Czy pszczoły są potrzebne?   no comments

Posted at 10:00 am in Polski Miód

Czy to prawda? To zależy. Z pewnością nie powiedział tego Einstein, choć
taki cytat jest mu uparcie przypisywany – jak ktoś wyśledził – od 1994
roku. Ale nie ulega wątpliwości, że gdyby tak powiedział, to miałby
rację. Bez pszczół zostałaby wokół nas pustynia. W przyrodzie zaledwie
10-20 proc. roślin nie potrzebuje do rozmnażania owadów, reszta nie może
się bez nich obyć – a w Polsce głównym zapylaczem jest właśnie pszczoła
miodna. Zapyla niemal połowę wszystkich roślin, nie tylko
gospodarczych, ale też tych dziko żyjących.

pszczelipark_pszczoly_00051.jpg

Jeśli się
więc kiedyś obudzimy w świecie bez pszczół, trzeba będzie natychmiast
wprowadzić zawód zapylacza. W wielu regionach Chin już dziś sady
zapylane są przez robotników za pomocą specjalnych miotełek. To ciężka
robota, jeśli zważyć na to, że pszczoły dla wyprodukowania każdego
kilograma miodu muszą oblecieć kilka milionów kwiatów. Dzięki tej
harówce o 30 proc., a nawet o połowę wzrastają plony jabłoni, rzepaku,
gryki itd.

Pracowite krzątanie się przy kwiatach to
niejedyna zaleta tych owadów. Prawdopodobnie zajęłyby jedną z czołowych
pozycji w rankingu najbardziej pożytecznych zwierząt świata, w którym my
– ludzie – jesteśmy gdzieś na szarym końcu. Ale czy można się dziwić?
Wszak owady te są znacznie starsze od człowieka -w bursztynie batyckim
znaleziono kopalne pszczoły sprzed 40 mln lat!

Ludzie
pełnymi garściami czerpią z ich wiekowych doświadczeń, nauczyli się
podbierać oraz wykorzystywać wszystko, co pszczoły wytwarzają i czym się
dzielą w ulu. Zacznijmy od miodu, dla którego te owady zostały kiedyś
udomowione.

Miód, sama słodycz

pszczelipark_miody_191.jpg

W hinduskiej Księdze Rygweda miód traktowany był jako pokarm
bogów -Wisznu, Kryszny iIndry. Sam Wisznu był przedstawiony w postaci
błękitnej pszczoły. W świecie chrześcijan boski raj też jest czymś w
rodzaju krainy mlekiem i miodem płynącej.

Miód miodowi
nierówny. Ten, który pszczoły uzyskują z nektaru roślin miododajnych,
może być akacjowy (jasnokremowy, a gdy się skrystalizuje, to biały lub
słomkowy), lipowy (jasnożółty o silnym zapachu lipy i dość ostrym, ale
słodkim smaku), rzepakowy (bezbarwny lub szarokremowy), wrzosowy
(pomarańczowy i czerwonobrunatny o galaretowatej konsystencji, dość
słodki), gryczany (brunatny, ostry w smaku) albo wielokwiatowy.

Najbardziej chyba poszukiwanym jest miód spadziowy. Powstaje w
wyniku osobliwej kooperacji pszczół i mszyc. Mszyce nakłuwają liście
roślin, aby wyssać z otrzymanego soku białko. Resztę soku, czyli spadź,
zbierają pszczoły i produkują z niego miód, który uchodzi za
najzdrowszy. Zawiera najwięcej składników odżywczych, ma lekko korzenny
smak, żywiczny aromat oraz ciemną barwę (od szarozielonkawej do
ciemnobrunatnej).

Dla spadziowego miodu potrzeba bezdeszczowej pogody – ulewy spłukują spadź z roślin i pszczoły nie mają czego zbierać.

Sezon na zbieranie miodu trwa od dwóch do trzech miesięcy. W
Warszawie i okolicach pierwsze pożytki, czyli zbiory miodu, zaczynają
się, gdy zakwita wierzba, sady owocowe i mniszek lekarski, popularnie
zwany mleczem. Z ich nektaru powstaje miód majowy. Potem zakwitają
akacje, lipy, a w końcu rosnąca obficie nad Wisłą nawłoć.

Wosk na świece

pszczelipark_pszczoly_00003.jpg

Podstawowym budulcem w ulu jest wosk -wydzielina gruczołów
woskowych na brzusznej stronie pszczoły robotnicy. Biały, zielonożółty,
żółty, czasem pomarańczowy, pachnie miodem, topi się w temperaturze
62-72 st. C.

