Biały miód z Egiptu   no comments

Posted at 10:20 pm in Nowinki pszczelarskie

Od lat pszczoły służą człowiekowi, a człowiek pszczołom.Dbamy o nie, by ta przyjaźń trwała jak najdłużej.Mimo to nadal nie znamy wielu ich tajemnic.

Pszczoły są dla nas najużyteczniejszymi bezkręgowcami. I nie tylko dlatego, że wytwarzają słodki miód, wosk oraz kit pszczeli (propolis). Bez pszczół wiele gałęzi rolnictwa po prostu by upadło. Ostatnio o tych pożytecznych owadach zrobiło się głośno, ponieważ zaczęły je dręczyć nowe choroby. W tym roku w USA zauważono, że pszczoły masowo opuszczają ule.  Prawdopodobnie przyczyną tego mogą być wirusy zawleczone z Australii, a walka z nimi jest wyjątkowo trudna.

W XIX w. Darwin napisał, że chowana przez człowieka pszczoła miodna niewiele różni się wyglądem i budową od dzikiej. Twierdził też, że wśród wszystkich zwierząt domowych pszczoła najmniej się zmieniła. I rzeczywiście – dopóki nie potrafiliśmy ingerować w proces rozmnażania, nasz wpływ na wydajność, zachowanie się czy odporność pszczół był niewielki. Do udomowienia tego owada zainspirowała człowieka obserwacja dzikich gniazd pszczół. „Trudno ocenić, gdzie i kiedy ten proces się zaczął. Nie istnieją źródła archeozoolo-giczne, gdyż nie zachowały się ani ule, ani pszczoły” – pisze prof. Alicja Lasota-Moskalewska w swej książce „Zwierzęta udomowione w dziejach ludzkości” (Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego 2005).

Najstarszy dowód na podbieranie miodu pochodzi sprzed 6 tys. lat i znajduje się na ścianie hiszpańskiej jaskini w Arana koło Walencji. Rysunek naskalny przedstawia wspinającego się na drzewo po miód człowieka, wokół którego latają pszczoły. Na początku podbieranie plastrów miodu kończyło się niszczeniem gniazda. Później człowiek chcąc zapewnić sobie stałe dostawy słodyczy zaczął budować pszczołom gniazda – najpierw barcie (wydrążone pnie drzew z otworami), później ule. Barcie znajdowały się zazwyczaj w drzewach w głębi lasu, ule ustawiano bliżej domostw, tworząc pasieki.

Pierwsze wzmianki o pszczołach i miodzie pochodzą ze starożytnego Egiptu. W świątyni faraona Niuserra (zbudowanej ok. 2400 r. p.n.e.) jest relief przedstawiający pieczętowanie dzbanów z miodem. Właściwie z wykopalisk w Egipcie nie są znane żadne ule, jednak ikonografia i teksty dają wyobrażenie o staroegipskim pszczelarstwie. Egipcjanie budowali z mułu nilowego ule w kształcie rur, do których z jednej strony wlatywały pszczoły, a rozbierana z tyłu ścianka służyła do wybierania plastrów. Jak sugeruje przedstawienie wtebańskim grobowcu pochodzącego z Sais Pabasa (XXVI dyn.), ule układano w stosy. – Niektórzy przypuszczają, że w Delcie Nilu właśnie w okolicach miasta Sais pszczołę czczono jako święte zwierzę- mówi egiptolog dr Andrzej Ćwiek z Muzeum Archeologicznego w Poznaniu. – Biały miód z Delty był zawsze bardzo ceniony, być może to sprawiło, że pszczoła stała się symbolem Dolnego Egiptu. Król, jako władca tej krainy, określany był mianem Bjtj, czyli „ten, który należy do pszczoły”.

Miód był podstawowym słodzikiem, a ze względu na swoje antyseptyczne i bakteriobójcze właściwości także ważnym składnikiem wielu leków (z 900 znanych staroegipskich recept aż 500 go zawiera). Wraz z woskiem składano go w ofierze bogom i płacono nim daniny. Zapotrzebowanie na miód było zatem spore, a przy krótkim okresie kwitnienia roślin miododajnych w Afryce wydajność pasiek była niewielka. Dlatego pod kuratelą króla na pustynię wysyłano grupy pszczelarzy, by podbierali miód dzikim pszczołom. Faraonowie kazali też podbitym ludom płacić trybut w produktach pszczelich. Tutmozis III (ok. 1400 r. p.n.e.) nałożył taki obowiązek na Syrię.

Mieszkańcy Syrii i Izraela przypuszczalnie nauczyli się pszczelarstwa od Egipcjan. Ich ule także miały kształt ceramicznych rur, na co wskazują najnowsze odkrycia w Tell Rehov w dolinie Bet She’an. Na stanowisku tym znaleziono 30 kilkupoziomowych uli ustawionych w trzech rzędach. Mają one kształt cylindra długości 80 cm i średnicy 40 cm. Ule pochodzą z X w. p.n.e., są zatem najstarszą pasieką znalezioną do tej pory na terenie Izraela. Był to zresztą region, w którym pszczelarstwo rozwijało się w najlepsze ze względu na długi okres kwitnienia roślin. Wartość miodu była tam porównywalna z ceną oliwy i wina.
Miód cenili także antyczni Grecy i Rzymianie. U Homera posilają się nim herosi, a jedna z opowieści o Demokrycie wspomina, że ostatnią rzeczą, której sobie odmówił, był garniec miodu (gdy mu go zabrakło, zmarł). O wysokiej pozycji pszczelarstwa w gospodarce greckiej świadczy fakt, że pszczoły i ule przedstawiano na monetach, a archeolodzy często znajdują starożytne sprzęty stosowane w pszczelarstwie (n p. odymiarki).

