanych przez gospodarza na rzecz Hospicjum w Nowej Hucie. Po spotkaniu z Dariuszem Gnatowskim i krótkim referacie na temat miodu, jego właściwości leczniczych prof. Ryszarda Czarneckiego, zapraszamy na bankiet miodowy oraz zabawę taneczną.
Z wizytą u „Króla Miodu” poleca PszczeliPark no comments
We wtorek radni powiatowi z Komisji Turystyki i Współpracy Międzynarodowej wizytowali Gospodarstwo Pasieczne „Sądecki Bartnik” w Stróżach, prowadzone przez Annę i Janusza Kasztelewiczów. Członkowie komisji zapoznali się z ofertą gospodarstwa opartego na działalności pasiecznej i przetwórstwie miodu.
- Powiat może wspierać przedsiębiorstwa agroturystyczne promując prowadzoną przez nich działalność - mówi Cezary Burtak, przewodniczący Komisji. - W ten sposób wspieramy całą branżę turystyczną regionu. Żeby jednak wiedzieć kogo promujemy, trzeba być w terenie i poznać dokładnie przygotowaną ofertę. Stąd wizytacje członków Komisji.
Rodzinna firma „Sądecki Bartnik” założona w 1973 r. prowadzi własną, liczącą ponad 1000 rodzin pszczelich pasiekę. Pozyskiwane są delikatne miody wiosenne, późniejsze, (niezwykle cenne) szlachetne miody lipowe i spadziowe, najwyższej jakości miody odmianowe, a także inne produkty pszczele: pyłek kwiatowy, wosk, propolis, mleczko pszczele oraz pierzga.
Gospodarze oprowadzili radnych po obiektach gospodarstwa położonego w bardzo atrakcyjnym terenie. Dla gości przygotowanych jest wiele atrakcji. W części rekreacyjnej urządzono zwierzyniec nazwany „Pszczelą Wioską”. Najmłodszych przyciąga plac zabaw, gdzie wszystkie zabawki wykonane są z drewna. Kształtem nawiązują do przedmiotów i urządzeń wykorzystywanych w pasiekach, co dodatkowo budzi ciekawość dzieci.
W zagrodach przechadzają się strusie, owieczki i kozy, a w pobliskim stawie pływają pstrągi i karasie.
Dorosłych zainteresuje zapewne malowniczy Park Zarembów oraz część muzealna poświęcona historii pszczelarstwa. Na szczególną uwagę zasługują: ul kłodowy – stojak dla pięciu rodzin pszczelich zwany „Królem” i ul snozowy – Dzierżona – z 1822 roku. Oba ule są wpisane do rejestru zabytków.
- Ozdobą muzeum jest Karpacka Barć Milenijna, kilkunastometrowy pień bartny – podkreśla Janusz Kasztelewicz. - Jest to najwyższy w Polsce pomnik poświęcony pszczole, wpisany do „Księgi Rekordów i Osobliwości”.
W zbiorach znajduje się także pierwszy na świecie ul ramowy, zwany od nazwiska konstruktora „Ulem Hubnera”, ponadto: ule figuralne – „Św. Ambroży” (patron pszczelarzy) i „Diabeł”, bez którego nie można sobie nawet wyobrazić porządnej pasieki (w wierzeniach chronił pszczoły i pszczelarzy od zła). Muzeum posiada także dwa ule afrykańskie.
W chatach można obejrzeć kolekcję akcesoriów pszczelarskich, w tym prawdziwy ewenement – miodarkę Hruśki. Warto także zainteresować się podkurzaczami, leziwami, starymi miodarkami i zabytkowymi klateczkami do hodowli matek pszczelich. Wystawy obejmują także przedmioty tzw. domowego użytku.
Po zwiedzaniu można posilić się w „Bartnej Chacie”. Utrzymana w klimacie karczmy regionalnej restauracja, serwuje potrawy przygotowane według tradycyjnych przepisów.
Można tu również degustować wyborne piwo miodowe, powstające na bazie naturalnego miodu oraz tradycyjne staropolskie miody pitne. (Miód pitny to napój alkoholowy otrzymywany drogą fermentacji, której poddawana jest tzw. brzeczka, czyli roztwór wodny naturalnego miodu pszczelego. Miody pitne powstają w wyniku fermentacji roztworu miodu surowego – nie gotowanego, natomiast miody sycone otrzymuje się drogą fermentacji miodu i wody w roztworze. I tak powstają półtorak, dwójniak i trójniak).
W sklepie firmowym można kupić miody naturalne, kosmetyki, leki i produkty sporządzone na bazie wyrobów pszczelich. Sklep internetowy oferuje dodatkowo drobny sprzęt pszczelarski, preparaty i środki chemiczne, odzież stosowaną w pasiekach, ule, miodarki i inne.
Wydawnictwo „Sądecki Bartnik” przygotowało szeroki wybór książek, albumów, poradników i broszur opracowanych wspólnie z naukowcami i fachowcami z dziedziny pszczelarstwa. W studio filmowym produkowane są filmy szkoleniowe, poradnikowe i dokumentalne przybliżające historię oraz najnowsze technologie stosowane w pszczelarstwie.