Pszczoły tworzą z niego plastry -misterną
konstrukcję, która jest świetną spiżarnią (gdzie magazynowany jest miód
oraz pierzga), i cudowną wylęgarnią dla coraz to nowych pokoleń pszczół.
Plaster jest niezwykle wytrzymały, sam waży około 260 gramów, a potrafi
unieść blisko 3 kilogramy miodu.

Wosk oczywiście znalazł
zastosowanie w gospodarstwie człowieka. Wytapia się z niego świece o
wspaniałym zapachu (skutecznie radzące sobie ze smrodem nikotyny), bywa
też składnikiem kosmetyków czy pasty do butów.

Kit na całe zło

pszczelipark_propolis_003.jpg

Kit pszczeli, zwany także propolisem, to lepka mieszanina żywicy drzew i
krzewów oraz wydzielin gruczołów pszczelich. Pszczoły pokrywają nim
wszelkie elementy wewnętrzne ula, żeby uszczelnić gniazdo i zabezpieczyć
je przed pleśniami i bakteriami, bo propolis powstrzymuje rozwój
mikroorganizmów. Ma charakterystyczny, intensywny zapach i gorzki smak, w
temperaturze poniżej 15 st. C jest twardy i kruchy, w wyższej mięknie, a
podgrzany powyżej 70 st. C staje się półpłynny.

Jeśli
wierzyć medycynie ludowej, może być panaceum na wiele dolegliwości. To
jedna z najstarszych substancji leczniczych w dziejach ludzkości,
podstawa wykorzystującej produkty pszczele kuracji zwanej apiterapią,
której dumnym mottem jest stare niemieckie przysłowie: „Jeden ul może
odebrać pracę dziesięciu lekarzom”.

W jego składzie
znaleziono ponad 300 różnych substancji, przede wszystkim flawonoidy,
które mają działanie przeciwzapalne, przeciwutleniające, rozkurczające,
przeciwbólowe. Z kitu robi się maści, krople, tabletki, nalewki,
wyciągi. I stosuje się go w stanach zapalnych gardła, dziąseł,
paradontozie, po wyrwaniu zęba, do przemywania oparzeń oraz trudno
gojących się ran, wleczeniu chorób skórnych, grzybic stóp i dłoni,
wyprysków, trądziku, zakażeń bakteryjnych, hemoroidów. Ma wzmacniać
odporność organizmu, zapobiegać infekcjom bakteryjno-wirusowym oraz
działać przeciwalergicznie, polecany jest także wrzodowcom.

Pyłek na depresję

pszczelipark_pylek_018.jpg

Pyłek kwiatowy to ważny składnik pszczelego menu – źródło
substancji odżywczych i mineralnych niezbędnych do produkcji mleczka
pszczelego, którym są karmione larwy w ulu. Kwiaty roślin produkują
pyłek w wielkich ilościach – z jednego hektara lucerny, gryki czy
rzepaku może być nawet pół tony pyłku. Pszczoły mieszają go z odrobiną
miodu, nektaru lub śliny i w postaci uformowanych kulek, zwanych
obnóżami, przenoszą do ula w specjalnych koszyczkach na tylnych nogach. W
dwóch obnóżach, każdy o masie 10-12 mg, mieści się 3-4 mln ziaren
pyłku. Aby go zebrać, pszczoła musi odwiedzić blisko 500 kwiatów.Część tak zebranego pyłku stanowi zapas w ulu na chude czasy jesienno-
zimowe. Pszczoły składają go w komórkach, ubijają, pokrywają miodem. Gdy
ulegnie fermentacji (niczym kiszona kapusta), zmienia się w pierzgę
(zwaną też chlebkiem pszczelim), dzięki której owady mogą przetrwać
zimę.

Pszczelarze twierdzą, że mieszanka pyłku z miodem
łagodzi anemię, poprawia samopoczucie, usuwa zmęczenie i zniechęcenie,
dodaje nowych sił życiowych, wzmaga odporność, działa antybakteryjnie.
Jak wieść gminna niesie, najlepszą dawką jest jedna łyżeczka pyłku
zmieszana z taką samą ilością miodu, podawana trzy razy dziennie.
Niektórzy rozpuszczają pyłek w mleku, soku owocowym albo w papce z serem
lub marmoladą.

Mleczko na impotencję

pszczelipark_pszczoly_00004.jpg

Od połowy maja do końca lipca z uli podbiera się pszczołom
mleczko – galaretowatą białoperłową substancję o konsystencji gęstej
śmietany i cierpkim smaku. Produkują je młode robotnice i karmią nim
larwy trutni, robotnic i królowej matki.

Świeże mleczko
zawiera wiele cennych składników: witaminy, szczególnie z grupy B (w tym
kwas pantotenowy, który przyspiesza gojenie się ran, regenerację
tkanek, zapobiega przemęczeniu), a także wiele biopierwiastków (potas,
wapń, sód, magnez, żelazo, mangan).