Grecy chowali pszczoły w barciach lub ulach trzcinowych aibo wiklinowych oblepionych gliną. Jako pierwsi uprawiali też pasiecznictwo wędrowne, przewożąc ule w miejsca, gdzie akurat kwitły rośliny. Grecy również pierwsi zaczęli wnikliwie obserwować życie pszczół, zauważając kilka ważnych rzeczy w ich zachowaniu, jakdzie-lenie się roju czy podział funkcji w ulu. Nie rozumieli jednak sposobu pozyskiwania i wytwarzania miodu oraz wosku ani procesu rozmnażania, choć nad zagadnieniem tym łamał sobie głowę nawet Arystoteles.

W Rzymie miód byt rarytasem, dlatego pszczelarstwo było zajęciem bardzo intratnym. Miodowe ciasta trafiały na stoły smakoszy (szczególnie ceniono miód tymiankowy z Korsyki), wosk pszczeli był niezastąpiony w odlewnictwie i kosmetyce. Rzymianie mieli ogromną wiedzę praktyczną. Żyjący w I w. Columella zawarł w IX księdze dzieła „O rolnictwie” wiele rad dotyczących chowu tych owadów. Wymienił nawet choroby pszczół, z których najpopularniejszą było „obżarstwo wiosenne” (radził podawać „utłuczone na miazgę i spryskane winem pestki granatu albo suszone winogrona utarte w równej ilości z owocami sumaka”). Rzymscy badacze przyrody mylili się jednak w kilku kluczowych kwestiach. Pisarz Warron w swym dziele „O gospodarstwie wiejskim” twierdził, że pszczoły rodzą się „po części z pszczół, po części z gnijącego ciała byka”, dlatego zwano je „wędrownymi dziećmi martwej krowy”. Co ciekawe, wierzono w to właściwie aż do XVII w.

Może mylił się Pliniusz pisząc w „Historii naturalnej”, że „miód spada z nieba, osiada na liściach i kwiatach i stąd zbierają go pszczoły”, ale słusznie podsumował stan udomowienia tego owada słowami: „Bo i one same, choć nie mogą być nazwane oswojonymi, nie są także dzikie”. Do oswojenia było jeszcze daleko, tym bardziej że w średniowieczu w Europie pszczelarstwo przeżywało kryzys. Honor ratowali Słowianie, którzy słynęli ze wspaniałych miodów leśnych. Nic dziwnego – ich zalesione tereny nadawały się doskonale do bartnictwa. Wystarczało pogłębić dziuplę, posmarować jej otwór miodem i wonnymi ziołami, a już osiedlały się tam nowe roje pszczół. Co prawda to Columella podał pierwszy przepis na przygotowanie alkoholizowanego miodu pitnego, ale dopiero Słowianie rozpowszechnili ten napitek. Podczas gdy pszczelarze Europy Zachodniej (a tym samym również Wielkopolski czy Śląska) chowali pszczoły w pasiekach, na wschodzie – w puszczy augustowskiej, kurpiowskiej czy białowieskiej – aż do XIX w. parano się bartnictwem.

Całkowity przełom w pszczelarstwie nastąpił wraz z wynalezieniem zwykłej drewnianej beleczki – tzw. snozy, do której pszczoły dobudowywały plastry. Jej odkrywcą był Polak ks. Jan Dzierżon, który ok. 1845 r. zastosował ją w ulu, dzięki czemu dostęp do plastrów miodu stał się prostszy i łatwiej było obserwować oraz ingerować w życie pszczelej rodziny. W Stanach Zjednoczonych (do których pszczoły przewieziono w XVIII w.) w tym samym czasie udoskonalaniem uli zajmował się Lorenzo Lorraine Langstroth. I choć to on w końcu opatentował w 1851 r. nowoczesny typ ula z prostokątną ramką (zwany ulem Langstrotha), zawsze wysoko cenił Dzierżona nazywając go „wielkim mistrzem współczesnego pszczelarstwa”.

Zresztą nie tylko snoza jest zasługą polskiego księdza. – Dzierżon pierwszy zaobserwował w 1856 r., że z niezapłodnionych jaj rodzą się trutnie, czyli męskie osobniki, a z zapłodnionych pszczoły robotnice i matka. Stał się zatem odkrywcą partenogenezy u pszczół – mówi prof. Zygmunt Jasiński z Zakładu Pszczelnictwa na SGGW. Po wielkim przełomie z połowy XIX w. badania nad cyklem rozrodczym pszczół ruszyły pełną parą, gdyż człowiek koniecznie chciał stworzyć pszczołę doskonałą -  łagodną i jeszcze bardziej pracowitą.