W marcu tego roku, Gospodarstwo Pasieczne „Sądecki Bartnik” otrzymało CERTYFIKAT JAKOŚCI PRODUKTU TURYSTYCZNEGO. Certyfikaty przyznała kapituła składająca się z przedstawicieli samorządów miasta i powiatu, przedsiębiorstw, instytucji i organizacji społecznych reprezentujących branżę turystyczną. Otrzymały je firmy, które w turystyce świadczą usługi najwyższej jakości.
- Sądecczyzna turystyką stoi i najważniejszym jest, żeby jak najlepiej wypromować zalety naszego regionu. Szeroka oferta i profesjonalizm świadczenia usług to najlepsza promocja, która zachęci nawet wybrednego turystę do odwiedzenia Ziemi Sądeckiej – podkreśla starosta Jan Golonka.
- Wszystkie firmy świadczące usługi turystyczne mogą ubiegać się o najwyższe wyróżnienie w branży czyli Sądecką Markę Jakości – wyjaśnia przewodniczący Burtak. – Dlatego członkowie Komisji Turystyki i Współpracy Międzynarodowej okresowo sprawdzają rodzaj i standard świadczonych usług.
Wykorzystano: http://bartnik.pl/
Opracowanie: AHR BS olsz
Ekologiczna moda no comments
W Polsce szybko rośnie liczba gospodarstw ekologicznych, mimo że ceny ekożywności są znacznie wyższe na światowych rynkach od produktów wytwarzanych metodami przemysłowymi. To skutek rosnącego popytu na zdrową i naturalną żywność z Polski, głównie ze strony Niemców. Podobna tendencja zwiększania areału upraw ekologicznych staje się zresztą widoczna w innych krajach należących do UE.
Prawdopodobnie w tym roku liczba gospodarstw ekologicznych przekroczy 20 tys., podczas gdy rok 2009 zamknęliśmy liczbą ok. 17,5 tysięcy. Rolnicy przestawiają swoją produkcję, bo widzą w tym po prostu korzyści ekonomiczne – wartość rynku ekożywności to ponad 400 mln złotych. I choć trudno oczekiwać, aby takie gospodarstwa zajęły dominującą pozycję w naszym rolnictwie (stanowią one wciąż ok. 1,5 proc. wszystkich gospodarstw zarejestrowanych w kraju), to jednak ich udział w obrocie towarowym będzie na pewno systematycznie rósł. I to pomimo tego że za zdrowszą, ekologiczną żywność trzeba zapłacić nawet 30-40 proc. więcej niż za produkowaną metodami przemysłowymi.
Eksperci podkreślają, że rozwój rolnictwa ekologicznego byłby i u nas znacznie szybszy, gdyby nie niski poziom zamożności Polaków. Wydatki na żywność w budżecie przeciętnej rodziny to wciąż najwyższa pozycja, wiele osób musi wydawać na jedzenie większość swoich dochodów, a i tak może sobie pozwolić na kupowanie tylko najtańszych produktów. Dlatego ekożywność nie interesuje ich z racji ceny. Ale nawet średnio zamożni Polacy muszą skrupulatnie liczyć każdy grosz i oszczędzać, również na wydatkach żywnościowych. Dlatego zdecydowana większość rolników musi się nastawić na produkcję przeznaczoną do eksportu na Zachód, głównie do Niemiec. Tam stopa życiowa jest zdecydowanie wyższa niż u nas, więc i rynek zdrowej żywności o wiele bardziej chłonny. Jednak na Zachodzie trudno jest znaleźć tereny nadające się pod uprawy ekologiczne, bo gleba jest zbyt skażona pestycydami i sztucznymi nawozami, dlatego kraje te nastawiają się na import, także z Polski. Istotne jest i to, że za granicę wysyłamy nie tylko żywność nieprzetworzoną, ale na eksporcie coraz więcej zarabiają zakłady przetwórcze, które coraz lepiej promują się za granicą.
Tymczasem z koniunktury na ekologię korzystają nie tylko Polacy, bo w całej UE obserwowany jest wzrost liczby ekologicznych gospodarstw. Ministerstwo rolnictwa Francji podało niedawno, że nad Sekwaną i Loarą w roku 2009 było zarejestrowanych prawie 16,5 tys. takich gospodarstw. Ekoprodukcją zajmuje się już ponad 3 proc. francuskich rolników i co miesiąc rejestrowanych jest kilkaset nowych ekologicznych ferm. To nie tylko wyższy współczynnik procentowy niż w Polsce, ale także powierzchnia ekologicznych gospodarstw jest we Francji o wiele wyższa niż w naszym kraju. Ale i tam, i w Polsce sektor ekologiczny gwałtownie rozwija się w ostatniej dekadzie.
Francuski rząd twierdzi, że już za dwa lata pod ekouprawy zostanie przeznaczone aż 6 proc. gruntów rolnych, podczas gdy w roku 2009 było to tylko 2,5 procent. Swój optymizm Francuzi opierają na tym, że w Paryżu, Lyonie czy Marsylii szybko rośnie popyt na zdrową żywność. Co więcej, Francuzi uważają, że dzięki zakupowi takich produktów promują ochronę środowiska i walczą z ociepleniem klimatu. A ponieważ moda na ekologię jest w tym kraju bardzo widoczna, to korzystają z tego rolnicy i przetwórcy. Co prawda, tak jak w innych krajach Francuzi kupują przede wszystkim ekologiczne warzywa i owoce, rośnie jednak także sprzedaż takich wyrobów, jak jaja, sery i niektóre gatunki mięsa.