Kiedy w roku 1953
francuski pszczelarz dr Caillas opublikował broszurę pod tytułem
„Pszczoły źródłem młodości i witalności”, mleczko zrobiło światową
karierę jako środek powstrzymujący procesy starzenia. Gdyby wiedziała o
tym cesarzowa Kleopatra, to zamiast w oślim z pewnością kąpałaby się w
pszczelim mleczku.

Co więcej, fama niesie, że to
naturalny afrodyzjak, który przeciwdziała impotencji u mężczyzn. Nic
więc dziwnego, że – jak głoszą broszury pszczelarzy – przywraca optymizm
i chęć do życia, zwalcza stany depresyjne i bezsenność.

Działa, nie działa, spróbować warto.

Jad na reumatyzm

pszczelipark_jad_pszczeli_1_008.jpg

Nawet przykre dla nas atrybuty pszczół mają swoje dobre strony.
Użądlenia mogą służyć zdrowiu. Jad pszczeli – substancja bezbarwna i
wodnista, koncentrat enzymów i hormonów – działa przeciwzapalnie, pomaga
na reumatyzm, łagodzi nerwobóle.

Rozwinęła się nawet
osobna specjalność – apipunktura – która polega na żądleniu przez
pszczoły w odpowiednich cyklach, a także podawaniu jadu w zastrzykach.
Ale uwaga, trzeba to robić pod kontrolą lekarza. Jad jest mocno
uczulający, zdrowy organizm może bezkarnie przyjąć nawet kilkadziesiąt
pszczelich żądeł jednocześnie, ale dla alergików, dzieci i kobiet w
ciąży groźne może być nawet jedno ukłucie.

Gdy użądli
pszczoła, trzeba pamiętać, by nie chwytać żądła palcami i nie ciągnąć,
bo działa ono wtedy jak strzykawka – do ranki dostaje się jeszcze więcej
jadu z torebki jadowej. Najlepiej podważyć je paznokciem i wydrapać.
Miejsce użądlenia można przemyć roztworem sody oczyszczonej lub natrzeć
cebulą czy pietruszką. Obrzęk szybciej zniknie.

Na koniec
dobra rada: do ula należy zbliżać się w czystym, świeżym ubraniu, bo
pot denerwuje pszczoły. Najlepiej ubrać się w coś jasnego i podchodzić z
dużą pewnością. Nie odganiać pszczół. Machanie rękami zakłóca ich lot, a
zdezorientowane owady stają się agresywne.

Pszczoły miodne (Apis mellifera)
pszczelipark_robotnica_048.jpg

Spotyka się je na całym świecie, od koła polarnego po ziemię
ognistą, wszędzie tam, gdzie kwitną kwiaty. Żyją w rodzinach, w których
występuje ścisły podział ról: jedna królowa matka, od 6 do 50 tys.
robotnic i do 2 tys. trutni. Zadaniem matki jest przedłużenie gatunku –
latem składa dziennie do 2,5 tys. jajeczek. Z zapłodnionych wylęgają się
robotnice lub nowe matki, a z niezapłodnionych – trutnie.

Robotnice zajmują się wszystkim: czyszczą komórki pszczele, karmią
larwy (czerw), wyrabiają miód i pierzgę, budują z wosku plastry, bronią
gniazda przed wrogiem, znoszą do ula nektar, spadź, pyłek, wodę.

Trutnie mają tylko jedno zadanie: kopulować z królową matką.
Latają więc i szukają królowych w powietrzu, a jeśli uda im się je
zapłodnić, giną. Tak czy inaczej, pod koniec lata są wypędzane z ula i
giną z głodu.

Robotnice i ich królowa przetrzymują zimę i
mrozy, tworząc tzw. kłąb. Zbijają się w ciasny rój wewnątrz ula i
poruszają się, by utrzymać wśrodku ciepło. Odżywiają się miodem z
plastrów.

Matka żyje kilka lat, podczas gdy robotnice i
trutnie najwyżej kilka miesięcy, a często krócej. Ale nie jest ona
władcą absolutnym – robotnice decydują o jej egzystencji i wrazie
potrzeby (gdy rodzina za bardzo się rozrośnie albo matka ma
niewystarczającą rozrodczość) powołują do życia i wychowują sobie nową
królową.


Źródło: Gazeta Wyborcza



Źródło: Czy pszczoły są potrzebne?

Written by admin on Czerwiec 19th, 2011

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.

Random Pages Widget Created By Best Accounting Services
Delonghi serwis ekspresów Lublin Saeco drukowanie skanowanie Lublin projekty powykonawcze archiwizacja dokumentacji skanowanie do pliku wielki format skanowanie dokumentacji lublin plakaty lublin