Jednak ciągle nie potrafiono wyhodować grzecznej pszczoły. Prowadzone na początku XX w. próby wpływania na dobór dawców nasienia nieszczególnie się powiodły. Przyczyny niepowodzeń poznano w 1955 r., gdy zespół badaczy (wśród których był też Polak prof. Jerzy Woyke z SGGW) dokonał odkrycia, które zmieniło postrzeganie procesu zapładnianła. – Okazało się, że matka pszczela jest unasieniana nie przez jednego męskiego osobnika, jak sądzono, tylko przez wiele trutni. Objętość znajdującego się w jej odwłoku zbiorniczka nasiennego odpowiada co prawda ilości nasienia u jednego trutnia, ale wchodzą do niego małe ilości plemników 8-10 trutni. W czasie rojenia matka szuka miejsc schadzek zwanych „miejscami gromadzenia się trutni”, gdzie 20-30 m nad ziemią dochodzi do aktu wielokrotnej kopulacji. W ten sposób w ulu jest potomstwo kilku tatusiów. Zapewnia to różnorodność genetyczną i zabezpiecza przed chowem wsobnym – mówi prof. Jasiński.

Nic dziwnego, że kontrolowane kojarzenie matek i trutni okazało się w warunkach naturalnych prawie niemożliwe i mało skuteczne. Jedynym wyjściem stała się inseminacja. Po raz pierwszy udało się to Amerykanom w latach 30. XX w. Dziś sztuczne zapładnianie matek pszczelich nasieniem wyselekcjonowanych trutni jest rutynowym etapem w hodowli. -Jeszcze w latach 50. i 60. otworzenie ula bez osłony twarzy i rak mogło skończyć się użądleniami-móv/i prof. Jasiński, jeden z pierwszych w Polsce dyplomowanych inseminatorów. – Dzisiejsze pszczoły dzięki inseminacji są znacznie łagodniejsze. Podobnie udało się nam zapanować nad zjawiskiem rojenia się pszczół (z punktu widzenia gospodarki pasiecznej bardzo niekorzystnym, gdyż rodzina dzieląc się słabnie i daje mniej miodu). W drodze selekcji wyhodowano pszczoły n ie rojące się zbyt często.

Człowiek umożliwił pszczole miodnej zasiedlenie całego świata (przewożąc ją do Ameryki, Australii czy na Nową Zelandię), dzięki opanowaniu inseminacji stworzył pszczołę idealną. Mimo to pszczoły cały czas nęka wiele chorób. Obrońcy natury zwalają winę na naukowców, którzy ich zdaniem poprzez krzyżowanie osłabili naturalne systemy obronne pszczół. Pustosząca ule warroza została sprowadzona przez człowieka z Azji do Europy i USA. Azjatycka pszczoła (indyjska) dobrze sobie z tym pasożytem radzi, stosując cały system odruchów obronnych, inne pszczoły są wobec niego bezbronne. Jednak to nie pasożyty spędzają sen z powiek pszczelarzom, ale wirusy coraz częściej atakujące osłabione owady. Dlatego największym wyzwaniem jest teraz znalezienie sposobu ich zwalczania. Może uda się wyhodować linię pszczół odpornych na wirusy? Z pewnością nie będzie to proste, tym bardziej że pewne aspekty biologii pszczół nadal stanowią zagadkę. Nikt nie wie, jak to się dzieje, że plemniki żyją w odwłoku pszczelej matki przez całe jej życie, czyli 5-7 lat! A takich sekretów jest dużo więcej.

Dzięki ulom poznaliśmy kolejne stadia rozwoju pszczelego potomstwa (od jajeczka po wyklucie się z poczwarki owada doskonałego). Zapłodniona tylko raz w życiu matka składa w sezonie do 2 tys. jaj dziennie. Na ramce o wymiarach 26×36 cm siedzi 2 tys. pszczół. Dowiedzieliśmy się także, że pszczoły są kanibalami, gdyż w momentach kryzysowych zjadają czerw (larwy i jaja), a w czasie kopulacji truteń ginie. Co więcej – matka i robotnice wykluwają się z takich samych jaj – różnica polega tylko na różnym sposobie karmienia! Przyszła matka karmiona jest wyłącznie mleczkiem pszczelim, robotnicom podawane jest ono tylko przez trzy dni, potem larwy dostają piegżę – mieszaninę miodu, śliny i pyłku kwiatowego. Bez pyłku kwiatowego pszczoły nie mogą wychować potomstwa, a jego brak najczęściej powoduje zjawisko kanibalizmu

Źródło: Biały miód z Egiptu

Written by admin on Listopad 1st, 2010

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.

Random Pages Widget Created By Best Accounting Services
skanowanie Lublin Delonghi serwis ekspresów Lublin Saeco skanowanie lublin projekty powykonawcze archiwizacja dokumentacji skanowanie do pliku wielki format wydruki lublin centrum tanie wydruki lublin wielkoformatowe format wielki format w lublinie skanowanie lublin skanowanie dokumentów lublin